Często komentowane 132 Komentarze

[Czytelnicy nadesłali] O gustach się nie dyskutuje?

[Czytelnicy nadesłali] O gustach się nie dyskutuje?
Raz na jakiś czas nasi bloggerzy publikują, albo podsyłają nam teksty, które warto umieścić na głównej - tym razem Vantage wstrzelił się w ostatnie kontrowersje wokół Mass Effecta 3, odwieczną dyskusję na temat komputerowych RPG bez tabelek i... gustów jako takich. Czy rzeczywiście nie należy o nich rozmawiać, czy wręcz przeciwnie - należy, ale z klasą?

Poleje się krew. Polecą łzy. W powietrzu tańczyć będą odrąbane łby. Mimo wszystko żywię nadzieję, że zgoła inaczej będzie przebiegać dyskusja o niniejszym felietonie. Tekst ten powstać miał w zasadzie już wiele miesięcy temu, wcale jednak nie mogłem się doń zabrać. Do działania sprowokowały mnie jednak okazyjne wypowiedzi wielkich „bojkotowników”, którzy chyba nie mogą pogodzić się z faktem, iż dana gałąź rozrywki (książka, film, gra) nie tylko świetnie na siebie zarabia, ale i jest wybitnie dobra. Wpisem tym chciałbym z kolei przekonać Was, że warto być trochę bardziej tolerancyjnym. Dlaczego tak trudno przychodzi nam niekiedy przyjęcie do wiadomości, że innym coś się podoba, a nam nie? Obalam kilka najważniejszych mitów.

Wyższość starych nad współczesnymi
To chyba największa rzecz, jaka obecnie powoduje konflikty wśród graczy. Dajmy na ten przykład jeden z bardziej kontrowersyjnych ostatnio gatunków: cRPG – w teorii „odgrywanie ról” (przynajmniej tak wynika z nazewnictwa) i tak też należałoby rozumieć ten gatunek. A jednak – wielu graczy ze starszym stażem uparcie pozostaje przy opinii, jakoby skrót „cRPG” miał oznaczać bazyliardy tabelek, statystyk, poziom trudności zaczynający się od „INSANE” (nie mam nic przeciwko dużym wyzwaniom, ale katować się nie lubię), najlepiej izometryczny widok 2D i walkę w turach. Równie dobrze więc mogę stwierdzić, że „najlepsze samochody to Mercedesy 190”, pozwalały bowiem na kilkukrotnie większy przebieg bez napraw od jakiegokolwiek innego samochodu – tym bardziej współczesnego. Skoro więc są „najlepsze”, to dlaczego tak mało osób korzystało z nich w ich latach świetności? Co ich odstraszało – cena? Przecież kwota szybko zwróciłaby się z uwagi na niezwykle niską awaryjność, w rezultacie więc oszczędność na drogich częściach. Kredyty w tamtych czasach również były o wiele łatwiej dostępne niż po 2008 roku. Chyba zaczynam pojmować – chodzi o ELITĘ. Wydaje się, że pewni gracze uważają się za nadludzi.

Wracając jednak do sedna: w czym tkwi problem? W moim mniemaniu głównie w ludzkiej mentalności. Od zawsze było tak, że to starsze pokolenia podkreślały wyższość swoich czasów (urządzeń, obyczajów, tradycji, poglądów, słownictwa, kultury, wychowania itp. itd. etc.) nad obecnymi. To się absolutnie nie zmieni. Jednak najgorszy typ człowieka jakiego miałem okazję zobaczyć „w akcji” w całej tej mieszaninie to osoba, której NIC, albo prawie nic nie pasuje. Moim zdaniem wynika to z przerośniętych wymagań i nieco egoistycznego podejścia – pozostaje mi jedynie współczuć. Sam mam bowiem dość nietypowy gust, ale wśród gier obecnej generacji jest wiele tytułów, które przekładam nad legendarne klasyki. Być może dlatego, że jeszcze się nie starzeję, a może dlatego, że mam dość nowoczesne podejście do życia – co absolutnie nie znaczy, że klasyką się brzydzę. Na półkach mam wiele legendarnych gier, książek i filmów, które swoje lata już mają i nie sprzedałbym ich za żadne skarby.

