Często komentowane 134 Komentarze

Czasami nienawidzę gier: Najpierw cię wykorzystam, a potem ukradnę

Czasami nienawidzę gier:  Najpierw cię wykorzystam, a potem ukradnę
Nie całkiem zgodny z "linią programową redakcji", nie całkiem zgodny z EULA i nie całkiem zgodny z współczesnymi trendami rynku gier - ale na pewno w 100% zgodny ze swoimi przekonaniami. Berlin. Znów czegoś nienawidzi. Czego tym razem?

Po tych wszystkich latach marudzenia piractwo już się wszystkim znudziło. Wydawcy zamiast zabezpieczać swoje gry lepiej (nie, nie wiem JAK, ale wymyślanie takich rzeczy nie należy do moich obowiązków) nadal irytują legalnych użytkowników paranoją pokroju DRM, ale żeby „zmienić temat” postanowili znaleźć sobie innego kozła ofiarnego. Płaczą więc teraz, krzyczą i wierzgają kończynami, by biedni gracze nie mogli pozbyć się tego, za co zapłacili pieniądze. Bo widzicie: piractwo to zwyczajne złodziejstwo, ale okazuje się, że odsprzedanie gry na Allegro to – według nich – kolejny, okropny i godny pogardy, rodzaj kradzieży.

I jeżeli mogę mieć mały apel do graczy: nie pozwólcie, żeby tak was traktowano. Twierdzenie, że gra, za którą zapłaciliście nie należy do was wynika z przeświadczenia o tym, że ktoś robi wam łaskę wydając jakiekolwiek gry. Że dostępujecie zaszczytu grając w takie rzeczy, jak Driver: San Francisco, które zawierać będzie jednorazowy kod pozwalający na grę po sieci. Wydawcy będą więc kłamać w żywe oczy twierdząc, że rynek „używek” zabija ich interes. Będą oskarżać was o kradzież i obrażać na inne sposoby, ale nie dajcie się zwariować, bo zdrowy rozsądek jest po waszej stronie. I nie tylko on, prawo europejskie też.

Kupując grę stajecie się jej właścicielami. Tak samo, jak stajecie się właścicielami płyty z muzyką, albo kostki masła, czy filmu na płycie DVD. Jeżeli macie w domu od dwunastu lat krzesło i chcecie je komuś oddać, producent nie może wejść wam z nakazem sądowym do domu i nawrzeszczeć, że go okradacie. Produkt należy do was i możecie zrobić z nim cokolwiek, na co tylko macie ochotę – poza wrzucaniem go na Torrenty, ale to chyba oczywiste, prawda?

I jedynym argumentem wydawców, który zachowuje pozory trzeźwego myślenia jest konieczność utrzymywania serwerów multi długo po premierze. Problem w tym, że fakt odsprzedawania używek nie ma z tym akurat nic wspólnego – tego typu problemy rozwiązuje się subskrypcjami, które są całkiem logicznym wyjściem z sytuacji – ale nie zakazem sprzedawania używek i wprowadzaniem Ubipaszportów. To jest po prostu kolejna bzdura: żądanie ponad trzydziestu złotych za odblokowanie możliwości grania w multiplayu użytkownikowi, który kupił używkę jest żałosne – dlaczego w takim razie nie mogę zapłacić mniej jeżeli nie mam w ogóle zamiaru grać po sieci?

Istnieje jedno rozwiązanie tego problemu, którego wydawcy nie mają jednak ochoty wcielić w życie, bo wydaje się zbyt trudne. Łatwiej jest pyskować do ludzi, z których żyją, niż dać im grę, której po przejściu sprzedać po prostu nie będą chcieli. Nie podoba wam się, że wasza gra po tygodniu ląduje na Allegro? Zróbcie coś, czego nie będę chciał sprzedać! Nie ma jakiegoś uniwersalnego algorytmu, który sprawiłby że ta metoda zadziała za każdym razem – dlatego też nie jest przesadnie popularna. Jest jednak jedynym właściwym wyjściem z sytuacji, a na pewno jedynym przyzwoitym. Drugim jest natomiast dystrybucja cyfrowa z grami przypisanymi do konta – patrz: Steam. Nigdy nie słyszałem przedstawicieli Valve płaczących o tym, że biznes im nie idzie, bo ludzie sprzedają swoje konta.

Porównajcie to z innym przykładem: w ciągu kilku ostatnich lat branża muzyczna przeszła ogromną transformację. Nagle okazało się, że łatwiej jest ściągnąć sobie trochę empetrójek z internetu, przesłuchać i ocenić czy warto wydać na to pieniądze, niż stać w sklepie i słuchać płyty, albo wierzyć na słowo, że reszta jest tak dobra, jak single. Okazało się, że większość wydawanych przez wielkie firmy płyt nie jest warta nawet piątaka, a co dopiero pięćdziesięciu złotych i sprzedaż zaczęła spadać. Co zrobiły wielkie firmy? Jeżeli próbowaliście przed czasami VEVO znaleźć jakiś oficjalny teledysk na YouTube, to dobrze wiecie co się stało. Zaczęły oskarżać wszystkich dookoła i winić innych za swoją własną porażkę.

W tym samym czasie muzycy, którzy ruszyli tyłek i wyszli do swoich fanów chociażby odpisując im na Twitterze zaczęli zarabiać więcej. Ci, którzy nigdy nie byli w stanie dopchać się do koryta zaczęli rozprowadzać swoją muzykę za dobrowolnie płacone pieniądze, a potem zrobiło to Radiohead i nagle okazało się, że Wielcy mogą się mylić, a mali mogą zarabiać. Wystarczy chcieć.

I skoro wielka wytwórnia pokroju EMI może popełniać błędy, to już na pewno Ubisoft potrafi wjechać w ślepą uliczkę. Jeżeli THQ i EA twierdzą, że zmuszanie gracza, który kupił używkę do płacenia dodatkowo za odblokowanie jakiejś zawartości jest OK, to ja twierdzę, że nie kupowanie ich gier jest absolutnie OK. Ja mogę bez nich żyć, problem w tym, że to oni nie są w stanie żyć beze mnie – i bez was.

Stąd też apel na koniec: coś ci się nie podoba? Nie płać za to. Niech chciwy wydawca, który traktuje cię, jak złodzieja przestanie zarabiać, a natychmiast przyjdzie błagać cię na kolanach o to, żebyś kupił jego następną grę. A to – z perspektywy gracza – chyba byłaby sytuacja znacznie bardziej komfortowa, prawda?

134 odpowiedzi do “Czasami nienawidzę gier: Najpierw cię wykorzystam, a potem ukradnę”

  1. Master of... 24 lipca 2011 o 11:34

    Trudno się z tym nie zgodzić, a ponadto gdyby np. takie Ubi nie wydawało kasy na poronione pomysły typu Uplay czy zabezpieczenia a dopracowało za te pieniądze AC II to świat byłby piękniejszy, ogólnie w ostatnich czasach gry wychodzą strasznie niedopracowane a producenci zamiast wypuścić jakieś patche, bawią się w Uplay’e czy inne pierdoły które i tak nie działają :/

  2. Całkowita racja. Te wszystkie jednorazowe kody są żałosne

  3. Rozumiem stanowisko producentow i tworcow. Ze sprzedaza uzywek jest troche tak jak z pojsciem do kina i pozniejsza odsprzedaza biletu. Z drugiej strony sam tez kupuje uzywki, bo skoro moge to legalnie robic, to czemu nie? Ogolnie fajny artykul, choc nie we wszystkim sie zgadzam. Podzielam za to opinie, ze jak cos sie nie podoba, to gry sie po prostu nie kupuje. Wielu ludzi tego nie rozumie. Nie ma to jak narzekac na zabezpieczenia w ACII by potem pojsc do sklepu w dniu premiery i kupic go za ponad 100zl…

  4. Problem w tym, ze gracze to w wiekszosci mega hipokryci. Narzekaja przez caly rok na to, jaki zwalony byl ostatni CoD i zarzekaja sie, ze go juz nie kupia, a jednak wydaja kase w dniu premiery lub jeszcze przed nia. Mowia, ze zabezpieczenia sa do kitu i gra bedzie do d****, ale i tak ja kupia. EA, UBI i Acti zbijaja fortune wlasnie dlatego, ze ten rynek jest w stanie tyle zniesc. Do tej pory praktycznie kazde rozwiazanie, chcby nie wiem jak kontrowersyjne, zostalo przyjete przez graczy, jak przez zombie.

  5. Zgadzam się w pełni. Nic dodać, nic ująć.

  6. TatankaYatanka 24 lipca 2011 o 15:44

    @Profesor-problemem rynku gier i całego niekupowania gier jest to, że na rynku tym nie ma konkurencji w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pomijam tu już idealistyczną konkurencję doskonalą, rynek gier nie jest nawet oligopolem i nie chodzi mi o ilość podmiotów, a o zróżnicowanie produktów w takim stopniu, że nie tylko nie są homogeniczne, ale często nawet nie są zbliżone. Trudno jest zatem substytuować jedną grę inną produkcją. Do sytuacji na tym rynku najlepiej pasuje określenie konkurencja monopolistyczna.

  7. Ależ to jest święta racja. Czy za używane samochody też dopłacacie producentom? W takim działaniu jest więcej hipokryzji, niż w moim avatarze z Metalliką ;>. Dobrze wiedzieć, że w redakcji robią normalni ludzie.

  8. Wytłumaczę mniej kumatym: Kupujecie produkt, kupujecie go na własność. Możecie go wywiać przed okno, zagrać lub odsprzedać. W prawie nie ma takich zakazów. Działania producentów to próba zmonopolizowania rysku. Aż dziw bierze, że niektórzy z Was to popierają.

  9. Oczywiście są zakazy dotyczące takich produktów – programów, które nie mają zastosowania w zwykłym sprzęcie. Z gry nie można pozabierać całych elementów, wkleić do innej i sprzedawać – z krzesła śrubkę już weźmiesz i wkręcisz gdzie indziej. Paru rzeczy nie można, ale nie dajmy się zwariować!

  10. Dobrze gada! Jak dla mnie 100% racja.

  11. behemort była kiedyś taka gra, która została zlepiona praktycznie tylko z innych gier. Był o niej nawet temat w CDA. To była jakaś przygodówka, tytułu niepamiętam. Ale nie została dopuszczona do sprzedaży.

  12. Zasadniczo nie sposób nie zgodzić się z Berlinem, jest tylko jeden szkopuł… Wydawcę mało obchodzi czy kupię jego grę, czy też nie. Polska to nie USA i bez naszego rynku sobie poradzą. Smutne i prawdziwe…

  13. Całe te jednorazowe kody to pomyłka. Przykład ? Mam konto na amerykańskim PSN, bo w tym kraju kupiłem PSP. Na tym profilu wbijałem trofea. Przed 2 miesiącami kupiłem nową FIFĘ 11, ze względu, że będę mógł sobie pogra z kumplem po sieci. Przychodzę do domu, odpalam grę, wpisuję kod do multi. I co ? Nie działa

  14. W końcu jakiś naprawdę dobry i wartościowy artykuł od B. 😉 Brawo!

  15. Rozwiązanie proste tak jak jest napisane powyżej. Należy produkować ciekawe i unikalne gry żeby klient nawet po 12 latach od kupna nie chciał jej sprzedać. Ja mam swoje kilka gier, które mnie nie zawiodły i co ciekawe pochodzą głównie od CAPCOM, których lubię za to, że nie pierdzielą się z zabezpieczeniami i mają bardzo wysoką kompatybilność, działają dosyć płynnie nawet na nieco słąbszym sprzęcie ale przede wszystkim nie mają praktycznie żadnych zabezpieczeń co nie znaczy, że kopiuje je na lewo i prawo.

  16. To ma sens jak „Zamawiam obiad w restauracji wiec mam prawo odsprzedac komus talerz na ktorym byl ten obiad (moj obiad bo kupilem)”.|Jesli nie jestescie w stanie prawnie dowiesc ze takie firmy was oszukuja to zastanowcie sie 2 razy.

  17. @ajst47- Limbo Of Lost- gra legenda, shit jakich mało a wiele graczy chciało by pograć by zobaczyć jak twórcy pokradli 😀

  18. Zgadzam się całkowicie z Berlinem, kiedy kupuję grę to kupuję już skończony produkt na własność, a nie wypożyczam go na czas nieokreślony, bo jeżeli tak ma być to dziękuję bardzo pójdę do kogoś innego „kupić” a nie tylko „wypożyczyć” na widzimisię zasadach producenta.

  19. Od 12 lat staram się wrzucić krzesło na torrenta ale jeszcze mi się nie udało … może kiedyś.

  20. TatankaYatanka 25 lipca 2011 o 08:15

    @gulasz – gdy kupujesz obiad w restauracji, to kupujesz obiad, a nie talerz (no chyba, że bierzesz obiad na wynos, to być może dostaniesz papierową torbę i plastykową zastawę) i jeśli po zjedzeniu go chcesz odsprzedać… kupę to droga wolna o ile znajdziesz chętnego. W przypadku gry nabywam… tu niespodzianka: grę, nie zaś licencję, bo w żadnym widocznym miejscu na opakowaniu nie jest napisane, że jest to jeno niezbywalna licencja.

  21. Do ciezkiej cholery. Mam pierwsze kotory, mam peirszego dungeon keppera, i wiele innych starych gier na CD ktore na nowym sprzecie poprostu nie dzialaja. I co teraz ? Mam je trzymac by kurz mial dom ? Owe ograniczniki, zastrzezenia nie tylko psuja branze ale i imie wydawcy jak i producenta. I w jakim wszechswiecie nie mam prawa do sprzedazy mojej wlasnosci, ktora potiwerdza paragon . Paragon jest , mama taka nadzieje chyba ze cos sie zmienilo, potwierdzeniem uczciwego zakupu jak i wlasnosci towaru.

  22. Jeśli nie będę mógł kupić używanej gry, to albo ją ściągnę albo po prostu NIE KUPIĘ! Jeśli chcą, żeby każdy kiupował nowe gry to niech obniżą ich ceny o 30-40% i niech będą w cenie używek.

  23. świetny felieton, myślę tak samo! 🙂

  24. Redakcjo, nie wiem skąd wytrzasnęliście Berlina, jednak… pisze świetnie 😉 Ostry styl, cięte uwagi, uderzanie w sedno – żądamy więcej jego felietonów!

  25. CO do Nieeeeeee – Here here. More Berlin 😀

  26. Rzadko się to zdarza, ale… zgadzam się ze wszystkimi słowami powyżej…

  27. I dzięki genialnym pomysłom Ubishitu na pseudo zabezpieczenia pojawia się coraz więcej osób, które po prostu ściągają ich gry z toorentów. Już sam Ubiplay ( czy jak to się tam zwie) sprawiło, że sprzedaż ich gier spadła. Dodając do tego mizerną jakość ( Silent Hunter V? Ktokolwiek?), aż dziw, że jeszcze nie upadli ( no może nie dziwne – Assassins Creed ich ratuje). Jedynie legalnym nabywcą te ich zabezpieczenia szkodzą. Piraci mają się dobrze.

  28. Zgadzam się całkowicie.|Miałbym także apel do Redakcji.|Ponieważ my gracze zwykle nie docieramy do EULA a jeśli to robimy to dopiero wtedy gdy zapłacimy już za grę – może warto by poświęcić niewielką stopkę w CDA na przybliżanie nam tych „nowości” którymi raczą nas wydawcy w umowie licencyjnej. |Czekałbym również na nowy temat na forum o tych wszystkich dobrodziejstwach.

  29. To oznacza że według wytwórni: |*mamy kupic gre w empiku za 200 zl/100zl(konsola/pc) |*przejsc ją (niewiem ja wy ale ja przygodówki przechodze w 4-10h)|*trzymac na półce|Niee!To dopiero gnoje sami się o to prosili.Gra na pc tak naprawde jest warta góra 70zl a na konsole 130|Tylko bogacz albo psychol się do tego stosują!!!

  30. Prawda jest taka, piractwo było i będzie niezależnie od tego czy wydawcy gier bedą fer czy też nie.|Wydawca gry „MASS EFFECT 2” wydał fajny tytuł, stosunkowo tani, następnie wprowadzał płatne dodatki nowa zbroja 50zł, nowy szalik DEF50 80zł OKEJ!!! Daliśmy się nabrać, opublikować gnoi w inernecie, dać im odpowiednią „recenzje” i koniec, nie kupować ich gier. Blizzard wydał tytuł StarCraft2 była to gra za którą „kasowali” 209zł, ale dbali o graczy, poprawki, darmowe patche itp.|Morał jest głupi i prosty..

  31. hellghaasst 29 lipca 2011 o 10:38

    Jeśli Ubi będzie to kontynuować to Przestajemy kupować ich gry. Ale, na litość niech nie upadają przed AC 3!!!

  32. Ja sam mam raczej żyłkę kolekcjonera i moich gier nie sprzedaję, ale apel popieram, bo to naprawdę chamstwo jest, żeby zabraniać kupowania używanych produktów.

  33. Uważam tak: Jeżeli kupuję płytę z grą, to jest ona MOJA, razem z całym zawartym na niej programem.|Producent na tym konkretnym egzemplarzu już swoje zarobił, a ja mogę z nim robić co mi się podoba ( poza nielegalnym kopiowaniem i rozpowszechnianiem kopii oraz innym powielaniem programu)

  34. za niedługo wprowadzą nakaz kupowania i grzywny jeśli nie kupisz…

Dodaj komentarz