Do przegadania: Czy warto czekać na The Elder Scrolls Online?

To na tyle wdzięczny temat do dyskusji, że ani argumenty, ani bazujące na nich wnioski nie muszą być jednoznaczne. Bethesda (dobra, wiem, nad grą pracuje oddział Zenimaxu, ale to z Bethesdą każdy serię kojarzy) to firma wywołująca przeróżne emocje, a jej gry dla jednych są spełnieniem marzeń, dla innych zaś technicznie niedorobioną nudą. Jak dorzucimy do tego MMO, będące równie czułym na pochwały i obelgi tematem, mamy wystarczający powód do wyrażenia swojego zdania. Ponieważ cykl sandboxów fantasy w Tamriel jest jednym z moich ulubionych, dorzucę swoje trzy grosze.
Oto powody, dla których warto czekać na MMO w uniwersum The Elder Scrolls:
Ogromny i zróżnicowany świat. Bez rozległych przestrzeni i mnóstwa miejsc do odwiedzenia nie ma dobrego MMO. Bethesda zaprojektowała kontynent niemalże doskonały – nie dość, że jego zwiedzanie zajęło graczom w sumie grube setki godzin, to jeszcze wciąż nie udało się wszystkiego do końca odkryć. Każda z wydanych gier serii prezentowała inny fragment świata, które różniły się charakterem, klimatem, słowem – wszystkim. Co więcej, często w dyskusjach o serii poruszano wątek multiplayera. Przestrzenie w The Elder Scrolls są tak kolosalne, że miło byłoby poznawać je z kimś obok.
Brak doświadczenia w MMO. Choć w zespole Zenimax Online Studios znajdują się pracownicy m.in. NCSoft i Sony Online Entertainment, nie widzieliśmy jeszcze na rynku gry MMO od tej firmy. Wszystkie debiuty zazwyczaj dostają u odbiorców kredyt zaufania, a przypadek Riot Games czy ArenaNet daje do zrozumienia, że nawet bez wielkiego doświadczenia w sieciówkach można odnieść sukces.
Konkurencja na rynku. Kiedy WoW odnosił sukces, pojawiło się mnóstwo nieudolnych naśladowców. Obecnie gry MMO osadzone w klimatach fantasy starają się oferować coś, czego nie ma cala reszta – Guild Wars 2 ma dynamiczny model questów, TERA zręcznościowy system walki, a Rift starał się skusić publicznymi eventami. Miękki gameplay The Elder Scrolls i jego rozbudowane lore może stać się kartą przetargową, jeśli faktycznie pojawi się w sieciowej odsłonie serii. Wówczas jeśli nawet nie będzie pewnym zdobywcą rynku, to na pewno może namieszać.
Fabuła. Seria The Elder Scrolls nigdy nie imponowała fabułą, a w Oblivionie rozgrywanie jej aż bolało. Warto spojrzeć na to z dobrej strony – sieciowy RPG to kolejne podejście do tworzenia historii, które może tym razem okazać się udane. Poza tym konstrukcja rozgrywki w serii była horyzontalna i nie wymagała traktowania głównego wątku pierwszoplanowo, co pozwoli nie rezygnować z wcześniej przyjętych założeń przy okazji MMO.
W przesadny optymizm nie warto jednak popadać. Jest parę aspektów, które mogą The Elder Scrolls Online wyhamować na starcie albo niedługo po nim…
Ogromny i zróżnicowany świat. Bardzo udanym zabiegiem Bethesdy było takie podzielenie Tamriel, by móc odsłaniać jego poszczególne fragmenty w kolejnych odsłonach cyklu. W ten sposób zdawaliśmy sobie sprawę z istnienia dalszych obszarów i słyszeliśmy o nich różne opowieści, ale mogliśmy sobie je co najwyżej wyobrażać. Jeśli dostaniemy na talerzu dużą część kontynentu (w zamierzeniu cały), to poważny ułamek radości poznawania – niebywałej zalety The Elder Scrolls – pójdzie do ścieku.
Brak doświadczenia w MMO. Stworzenie nowej gry sieciowej to spore wyzwanie zarówno od strony projektowej, jak i organizacyjnej i finansowej. Można mówić, że WoW był pierwszym MMO od Blizzarda. To prawda, z tym że na pewno duże znaczenie miało doświadczenie w obsłudze Battle.net. Trudno ocenić kompetencje Zenimaxu w tej dziedzinie, zwłaszcza kiedy nawet ogromny nakład pracy i pieniędzy nie gwarantuje szalonych rezultatów – vide The Old Republic.
Konkurencja na rynku. Fantasy MMO jest na rynku wiele, a The Elder Scrolls Online wyjdzie po premierze m.in. Guild Wars 2 i nowego dodatku do WoW-a. Wydarcie solidnej grupy wiernych graczy może być trudne, zwłaszcza że zdania o serii Bethesdy są podzielone nawet wśród fanów RPG.
Fabuła. Tworzenie MMO po wypuszczeniu kilku fabuł dla singli jest czymś cholernie ryzykownym, co udowodnił WoW i cyrk, jakim stało się uniwersum Warcrafta. Nic to, że akcję osadzono tysiąc lat przed Skyrimem – każda niespójność sprawia, że Tamriel stopniowo utraci swoją wiarygodność. A jest to świat tak bogaty, że zachowanie kanonu będzie naprawdę trudne.
Ale ja i tak czekam, choćby z fanowskiego obowiązku. A wy?
Czytaj dalej
90 odpowiedzi do “Do przegadania: Czy warto czekać na The Elder Scrolls Online?”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Uwielbiam TES – od Areny po Skyrim – jednak MMO? Słowo „multiplayer”=nie, dzięki, nie zagram.
I’ll pass.
Miło by było zagrać w kooperacje w 2-4 osób, ale żeby robić z tego MMO… Raczej nie.
Ciekawa koncepcja, aczkolwiek nie wiem czy ruszę, bo napalam się bardzo na Guild Wars 2 😉
@Urbi89: Z Obliviona pamietam „wkur… denerwujacego fana”, z Skyrima Cycero (czyli „fana v2” 😛 ).Zas co do samego pomyslu – jakby nie patrzec, wczesniejsze gry to gameplayowo bylo blisko do MMO – tylko innych graczy brakowalo. Bo niby grindu nie bylo? Tony questow „idz, zabij/znajdz, wroc”? Tony miejsc do zwiedzania. w wiekszosci wypelnionych potworkami do zabijania i fajnym sprzetem do znajdywania?
Przepraszam: „w 2-4 osoby”. 😉
@Urbi89 Nie zapamietales ani jedej postaci z tego uniwersum bo one wszystkie maja jakies dziwne te imiona. tylko sie patrzy do dziennika jak sie nazywa postac, szuka sie jej, wykonuje questa i zapomina o imieniu 😛
Z gothiców pamiętam prawie wszystko (a i niektórzy kumple pytają się mnie jeszcze o niektóre questy). To może Gothic ONLINE
może gra będzie dobra ale w wielką rewolucję wątpię
Chcialem przeczytac ten artykuł, ale zobaczylem ze autorem jest Adzior.|Tak więc nie warto.
jak dla mnie to nic niesamowitego ani kompletnie nowego to nie wprowadzą. Ja odpuszczam, Wolę poczekac aż old republic przejdzie na free to play, do 2013 powinno to nastąpić ;P
ja tam bym chciał żeby zarobili na tym grubą kasiorkę a potem niech wpakują ją w TES VI ^^
Jeśli będzie F2P to warto. W przeciwnym razie… NIE!
TES ma bogaty świat, mitologie, kontynent wręcz idealny do MMO, jeśli nie wprowadzą abonamentu a mikropłatności, jeśli zachowają klimat serii, nie zwalą gameplayu i nie będzie uciążliwych problemów technicznych będzie to MMO dobre i pewnie szeroko polecane. Ale z gigantami nie ma szans, z zapowiedzi dotychczas ujawnionych brak niestety innowacji
Nie interesuje mnie to. Niech robią Fallouta
TES is dead…
Ja tam nigdy sie nie fascynowałem TES-em ale żeby od razu „technicznie niedorobioną nudą”? 😛 |Dla mnie to już strzał w pięte, albo i odstrzelenie całej nogi wydająs „TESO” bez FPP…
@Abys: TES nigdy nie umrze, przynajmniej w moim sercu
@Sulle – Zabrzmiało jak z meksykańskiej telenoweli 😀
Raczej strzała w kolano 🙂
The Elder Scrolls? Ty popierdółka jesteś, nie Elder Scrolls!
Nie widzieliśmy MMO od tej firmy? A czyj był Dark Age of Camelot?
Póki nie zobaczę gejmpleju nie będę skreślał tej gry – TESy zawsze były fajne więc może się udać ;]
rzeczywiście jest o czym dyskutować, kolejny temat zapchaj dziura
Będę bluzgał, jeśli zniszą tym serię… 😀
Niee. Co to za TES bez fpp. Jak jakimś durnym MMO zabiją mi serię to …
Jak już mówiłem gra MMO zarżnie tą serie. Cały klimat pójdzie w… no po prostu go nie będzie. Idziesz sobie przez jakiś piękny zakątek i podziwiasz piękną(?) grafikę a tu nagle wyskakuje ci jakiś turek i krzyczy „1000k gold pls”. Cała frajda jaką dawały wcześniejsze TES’y polegała na tym że tylko ty jesteś bohaterem i ty odkrywasz całą grę i nikt ci w tym nie przeszkadza. Fabuła w tej serii nigdy nie była jakoś specjalnie odkrywcza ale to co przedstawia ten tytuł to jakaś parodia klisz z innych MMO.
Co innego jakiś co-op w nowym TES’ie – to by było fajne. Razem kilkoma znajomymi, na czacie głosowym przemierzacie klimatyczne podziemia, walczycie tak jak we wcześniejszych częściach (a nie pseudoturowo) i macie widok z FPP – miodzio… Ale można tylko pomarzyć.
Brak doświadczenia w MMO nic nie znaczy ;P Najważniejsi pracownicy pracowali wcześniej właśnie nad MMO. Zresztą wystarczy zerknąć na informacje, które pojawiły się w sieci – to będzie kolejny klon WoWa. Hotkeyowa walka, rajdy, instancje i PvP ściągnięte z Dark Age of Camelot (to akurat plus ;P).
Kolejna serię, która jest czysto singlowa chcą zamienić w multi. Czemu? Odpowiedź wydaję się oczywista, żeby się nie narobić a żeby zarabiać 24/7. Jeżeli naprawdę muszą jakieś multi zrobić to tylko i wyłącznie coop 2-4 graczy jako opcja, że sobie można kampanie przejść z kumplami. Chociaż i tu też byłby ryzyk fizyk, że klimat gry i rozgrywka mogła by się spierdzielić. Inne rzeczy związane z pomysłem MMO: to co napisał @Gurthang, na 100% pełno noobów/dzieci itp. i spadek grafy i wszystko inne związane z MMO.
Prastare Zwoje Na Linii? Halo, halo! Nic nie słyszę, nic nie czuję. Wręcz nie czuję że rymuję. A tak w ogóle jakoś ciężko mi sobie wyobrazić te Prastare Zwoje Na Linii… mam dokładnie w chwili obecnej 50% na 50% szans, że zechcę zagrać sobie w to coś… To tak z jednej strony, a z drugiej – słyszałem już o modzie do Skyrim’a, który pozwala (i to chyba na CDA stronie czytałem) na grę w sieci, choć sam bym jakoś nie skorzystał raczej. I chyba jestem za tym żeby wychodziły Elder Scrollsy tak jak do tej pory..
… – tzn. dla singli, a nie żeby się (ro)zmieniło na jakieś MMO bez jajec, bez czegokolwiek, podążając za głupią modą robienia MMO we wszystkich smakach… Było sobie MMO takie jak WoW, ok, bo było, w porządku, pożyło trochę, więc już niech sobie zdycha, hehe wszystkim MMO póki co mówię wyraźnie: NIE! bo nie wiem, nie mogę się wciągnąć jakoś, chyba jestem twardogłowym singlem, który nie widzi tych wieluset zalet uspołeczniania się.., ale co mi tam, pożyjemy – zobaczymy, niech wpierw minie spokojnie 2012…
… Dodam może jeszcze, że jedyne multi na jakie byłbym się w stanie zgodzić w świecie TES’a, to kooperacja dla kilku osób na zasadzie bycia towarzyszem głównego bohatera, czyli grupy bohaterów na przykład w czasie nowej wojny z Thalmorem, to by mi się marzyło, oczywiście potwory i ludzie musieliby być znacznie silniejsi odpowiednio dla coraz to większej liczby osób grających w coopie. Wiem, wiem – wyobraźnia mnie ponosi ;8-P, ale to IMO byłoby lepsze niż jakiś TES-MMO…
Jakoś mi się nie widzi MMO w tym uniwersum. Tyle osób mówiło, że siłą TESów jest samodzielne odkrywanie ichnich światów, a MMO by to uniemożliwiło.
Przez tysiąc lat może się wiele wydarzyć. W Tamriel prawdopodobne byłoby nawet cofnięcie się do swego rodzaju epoki kamienia łupanego. Na pewno będziemy mieli do czynienia z Dwemerami za czasów ich świetności (nareszcie!).
Może ktoś wspomni me słowa: „Na wszystko warto czekać, choćby po to by dowiedzieć się że ma się zły gust.”
Najgorsze jest to, że w MMO nigdy nie można poczuć się hiper-herosem, chyba, że się jest numerem 1 w rankingu i ciśnie się wszystkich…
Wątpię aby turowe MMO bylo w stanie przykuc graczy na dłużej.
Może jestem jakiś dziwny, ale mi się bardzo podobała fabuła w Oblivionie…
„Fabuła. Seria The Elder Scrolls nigdy nie imponowała fabułą, a w Oblivionie rozgrywanie jej aż bolało.” Niestety nie mogę się z tym zgodzić, mi się fabuła w Oblivionie bardzo podobała. SPOILERY Zamordowany cesarz, ostatni dziedzic, zgłębianie tajemnic daedrycznych kultów, inwazja daedr na Tamriel KONIEC SPOILERA Ja powiem tak – jest 50% szans, że mimo mojego nastawienia – gra mi się spodoba, nie będę czekał, ale będę śledził tym razem, co też z tego TESO się wykroi.