Słuszność elity
Wgłębiając się w częste dyskusje na forach czy w komentarzach do newsów odnoszę czasem wrażenie, że jeśli uczestnik dysputy nie ograł co większych klasyków, spychany jest na dalszy plan i tym samym traktowany jako ktoś gorszy, czy mniej oryginalny. Tymczasem mi jako graczowi o naprawdę długim stażu (w tym roku mija piętnaście lat, odkąd dostałem pierwszego peceta, a wcześniej miałem jeszcze niesławnego Pegasusa) robi się trochę przykro, kiedy traktuje się moją osobę – czy kogokolwiek innego – gorzej tylko dlatego, że nie ograł tytułu „abc”, a POWINIEN. Czyli jak rozumiem, jest jakiś nakaz? Nawet, jeśli komuś dana gra nie podchodzi (kwestia gustu), ma się zmuszać tylko po to, by uznano go za „prawdziwego gracza”? Albo ja czegoś nie rozumiem, albo to gracze są mało tolerancyjni.

Czy współczesny gry cRPG (albo hybrydy zawierające elementy cRPG) są za krótkie? Czy rzeczywiście są przypisywane do tegoż gatunku na wyrost? Komuś, kto całe dzieciństwo spędził nad „rogalami”, kolejnymi odsłonami Wizardry, a potem „Baldurami”, ciężko może przyjść przerzucenie się na współczesne „Gearsy z dialogami” czy inne „Wiedźminy”. Tylko dlaczego jednemu przychodzi to z łatwością (choćby Smugglerowi, który przeszedł przez wiele epok w historii gier), a inny nie przekona się doń za Chiny ludowe? To zależy, jak już podkreślałem, od indywidualnych cech człowieka. Ci, którzy nie potrafią pogodzić się z faktem, że czasy się zmieniają, pozostają w „swoim świecie” (w kwestii czysto rozrywkowej) i powoli przestają odnajdywać się w obecnych czasach – przynajmniej jeśli chodzi o wspomnianą rozrywkę.

Ja sam, choć nie popieram polityki wielkich wydawców czy tendencji do upraszczania i tak już nieskomplikowanych (często) gier, to jestem za tym, by gry przestały być grami, a stały się czymś więcej. Na to wciąż jeszcze o wiele za wcześnie (nie mówię tu nawet o grafice, a o wszystkich niezbędnych mechanizmach), ale kto wie, czy za kilkadziesiąt lat nie dojdziemy do granic growych możliwości? Czy tabelki i liczby nie są przypadkiem reliktem przeszłości? Grając we współczesne cRPG (czy też hybrydę) „zanurzam się” w świecie, utożsamiam z bohaterem i staram sobie wyobrazić, że jestem tam, a nie ogarniam „symulator Polibudy”. Czy elementy dotychczas znane z gier cRPG mi to ułatwią? Wielu z Was wspomina, że kiedyś gracz częściej korzystał z wyobraźni, a teraz wszystko ma podane na tacy. Ciekawa teoria, ale, krótko mówiąc, książki w tej roli sprawdzają się o wiele lepiej. Uprzedzając: tak, uważam usunięcie pewnych „uporczywych” elementów za ewolucję, ale i nie, nie uważam upraszczania gier tak, jak ma to miejsce chociażby w przypadku nowego Assassin’s Creeda, za coś dobrego. Po prostu należy szukać złotego środka i stale ulepszać gry. To przecież wciąż młoda gałąź rozrywki i wiele przed nami. A możliwości, w przeciwieństwie do muzyki czy filmu są przeogromne i zależą tylko i wyłącznie od wyobraźni ludzi z branży.

Gust gustowi nierówny
Wiadomo przecież, że „współczesne pokolenie” za parę lat powie coś w stylu „Dragon Age jest sto razy lepszy od tego krapiszcza <tu wstaw tytuł jakiegoś głośnego erpega z 2018 roku>”. Mam na myśli to pokolenie, które nie miało okazji zapoznać się ani z „Buldurem”, ani z innymi legendami. Oni za swoje legendy będą uważali „Wiedźmina”, „Dragon Age’a” i inne współczesne tytuły. Czy to znaczy, że będą mieli rację? Im będzie się tak wydawać, ale nie będą lepsi przez to, że ograli takie, a nie inne tytuły. Warto się nad tym zastanowić, po raz kolejny przedstawiając „swoją i jedyną słuszność”. Doświadczenie płynące z poznania kultowych i poważanych tytułów czyni człowieka wyjątkowym, ale nie lepszym od innych.

Zdaję sobie sprawę, że wpis ten nie wywoła żadnej rewolucji, ani nie przetrząśnie Waszymi umysłami, ale marzy mi się sytuacja (mocno naiwne, ale w końcu od czego są marzenia?), w której każdy szanuje zdanie innego. Ilekroć czytam komentarze do newsów, tylekroć zastanawiam się, czy wtrącić się w dyskusję – co zazwyczaj czynię – czy temat zwyczajnie zbagatelizować, bowiem czego bym nie napisał, zawsze znajdzie się ktoś, kto mojego gustu nie uszanuje. Lubię jednak dyskutować i wymieniać poglądy. A że każdy ma inne? Czy nie na tym polega nasza wyjątkowość? Zastanówmy się nad tym, zanim kolejnym razem poślemy kogoś do diabła tylko dlatego, że nie podoba nam się czyjaś opinia. Bądźmy bardziej tolerancyjni i nie każmy uważać się na tych wyjątkowych ludzi tylko dlatego, że doświadczyliśmy czegoś innego od młodszych pokoleń. Historia lubi się powtarzać i robi to cały czas na naszych oczach, a niektórzy zaślepieni na jakikolwiek sprzeciw nie potrafią zrozumieć, że ich racja nie jest tą jedyną prawdą objawioną. O gustach trzeba bowiem dyskutować, ale robić to z klasą i poszanowaniem opinii rozmówcy. Szkoda, że tak wielu tego nie potrafi… albo nie chce?

132 odpowiedzi do “[Czytelnicy nadesłali] O gustach się nie dyskutuje?”

  1. @Vantage skoncz z tym ze skyrim mial slaba fabule, bo moze watek glowny nie byl idealny, ale questy poboczne niektore mialy zaskakujaco dobra fabule. Np. gildia zlodziei miala bardzo dobra fabule, a bylo pare niespodziweanie rozwinietych questow pobocznych, ktore kryly drugia strone medalu i potrafily zaskoczyc. Ale pare osob przyszlo hejtować i teraz po nich powtarzaja. ME mial dobra fabule ale tam prawie nie bylo zadnego elementu RPG, i bardzo malo zadan pobocznych

  2. Szczerze cała analogia do mnie bardzo dociera,moja pierwszą przygodą z grami był pegazus odkupiony od znajomych rodziny. I tak mniej więcej poznawało się powszechne klasyki z lat 80 i 90. Space Invaders,Tanks, Mario Bross i wiele innych aż do 2004 kiedy rodzina zakupiła pierwszy komputer.|Ale jako tako wszelkie gry w które grałem zazwyczaj by z lat wcześniejszych,lub aktualnych.Od niedawna dopiero zaczynam doważać tytuły którymi inni się zachwycają,choć samemu nigdy w nie jeszcze nie grałem.

  3. niska ocena na megacritic to wcale nie jest głos graczy, JAKICH GRACZY??????|kilku sfrustrowanych trolli zaczęło jechać po me3, i to troli którzy nawet nie grali w tą grę.- gra świetna (może nie rewolucyjna ale po prostu dobra)|- za dużo patosu ale zakończenie normalne (gra w której ratujemy galaktyke kończy się uratowaniem galaktyki, wow czego sie spodziewaliście??|- mechanika tak jak w dwójcena troli daje ignore mode on… i czerpie przyjemność z zabawy

  4. btw świetny artykuł, jeden z lepszych jakie tu ostatnio widziałem też się pod tym podpisuję|grałem kiedyś w klasyki ale cieszę się że już się nie robi takich gier jak kiedyś.|a zawsze się znajdzie grupa narzekaczy która będzie twierdzić że najlepsze gry to były w „pindziesiontym trzecim”…

  5. A tak poza tym to zawsze można powiedzieć, że kiedyś to było lepiej. Cóż, miało się wtedy te „kilka” lat mniej to i było lepiej 😀 Poza tym polecam artykuł Smugglera z numeru dwusetnego.

  6. Ja zawsze staram się skupiać na pozytywnej stronie i wad gier często nie dostrzegam albo zauważam dopiero po odejściu od kompa. Gram po to przecież, żeby mieć frajdę, a nie marudzić i narzekać n co tylko się da.

  7. Powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje, wzięło się stąd iż mało kto potrafi to robić i w końcu większość uznała że po prostu się nie dyskutuje i już (bo się pokłócimy).

  8. W grach Bethesdy wkurza to, że w przypadku questów gracz tak naprawdę nie ma praktycznie nic do gadania. Zawsze jest „przynieść, zanieść, pozamiatać”

  9. Ogólnie do minusów współczesny gier niektóry/większości:|1:DLC odcinanie zawartości gry w 1%/10% |2: upraszczanie czasami za mocno.mądre uproszczenie nie jest złe|3:centrum grafika a reszta trochę mniej lub troszkę więcej |4:czasami/większości aż za łatwo w grach .np:drakness 2 najnowszy nie jest żadnym wyzwaniem jeśli chcę zagrać na poziomie very hard |5:krótki single player czasami/większości .|6:twórcy gier aż przesadzają z prowadzeniem gracza za rączkę większości.|p.s:rynek zmierza złą drogą

  10. Ja tam w część klasyków grałem, w część nie.

  11. @Aargh Ze wszystkim się zgadzam, ale z tym najwyższym poziomem i zamkniętymi oczami to jednak gruba przesada. Wstrzymaj się chociaż od tych bzdurnych i bezpodstawnych oskarżeń…

  12. kaczmwoj1994 25 marca 2012 o 19:14

    Vantage gratuluję tekstu, ciekawie i dobrze napisane, a przede wszystkim po polsku z właściwą interpunkcją i ortografią.|Choć akurat serii ME nie określiłbym jako „Gearsy z dialogami”. IMO, do poziomu gameplayu z GoW, to akurat serii ME brakuje jeszcze cholernie dużo.

  13. Ale jak nie ograło się klasyków to nie ma się punktu odniesienia.

  14. Gwynbleidd11 25 marca 2012 o 19:38

    pamietajmy ze kazdy polak, jak na polaka przystalo musi sobie troche ponarzekac ;]

  15. @Aargh O ME3 można napisać dużo, ale nie zgodzę się na pewno z tą bzdurą, którą tutaj napisałeś, wątpię nawet czy graliśmy w tą samą grę. Na insanity 2 banshee + trochę mięsa armatniego jest wymagające. Z resztą, co my będziemy gadać po próżnicy – udowodnij! 😉

  16. Niestety aktualnie komputerowe RPG ratują tylko niszowe jRPG, często eroge (gry ze scenami erotycznymi). Takie tytuły jak Eien no Aselia -The Spirit of Eternity Sword- czy niedawno przetłumaczony na angielski Kamidori Alchemy Meister, mają świetną fabułę, ciekawą mechanikę, klimat, są długie, mają to coś co powoduje że aż chce się grać a czego nie spotkałem w żadnej zachodniej grze po NWN2. Teraz jeśli ktoś chce świetne RPG to niestety ale tylko jRPG i to nie np Final Fantasy tylko mniej znane Visual Novel

  17. Fajny tekst, niestety widzę, że autor też ma świadomość tego, że ostatecznie to i tak nic nie zmieni. Natura ludzka jest jaka jest, a Polak to już wyjątkowy człowiek pod tym względem…

  18. Gram w nowe gry i się z tego cieszę, a że czasu mniej to i gier mniej. Te starsze gry lepiej wspominamy, bo kojarzą się z dzieciństwem, czasem beztroski etc. Były też oryginalne, a niektóre nowe ( widać to po prequelach, sequelach, restartach itp.), a może i większość takie nie są. Ot lepsza grafika, a i tak gawiedź to kupi. Nowsze gry są dobre i może troszkę łatwiejsze ( w niektórych nachalność samouczków aż razi), ale „ultrasi” psioczą, bo gdzieś już to kiedyś widzieli. Nadzieją dla rynku są gry indie.

  19. Teraz też frustrujące są zabezpieczenia do gier, ale to inna bajka. Bardziej boli to, że kiedyś gdy kupowałem grę była dopracowana, że łatki nie były aż tak często potrzebne. Teraz mimo łatwiejszego dostępu do sieci paradoksalnie jest z łatkami gorzej, bo po prostu większość gier spina się na termin, by wydać grę, a przecież poprawki wstawi się później. Do tego żal serce ściska na wieść, że za miesiąc, może mniej wyjdzie płatne DLC. Rynek zawsze nastawiony jest na zyski, ale kiedyś mniej się z tym obnosił.

  20. IllusiveMan7 25 marca 2012 o 23:01

    trylogia Mass Effect to dla mnie action RPG (tak, ME to jest erpeg) z elementami shootera TPS. Rzekłem.

  21. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać ludzka zdolność do niezwykle urokliwego owijania w bawełnę. |Owszem dla wielu w cRPG konieczne jest istnienie tabelek bonusów, i tetrisa w plecaku, ale to nie dla nich wspominamy Baldursy czy Neverwintery, a dla niemal nieograniczonej wolności we właśnie ODGRYWANIU postaci. To dlatego że mogliśmy być kim chcieliśmy, pomagać komu chcieliśmy i jak chcieliśmy wspólnie z kim chcieliśmy po dziś dzień z uśmiechem wspominamy tygodnie (!) spędzone na Wybrzeżu Mieczy

  22. To dzięki długim, wciągającym w świat questom i niemal żywym bohaterom zmagającymi się ze swoją przeszłością która mogła ich dogonić nie wiadomo kiedy i gdzie. Dzięki dylematom i zaskakującym zwrotom akcji, dzięki jak się wtedy wydawało , nieskończonym możliwościom jakie przed nami stały dzisejsze cRPG pokroju DA zdają siębyć marną imitacją. Co z tego że grafika bije po oczach? Co z tego że NPC robią cośtam zamiast szwędać się po mieście, skoro dialogi zostały sporwadzone do kółka tonu wypowiedzi.

  23. A wszystko da się załatwić pakując wystarczająco w retorykę która otwiera wypowiedź-klucz? „Wymordowali ci rodzinę i żyjesz tylko dla zemsty? a może jednak dasz sobie spokój? tak? super.”|eh… Dobrze że chociaż nasz Wiedźmin jeszcze trzyma poziom, ale 2 już niebezpiecznie zbliża się ku „nowoczesności”

  24. Tak wiem, multiple-post, ale co tam.Jeszcze tylko nawiąże do jakże odkrywczego spostrzeżenia że każde kolejne pokolenie widzi swoich następców jako gorszych:Niestety, to nie społeczne złudzenie a fakt. Degenerujemy się i jest to nieuniknione. Granice moralności, gustu , minimum intelektualnego itp itd były, są i będą przesuwane bo wszak łatwiej się żyje bez zasad, bez obyczajów i bez dorobku kulturowego naszych przodków. Aż w końcu obudzimy się w świecie jak z „Tanga” Mrożka.

  25. Jeden Słucha Metalu, Ja Słucham Grind Coru, Jeden Lubi Baldura 1, ja Wole Icewind Dale 1, Jeden Lubi pączki, ja Lubie czekolade – kolejny bezsensowny wpis, o Gustach sie nie dysktuje, bynajmniej ja tak uważam, jak już można wyraźić swoje zdanie (z tym,że z klasą to sie zgodze) ale nie dyskutuje sie bo nie ma sensu, to jest jak samochód – studnia bez dna a jeszcze komus podejdzie głupia myśl „pokaże tym …. kto tu ma racje” (przypadkowy kowalski) Ale fajnie, że sie podzieliłeś myślą 🙂

  26. Również sądzę, że o gustach się nie mówi. Są różne, jak różni są ludzie i logika nie ma tu wielkiego znaczenia. Po prostu coś się lubi, a czegoś nie i tyle. Mimo że jestem starym wyjadaczem to gry współczesne lubię, choć jest im co zarzucić jak np. DLC i zbyt silne czasem upraszczanie. Brakuje mi też konkretnego gatunku jakim jest RPG taktyczne, gdzie nie zawsze da się rozwiązać problem siłowo. Gdzie na prawdę znaczenie miało przebijanie się przez czyjeś czary, odporności i wykorzystanie słabości.

  27. Baldur’s Gate to jest kanon. Dlatego wszyscy pytaja czy w to grales, bo zeby oceniac wspolczesne produkcje NALEZALOBY w niego zagrac. To gra stara, ale jeszcze dosc wspolczesna, ktora pozwala spojrzec na nowe produkcje z odpowiedniej perspektywy. W szkole tez omawiaja wszystkie epoki literackie a nie jedna, do tego w chronologicznej kolejnosci. A z tymi „nadludzmi” „spychajacymi na dalszy plan” to konsekwencja tego. Jak mozesz sie wypowiadac o crpg na przestrzeni czasu nie grajac w BG?

  28. Do paru typów poniżej – skoro o gustach się nie dyskutuje, to pewnie w swoich kręgach rozmawiacie o wyniku działania 2+2 albo o prawdach objawionych. O czym się DYSKUTUJE, jak nie o gustach? Fakt to fakt i już, nie ma co się nad nim rozwodzić, zaś z całą resztą się polemizuje. Nie zawsze chodzi o 100% przekonanie kogoś do swoich racji, tylko o poznanie cudzej opinii. Zdanie postawione w tytule artykułu to typowa ucieczka kogoś, kto nie potrafi obronić swych racji i czmycha z podkulonym ogonem.

  29. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 10:18

    Do Autora tekstu: Chyba nie za bardzo masz pojęcie o czym piszesz albo jesteś totalnym casualne, co musi łykać 100 produkcji na miesiąc żeby mieć fun. Serio ale tych staroszkolnych cRPG ludzie nie kochali głównie za tabelki tylko za o wiele większą wolność, małą liniowość, świetną fabułe i dialogi no i brak wszędobylkisvch uproszczeń które tak naprawdę nie są potrzebne na każdym kroku. |Oczywiście autor może się nie zgadzać ale ja powiem tylko jedno – kickstarter i remaki kolejnych klasyków i odświeżone BG!

  30. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 10:20

    Dlaczego taki wisiek, mimo że trudny i uproszczeń w nim totalnie brak to ludzie się nim zachwycają? |Taki ME 2 i ME 3 + DA 2 to najlepsze przykłady jak próby zrobienia z graczy debili nie skutkuję. Problem w tym, że ludzie to coraz częściej nieświadomo konsumenci i łykają to co im korporacja poda na talerzu. ME 2 ma z RPG tyle wspólnego co tetris z porno. Kto to widział, żeby postać nie mówiła tego co ja chciałem. Oczywiście nie mówię, ze dialogów ma być tyle co w Tormencie ale serio, bądźmy poważni.

  31. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 10:22

    I należy dodac, że problem uproszczania dotyczy w dużej części tylko cRPG gdzie tak na prawdę robi się obecnie tylko Action cRPG bo szczerze, traktowanie ME jako RPG nie pasuje. W pierwszej części jeszcze fabuła etc były ok, był jakiś tam wybór i zarządzanie ekwipunkiem. W 2 gra polega na zbieraniu towarzyszy i skanowaniu planet. Gram tylko dlatego, że chce zobaczyc jak to sie konczy i na wlasne oczy przekonwac się, z BW spaprało całkowicie zakończenie.

  32. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 10:25

    Ja nie widzę nowych gier jako gorszych tylko dlatego, że są nowe. One po prostu są gorsze od klasyków, które miały stokroć lepiej skonstruowany świat, npców, mnóstwo smaczków, dialogi etc etc etc. Porównanie z samochodem jest totalnie z [beeep] niestety za przeproszeniem. Ci co grali w BG to grali przez lata albo nadal grają. I znam takich co po pograniu w ME 3 odpalili tormenta z Highresem albo Arcanum. Nie dlatego, ze ME 3 jest nowy ale po prostu jest słaby i tyle.

  33. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 10:42

    Kolejna kwestia, że praca typu CDA czy portale growe po prostu tanio się sprzedają i żadnemu tytułowi AAA nie wystwią mniej niż 8 albo 9 – taka moda chyba nastała. Skale ocen już dawno powinno się zmienić. Zresztą CDA miało sporo wpadek z ocenami – np singiel NWN (jedynka) oceniono wysoko tak, że ludzie na necie pukali sie w glowe.

  34. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 10:49

    Chodziło mi o tekst o tym, że niektórsy gracze uważają się za nadludzi. Bo niby dlatego, że lubią tabelki i poziom trudności nie dla pegi 3? Takich ludzie jest baaardzo mało, większości z nas chodzi o to, że obecne gry cRPG jako gatunek są namiastkątego co było kiedyś. Bo są konsole – niestety taka jest prawda. Konsolowy casual nie łyknie takiego BG a DA 1 był dla niego trudno przyswajalny przez interface i sporo tekstu (chociaz pewnie głównie przez interface). ME jest słaby jako cRPG – tak jest reklamowany

  35. @ponurybrodacz ”Bo są konsole” i widzę, że każdy twój następny argument i wypowiedź jest bez jakiegokolwiek znaczenia. Wielcy gracze i znawcy rynku myślą, że konsole im zabiły gry o_O Myślałem, że już ten kretyński pogląd wyginął…

  36. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 11:49

    Sorry ale po pierwsze ME 2 sprzedal sie bo bazowal na sukcesie ME 1 i jakby nie patrzec to wyszedl na wszystki glowne platformy wiec sukces sukcesowi nie rowny. Dla mnie liczba hamburgerow co kupila ME nie swiadczy o [beeep]istosci tego produktu. Miliard chinczykow nie moze sie mylić nieprawdaż? A serio, jeśli ktoś myśli, że konsole nie kształtują obecnego rynku gier ogólnie to jest bardzo zacofany…. Mozna przytoczyć mnóstwo argumentow ale po co dyskutowac na temat czegos co jest oczywiste…

  37. Tekst dobry, ale chyba trochę nieobiektywny.Autor ma rację – o gustach się nie dyskutuje i każdy ma prawo do własnego zdania i nie powinno się przez to go uważać za kogoś gorszego – ale jeżeli ta osoba grała w trylogie ME, oba DA, Wiedzminy i łyknęła SKyrima i uważa że fabularnie to najlepsze gry w historii cRPG( a nie grała w klasyki) to coś tu jest nie halo.Ja zazwyczaj w takich sytuacjach odsyłam do klasyków i co słyszę? – staroć bez grafiki itd.Wtedy nic dziwnego że tacy gracze są spychani na boczny tor

  38. @ponurybrodacz A ME1 sprzedał się bo bazował na sukcesie poprzednich gier Bioware, no patrz jakie to wszystko przebiegłe i powiązane! -_^ Skąd u ciebie przekonanie, że gra jest oceniana wysoko tylko ze względu na sprzedaż, nie przyjmujesz do wiadomości, że coś się może jednak komuś podobać? Konsole mają duży wpływ na rynek, bo bez nich pewnie by ten rynek zwyczajnie padł na pysk (piractwo, anyone?) i zacofane stwierdzenie, że ”tam to sam każual” nie jest warte nawet pogardy, to po prostu smutne.

  39. … a dlaczego gry są coraz prostsze?Bo trudność to teraz dla wielu bardzo poważna wada gry(recenzja DA:O w CDA).Dla mnie osobiście ostatnim typowym cRPG był NWN2(ze świetnym dodatkiem – Maska Zdrajcy)-który na klasycznych zasadach D&D trudniejszy jest niż DA:O na koszmarze…:)

  40. ponurybrodacz 26 marca 2012 o 12:18

    Casualizacja jest nieunikniona. ME 1 nie mial o ile sie nie myle lepszej sprzedazy niz ME 2. ME nie bazowal na sukcesie BG. To raczej DA:O bazowal bo to on mial byc duchowym spadkobierca.

  41. @Abyss: Piractwo istnieje „od zawsze”, a rynek jakos nie chcial pasc. A czy konsole „zapsuly” gry – coz, przed Halo FPSy tez wychodzily na konsole, ale nie byly tak popularne, az powstalo Halo robione pod konsole, ktore pokazalo jak robic FPSa (rozne autoaimy, spowolnienie tempa rozgrywki, zamiana apteczek na autoregeneracje). A TPSy – „przyklej sie, strzelaj w bezruchu przez minute, przyklej sie gdzies dalej” – moze MP3 przywroci troche akcji do strzelanek, choc ma cover – zobaczymy co bedzie wazniejsze

  42. Jaja sobie robią co poniektórzy. Komputerowe RPG już się skończyło. W tym roku dostaniemy DWA (o ile wyjdą): Age of Decadence oraz Legend of Grimrock. Cała reszta to gry akcji z elementami RPG albo hack and slashe (tyle że hack and slashe NIE UDAJĄ „czystego” prawdziwego RPG). Chcecie cRPG?|1. Vampire The Masquerade Bloodlines|2. Planescape Torment|3. Might and Magic VII: Za Krew i Honor|4. Might and Magic VI: Mandate of Heaven|5. Fallout 1 i 2 (trudno się zdecydować a głupio rozdzielać)|6. Arcanum

  43. 7. Morrowind|8. Wizardry 8|9. Baldurs Gate 2|10. Diablo + Hellfire (za klimat i muzyke które niszczą wszystko; hack and slash ale to kanon)Przyznaję, Mass Effect 1 jest świetny ale dalej jest tylko gorzej i gorzej. Ostatnie prawdizwe cRPG to były Neverwinter Nights 2, seria Drakesnang (REWELACYJNY River of Time), DE:HR i Skyrim. Ten gatunek umarł. Jak ktoś nie zna KANONU to jest śmieszny jeśli gada o „wyższości” współczesnego pseudoRPG nad tym co było kiedyś. To jedyny gatunek który się stacza z rokunarok

  44. @iHS & Vantage:Rozumiem wasz tok myślenia jednak postrzeganie sprawę jednotorowo. Ewolucjonizm społeczny nie zdał egzaminu wraz z pojawieniem się faszyzmu i komunizmu, które udowodniły że wystarczy stworzyć warunki a nawet najgłupsza, najdurniejsza idea wyzwalająca z okowów „zasad moralnych” zostanie przyjęta jak zbawienie. I dlatego grozi nam świat „Tanga”. Zalety jak rozwój medycyny nie równoważą wad typu „Słoneczka” i innych zabaw gimnazjalistów(!).

  45. Dlatego my „starzy” ( u mnie zaledwie 20 wiosen na karku) oponujemy przed macdonaldyzacją(google it) we wszelkich dziedzinach życia, w tym i grach bo nie chcemy skończyć z grami które same się przechodzą (patrz tryby gry w najnowszym ME). I szczerze współczuję tym którzy nie mieli okazji doświadczyć tego co my. Bo tracą naprawdę wiele. A wypowiedzi ludzi którzy nie grali w BG, ID czy NWN na temat cRPG są niczym rozmowa na temat literatury polskiej bez znajomości Mickiewicza, Słowackiego czy Sapkowskiego.

  46. kaczmwoj1994 26 marca 2012 o 13:11

    Seishi|Akurat o literaturze polskiej bez znajomości Sapkowskiego można spokojnie rozmawiać. Jedyne naprawdę dobre dzieło Sapkowskiego to cykl o Wiedźminie, reszta (patrz: trylogia husycka) to już nic specjalnego. A nawet sam wiedźmiński cykl nie jest, jak dla mnie, jakiś niesamowity.

  47. Bardzo mądry tekst. Więcej tolerancji moi drodzy (i mówi to człowiek wychowany na Commodore 64 / Amidze 🙂 ).

  48. Jako „staruszek” również się wypowiem – grałem w Baldury, Tormenty, NWN-y, Fallouty itd., uwielbiam każdą jedną z tych gier, jednak nie przeszkadza mi się to cieszyć nowymi tytułami. Świetnie grało mi się w Mass Effecty, Jade Empire, Dragon Age’a 1, Wiedźminy itp. Owszem, można zauważyć uproszczenia w niektórych z tych gier, ale czy tak naprawdę wpływa to na radość jaką dają podczas rozgrywki? Dla mnie gra w Mass Effecta czy Baldura to odmienne doświadczenia i każde z nich dostarczyło mi masę frajdy.

  49. A Vantage’a i innych „speców” którzy nie za bardzo wiedzą o czym mówią/piszą bardzo prosze o argumenty: GDZIE te wasze Mass Effecty, Dragon Ejdże (jedynka ok, ale dwójka to kupka) i inne Wiedźminy i Two Worldsy są lepsze od takiego Bloodlines?

  50. Nie mam w zwyczaju jak wielu malkontentów, siedzieć nad nowymi tytułami, ciągle przyrównywać je do tych „starych i dobrych” gier i wypominać, że kiedyś to było lepiej blablabla…

Dodaj komentarz