Często komentowane 132 Komentarze

[Czytelnicy nadesłali] O gustach się nie dyskutuje?

[Czytelnicy nadesłali] O gustach się nie dyskutuje?
Raz na jakiś czas nasi bloggerzy publikują, albo podsyłają nam teksty, które warto umieścić na głównej - tym razem Vantage wstrzelił się w ostatnie kontrowersje wokół Mass Effecta 3, odwieczną dyskusję na temat komputerowych RPG bez tabelek i... gustów jako takich. Czy rzeczywiście nie należy o nich rozmawiać, czy wręcz przeciwnie - należy, ale z klasą?

Poleje się krew. Polecą łzy. W powietrzu tańczyć będą odrąbane łby. Mimo wszystko żywię nadzieję, że zgoła inaczej będzie przebiegać dyskusja o niniejszym felietonie. Tekst ten powstać miał w zasadzie już wiele miesięcy temu, wcale jednak nie mogłem się doń zabrać. Do działania sprowokowały mnie jednak okazyjne wypowiedzi wielkich „bojkotowników”, którzy chyba nie mogą pogodzić się z faktem, iż dana gałąź rozrywki (książka, film, gra) nie tylko świetnie na siebie zarabia, ale i jest wybitnie dobra. Wpisem tym chciałbym z kolei przekonać Was, że warto być trochę bardziej tolerancyjnym. Dlaczego tak trudno przychodzi nam niekiedy przyjęcie do wiadomości, że innym coś się podoba, a nam nie? Obalam kilka najważniejszych mitów.

Wyższość starych nad współczesnymi
To chyba największa rzecz, jaka obecnie powoduje konflikty wśród graczy. Dajmy na ten przykład jeden z bardziej kontrowersyjnych ostatnio gatunków: cRPG – w teorii „odgrywanie ról” (przynajmniej tak wynika z nazewnictwa) i tak też należałoby rozumieć ten gatunek. A jednak – wielu graczy ze starszym stażem uparcie pozostaje przy opinii, jakoby skrót „cRPG” miał oznaczać bazyliardy tabelek, statystyk, poziom trudności zaczynający się od „INSANE” (nie mam nic przeciwko dużym wyzwaniom, ale katować się nie lubię), najlepiej izometryczny widok 2D i walkę w turach. Równie dobrze więc mogę stwierdzić, że „najlepsze samochody to Mercedesy 190”, pozwalały bowiem na kilkukrotnie większy przebieg bez napraw od jakiegokolwiek innego samochodu – tym bardziej współczesnego. Skoro więc są „najlepsze”, to dlaczego tak mało osób korzystało z nich w ich latach świetności? Co ich odstraszało – cena? Przecież kwota szybko zwróciłaby się z uwagi na niezwykle niską awaryjność, w rezultacie więc oszczędność na drogich częściach. Kredyty w tamtych czasach również były o wiele łatwiej dostępne niż po 2008 roku. Chyba zaczynam pojmować – chodzi o ELITĘ. Wydaje się, że pewni gracze uważają się za nadludzi.

Wracając jednak do sedna: w czym tkwi problem? W moim mniemaniu głównie w ludzkiej mentalności. Od zawsze było tak, że to starsze pokolenia podkreślały wyższość swoich czasów (urządzeń, obyczajów, tradycji, poglądów, słownictwa, kultury, wychowania itp. itd. etc.) nad obecnymi. To się absolutnie nie zmieni. Jednak najgorszy typ człowieka jakiego miałem okazję zobaczyć „w akcji” w całej tej mieszaninie to osoba, której NIC, albo prawie nic nie pasuje. Moim zdaniem wynika to z przerośniętych wymagań i nieco egoistycznego podejścia – pozostaje mi jedynie współczuć. Sam mam bowiem dość nietypowy gust, ale wśród gier obecnej generacji jest wiele tytułów, które przekładam nad legendarne klasyki. Być może dlatego, że jeszcze się nie starzeję, a może dlatego, że mam dość nowoczesne podejście do życia – co absolutnie nie znaczy, że klasyką się brzydzę. Na półkach mam wiele legendarnych gier, książek i filmów, które swoje lata już mają i nie sprzedałbym ich za żadne skarby.

Słuszność elity
Wgłębiając się w częste dyskusje na forach czy w komentarzach do newsów odnoszę czasem wrażenie, że jeśli uczestnik dysputy nie ograł co większych klasyków, spychany jest na dalszy plan i tym samym traktowany jako ktoś gorszy, czy mniej oryginalny. Tymczasem mi jako graczowi o naprawdę długim stażu (w tym roku mija piętnaście lat, odkąd dostałem pierwszego peceta, a wcześniej miałem jeszcze niesławnego Pegasusa) robi się trochę przykro, kiedy traktuje się moją osobę – czy kogokolwiek innego – gorzej tylko dlatego, że nie ograł tytułu „abc”, a POWINIEN. Czyli jak rozumiem, jest jakiś nakaz? Nawet, jeśli komuś dana gra nie podchodzi (kwestia gustu), ma się zmuszać tylko po to, by uznano go za „prawdziwego gracza”? Albo ja czegoś nie rozumiem, albo to gracze są mało tolerancyjni.

Czy współczesny gry cRPG (albo hybrydy zawierające elementy cRPG) są za krótkie? Czy rzeczywiście są przypisywane do tegoż gatunku na wyrost? Komuś, kto całe dzieciństwo spędził nad „rogalami”, kolejnymi odsłonami Wizardry, a potem „Baldurami”, ciężko może przyjść przerzucenie się na współczesne „Gearsy z dialogami” czy inne „Wiedźminy”. Tylko dlaczego jednemu przychodzi to z łatwością (choćby Smugglerowi, który przeszedł przez wiele epok w historii gier), a inny nie przekona się doń za Chiny ludowe? To zależy, jak już podkreślałem, od indywidualnych cech człowieka. Ci, którzy nie potrafią pogodzić się z faktem, że czasy się zmieniają, pozostają w „swoim świecie” (w kwestii czysto rozrywkowej) i powoli przestają odnajdywać się w obecnych czasach – przynajmniej jeśli chodzi o wspomnianą rozrywkę.

Ja sam, choć nie popieram polityki wielkich wydawców czy tendencji do upraszczania i tak już nieskomplikowanych (często) gier, to jestem za tym, by gry przestały być grami, a stały się czymś więcej. Na to wciąż jeszcze o wiele za wcześnie (nie mówię tu nawet o grafice, a o wszystkich niezbędnych mechanizmach), ale kto wie, czy za kilkadziesiąt lat nie dojdziemy do granic growych możliwości? Czy tabelki i liczby nie są przypadkiem reliktem przeszłości? Grając we współczesne cRPG (czy też hybrydę) „zanurzam się” w świecie, utożsamiam z bohaterem i staram sobie wyobrazić, że jestem tam, a nie ogarniam „symulator Polibudy”. Czy elementy dotychczas znane z gier cRPG mi to ułatwią? Wielu z Was wspomina, że kiedyś gracz częściej korzystał z wyobraźni, a teraz wszystko ma podane na tacy. Ciekawa teoria, ale, krótko mówiąc, książki w tej roli sprawdzają się o wiele lepiej. Uprzedzając: tak, uważam usunięcie pewnych „uporczywych” elementów za ewolucję, ale i nie, nie uważam upraszczania gier tak, jak ma to miejsce chociażby w przypadku nowego Assassin’s Creeda, za coś dobrego. Po prostu należy szukać złotego środka i stale ulepszać gry. To przecież wciąż młoda gałąź rozrywki i wiele przed nami. A możliwości, w przeciwieństwie do muzyki czy filmu są przeogromne i zależą tylko i wyłącznie od wyobraźni ludzi z branży.

Gust gustowi nierówny
Wiadomo przecież, że „współczesne pokolenie” za parę lat powie coś w stylu „Dragon Age jest sto razy lepszy od tego krapiszcza <tu wstaw tytuł jakiegoś głośnego erpega z 2018 roku>”. Mam na myśli to pokolenie, które nie miało okazji zapoznać się ani z „Buldurem”, ani z innymi legendami. Oni za swoje legendy będą uważali „Wiedźmina”, „Dragon Age’a” i inne współczesne tytuły. Czy to znaczy, że będą mieli rację? Im będzie się tak wydawać, ale nie będą lepsi przez to, że ograli takie, a nie inne tytuły. Warto się nad tym zastanowić, po raz kolejny przedstawiając „swoją i jedyną słuszność”. Doświadczenie płynące z poznania kultowych i poważanych tytułów czyni człowieka wyjątkowym, ale nie lepszym od innych.

Zdaję sobie sprawę, że wpis ten nie wywoła żadnej rewolucji, ani nie przetrząśnie Waszymi umysłami, ale marzy mi się sytuacja (mocno naiwne, ale w końcu od czego są marzenia?), w której każdy szanuje zdanie innego. Ilekroć czytam komentarze do newsów, tylekroć zastanawiam się, czy wtrącić się w dyskusję – co zazwyczaj czynię – czy temat zwyczajnie zbagatelizować, bowiem czego bym nie napisał, zawsze znajdzie się ktoś, kto mojego gustu nie uszanuje. Lubię jednak dyskutować i wymieniać poglądy. A że każdy ma inne? Czy nie na tym polega nasza wyjątkowość? Zastanówmy się nad tym, zanim kolejnym razem poślemy kogoś do diabła tylko dlatego, że nie podoba nam się czyjaś opinia. Bądźmy bardziej tolerancyjni i nie każmy uważać się na tych wyjątkowych ludzi tylko dlatego, że doświadczyliśmy czegoś innego od młodszych pokoleń. Historia lubi się powtarzać i robi to cały czas na naszych oczach, a niektórzy zaślepieni na jakikolwiek sprzeciw nie potrafią zrozumieć, że ich racja nie jest tą jedyną prawdą objawioną. O gustach trzeba bowiem dyskutować, ale robić to z klasą i poszanowaniem opinii rozmówcy. Szkoda, że tak wielu tego nie potrafi… albo nie chce?

132 odpowiedzi do “[Czytelnicy nadesłali] O gustach się nie dyskutuje?”

  1. Raz na jakiś czas nasi bloggerzy publikują, albo podsyłają nam teksty, które warto umieścić na głównej – tym razem Vantage wstrzelił się w ostatnie kontrowersje wokół Mass Effecta 3, odwieczną dyskusję na temat komputerowych RPG bez tabelek i… gustów jako takich. Czy rzeczywiście nie należy o nich rozmawiać, czy wręcz przeciwnie – należy, ale z klasą?

  2. RalfTriclinum 25 marca 2012 o 13:05

    Liniowa gra akcji z elementami rpg- case closed, i nie uważam aby tabelki były reliktem. Jedyny chyba Total War trzyma poziom i nie obniża standardów od lat. Ale teraz wszytko musi być na siłę cool epickie i zapchane hamburgerami bo takie czasy.

  3. Dobry tekst. Będzie flame zapewne, ale dobry. Chłodne, logiczne podejście. Niestety zgodne z prawdą.

  4. Słuszne słowa, Vantage’u.

  5. qwertyuiop1234567890a 25 marca 2012 o 13:11

    ale bełkot

  6. @qwertyuiop123456789a – i mówi to ktoś z takim nickiem ::)

  7. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś się myli i zasłania gustem to sensownej dyskusji nie da się z nim przeprowadzić. Teksty typu ”mi się to podoba i mam do tego prawo” zabijają we mnie chęć do wymiany zdań. Serio.|@”Gearsy z dialogami” – Mass Effect 2&3 to raczej ”Kane&Lynch z dialogami”. Do poziomu gameplayu z Gearsów brakuje bardzo dużo. Taka mała uwaga. :>

  8. @Vantage – świetny tekst i zawiera dokładnie, to co ja sam myślę. Serio. Niektórzy starają się na siłę przekonywać do swoich racji, nie zwracając na to, że ktoś może mieć inne zdanie. Szczytem był komentarz jednego z użytkowników pod newsem o odświeżonym Baldursie, który zarzucił mi, że nie jestem prawdziwym graczem, bo nie grałem w tego RPG-a. No proszę Was… 🙂

  9. RalfTriclinum 25 marca 2012 o 13:42

    Zresztą Wiedźmin czy Dragon age:o to bardzo dobre rpgi 🙂

  10. Czyli jak rozumiem, jest jakiś nakaz?… Albo ja czegoś nie rozumiem.. to rozumiesz czy nie? … Nie ma nakazu, ale jeśli ktoś chce pogadać z kimś o grach sportowych powiedzmi piłce i nie grał w fife albo pro to nie ma co się dziwić, że nikt jego uwag nie bierze pod uwagę….|Autor nie bierze pod uwagę, że wtedy gry były czymś nowym, teraz raczej stały się pospolite, przewidywalne i często są „remejkami” albo prostackimi kopiami gdzie starego gracza, ktory ma staż bardzo długi raczej ciężko zaskoczyć…

  11. Bardzo dobry tekst, serio. W większości się zgadzam, ale z ta elitą, to mam jedno takie spostrzeżenie: przykładowo, mamy gracza X, który przygodę z serią TES zaczął dopiero od Skyrima. Tenże sam gracz, po przejściu tegoż zaczyna się uważać za wielkiego fana serii… nie grając w poprzednie odsłony? Coś tu niegra. Jeśli ktoś interesuje się RPG, a zaliczył tylko i wyłącznie serie DA, ME, Wiedźminy 1 i 2, a nie grał w klasyki gatunku – tu też coś nie gra. nie twierdzę, że to ma być nakaz, ale

  12. ale od takiego Baldur’s Gate’a czy Icewind Dale/Planescape Torment to wszystko się zaczęło.

  13. A to cale gadanie o tych klasykach, ze fajnie sie je wspomina ale jak sie w nie dzisiaj gra to sa nuuudne. To sa farmazony, klasyki maja sie bronic SAME, one sa ponadczasowe. Jak sie wam nudzi klasyk, to musicie sie przyzwyczaic. Czesto pogrywam w pierwsze fallouty wcale nie maja slabej grafiki. To samo z Morrowindem, Arcanum czy Gothici. Czesto po paru latach grania w arcadowe FPS, trudno przejsc odrazu do starych gier RPG. Choc wiekszosc ma rzut izometryczny, ktory calkiem dobrze znosi czas…

  14. jeszcze trzy razy powtórzyłem się…. I nie wiem czego autor się uczepił tego BG tak, dla mnie fabularnie lepszy był Planescape a wciągnął mnie bardziej Fallout… BG2 był długi, ciekawy dający frajdę, trudny ale czy wybitny? Może pierwsza część zaskakiwała fabułą ale druga była banalna i chyba nasz wiesiek ma bardziej złożoną : )

  15. … inna sprawa jak dla kogos jest gra za trudna, ale do tego tez mozna sie przyzwyczaic. Dawnie nie bylo samouczka czy mapy, albo takiego gowna jak jest w ME2, nie wiem czy to kompas czy co, pokazuje ci droge i to w tak ograniczone grze, gdzie nie ma wiecej niz jeden korytarz. Oczywiscie „O gustach się nie dyskutuje”, ale chodzi mi o to, aby nie pieprzyc ze w klasyki czy stare gry nie da sie grac i mozna je tylko wspominac. Smuty to sa i nie wolno w nie wierzyc.

  16. Mateusz1380 25 marca 2012 o 14:07

    Hmmm….. Powiem tak tekst ciekawy. Trochę racji w tym jest ale jeśli ktoś mówi że jest „prawdziwym erpegowacem” bo przeszedł trylogie ME to są kpiny. Niemam nic do Dragon Age który według mnie jest RPG na nowe czasy ale ME to jest czyste dno którego niemam zamiaru uznawać za cokolwiek innego niż FPS z dialogami. 😉

  17. Ze „starymi” grami jest tak, ze sporo osob je szanuje jednak niewiele juz w nie gra. Na kazda gre przypada pewien okres czasu, w ktorym zdobywa „szczyty”, a pozniej zostaja cieple wspominiki. Baldury, Fallouty sa strasznie wyidealizowane, owszem nadal sa to dobre gry, ale niestety obecnie w dobie mass effectow by sie zwyczajnie nie przyjely.

  18. Vantage_ A czy ja napisałem, że musi? Jeśli ktoś przyjdzie i powie, że ABC jest najlepsze bo grał tylko w ABC to jaki ma sens dalsza dyskusja skoro jeśli mu się poda inne tytuły on Ci napisze, że jesteś zatwardzialym graczem starych klasyków i nie idziesz z duchem czasu… Każdy kij ma dwa końce i nie twierdzę, że to co napisałeś jest złe ale jak dla mnie kieruje się tylko w jedną stronę…

  19. aleksdraven 25 marca 2012 o 14:30

    świetny teksty ty romantyku jeden. Niech będzie 4 z dwoma…plusami. Argumenty o starszym pokoleniu i powtarzającej się historii, ale nie musiałeś tak dobitnie mówić ze coś jest STARE tylko ze przemija.

  20. aleksdraven 25 marca 2012 o 14:39

    rozmowa o rzeczach klasycznych: temat rzeka. Czy tylko nauka jest wolna od klasyczności i romantyczności?? Czy tylko ona idzie równo do przodu??

  21. Nie mam problemow z graniem w „Gearsy z dialogami”. Ale mnie zawsze zastanawia, dlaczego taki ME2 nazywany jest RPG (z ME1 nie mam takich problemow, ale z ME2 i jego ewolcyjnna-degeneracja mam straszny klopot). |@dzl: Kickstarter dla Wasteland 2 (czyli sequel przodka Falloutow) pokazuje, ze jest przynajmniej 30000 osob chetnych do grania w te stare gry.

  22. Po przeczytaniu felietonu… poczułem się staro :]

  23. aleksdraven 25 marca 2012 o 14:45

    @bohater8- proste- action RPG. Pamiętaj że przynależność czegoś do danej grupy nie oznacza 100 zgodności z zasadami tejże grupy( szczególnie kiedy są one ogólne). Gdyby tak było to cała systematyka organizmów żywych wzięła by w łeb.

  24. @Mateusz1380 zgadzam sie, juz w grze Trine jest wiecej elementow RPG (choc w jedynce (ME) jeszcze elementy RPG jakies tam byly), oczywiscie szanuje ta gre ale wkurza mnie jak ktos ja nazywa RPG. No sory, nie da sie takiego czegos slychac. A jeszcze sie ktos spyta „w jakie ja [beeep] gram?” jak sobie BG 2 przechodze to mi sie momentalnie zal go robi. A ile sie naslucham jaki to on fan RPG, a nawet nie wie od czego jest to skrot. jak sie komus podoba niech gra, a nie wypowiada sie na temat gier w ktore nie gral

  25. Ja tylko wtrącę jedeno „ale” do felietonu. Niekiedy nieznajomość tych klasycznych i legendarnych gier faktycznie wyłącza, albo przynajmniej spłyca możliwość dyskusji. Nie mam zamiaru kogokolwiek zmuszać do ich poznawania, sam nigdy nie przekonałem się do Falloutów na przykład, ale dyskusja o Deus Ex: Human Revolution nie będzie pełna i dyskutanci nie będą mieć pełnego obrazu sytuacji, bez możliwości porównania jej do Deus Ex. Tak samo DA:O – jest duchowym następcą sagi BG i jej nieznajomość nie wyklucza…

  26. @dzl rzeczywiście masz racje, że stare gry są wyidealizowane . Ale ja na przykład nie mam oporów każdego lata grać w Baldursów, czy pierwszego Deus Exa i z chęcią pograłbym w ich odnowione wersje. I wierze, że jest więcej graczy takich jak ja. |Nie mówie, że dobrych RPG się teraz nie robi, bo się robi. Tylko nie próbujcie mi wmawiać, że Mass Effect 2 jest super hiper RPG. Skyrim może tak, ale nie ME (które mimo wszystko dalej jest świetną grą)

  27. niektóre nowości OK ale są rzeczy nie wiem po co rynek usuwa np:kochane apteczki.

  28. … możliwości dyskusji, ale odbiera pewną perspektywę. Nie można prowadzić sensownej dyskusji, jeśli choć odrobinę nie ogarnie się korzeni tego o czym się dyskutuje. Choćby przez poczytanie na wikipedii, choć najlepiej jest osobiście zapoznać dany tytuł.

  29. RalfTriclinum 25 marca 2012 o 15:00

    Wychodzisz, przed dom i widzisz 2 piętrowy budynek. Jeśli nigdy nie widziałeś innych budowli to możesz stwierdzić, ze jest to najwyższa konstrukcja świata. Co nie zmienia faktu, ze nie jest najwyższy a to, ze innych ktoś nie widział nie znaczy, ze ma racje.

  30. aleksdraven 25 marca 2012 o 15:02

    @Perzyn- nigdy nie ma jednej perspektywy patrzenia na sprawę. Ponadto jak ktoś się zna na ważeniu piwa to nie czyni go od razu partnerem do dyskusji na tematy biotechnologiczne. Grałem W oba DA, nie grałem w żadne klasyczne RPG i dlatego inaczej na to patrze. Ważna jest radość z grania. A zamiast wyłączać kogoś z dyskusji to lepiej starać się nakreślić mu jak kiedyś gry wyglądały. Gdybyśmy wszystko wiedzieli to na choinkę były by dyskusje.

  31. @deawpl |No bo realizm jest taki ze jak dostaneisz caly magazynek to poczekasz 2 minuty i rany sie zagoja a nogi i rece odrosna .|wszystko sprowdza sie do udynamicznienia rogrywki (wiecej akcji) koszte zabrania statystyk(uproszenie systemu budy postaci Np Skyrim w porownianiu do Morrowinda ) owszem fajnie sie gralo w skyrima ale nic poza grafika tam niema … jest totalna cofka ,w porownianiu do poprzednich odslon to taki adventure game

  32. Chyba jakiś analfabeta, albo kompletny dyletant pisał ten teks. Kontrowersje ws. ME3 wynikają nie z konfliktu między „starym, a nowym”, a faktem, że twórcy ME3 WYDYMALI fanów bez mydła! Zapowiadali action-rpg wszech czasów, a wyszła jawna parodia serii. Grając w ME3 czułem się jakby ktoś wzorował się na parodii Call of Duty (Duty Calls czy jakoś tak). Nie przeszkadzało mi spłycenie serii w ME2, bo gra serwowała świetną akcję, postacie, masę wyborów i misji pobocznych.

  33. Gry sa upraszczne … i sluzy tylko dla prostej rozrywki zeby bawic klienta.. tak jak cala massowa teliwizja z durnymi teleturniejami i serialami plytka rozrywka zeby zajac czym klienta…idac tak na renke ze moze wylaczyc zdolnosc samodzielnego myslenia … wyszstko fajnie wylgada efekty i wogule odpadajace łby grafika cool no ale ilez mozna to sie nudzi…gry powinny byc bardziej zlozone wiecej statystyk opcji bo mnie taka plaska rozgrywka juz nudzi… dobija… nawet diablo 3 sie dostalo

  34. Natomiast ME3 to PORAŻKA. 90% Gry to wątek główny w którym misję są w stylu „rynienki” z Call of Duty, nie da się w lewo, nie da się w prawo, można tylko do przodu. Misje poboczne to tylko kilka sztuk, z czego 3-4 to mapy z multi zaliczane w 5 min. Wybory nie mają znaczenia po wszelkie”zasoby wojenne” to tylko obrazki z opisem (i nawet to leży, bo 60% obrazków to kopiuj/wklej z innych wpisów, lub wlejka obrazka floty – nie chciało im się zrobić nawet tego).

  35. Mlodszym pokolenia takie gierki beda sie podobac bo jest grafika jest akcja flaki lataja super efekty..nietrzeba myslec zbytnio … wszystko jak interaktywny film do bolu …

  36. Jedyna dobra rzecz w ME3 to bronie -ale tu też jest porażka, bo się nimi nie nacieszymy – wrogowie kończą się znacznie szybciej niż zdążymy się nacieszyć choćby 20% spluw.ME3 jest niczym hamburger w którym ktoś usuną mięso, dodatki i zostawił samą bułkę, ale każe sobie płacić jak za BigMac’a i jeszcze oczekiwać komplementów – A [beeep] TAM!

  37. aleksdraven 25 marca 2012 o 15:21

    @kotsa- oj stary, stary…….stary

  38. wszystko podchodzi pod marketing .. tempo zycia jest sybsze wiekszy rynek zbyty wiecej pozliwosci reklamy ..kiedys gra starczala na miesiace..i mozna bylo sie nia cieszyc wkolko a teraz takie wielkim korporacja sie nieoplaca bo robic gre na dlugie miesiace .. jak tu zraz wychodzi nastepy czesc albo wydaja inny tytol ..poco dla gry ma postawac jaks scena (multiplayer ligi clany ) ?…trzeba robic jaknawiecej gier i wciskac konsmentom zrobienie dobrej gry co wystarczy na dlugo to jak strzal w stope …

  39. aleksdraven 25 marca 2012 o 15:31

    @kotsa- widzę że tańcujesz po klawiaturze dość ostro, proponuje odpoczynek, bo piszesz jak to cały świat przyspiesza a sam nadajesz z prędkością światła ze się tak wyrażę.

  40. Nie chodzi o tabelki, czy ich brak. Nie potrzebuję w każdym crpg mnóstwa wykresów, statystyk itp. To samo z rzutem izometrycznym (choć miło by było gdyby od czasu do czasu się pojawiał). Problem leży gdzie indziej, mianowicie nadmiernym upraszczaniu. ME był fajny, tytuł któremu do miana świetnego zabrakło co nieco, niemniej była to niewątpliwie dobra gra. Ciekawe uniwesum, dynamiczna walka, naprawdę sporo gadania i przyzwoity wybór opcji dialogowych (to jest właśnie w crpg najważniejsze).

  41. Pewna doza swobody, elementy eksploracji, które dawały złudzenie nieliniowości, do tego sztampowa, ale naprawdę ciekawie przedstawiona, podana historia. Było dobrze, niestety ktoś postanowił to zepsuć. Eksplorację, swobodę, względnie rozbudowane dialogi, wszystko to co było w grze dobre wzięto i wywalono do kosza, włącznie z ciekawą fabułą. słowem, „uprymityzowano”. W zamian usprawniono walkę i tyle. To się nazywa regres. Będę chciał Gearsy pogram w Gearsy. Po cóż robić wszystkie gry na jedno kopyto?

  42. W pogoni za uproszczeniami, byle tylko gracz się nie zniechęcił mnogością możliwości zabito gdzieś grywalność. ME3 najlepszym przykładem, z action „erpega” ostało się jeno action, bo gdzie tu odgrywanie roli, czy inne aspekty crpg? Nie ma… Historia służy jedynie za tło, a kwintesencja rozgrywki to wybijanie hord przeciwników. W rezultacie stworzono standardowy, nużący tytuł, pełen nielogiczności i dziur fabularny rodem z CoD’a.

  43. @eustachy80|Spójrz na to oczami twórców. Po co tworzyć trudne gry z ogromem możliwości i ogromem wyborów skoro może co 10 osoba ich grę przejdzie w całości kilka razy, żeby odkryć wszystkie smaczki?|Upraszczanie? Nie zgodzę się w pełni, że wszystko jest upraszczane. Zagraj sobie dziś w jakiegoś FPSa sprzed, załóżmy, 10 lat i powiedz czy to faktycznie takie trudne. Wtedy, gdy trzeba było się męczyć z myszami „kulkowymi” to to było trudne. Choć właściwie gra była trudna gdy było mało apteczek.

  44. @eustachy80 Że co? W ME przyzwoity wybór opcji dialogowych? To było dokładnie to samo iluzoryczne kółeczko co w następnych częściach, a denny ekwipunek był niczym więcej jak to co mamy w ME3 tylko bez przerabiania całego śmiecia na medi-żel co 10 minut. Historia moim zdaniem we wszystkich częściach trzyma ten sam poziom, a eksploracja mako została wywalona, bo była naprawdę zła (no, bez tych ostatnich 10 minut). Nie rozumiem kultu jedynki skoro miała ona tak wiele kiepskich elementów.

  45. @2real4game No pokonaj Bota na Nightmare w quake 3 arena albo w UT na godlike

  46. @2real4game: jedno słowo – Skyrim – można? można! Dali wątek główny, który na upartego można przelecieć w dwa wieczory, plus wątki poboczne, na które trzeba 2-3 tygodnie, a nawet miesiąc.|Więc nie pitol mi tutaj o trosce autorów by można było szybko przejść jakąś grę.

  47. W RPGach zabito grywalność? Czy ja wiem. Np w takim Neverwinter Nights fabuła nie była bardziej skomplikowana niż w Mass Effect. Grywalność? Ot biegam i rozwalam kolejnych wrogów, a trwa to w nieskończoność. To było trudniejsze od współczesnych gier? Nie. To wszystko było po prostu mniej intuicyjne i nie było wtedy mechanizmów, które dziś graczom ułatwiają życie. Dlatego też pojawiały się tipsomaniaki w CD-Action.

  48. @mrWHO -sam sobie zaprzeczasz 😛 Właśnie Bethesda zrobiła grę, którą można błyskawicznie przejść 😀

  49. Bo to jest tak, że jeśli ktoś przeszedł na wylot Baldura 2 czy Tormenta i porówna sobie poziom fabuły z taką Arcanią czy DA2 to to woła o pomstę do nieba. Są świetne nowe gry RPG takie jak Wiedźminy, pierwszy Dragon Age (moim zdaniem bardzo udany), dodatek do Neverwinter Nights 2 (Maska Zdrajcy – Obsidian pokazał znowu swój kunszt tym dodatkiem) czy Skyrim. Da się zrobić zarówno świetnego „nowoczesnego” RPG (Skyrim) jak i w starym stylu (DA:O). Po prostu trzeba chcieć i nie lecieć tylko na kase (DA2).

Dodaj komentarz