[By the way] Sanitarium
![[By the way] Sanitarium](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/0bf5b71f-3a9f-4eec-ac4c-398c44b0de95.jpeg)
###
W tekście znajdziecie trochę spoilerów z pierwszego i drugiego rozdziału Sanitarium, oraz trochę wniosków, do których można – ale nie trzeba – dojść nawet po chwili grania. Jeżeli nie chcecie psuć sobie zabawy – na Good Old Games kupicie ten tytuł za grosze, a przejdziecie go w około siedem godzin. Jeżeli graliście, albo nie macie zamiaru zagrać…
Wszystkie angielskie powieści gotyckie z osiemnastego wieku miały jedną cechę wspólną: ich akcja toczyła się albo w odległej przeszłości, albo w jakimś egzotycznym miejscu daleko od granic spokojnego królestwa. Czytelnicy wiedzieli przecież, że w Anglii opuszczone kościoły i ponure zamczyska mogą kryć co najwyżej grupkę bardzo znudzonych arystokratów zajmujących się piciem i orgiami, a nie mroczne i przerażające tajemnice. Tak było kiedyś – nowoczesny gotyk podmienił szlachetnie urodzoną damę w opresji na nastolatkę z sąsiedztwa ogrywającą przez trzy filmy zatwardzenie, a paranormalne fantazje na skaczące po drzewach brokatowe wampiry. Dlatego też zamiast zajmować się Zmierzchem chciałbym opowiedzieć wam o Sanitarium. Inspirowanej gotykiem grze, która zabiera gracza prosto do ostatniego niezbadanego jeszcze miejsca: w otchłań szalonego umysłu.
Krew na ścianach
Kiedy spróbowałem porozmawiać z facetem, który walił głową w ścianę i nie zauważyłem tej sporej plamy krwi w pobliżu zrozumiałem, że to miejsce rządzi się innymi prawami, niż świat który pamiętam. Obudziłem się w szpitalu psychiatrycznym w wieży gotyckiego zamczyska, miałem głowę owiniętą bandażami i po chwili obserwowałem jakiegoś “pacjenta”, który ze śmiechem na ustach roztrzaskał się o podłogę wiele pięter niżej. Jąkała w kącie opowiedział mi, że syreny wyją na alarm i zagrzewają do walki, w której poprowadzi nas najlepszy z lekarzy, doktor Morgan, a niedaleko ktoś próbował przebić się przez mur udając przy tym kurczaka. Przy tych wszystkich wariatach moja amnezja wydawała się całkiem nieszkodliwa – w sprawność umysłu nie próbowałem nawet wątpić, bo przecież w każdej porządnej historii główny bohater musi myśleć trzeźwo.
Dopiero kiedy posąg pięknej anielicy objął mnie skrzydłami i poprosił o uratowanie swoich dzieci zacząłem się naprawdę zastanawiać, czy wszystko ze mną w porządku. Przypomniałem sobie wypadek – ktoś chyba majstrował przy hamulcach w moim samochodzie. Wyleciałem z górskiej drogi akurat tego dnia, kiedy udało mi się odkryć coś, nad czym pracowałem przez ostatnie kilka lat. Co to było? Kim ja w ogóle jestem?
### 1998
W 1998 roku ciężko było nie zwrócić uwagi na Sanitarium, nawet gracze unikający przygodówek jak ognia nie przewracali stron z zapowiedziami i recenzjami tego tytułu w magazynach. Dziecko z podwójnymi ustami, człowiek w bandażach, wielka morda klauna z wyłupiastymi oczami – to wszystko przyciągało uwagę bardziej, niż panienki w bikini reklamujące nowe monitory CRT. Ludzi od zawsze fascynowało to, co mroczne, a w departamencie gier szalonych panował i panuje poważny deficyt.
Teoretycznie to tylko kolejna przygodówka, a do tego wydana w roku, w którym ten gatunek żegnał się z blaskiem reflektorów i schodził do piwnicy. Teoretycznie to nic ciekawego dla przeciętnego gracza, którego interesował wtedy Unreal. Teoretycznie teraz to tylko archaiczny staroć, w który nie da się nawet wygodnie pograć. A w praktyce – wręcz przeciwnie. Sanitarium jest przykładem tego, że dobra historia nawet w tak dynamicznie zmieniającej się branży, potrafi przetrwać czternaście lat i skutecznie oddziaływać na wyobraźnię ludzi wychowanych na obrazkach w HD. Tak samo, jak opowiadania Edgara Poe potrafią wywołać dreszcz u czytelnika przyzwyczajonego do dzisiejszych bestsellerów.
Kółko i krzyżyk
Kiedy anielica wypuściła mnie spod swoich skrzydeł i znowu zmieniła się w posąg przestałem wierzyć moim zmysłom. Przetarłem oczy i po sekundzie natychmiast je zamknąłem – metr ode mnie dwójka dzieci rysowała coś kredą na ziemi: chłopiec miał dwie pary ust, a dziewczynka wyglądała jakby właśnie zeszła ze stołu operacyjnego doktora Mengele. Byłem na rynku czegoś, co przypominało amerykańskie miasta widma: rozbite szyby, gnijące deski opuszczonych domów, sterty spleśniałych śmieci i porastające wszystko chwasty sugerowały jasno – nikt już tutaj nie mieszka. Co tu robią te dzieciaki, może je wymyśliłem?
Nie – kiedy otworzyłem oczy wciąż grały w kółko i krzyżyk na ulicy, a miasteczko okazało się scenerią najgorszego z możliwych koszmarów. Przy szkółce niedzielnej obok kościoła dziewczynka z drewnianymi protezami skakała na skakance, banda dzieciaków bawiła się w chowanego na cmentarzu, a zdeformowany chłopiec odbijał kulki od drewnianego podestu sklepu z przeterminowanymi cukierkami. Nigdzie nie było dorosłych, a kiedy powstrzymywałem wymioty i pytałem o nich te maluchy, odpowiadały tylko, że Matka nie pozwala im o tym rozmawiać.
Zwariowałem. Trafiłem prosto do koszmaru, który nawet nigdy mi się nie przyśnił – na krzesłach w szkółce niedzielnej siedziały trupy, a jeden z bachorów woził za sobą wykopane z cmentarza zwłoki dziewczynki, w której był zakochany. Czytałem przegniłe od deszczu gazety, sprawdziłem notatki w urzędzie miasta i treść ostatnich kazań – w pobliżu Genet, mieszkańców: 250, spadł meteoryt. Właściciel farmy bił i molestował swoje dziecko. Ksiądz tłumaczył wiernym, że nie ma w tym nic złego. Gdzie ja trafiłem? To te dzieciaki, które anielica kazała mi uratować? Czy po prostu oszalałem do reszty?
### 2012
Sanitarium nie jest zwyczajną mroczną przygodówką, ani nawet dobrym przykładem horroru. Jest jednym z najodważniejszych eksperymentów, jakie w grach widziałem – do połowy przypomina wspaniałe i fascynujące Gummo, czyli “najgorszy film 1997 roku” według New York Times (co już może służyć za wystarczającą rekomendację, żeby go obejrzeć). To właśnie w Gummo tolerancja i wytrzymałość widza testowana jest przez niekończący się potok ludzkiego cierpienia i degeneracji. To w nim mamy do czynienia z małym, zniszczonym przez tornado miasteczkiem, którego mieszkańcy stracili wszelką wolę życia i powoli mordują w sobie człowieczeństwo. Tak też wygląda Sanitarium, które buduje swój schizofreniczny klimat na koszmarach i wizjach głównego bohatera: obrazach wywołanych przez poruszoną do działania, zniszczoną tragediami psychikę.
Miasteczko Genet, w którym mieszkają tylko dzieci – niszczejące całkowicie jak przedmioty – jest jednym z najbardziej poruszających miejsc, jakie udało mi się zwiedzić w grach komputerowych. Jest to jednocześnie tylko jeden z asów, które Sanitarium trzyma w rękawie: zlepione z niepasujących do siebie elementów, jak szyty przez kobietę bez gustu patchwork, tworzy w zadziwiający sposób całkowicie spójną całość. I nieważne, czy akurat jako Max patrzy się na wożonego na wózku trupa, czy jako Sarah rozmawia z pracownikami cyrku, którego nikt nie odwiedził. Nieważne, czy jako bohater centaurów Grimwall walczy się z cybernetycznie modyfikowanymi robakami, czy jako boski Olmec zwalcza Quetzalcoatla na szczycie azteckiej piramidy. Wszystko to jest szaloną projekcją umysłu, który próbuje poradzić sobie z problemami wewnątrz własnej psychiki, a jednocześnie rozpaczliwie chce dobudzić się ze śpiączki po wypadku samochodowym.
Śpiączka – pomysł na narrację, który może przypominać “młodszym” graczom Traumę Krystiana Majewskiego z zeszłego roku, ale zrealizowany o wiele lepiej. O ile poziom paranoi na piksel kwadratowy w Sanitarium i Traumie jest nieporównywalny (na korzyść tego pierwszego oczywiście), to właśnie Trauma wydaje się być przećpaną, bezsensowną wizją artystyczną, a nie Sanitarium. Śmierć siostry i towarzyszące Maxowi przekonanie, że zawiódł jej oczekiwania w ostatnich sekundach jej życia oraz sposób, w jaki jego psychika próbuje sobie z tym poradzić jest o wiele bardziej przekonujący niż dowolna sekunda w grze Majewskiego.
Sanitarium jest po prostu dziełem sztuki, a zwracanie uwagi na jego niedoskonałości techniczne po czternastu latach od premiery jest jak mędrkowanie o wyblakłych kolorach na wycieczce po Luwrze. To jedna z najbardziej dojrzałych i interesujących historii, jakie udało się przemycić do wystrzegających się dorosłości gier komputerowych. I niestety to właśnie jest ostatnim gwoździem do trumny jej ewentualnej przyszłości: nikt nie zainwestuje w remake gry, kiedy podniesiona jakość grafiki z chirurgiczną precyzją pokaże szkaradztwa, jakie pojawiają się na ekranie. Nikt nie będzie miał zamiaru wskrzesić tytułu, w którym robactwo lęgnie się na podłogach kiedy cybernetyczne insekty palą cyklopie noworodki w piecach. Nikt nie będzie chciał w tych czasach opowiedzieć historii o radzeniu sobie z własną psychiką przechodząc przy tym przez najgorsze możliwe koszmary –
Chociaż może to i lepiej, a Sanitarium powinno zostać zakurzonym dziełem sztuki, o którym nikt nie pamięta?
Czytaj dalej
26 odpowiedzi do “[By the way] Sanitarium”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Czasami cieszę się, że jako dzieciak nie zagrałem we wszystkie gry, które mnie interesowały i dzięki temui wciąż mam wiele do nadrobienia. Szczególnie cieszy mnie to, że zostawiłem sobie na później takie tytuły, jak Sanitarium. Tytuły, które zdecydowanie przerosłyby mnie w tamtych czasach.
Dobrze, Berlin, że przypominasz takie dzieło. Też gram w to po raz pierwszy, nie wyczuwam ani trochę parafiny, atmosfera przytłacza już w ekranie startowym, a cała sytuacja jest bardzo zagadkowa. Dopiero co skończyłem historię miasteczka dzieci, także wiele jeszcze przede mną 🙂
Ho! Moja ulubiona przygodówka! Miasteczko Zdeformowanych dzieci przyprawiało mnie kiedyś o koszmary :-[
Jak zwykle – kolejny genialny tekst Berlina. Nie grałem w tą grę – być może kiedyś zakupię i spróbuję.|P.S. Genialny pomysł z tym podkładem dźwiękowym podczas czytania. Fajny klimacik się wtedy robi 🙂 .
A pamiętacie Phantasmagorię?
