5
18.04.2025, 16:00Lektura na 9 minut

Weryfikujemy obawy graczy wobec Switcha 2. Czy nowa konsola Nintendo podoła naszym oczekiwaniom?

Premiera nowego sprzętu do grania zawsze wiąże się z mnóstwem niewiadomych, z szumem informacyjnym i wynikającą z tego wszystkiego dezinformacją. Na szczęście możemy temu zaradzić.


Dawid „spikain” Bojarski

Po pierwsze miałem okazję pograć na Switchu 2. Po drugie przyswajam codziennie ogromną ilość informacji na temat Switcha 2. Wykorzystajmy te dwa fakty, aby zweryfikować trochę powszechnych obaw na temat nadchodzącej konsoli Nintendo. Zwróćcie uwagę, że nie piszę o „obalaniu mitów”, bo choć ku temu też będą w tym tekście okazje, to niektóre niepokojące prognozy muszę potwierdzić… a część pozostawić na razie ze znakiem zapytania.

Oczywiście nie sposób rozwiać wszystkich tego typu wątpliwości, zwłaszcza że często dotyczą złożonych problemów wymagających obszernych wyjaśnień. Zachęcam jednak do dzielenia się swoimi obawami w komentarzach, bo jeśli uzbiera się wystarczająco wiele takich, do których będę w stanie sensownie się odnieść, to zorganizujemy sobie rundę drugą.


Czy gry na Switcha 2 będą kosztować 400 zł? Nie

Ta bardzo powszechna obawa wynika właściwie z wielowarstwowej dezinformacji, ale skupmy się na tym, co interesuje nas, obywateli Europy. Rekomendowana cena Mario Kart World wynosi 90 euro, czyli – po przeliczeniu – ok. 385 zł. Co nie oznacza, że sklepy faktycznie z tej rekomendacji korzystają. Praktycznie wszędzie przyjęto cenę 80 euro – i w Polsce również grę można dostać za równowartość tej kwoty (340 zł).

To oczywiście wciąż zaskakująco dużo i w ogóle nie dziwią mnie głosy rozczarowania. Trzeba jednak przy tym pamiętać o jeszcze jednym: „rekomendowane” 90 euro dotyczy tylko Mario Kart World. W przypadku innych produkcji ceny są o kolejne 10 euro niższe. Dodajmy do tego wspomnianą wyżej rozbieżność między rekomendacją a stanem faktycznym i zobaczymy, że wynoszą tyle samo, ile przyjęty już od dłuższego czasu standard cen gier konsolowych (i tyle samo, ile kosztowało chociażby The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom). Czy 70 euro to dużo pieniędzy? Tak, ale to już oczywiście temat tak obszerny i odrębny, że nie będę się w niego nawet zagłębiał.


Czy Joy-Cony będą driftować? Zobaczymy

Odpowiedź mogłaby brzmieć „nie”, gdybym zadał tutaj nieco inaczej pytanie. Na przykład: „Czy to, że w Switchu 2 nie zostanie wykorzystany efekt Halla, oznacza, iż Joy-Cony 2 będą miały Joy-Con Drift 2?”(*). Bo rzeczywiście Nintendo oficjalnie potwierdziło, że efektu Halla nie będzie. Mówi się niekiedy, że to ze względu na oparty na magnesach mechanizm trzymający kontrolery w konsoli, ale nie zamierzam udawać, że znam się na sprzęcie na tyle, aby ocenić, czy to faktycznie o takie magnetyczne interferencje w tym wszystkim chodzi.

Od wielu lat gram za to na padach i jak każdy ich użytkownik (w tym mnóstwo ludzi czytających teraz te słowa) zetknąłem się z kontrolerami, które efektu Halla nie miały i w których analogi nie driftowały. Żeby nie szukać daleko: w przypadku Nintendo Switch Pro Controllera (również bez efektu Halla) wadliwe analogi zdarzają się nieporównywalnie rzadziej. Nie wykluczałbym na tym etapie, że w Joy-Conach 2 drift wystąpi, ale nie ma żadnego sensu zakładanie, że tak będzie.

(*) W razie czego skrótowo wyjaśniam: „Joy-Con drift” to zjawisko występujące w ogromnej części oficjalnych kontrolerów doczepianych do Switcha, Joy-Conów, polegające na tym, że analog nieprawidłowo odczytuje swoje wychylenie, przez co np. postać w grze sama idzie, mimo że my nie dotykamy pada.


Czy cła Trumpa mogą wpłynąć na ceny w Polsce? Tak

I dotyczy to nie tylko konsol i gier Nintendo, ale w ogóle wszystkiego, więc nie ma chyba sensu na ten temat się tutaj rozwodzić. Sytuacja zmienia się z dnia na dzień i cały świat jest w tej chwili gdzieś pomiędzy etapami „Co tu się właściwie dzieje?” a „To ja może to przeczekam”. Jeżeli ceny Switcha 2 i tytułów na niego rzeczywiście wzrosną ze względu na cła, to niewykluczone, że i tak będziemy mieli na głowach większe problemy o dokładnie tym samym źródle.

Dodam tylko, że relacje handlowe między USA a Chinami czy Wietnamem mogą wpłynąć na Europę z wielu powodów – w przypadku Switcha 2 m.in. ze względu na brak blokady regionalnej (i to, jak czarny rynek importowanych, potencjalnie tańszych gier może popsuć relacje Nintendo z lokalnymi sklepami i dystrybutorami). Ale też dlatego, że łatwiej (uwaga, będą fikcyjne, przykładowe liczby – nie sugerujcie się nimi!) podnieść wszędzie cenę gier o ekwiwalent 10 dolarów niż o 50 dolarów w samych Stanach Zjednoczonych. Globalna odpowiedzialność zbiorowa!


Czy „dzyndzel”, do którego wczepia się Joy-Cony 2, będzie się wyłamywać? Raczej nie

Element ten może na zdjęciach sprawiać wrażenie awaryjnego, bo jest wysunięty, cienki i będzie, siłą rzeczy, narażony na częsty kontakt z ruchomymi kontrolerami. Po pierwsze jednak jest wysunięty tylko względnie – znajduje się w dość głębokiej „komorze”, w którą wchodzi kolorowa część Joy-Cona. Większość użytkowników konsoli pewnie nigdy nawet nie dotknie tego elementu. Po drugie Joy-Con 2 wsuwa się w konsolę gładko i pod kątem, co nie powinno nijak narażać „dzyndzla” na wyłamywanie.

Można być fanem tego mechanizmu, można mieć co do niego obawy. Nie zmienia to jednak faktu, że nowe rozwiązanie wydaje się bardziej… „eleganckie” niż to zastosowane w pierwszym Switchu. Jeśli zacznie sprawiać kłopoty, to raczej takie, które dzisiaj trudno przewidzieć.


Czy trzeba płacić za to, żeby gry ze Switcha 1 działały sprawniej na Switchu 2? Czasami tak, czasami nie

W kwestii płacenia (lub niepłacenia) za usprawnione działanie już wydanych gier z poprzednika na Switchu 2 będziemy świadkami trzech różnych podejść. Nintendo powie wam, że wyłącznie dwóch, ale nie słuchajcie go. Część tytułów dostanie swoją „Switch 2 edition”, czyli nową wersję, która nie tylko działa lepiej, ale też ma istotną dodatkową zawartość. Na tyle istotną, że tego typu produkcje zasłużyły sobie nawet na absurdalnie długie nazwy: Kirby and the Forgotten Land – Nintendo Switch 2 Edition + Star-Crossed World czy Super Mario Party Jamboree – Nintendo Switch 2 Edition Jamboree TV. Takie edycje kupimy osobno (i drożej niż wersje pierwotne) lub dopłacimy za samą łatkę. (Warto tutaj też dodać, że wbrew pierwotnym interpretacjom na kartridżach znajdą się i gra, i łatka – a nie tylko gra, do której trzeba będzie łatkę dociągnąć z internetu).

Mamy też produkcje, które dostaną łatkę usprawniającą i tak po prostu będą działały lepiej, bez żadnych opłat. Oficjalna lista takich gier Nintendo na start:

  • ARMS
  • Captain Toad: Treasure Tracker
  • Super Mario Odyssey
  • Super Mario 3D World + Bowser’s Fury
  • Clubhouse Games: 51 Worldwide Classics
  • The Legend of Zelda: Link’s Awakening
  • The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
  • Game Builder Garage
  • New Super Mario Bros. U Deluxe
  • Pokémon Scarlet and Violet
  • Big Brain Academy: Brain vs. Brain.

Zakładam jednak, że na tym lista się nie kończy. Jeżeli Nintendo umożliwi(ło) zewnętrznym wydawcom wprowadzenie podobnych darmowych łatek, to wielu na pewno z przyjemnością ogłosi takowe jeszcze przed premierą konsoli, żeby popłynąć na fali i sprzedać trochę kopii swoich wypuszczonych już gier. (Ale bądźmy realistami: inni prawdopodobnie wywęszyli pieniądze i jeszcze chętniej wydadzą łatki płatne).

Napisałem jednak, że Nintendo zastosowało trzy podejścia do płacenia za sprawniejsze wersje starych gier. Mamy bowiem również przykład The Legend of Zelda: Breath of the Wild oraz Tears of the Kingdom, czyli produkcji, które nie dostaną dodatkowej zawartości (przynajmniej na tym etapie nic o tym nie wiadomo), a trzeba będzie zapłacić za upgrade. Wielkie N może się tutaj zasłaniać nowymi funkcjami w zewnętrznej apce, takimi jak GPS czy naprawianie broni. W porównaniu z zawartością dołożoną do Kirby’ego czy Mario Party są to jednak, nie przebierając w słowach, pierdoły – i Nintendo o tym wie, o czym najlepiej świadczy fakt, że abonenci Nintendo Switch Online akurat za te dwie łatki płacić nie muszą.


Czy to prawda, że Switch 2 będzie miał problemy z kompatybilnością z grami ze Switcha 1? Tak. Ale spokojnie

Skoro już było o cenach, to przejdźmy od razu do tej wątpliwości. W niektórych internetowych kręgach od dłuższego czasu podejrzewano, że Switch 2 nie będzie natywnie obsługiwał gier ze Switcha 1 i będzie musiał uciec się do emulacji. To się potwierdziło. Nintendo pracuje nad „warstwą kompatybilności”, która docelowo ma sprawiać, że starsze tytuły będą po prostu działać bez zarzutu.

Na oficjalnej stronie można śledzić postępy, a także zobaczyć, dlaczego to nie taka prosta sprawa: mowa o aż 15 tys. gier. Z niektórymi są w tej chwili ewidentne problemy – a o wielu pewnie dopiero się dowiemy, bo Nintendo nie sprawdza ręcznie piętnastu tysięcy produkcji, ich wydawcy zaś w większości nie mają jeszcze dev kitów. Spodziewam się więc, że zadowalająca sytuacja – tzn. taka, w której będziemy mogli bez problemu odpalić wszystkie nasze ulubione niszowe produkcje ze Switcha na Switchu 2 – nadejdzie później niż premiera konsoli. Oby tylko miesiące później, a nie lata.


Czy eShop będzie nadal do bani? Pewnie mniej, ale… pewnie tak

W moim materiale z wrażeniami z obcowania ze Switchem 2 wspomniałem, że z nieoficjalnych źródeł wiem o pracach nad eShopem. Jeśli połączyć tę informację z odrobiną logiki, to… cóż, można założyć, że eShop na nowej konsoli prawdopodobnie będzie działał płynniej (coś za coś: niestety już potwierdzono, że zabraknie muzyki) i na pewno sporo pozmienia się w technicznych jego aspektach.

Główny problem eShopu na Switchu nie jest jednak stricte techniczny – wiąże się z tym, jak trudno okiełznać 15 tys. gier. Zwłaszcza kiedy nie prowadzi się absolutnie żadnej kontroli jakości. Jako że nowa konsola to okazja, aby ta liczba powiększyła się (np. do 30 tys.), pozostaje nam mieć nadzieję, iż Nintendo znajdzie sposób na to, by wartościowe produkcje nie ginęły w zalewie shovelware’u. Bo w to, że ów shovelware przestanie w ogóle wpuszczać do sklepu, niestety nie wierzę.


Czy tryb myszy w Switchu 2 jest do niczego? Nie. Ale…

…idealnie też nie jest. O problemie szerzej mówię w swoim materiale na YouTubie, ale w skrócie: przewiduję potencjalne kłopoty z ergonomią, m.in. dlatego, że Joy-Con 2, choć większy od Joy-Cona 1, nie jest szeroki jak mysz do komputera. Nie mamy na czym oprzeć dłoni, co może na dłuższą metę sprawiać ból. Możliwe jednak, że ten mój „pesymizm na zaś” jest nadmierny i niepotrzebny. Możliwe też, że będzie się dało dokupić akcesorium rozwiązujące ów problem… albo w ogóle po prostu podłączyć mysz, bo samo wspieranie takiej technologii przez producenta konsoli powinno zachęcić wydawców gier do obsługi tego schematu sterowania.


Czy też czujesz, że Camelot Software Planning nigdy nie zrobi kolejnego Golden Suna, tylko będzie do końca świata na zmianę klepać Mario Golfy i Mario Tennisy? Tak

Dość już pytań. Przez łzy nie widzę ekranu.


Czytaj dalej

Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3675

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze