7
3.02.2022, 14:27Lektura na 5 minut

Dying Light 2. Wiemy, gdzie naprawdę leżałoby miasto z gry

Wydarzenia ukazane w najnowszej grze Techlandu zostały osadzone w mieście, którego próżno szukać na mapach rzeczywistego świata. Ale czy na pewno? Idąc za licznymi poszlakami, a na końcu sięgając po astronomię, ustaliłem jego dokładne położenie.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Twórcy nie wskazują dokładnej lokalizacji Villedor. Na pierwszy rzut oka, po oprawie graficznej, możemy jedynie wywnioskować, że to większe miasto, a akcja – sądząc po stanie roślinności – toczy się najpewniej wczesną jesienią. Następne poszlaki pojawiają się wraz z kolejnymi misjami. Z rozmów między głównym bohaterem a napotkanymi postaciami jednoznacznie wynika, że mamy do czynienia z Europą – co zresztą potwierdził również Techland, jeszcze przed premierą gry. Ale to oczywiście za mało. Trzeba więc było porozglądać się znacznie uważniej. 


Kultura i mapy

Pierwsza wskazówka pojawia się już na samym początku gry, w intrze. Widzimy tam upadające kostki domina, które koncentrują się na pewnym miejscu naniesionym na kontury Europy. Choć sekwencja jest niewyraźna i krótka, ze screena odpowiedniego jej fragmentu możemy wywnioskować, że akcja gry dzieje się gdzieś na terenie Francji.

Fragment intra w pewnym przybliżeniu pokazuje, że Villedor znajduje się najpewniej gdzieś na terenie Francji.

Teza ta zdaje się potwierdzać po kilku godzinach gry. W wielu miejscach pojawiają się nawiązania do kultury i realiów wymienionego państwa: bohater wspomina o Paryżu, w jednej z misji staniemy też – jak to u Francuzów bywa – na czele rewolucji. Niektóre z postaci noszą francuskie imiona, ba, nawet w dialogach pojawiają się wtręty z tego języka. Nie zapominajmy też o tym, że parkour narodził się we Francji, a jest przecież jednym z głównych elementów rozgrywki. Oczywiście to wszystko poszlaki – jednak dzięki nim można w całkiem nieźle uzasadniony sposób postawić tezę, że biegamy gdzieś po terenach ojczyzny gilotyny.

Przeczy temu jednak nazwa pieniądza starego świata – guldena, którego często spotykamy podczas zabawy. Nie uznałbym tego jednak za dowód przekreślający całość. Walutę o nazwie gulden miało kilka państw nowożytnej Europy, w tym sąsiadujące z Francją Niderlandy. W pewnym okresie był to drugi najważniejszy pieniądz po włoskim florenie, a w XVII i XVIII wieku gulden holenderski stanowił główną tzw. walutę rezerwową w wielu europejskich krajach. Płacono nim również na terenie Wolnego Miasta Gdańsk przed II wojną światową. W czasach nam najbliższych guldenem posługiwali się Holendrzy, został on jednak wycofany z obiegu w 2002 roku – a więc na długo przed akcją pierwszej części Dying Lighta. Pozostańmy więc przy Francji i rzućmy okiem na Mapy Google’a.


Dane z gry jednoznacznie wskazują, że akcja Dying Lighta 2 została osadzona we Francji.


Miasto w grze nazywa się Villedor. Po wstukaniu tej nazwy w wyszukiwarkę znajdziemy tereny pod niewielkim francuskim miasteczkiem Nieul-le-Dolent na zachodzie tego kraju, jak również przepływający przez tę okolicę strumień o tej samej nazwie – moim zdaniem to jednak kiepski strzał, bo mieścina jest licha i zdecydowanie zbyt prowincjonalna. Zacząłem się więc rozglądać uważniej po świecie gry. Tyle że nic to nie dało. Olśnienie przyszło dopiero wtedy, gdy... się zdrzemnąłem.


Astronomiczne fikołki

Cykl dnia i nocy odgrywa od Dying Lighcie 2 bardzo ważną rolę. Słońce wschodzi o godzinie 8.00, zachodzi zaś o 19.30 – po dziennej drzemce oczy otwieramy o 19.31. Wniosek: dzień trwa jedenaście i pół godziny. Mamy więc do czynienia z wczesną jesienią, jeszcze przed zmianą czasu na zimowy – czego potwierdzeniem jest wspomniany wygląd roślinności w grze. No ale co z miejscem akcji? Mając dokładne godziny wschodu i zachodu słońca, możemy je ustalić – tym bardziej że znamy przecież przybliżoną lokalizację w postaci Francji.

Jak to możliwe? Jeśli w ramach jednej strefy czasowej porównamy dwa miejsca na mapie, to okazuje się, że czasy wschodu i zachodu Słońca dla tych miejsc różnią się od siebie, gdy tylko te dwa punkty na mapie oddalone są od siebie na linii wschód-zachód (bardziej fachowo mówiąc: ich położenie różni się długością geograficzną). Przykładowo: gdy 31 stycznia w Przemyślu Słońce pokaże się o 7.02, to we Wrocławiu zobaczymy je dopiero o 7.29. Jeśli zaś chodzi o miejsce na mapie na linii północ-południe (czyli szerokość geograficzną), to sprawa jest podobna: długość dnia dla dwóch, różnie oddalonych od równika miejsc o określonej porze jest różna. 31 stycznia dzień w Przemyślu trwa 9:22 h, w Szczecinie zaś – 8:58 h. Wypadkowa długości dnia oraz godzin wschodu i zachodu Słońca dla danej daty pozwala zatem dokładnie określić lokalizację.


Gdzie toczy się akcja gry?

Zabrałem się więc do roboty – otworzyłem tabele astronomiczne i zacząłem przeglądać godziny wschodu i zachodu Słońca, jak również długości trwania dnia dla poszczególnych miejsc we Francji, siłą rzeczy biorąc na pierwszy ogień stolicę. Szybko okazało się, że muszę zejść nieco na południe i trochę na zachód.

Do danych z gry z dokładnością do minuty pasuje miasto Tours w środkowo-zachodniej Francji. To średniej wielkości miejscowość licząca ok. 140 tys. mieszkańców. Opierając się na powyższych informacjach, możemy też stwierdzić, że akcja Dying Light 2 toczy się na początku października – 4 lub 5, zależnie od roku, który przyjmiemy.

Villedor jest bardziej rozbudowany niż Tours, w przeciwieństwie do francuskiego miasta, które ma jedynie skromną sieć tramwajową, w grze możemy korzystać z metra.

Czy rzeczywiście to miasto było źródłem inspiracji? Trudno powiedzieć. O ile cykl dnia i nocy pasuje świetnie, o tyle już geograficznie Villedor znacząco różni się od francuskiego Tours – z miasta w grze widać góry, różnią się też układy pobliskich rzek. Zgadzają się natomiast niektóre detale: dachy kamienic wyglądają np. bardzo podobnie. Podobieństw można dostrzec się też w architekturze katedry, która przypomina swoją prostą bryłą francuski gotyk — choć tu ciężko orzec, czy inspiracją był faktycznie konkretny obiekt, czy może budowla prostsza w realizacji dla grafików.

Nawet jeśli to czysty przypadek, to wymieniona francuska miejscowość tak czy inaczej jest jednym z lepszych tropów – bo ma uzasadnienie w mechanice gry.


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów564

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze