Czasami nienawidzę gier: Ethnic Cleansing

Czasami nienawidzę gier: Ethnic Cleansing
Po 22.00, bo to tekst zdecydowanie dla dorosłych. Tym razem Berlin mierzy się z tematem gry Ethnic Cleansing - i dowodzi, że jest ona bardziej przewrotna, niż mogłoby się wydawać. Podobnie, jak umieszczenie jej w tym cyklu felietonów...

Tym razem będzie trochę mniej złośliwie i trochę bardziej na serio – moją cierpliwość wyczerpało Operation Flashpoint: Red River, więc jeżeli chcecie poczytać trochę znęcania się – odsyłam TUTAJ.

Rynek gier komputerowych przypomina trochę lekarza na porodówce. Nieważne, co wychodzi na świat – musi przyjąć to bez narzekania, że brzydkie, koślawe i żadnego pożytku dla gatunku z tego nie będzie. W 2002 roku powitał więc cynicznym milczeniem kolejną kontrowersyjną produkcję, którą nazwano Ethnic Cleansing.

Większość świata wzruszyła ramionami i wróciła do swoich zajęć, bo przecież ani to pierwsza tego typu pierdoła, ani ostatnia. Pozostali nie mogli tego przeboleć, a w większości byli to zdesperowani dziennikarze, którzy nie mieli akurat o czym pisać… Wiecie przecież dobrze, że rasizm to bardzo dobry temat i dla każdego brukowca: wspaniała zapchajdziura.

Jestem fanem niepopularnych ideologii i poglądów. Uwielbiam czytać o rzeczach, które ludzie sobie gdzieś w mózgach wykoncypowali i obserwować, jak przekonani o swojej racji czekają aż im niebo na głowy spadnie. Innymi słowy: jestem koneserem głupoty, a przecież wszyscy wiemy, że naprawdę są na tym świecie rzeczy, o których się filozofom nie śniło.

Ethnic Cleansing jest jedną z najgorzej napisanych i najbrzydszych gier wszechczasów, ale – przyznaję – możliwe że mam braki w komputerowej edukacji. Wiem jednak, że gdyby nie papierowe i internetowe brukowce przepadłaby na rynku i nikt by o niej teraz nie pamiętał. Nawet ja, bo nie wierzę, że nawet najbardziej pokręcony rasistowski oszołom gra w to coś dla przyjemności.

Ethnic Cleansing jest po prostu złe i niedobre jako gra komputerowa. Jest to produkcja okropna, bo niemal niegrywalna. Fizyka w niej praktycznie nie występuje, a strzelankowy realizm oddawał już lepiej Wolfenstein 3D, bo tam przynajmniej broń podskakiwała po naciśnięciu spustu. W Ethnic Cleansing takich luksusów nie ma, ba – nie trzeba nawet karabinu przeładowywać, bo nie dość, że się nie da, to nikt nie wyczerpie takich ilości amunicji.

W tej grze można strzelać przez ściany, latać, skakać na metry w górę i biegać po szerokich na centymetr płotach. W Ethnic Cleansing jest dosłownie wszystko, co mogłoby dać nam złudzenie bycia superbohaterem, ale – to ważne! – przez całą rozgrywkę będzie to tylko i wyłącznie złudzenie.

Dlaczego?

Zanim o tym opowiem – jak przy okazji wszystkiego, co kontrowersyjne – polecam wam odciąć się na chwilę od… siebie. Naprawdę nieważne kim jesteście i co zrobiliście w życiu. Nieważne są wasze poglądy, czy preferencje ideologiczne. Dopiero kiedy będziecie w stanie spojrzeć na produkcję tak idiotyczną jak Ethnic Cleansing z dystansu, ocenicie ją sensownie. Sensownie, czyli w tym kontekście: „Bez fanatyzmu, który cechował twórców”, oraz: „Bez histerii, która cechowała media”. Nikt przecież nie ma ochoty zniżać się poziomu:

a) neonazistów ze skrzywieniem narodowosocjalistycznym, którzy w sklepie kupują tylko białą mąkę i białe mleko
b) brukowców i ich: „Zwolennik Hitlera zamordował matkę kiełbaską krakowską po godzinie z grą komputerową!”.

Jeżeli jesteście w stanie wykrzesać z siebie chociaż trochę tego skrzywionego poczucia humoru, które cechuje ludzi z dystansem do świata, wtedy zrozumiecie, że gra się w to lepiej, niż w niektóre najnowsze strzelanki wydawane przez wielkie korporacje. Dlaczego? Bo Ethnic Cleansing nie jest stricte FPS-em, na który na pierwszy rzut oka wygląda: jest survival horrorem. I to psychologicznym, jakby tego było mało. Jest grą wyobraźni, bo żeby naprawdę to docenić, trzeba dopowiedzieć sobie o wiele więcej, niż twórcy pokazali.

A kiedy już zaczniemy sobie dopowiadać – okaże się, że stężenie absurdu, które nam zaserwowano przekracza granice przyzwoitości i jedyną właściwą reakcją jest… śmiech. Prawda: trochę głupio tak śmiać się na horrorach, ale i jedno i drugie spełnia taką samą rolę – ma oswoić strach.

W Ethnic Cleansing wcielamy się w skinheada, który zaczyna swoją walkę ze złem w jakimś dziwnym domu w samym centrum getta. Naturalnie: nie wcielamy się w jakiegokolwiek faceta z łyską głową – to bardzo mili i dobrze wychowani ludzie są najczęściej, a do tego mają zawsze czyste buty. Wcielamy się w ten ich najgorszy gatunek, który chciałby wstąpić do Wehrmachtu, a od wojska polskiego się wykręca.

Przeciętnemu dziennikarzowi z zagranicy tyle wystarczy, żeby wysmażyć ogromny artykuł na temat faszyzmu w grach komputerowych. Jakiś inny wesoły człowiek, który wierzy w Supremację Białej Rasy i podpiera to książkami Nietzschego prawdopodobnie uśmiechnie się widząc, że jakaś gra daje mu możliwość mordowania nieczystych podludzi i tym samym potwierdzi swój wrodzony kretynizm. Zarówno jedni, jak i drudzy będą w błędzie, bo właściwe podejście do Ethnic Cleansing to… trochę inny kierunek myślowy.

Kiedy na samym początku gry opuścimy sanktuarium – jedyny czysty dom w samym środku getta – całe otoczenie zacznie malować się w czasie nierzeczywistym. Poza oświetlonym kawałeczkiem przed nami… wszędzie panować będzie złowroga ciemność, która już po sekundach skutecznie uświadamia, że trafiliśmy właśnie do złowrogiego świata pełnego murzynów i latynosów. Na początku nawet nie bardzo wiadomo dokąd iść, bo nikt nie powiedział dokąd trzeba dotrzeć. Jesteśmy w samym środku piekła bez wskazówek i pomysłu na to, co dalej. Do tego: co chwilę w naszym ciele lądują bezgłośne naboje przylatujące nie wiadomo skąd, a ilość wrogo usposobionych „demonów” przekracza najśmielsze wyobrażenia o tym, co mogłoby nas w tego typu piekle czekać.

To wyjście z bezpiecznego sanktuarium jest dla gracza testem. Albo zacznie pluć jadem na niedorzeczność tej produkcji, albo podejdzie do tego na spokojnie i zrozumie, że tak naprawdę nie kierujemy żadnym Białym Mścicielem. Ethnic Cleansing to jedna z niewielu gier, które mogłyby być podręcznikami psychologii. Jest jedną z nielicznych, które rzeczywiście pozwalają wejść do głowy ludzi, którzy twierdzą, że Żydzi są podludźmi, bo Hitler tak powiedział.

Dzięki temu, że wykonano ją nieumiejętnie i posiada liczne braki w warstwie „growej”… nabiera realizmu. Widać od razu, że tworzono ja z pasji, która na tę okazję przebrała się w ciuszki fanatyzmu. Dzięki temu właśnie jesteśmy w stanie poznać mózgi i umysły docelowych odbiorców od wewnątrz: możemy się w nich wcielić. Możemy popatrzeć na świat ich oczami – a wierzcie mi: jest to świat przerażający.

Jest to świat, w którym zza każdego rogu wyskakuje banda murzynów z pistoletami, albo paskudny Latynos z karabinem. Świat, który jest spowity nieprzejednanym mrokiem rozświetlanym tylko obecnością białej rasy. Jest to świat, w którego podziemiach znajduje się tajna baza Żydów, a największe zło świata – boss końcowy w grze – to Ariel Szaron.

Świat, który uznaje tylko czerń i biel, z których jedynie biel ma prawo istnieć.

Nie można więc traktować Ethnic Cleansing jako prostackiej strzelaniny. Jest to horror psychologiczny, który rzuca gracza w świat koszmaru mentalnego głównego bohatera. Na początku rozgrywki umiera się co chwilę i nie ma szansy dojść dalej, niż widdać przy pierwszym rzucie oka na oświetloną przestrzeń… zanim nie nauczy się kilku podstawowych reguł, z których: „Najpierw strzelaj, potem się zastanawiaj” jest tylko tą najprostszą. Jedną z trudniejszych jest: „Mam wyprany mózg i rzeczywiście wierzę, że rządzą nami ludzie w kapeluszach spod których wystają pejsy, a którzy w brodzie trzymają pistolety, dlatego muszę ich wszystkich pozabijać”.

Głupie ideologie składają się zawsze z ogromnej ilości skrótów myślowych, propagandy i błędów merytorycznych, przez które nie da się porządnie skleić ze sobą coraz to bardziej absurdalnych pomysłów, które je cechują. Paradoksalnie to właśnie te przemilczane fragmenty są w nich najbardziej interesujące bo – na przykład – ten fragment, który sprowadza Żydów do kreatur z wielkimi nosami to tylko zewnętrzna forma problemu. Wystarczy chwila z Ethnic Cleansing, by zauważyć, że jest on o wiele bardziej poważny i skomplikowany, niż mogłoby się wydawać.

Przeciętna strzelanina nie jest w stanie tak jasno i konkretnie ukazać świata, w którym znajduje się jej bohater, dlatego też w jakiś sposób jest to gra genialna. Niestety nikt na świecie nie jest w stanie docenić tego paradoksu i dowcipu, bo łatwiej jest krzyczeć o propagowaniu rasizmu i faszyzmu… Szkoda, bo przeciętnemu człowiekowi może się tego faszyzmu po chwili spędzonej z Ethnic Cleansing wręcz odechcieć.

Wystarczy chwila z tą grą, by okazał się on bardziej przerażający niż wszystko, czego nienawidzi.

56 odpowiedzi do “Czasami nienawidzę gier: Ethnic Cleansing”

  1. Każdy z nas trafił kiedyś na grę, w której coś bardzo mocno nie wyszło. Mogła to być na siłę budowana kontrowersja medialna opierająca się na seksie, mogła też być koszmarna narracja i żenujące linie dialogowe czytane dramatycznym głosem lektora, który siedział w innym państwie, niż animator postaci… Mogło to być przedszkolne podejście do tematyki religijnej pisane przez ludzi różnych narodów i wyznań, którzy nie chcą nikogo urazić, czy chociażby tabu dwudziestego pierwszego wieku: rasizm.

    Czasami nienawidzę gier i tymi frustracjami godnymi nastoletniego psychofana postawy: „Kiedyś było lepiej”, która jest odpowiednikiem dziadkowego: „Za komuny to…” chciałbym się z Wami podzielić.

  2. Jestem zaskoczony, teksty Berlina to jedne z lepszych jakie czytałem o grach:)

  3. Czechoslaw 2 maja 2011 o 20:21

    Podobał mi się fragment o dziennikarzach. To taki sam mechanizm jak jak z 'niechęcią’ Polaków do Żydów. Większość z nas nic do nich nie ma(nie mówię tu o rządzie Izraela, ale o zwykłych, żyjących gdziekolwiek w diasporze), ale przez tą garstkę drących mordy idiotów jesteśmy uważani za antysemitów :/ Jeden zrobił grę propagującą faszyzm, i już krzyczy się o złym wpływie gier OGÓŁEM na młodych ludzi. No litości…

  4. MrBednarus 2 maja 2011 o 20:23

    Bardzo interesujące podejście do tematu, szczerze przyznam że gdybym zetknął się z tą grą wcześniej przed przeczytaniem tekstu prawdopodobnie opluł bym ją za jej rasizm nawet się nad tym nie zastanawiając. Teraz jednak zyskałem inne spojrzenie na sprawę i muszę powiedzieć ,że owszem jest ono może trochę kontrowersyjne ale tylko i wyłącznie wtedy gdy właśnie ograniczymy się do mechanicznej reakcji ,,ble na rasizm” nie poświęcając tytułowi żadnych refleksji. Chociaż wątpię by twórcom gry chodziło właśnie o

  5. MrBednarus 2 maja 2011 o 20:24

    to by przedstawić rasizm jako głęboki problem psychologiczny. Podsumowując bardzo dobry artykuł oby takich więcej. Berlin ma u mnie dużego plusa.

  6. Siemiatyczanin2405 2 maja 2011 o 20:38

    Berlin masz bardzo długie i zarąbiste teksty oby więcej

  7. Bardzo ciekawe podejście do tematu. |Tak jak napisał MrBednarus – gdyby nie ten artykuł to bym się nad tą grą w ten sposób nie pochylił.|Świetny artykuł.|Oby było więcej takich ;p

  8. December Man 2 maja 2011 o 20:55

    Szczerze powiedziawszy to myślałem, że to sarkazm, dopóki nie zobaczyłem komentarzy. Być może dlatego, że to co zostało napisane, jest dla mnie dosyć oczywiste; bez pretensjonalności.

  9. Choć w normalnych warunkach spytałbym co ćpasz, ten artykuł daje wiele do przemyślenia. Gratuluje. I odstaw to co bierzesz, bo będzie gorzej. (Co to, gry-kaszanki w ciekłej postaci?)

  10. Ciekawy tekst, ale trochę zalatuje nadinterpretacją owej gry… Choć przyznaję – nie grałem, więc nie wiem. Ciekawe co twórcy EC mieliby do powiedzenia na ten temat ;]

  11. wujeksocjal 2 maja 2011 o 21:35

    berlin, ja chyba wiem skąd u ciebie to całe włażenie w umysły twórców tej giery 😀 pffff

  12. Wydaje mi się, że z tą grą jest podobna sprawa jak z Postalem- grą, którą jarają się głównie gimnazjaliści, bo „można nadziać kota na szotgana”, a którą media też przy różnych okazjach okrzykują jako dowód różnych chorób psychicznych graczy. A tak samo jak ta gra Postal zyskuje drugie dno dopiero po nabraniu odrobiny dystansu.

  13. @qndzio – Ale równie dobrze „drugie dno” można dostrzec nawet w idiotycznych performance’ach – np. w „artyście”, który zabija i gotuje homara na scenie. Zawsze istnieje ryzyko nadinterpretacji.

  14. No… Nie wiem. Nie grałem, nie będę komentował gry a juz na pewno nie będę kometował czyichś o tej grze opinii… Odnoszę jednak wrażenie że owym felietonem próbujesz osiągnąć podobne cele jak sama gra: Bezsensowna dla pospolitego człowieka plątanina niezrozumiałych treści która dopiero przy bliższej interpretacji (czy może nawet nadinterpretacji jak zauważył ZdeniO) ukazuje swą ponadczasową głębię… A z innej beczki: czemu Twoje teksty pojawiają się w dziale „newsy” a nie „artykuły”?

  15. berlin to tym razem berlin tamto. po co to piszecie? czemu nigdy nie piszecie ze tym razem hut to albo tamto? co, nicka autora postu obok daty już nie wystarcza? i po co te dzielenie na kilka stron. co – za mało odsłon strony dla reklamodawców? whatever.

  16. i tak – taka bzdura potrafi mnie zniechęcić do przeczytania całego tekstu – który całkiem możliwe że jest dobry.

  17. @ZdeniO- raz, że te dwie rzeczy mają ze sobą niewiele wspólnego, dwa, nikt nie mówi, że to drugie dno musi się wszystkim podobać. Tak czy siak, niektóre rzeczy są zrobione w ten sposób, że nie powinno się brać ich dosłownie. Inny przykład- utwór „Born in the USA” Bruce’a Springsteen’a, przy którym to co głupsi Amerykanie machają flagami.

  18. Co do możliwości nadinterpretacji- trzeba po prostu wyczuć co chcieli osiągnąć twórcy, podobna sprawa jest wtedy, kiedy ktoś używa ironii. Po filmiku, który jest dołączony do recenzji, dosyć wyraźnie widać, że to nie jest serio.

  19. „Jest to świat, w którym zza|każdego rogu wyskakuje banda|murzynów z pistoletami, albo|paskudny Latynos z karabinem.” uuuu „murzynów” z małej litery! Uuuu ale rasizm! A tak serio to felieton niezły i być może rzeczywiście ta gra na drugie dno choć nie wiem bo w to nie grałem.

  20. OMG, ten felieton to straszny bałagan, ja nie cierpię twoich tekstów, bo są takie niepoukładane, czasami nie wiem o co ci w nich dokładnie chodzi, strasznie niewygodnie się je czyta ;S

  21. @Prezes90: Fakt czasami trzeba się wracać by złapać wątek.

  22. Niestety, na stronie twórców można znaleźć potwierdzenie na chory swiatopogląd twórców. Ale interpretacja w felietonie bardzo mi ise podoba – co więcej, jego struktura też – bo nieregularna 😀

  23. Dragossani 3 maja 2011 o 05:20

    Berlin z czystym sumieniem mogę powiedzieć że po serii „czasami nienawidzę gier” i recenzji OF:rr jesteś moim ulubionym redaktorem. Padam do nóżek:)PS. Ludzie narzekający że artykuł jest nie poukładany że tak powiem mylą się. Ale to normalne kiedy jest się przyzwyczajonym do tekstu złożonego z pięciu linijek. WRACAĆ NA WP TROLE…|Przepraszam poniosło mnie…

  24. Garrett1995 3 maja 2011 o 06:02

    laskoski6 nie każdy któremu artykuł się nie podoba jest od razu trolem. Mimo wszystko wiem że chciałeś przekazać że felietony Berlina ci sie podobają. W sumie nie wiem jak bym zareagował jakby ktoś wyśmiewał piosenki Pidżamy:D

  25. Berlin jesteś najlepszym felietonistą jakiego miałem przyjemność czytać. Tak trzymaj !

  26. A ja trochę nie rozumiem. Berlin najpierw pisze, że należy się zdystansować i podejść do tej gry na „chłodno” odrzucając wszelkie skrajne nastawienia, a kilka akapitów później nie opisuje już ani gry, ani jej mechanizmów tylko wypuszcza wodze fantazji i snuje refleksje typu: „Jest to świat, w którym zza każdego rogu wyskakuje banda murzynów z pistoletami, albo paskudny Latynos z karabinem. Świat, który jest spowity nieprzejednanym mrokiem rozświetlanym tylko obecnością białej rasy.”

  27. To się dopiero nazywa budowanie mitu i podczepianie własnych fantazji. Ja tu widzę grę poziomu zerowego, gorszą nawet od Postala, którą jakiś domorosły informatyk na drugim roku sobie napisał i podpiął pod nią nazizm – dla ideologii, kontrowersji, dla jaj. Berlin za to bawi się w psychologa, jak to mają w zwyczaju początkujący studenci psychologii i jego dopiero ponosi.

  28. Dragossani 3 maja 2011 o 07:55

    @Garrett1995 „trollami” nazwałem ludzi którzy pisali teksty typu „OMG, ten felieton to straszny bałagan, ja nie cierpię twoich tekstów, bo są takie niepoukładane, czasami nie wiem o co ci w nich dokładnie chodzi, strasznie niewygodnie się je czyta ;S” a nie ludzi którzy potrafili przedstawić konstruktywną krytykę:) |A teksty Berlina podobają mi się bo przypominają mi te dobre recenzje z działu „kaszanazone” które czasem chętniej czytałem niż mega recenzje jakiejś super wypasionej gry:)

  29. Nie podoba mi się. Tekst jest chaotyczny, wnioski formułowane przez autora sobie przeczą. Nie wiem co ten tekst ma udowodnić bądź pokazać. Surrealistyczna interpretacja oparta jest na subiektywnych domysłach – zupełnie do mnie nie przemawia. Tym bardziej, że z tekstu nie dowiadujemy się praktycznie niczego o samej grze. Nie może być tutaj mowy o jakimś literackim exegi monumentum, wbrew tego co sądzą inni komentujący. Natomiast sama gra… Zarówno wykonanie jak i tematyka- groteska i kpina. Nic do dodania.

  30. Myślę że jest to cecha wszystkich „niedopracowanych”, bądź starych gier. W dzisiejszych czasach super szczegółowej grafiki i wymuszonej „epickości” wszystko mamy podane na talerzu, a w starych grach ze słabą grafiką, gdzie mgła otacza wszystko co jest 50 metrów od ciebie… Klimat budowała nasza wyobraźnia 🙂

  31. Dragossani 3 maja 2011 o 08:53

    @Layne to jest konstruktywna krytyka z skomplikowanym naukowym słownictwem brawo… ale czy miało sens. Twoja wypowiedz można porównać di analizowanie dobrego żartu który po takiej rozbiórce na czynniki pierwsze już nie śmieszy. Tekst zwiera wiadra sarkazmu i szyderstwa, te rzeczy niektórych śmieszą a inni ich po prostu nie rozumieją i starają się rozłożyć ten felieton na czynniki pierwsze używając szablonów poznanych na języku polskim w liceum przygotowując się do matury.

  32. @Layne|”Surrealistyczna interpretacja|oparta jest na subiektywnych|domysłach”. Nie mądrz się tak, dobra? 😉

  33. @laskoski6 – kurde, normalnie fanboy Berlina, może umów się z nim na randkę?;-) @Layne – zgadzam się – tekst jest niestety bardzo chaotyczny, ale tak samo jest z jego innymi tekstami. Niby chce poruszyć miliard wątków naraz, a i tak wychodzi z tego tylko lanie wody.

  34. „Rynek gier komputerowych przypomina trochę lekarza na porodówce. Nieważne, co wychodzi na świat – musi przyjąć to bez narzekania, że brzydkie, koślawe i żadnego pożytku dla gatunku z tego nie będzie. ” – to mogłeś sobie darować, Panie Berlinku. Bardzo żałosne.

  35. @Prezes90|Poczucia humoru nie masz? Mi się to porównanie spodobało

  36. Dragossani 3 maja 2011 o 10:13

    Fanboyem bym się nie nazwał a i na randkę też raczej bym się nie wybrał co innego na piwo żeby pogadać o takich poważnych mądrych panach jak ty @Prezes90 oraz o innych ludziach o ciasnych, małych i racjonalnych umysłach.

  37. Garrett1995 3 maja 2011 o 10:20

    Ehem… GDZIE DO NĘdZY PISZE ŻE TO MA BYĆ RECENZJA?!?! to tylko felieton berlina…|Tekst chaotyczny… Ja tam zrozumiałem czystko za pierwszym razem ale cóż… tylko geniusze panują nad chaosem.

  38. @down|Nie „pisze”, tylko „jest napisane”, geniuszu panujący nad chaosem. Co do gry, rzeczywiście musi być ona ostro porypana… Trzeba ją sprawdzić!

  39. Garrett1995 3 maja 2011 o 10:29

    już pisze;) A wkurza mnie to że sporo ludzi MA NAPISANE w komentarzach ze mało o grze. Jak chca dużo to się czyta recenzje a nie felieton. Bo recenzje Berlin pisze dobre;)

  40. @Pinkel – obie formy są poprawne, geniuszu-polonisto. @Garret – co ma chaotycznie napisany tekst do zrozumienia go? Ku Twojemu zdziwieniu zrozumiałem także wszystko za pierwszym razem – to znaczy, tak zgadza się, nie tylko Ty jesteś geniuszem 😉 @laskoski6 – mam nadzieję, że cyfra przy nicku nie zdradza Twojego prawdziwego wieku – jeśli tak jest, to masz rację, jak na Twój wiek, to umysł masz dobrze rozwinięty, w przeciwieństwie do mnie (tak uważasz), ale jak na 23-latka – musisz nad tym popracować.

  41. @ Prezes90 – wprowadzenie jest żałosne ? Ono jest przesycone cudownym, szyderczym i pokręconym poczuciem humoru, czyli takim samym jak moje. Nie wiem jak może się nie podobać – dla mnie to porównanie genialne.

  42. @Prezes90 – Poradnia PWN podaje, że choć obie formy są dopuszczalne, to „pisze” powinno być raczej unikane, nawet w języku potocznym.|@Berlin – Świetna robota z tym felietonem i z recenzją. Chylę czoło, świetny styl, przyjemnie się czyta i czuć powiew świeżości. Szkoda, że tak niewiele tutaj mamy głębokich rozważań na temat gier.

  43. Dragossani 3 maja 2011 o 10:50

    @Prezes90 nie powiedziałem że umysł masz mało rozwinięty powiedziałem że masz ciasny i zamknięty w ramach. Nie wszystko co jest przejrzyste jest dobre a resztę należy krytykować. Jak już się tu wiele razy mówiło to jest felieton – „krótki utwór dziennikarski utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający – często skrajnie złośliwie – osobisty punkt widzenia autora”

  44. @Rahid – obie są dopuszczalne, a co do używania to zdania są podzielone, jednak to, co podaje Poradnia PWN mówi samo za siebie. @Gierzyn – w takim razie nie pośmialibyśmy razem 😛

  45. @laskoski6 – dobra, Tobie się podoba, a mi nie – proste. Tym sposobem rozwiązaliśmy ten zawiły problem i możemy zejść ze ścieżki wojennej, pozdro 😉

  46. Dragossani 3 maja 2011 o 10:55

    Co do odwołaniu się do mojego wieku. Nigdy nie uważałem się za erudytę towżącego spójne literackie teksty ale nie mam nic do zarzucenia mojemu umysłowi. A twoje zarzuty są bezpodstawne i niczym nieuzasadnione.

  47. @laskoski6 – ok 😉

  48. Teksty fascynujący. Jeżeli nie zapomnę to postaram się przetestować tą „grę” 😉 .

  49. @Prezes90|Rahid odpowiedział Ci już za mnie. 🙂

  50. Osobiście nie uważam tekstu za szczególnie chaotyczny. Z pewnością jest za to nieszablonowy, co dla mnie jest wielką zaletą.

Dodaj komentarz