Berlinowi trzeba poważnie polać. 🙂 Bo tekst ten traktuje o jednej z moich ulubionych przygodówek również! Również jestem zdania, że to dzieło sztuki. Grałem w to sam kilka lat temu, i grałem w to ledwie pół roku temu z moją dziewczyną (niech poznaje co dobre, a co!). Z tego typu mrocznych i szalonych „gier” wysoce interesujące jest również The Dark Eye, oparte na twórczości Edgara Allana Poe. BARDZO niesamowite doświadczenie. Grałem bez znajomości powieści – dzięki temu było jeszcze bardziej zaskakujące.:)
Nikt nie pamięta o Sanitarium? Chyba nie wiesz co mówisz 😀 Ale tekst dobry 🙂
Moja pierwsza przygodówka grałem w nią w `98 roku wtedy jeszcze w pirata ale potem jeszcze raz już na orginale o ile dobrze pamiętam 4 płyty cd po prostu szał.
jako następną grę proponuję BlodNet – cyberpunk pełną gębą.
Pamiętam jak mój brat w to się zagrywał a ja miałem 4/5 lat i to ogladądałem… straszne to było wtedy jak nie wiem 🙂 . Może czas spróbować zagrać w to teraz samemu.
Pamiętam tą grę, nigdy nie zagrałem w pełną wersję, ale demo (bodajże z CDA) po prostu wbiło mi się w psychikę, i jakbym umiał rysować, to mimo tego, że grałem w to może z 15 minut wieeeele lat temu jako dziecko jeszcze, to mógłbym narysować scenę z gościem walącym głową w mur i posąg anielicy.
Brawo dla CDA za nakłanianie do powrotów do klasyków oraz gier wcześniej nie do końca rozumianych. Świetny tekst! :]
Phantasmagoria? Jeżeli się nie mylę to to jest ten „filmowy” tytuł w którym w jednej scenie przy niepowodzeniu fajny wielki topór rozpoławiał bohaterkę?
Berlin – nie mam pojęcia, kiedy pisałeś ten tekst, ale dziś w nocy śniła mi się ta gra 😉
„Sanitarium” ze wszech miar zasługuje na uwagę. Brawo za pomysł, żeby takie gry współczesnym graczom przypominać. Jedna z najlepszych gier jakie kiedykolwiek grałem. Kiedyś częściej i mocniej używano mózgu pisząc scenariusz gry.|BTW Kiedyś „Sanitarium” była wręcz białym krukiem wśród gier video. Dziś każdy może mieć tą mroczną grę u siebie za sprawą GOG, gdzie kosztuje bodajże 10$ bez centa. Także polecam!
W promocji na Good Old Games można ją wyrwać za $2.99. I ponoć działa na Windows 7 🙂 .
Bardzo dobra gra. Wciągająca fabuła i rewelacyjny nastrój. Trochę traci podczas tych aztecko/kosmicznych momentów ale na szczęście jest to tylko część. Polecam.
@Wuwu1978 nie ponoć tylko na pewno. GOG charakteryzuje się tym, że przerabia stare gry dla najnowszych komputerów 🙂
@Śledziks potwierdzam, Baldur II z GoG śmiga na win 7 jak złoto
Grałem bardzo dawno w demo. Piękna rzecz.
Tak mi się jeszcze przypomniało propo przygodówek – Neverhood 😀
10 dolców to dla ciebie grosze? No…
Klimatu tej gry nie sposób zapomnieć, prawdą jest że ludzie lubią gry o kostycznym środowisku, sam byłem ciekaw dalszych dziejów fabularnych….
@Michur|Dokładnie rzecz ujmując gra zajmowała nie 4 a 3 CD. |A tak na marginesie, CDA mógłby tą grę dać jako pełniak. Taki retro pełniak, cykl gier starych ale jarych, a jest w czym wybierać.
Popieram, mogłaby byc jako pełniak np. zamiast lipnego Stalkera czasrnobyla!
Przed chwilą przeszedłem ją po raz pierwszy w życiu. Pamiętałem o niej przez 15 lat, odkąd zagrałem w demo dodane do CDA, ale dopiero 5 dni temu zdobyłem pełną wersję z GOG’a. Nie żałuję żadnej sekundy spędzonej z tym arcydziełem – miażdży klimatem, fabułą, muzyką i nastrojem z 90 % gier w które do tej pory grałem. Absolutna rewelacja