Drugi lot: Co się dzieje z People Can Fly? [FRAGMENT]
Drugi lot zaczął się tak:
(po odejściu Chmielarza i przejęciu przez Epic Games – dop. red.) w firmie pojawia się Sebastian Wojciechowski, ekonomista po Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, wcześniej: marketingowiec pracujący w grupach mediowych. Shooterów – jak na złość – nie lubi. Preferuje strategie. – Z punktu widzenia zarządzania firmą działania strategiczne są ważniejsze niż strzelanie – żartuje, gdy spotykamy się w siedzibie People Can Fly. Nowy prezes podchodzi do swojej funkcji inaczej niż Chmielarz; preferuje kierowanie z tylnego siedzenia, a nie aktywny udział w produkcji. – Nie muszę grać we wszystko, co wychodzi na rynku, bo nie jest moją rolą podejmowanie twórczych decyzji. Każda osoba w firmie ma swoje kompetencje. Moment, w którym chciałbym podjąć decyzję kreatywną, byłby momentem, w którym powinienem zrezygnować. To nie jest moja rola. Tak, jak rolą developerów nie jest zarządzanie.
O odejściu Chmielarza nie chce rozmawiać. – Drogi Epica i Adriana się od pewnego czasu rozchodziły. Krótko po moim przyjściu rozeszły się definitywnie. Gdy pytam, dlaczego nigdy nie zdradzono powodów rozstania, kwituje kwestię lakonicznym: – Nie zdradzono i pewnie tak ma zostać. A choć sprawy nie chce komentować również sam projektant, przesłanką może być wywiad, którego udzielił on na krótko po założeniu The Astronauts. Zagadnięty o to, czy planuje działać pod egidą dużego wydawcy, odparł energicznie: „Dość już mam użerania się z wierchuszką (...) na temat każdego pomysłu, każdej postaci, każdego elementu kampanii marketingowej. Karty na stół i biorę pełną odpowiedzialność za to, co robię”. W rozmowie z dziennikarzem Gazety Prawnej ujmował to nawet dosadniej: „Musieliśmy się użerać z osobami, które były zainteresowane tylko słupkami sprzedaży i gładzeniem po głowie inwestorów. Ich nie obchodziło, czy gra będzie o skarpetkach, czy o kosmicznych potworach. Miała się sprzedać. Proces twórczy z udziałem takich osób to koszmar”.
Falling of the Edge of the World
Wojciechowski przejął firmę, gdy ta zmieniała nazwę na Epic Games Poland. Jak twierdzi – zacieśnienie współpracy było koniecznością. Niedługo po premierze Judgementa Epic otworzył Impossible Studios, które zamknął po raptem roku. Warszawski zespół obawiał się wówczas, że podzieli ten sam los, a zmiana nazwy symbolicznie zagwarantowała mu dalsze funkcjonowanie. – Epic takim ruchem chciał pokazać, że idziemy razem i jesteśmy dużą częścią firmy – wspomina prezes. Jak dodaje: – Jednocześnie powiedzieli nam tym samym, że nie będziemy realizować własnych gier...
...o tym, jak firma wpadała w objęcia Epic Games, jaki plan miała na nią firma Tima Sweeney'a, dlaczego PCF zdecydował ponownie wybić na niepodległość i w jaki sposób 40-osobowy wówczas zespół stał się w 3 lata jednym z największych studiów w Polsce – przeczytacie w CDA 10/2019.
Czytaj dalej
Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.