Często komentowane 198 Komentarze

[Felieton] Smuggler robi Masę

[Felieton] Smuggler robi Masę
[Berlin: Jakiś czas temu na forum CDA Smuggler powiedział, że po przejściu znowu całej trylogii Mass Effect napisał krótki felieton. Trochę nam to zajęło - głodzenie przykutego do kaloryfera biedaka chwilę trwało - ale wyciągnęliśmy od niego ten tekst, przepisaliśmy maszynopis do Worda i tym samym doczekaliśmy się Smugga na naszej stronie!]

###

Nie wiem co mnie siekło, ale ponownie zaliczyłem ostatnio całą trylogię Mass Effect.

UWAGA: TEKST ZAWIERA MASĘ EFEKTOWNYCH SPOILERÓW. ZOSTAŁEŚ/AŚ OSTRZEŻONY/A

Najbardziej zdumiało mnie, jak bardzo zestarzała się część pierwsza. I nie chodzi nawet o nieco dziś kulejącą grafikę czy porażającą pustkę i powtarzalność lokacji (zbudowanych jak z klocków, z ledwie kilku elementów). Doszedłem do wniosku, że Mass Effect podobał się mi głównie dlatego, że jeszcze nie wiedziałem jakie dobre (i inne…) będą jego następne części. A z tej perspektywy pierwszy „Efekt Masy” to była tylko wprawka, na zasadzie „czy ktoś wie dokąd jedziemy, bo my sami jeszcze nie bardzo”.

Chłopaki nie bardzo wiedziały, czy robią „uczciwego RPG-a”, czy też może „grę akcji z elementami RPG”. I w efekcie wyszło im coś, co nie zadowoli fanów „starych, dobrych erpegów” (bo za proste), a fanów strzelania zirytuje koniecznością ciągłego „dziubania” w rozmaitych statystykach. Stąd Mass Effect troszkę mnie zmęczył przy ponownym podejściu, gdyż z perspektywy lat to jednak strzelanka z ambicjami, lekko podlana sosem z erpega, napędzana całkiem niezłą przecież fabułą. I wszystko, co odciągało mnie od eksterminacji i klikania w kolejne dialogi, odbierałem negatywnie. Gdybym dziś miał ocenić grę jako całość, zapewne dałbym (po namyśle) góra 8/10. I jeszcze ten polski akcent, czyli nieustannie bluzgający w wersji PL Wrex…

Część druga. Tu już widać, że twórcy dokonali wyboru – „to będzie gra akcji”. Znaczące ograniczenia elementów RPG zostało bardzo negatywnie przyjęte przez sporą część graczy, ale samej grze zdecydowanie wyszło to na dobre, podkręcając jej tempo i „flow”. Niepotrzebnie za to wstawiono nieco elementów stricte zręcznościowych (hacking!). Skanowanie planet mnie autentycznie bawiło, choć po mniej więcej 124 komunikacie „sonda wystrzelona” w czasie dwóch godzin (nic nie poradzę, MUSIAŁEM mieć 30.000 irydu i już) chętnie udusiłbym EDI. (Swoją drogą udusiłbym też tego, kto zaakceptował aktorkę dubbingującą Mirandę). Fabuła – choć zaczynająca się od prawdziwego trzęsienia ziemi – trochę z czasem siada, sprowadzając się do „przed wyruszeniem w samobójczą misję skompletuj drużynę i ulepsz statek”. Tym niemniej rzec trzeba, że owe tworzenie naszego zespołu swój urok jednak miało. Finalna misja – gdy grałem pierwszy raz – kopała tyłek, ale z perspektywy Mass Effecta 3 i misji „londyńskiej” dziś wydaje się nietrudna i wyprana z prawdziwych emocji. Doceniam, że autorzy nie poszli na łatwiznę i spora część mej drużyny poszła w ME2 do piachu. W końcu lajf jest brutal, a moja Shepard miała charakterystykę „po trupach do celu”. Bez wahania daję dziś tej grze 9/10, a pewnie 9+ też by przeszło. Dychy dziśbym nie dał, z jednego prostego powodu – bo znam coś lepszego – Mas Effect 3.

Tu grę jeszcze bardziej uproszczono (żadnych skanów planet za pomocą dziesiątek sond, żadnego „hackowania”, a drzewo rozwoju to już raczej tylko „szelki rozwoju”). Ot, czysta akcja z krótkimi dialogami i symboliczną RPG-owością, czyli taki growy odpowiednik filmu „Die Hard: Reapers”. Ale powiem wam, że dającej – miejscami – taką „wczuwę” strzelanki ze świecą szukać od czasów pierwszego Modern Warfare. Wspomniałem już misję londyńską – sama obrona rakiet Thanix to już była IMO przeginka, ale to co się działo chwilę wcześniej – czapki z głów. Takiego gęstego klimatu nie spotyka się często.

Co mnie wkurzyło? Zakończenie. A dokładniej – nowe zakończenie, które po fochach graczy dorobiono. OK, to i owo w nim wyjaśniono, ale też maksymalnie spieprzono (by nie wyrazić się dosadniej…) jedną rzecz. W oryginalnej finalnej misji giną wszyscy wybrani przeze mnie do tego zadania członkowie drużyny. To bolało, ale też byłem świadom przed jej rozpoczęciem, że lekko nie będzie. No proszę ja was, jak się stoi obok płonącego reaktora w Czernobylu, sypiąc na niego piasek łopatą, to trzeba się liczyć z tym, że na katarze się nie skończy… Dlatego wybrałem do owej misji tych, których lubiłem najbardziej. Bo jeśli „będziemy jeść kolację w piekle” to chociaż w dobrym towarzystwie. W nowej wersji dołożono idiotyczną scenę ewakuacji naszych kompanów (Żniwiarz trzaska promieniem, wszystko płonie i wybucha, a tu ląduje sobie Normandia, zabiera rannych „naszych” i starcza jeszcze czasu na łzawy dialog pożegnalny).

Do tego z ciekawości wybrałem zakończenie „synteza” i na widok Żniwiarzy niczym mrówki krzątających się przy odbudowie przekaźników i Londynu wydałem z siebie mnóstwo nacechowanych sarkazmem odgłosów. Zaprawdę, opcja czerwona, czyli „wszystko idzie się…” plus perspektywa powrotu do epoki kamiennej (omalże) z zakończeniem cut-scenki w momencie gdy otwierają się drzwi Normandii (ktoś przeżył – ale kto?), plus lekka nutka nadziei na koniec, pasowała mi dużo bardziej. Bo mogłem snuć rozmaite spekulacje i domysły, a nie mieć wszystko podetkane pod nos. Ale wiem, że „w temacie zakończenia ME3” należę do mniejszości, która się nie zna i nie ogarnia jak bardzo skopano tę grę. 🙂

Z drugiej strony nie będę ukrywał, że i owszem, niektóre rozwiazania fabularne (motywy działań Żniwiarzy „niszczymy ludzkość, aby ocalić ją przed zagładą”, czy Dziecko-Katalizator, plus parę innych „kwiatków”) delikatnie rzecz ujmując budzą me zdziwienie. Jasne. Ale jako całość – palce lizać. I od ręki daję jej dziś 9+, a całemu cyklowi 10/10. Bo to najlepsza komputerowa space-opera, jaką w życiu widziałem. A kto wie czy nie najlepsza, z jaką w ogóle miałem styczność. Ta gra po prostu budzie emocje. I to jak!

PS. W temacie „związków partnerskich”, to okazuje się, że można przejść dwie z trzech części ME3, nie lądując w łóżku z kimkolwiek, gdy się tego nie chce.

198 odpowiedzi do “[Felieton] Smuggler robi Masę”

  1. Dwa miesiące temu zacząłem trylogię od nowa. Dziś ją skończyłem. Jest mi obojętne, czy ta seria zalicza się do gier akcji, czy do RPG. Siłą tej trylogii jest fabuła oraz NAJLEPSZE I NAJBARDZIEJ KOMPLETNE UNIWERSUM wykreowane na potrzeby gier komputerowych. Trylogię ukończyłem po raz drugi (ME3 po raz trzeci), i po raz kolejny nie mogłem w finale powstrzymać łez. Kto gra tylko dla wartkiej akcji, dla cyferek, ten nie zrozumie fenomenu, jakim jest ME. Bo to nie jest zwykła gra. ODE MNIE DLA CAŁEGO CYKLU 10/10

  2. elo18 @ Właśnie problem w tym, ze uniwersum może niezłe, ale opierające się na starych jak świat schematach (ekhm… SW). To co ty masz na myśli to dobra ekspozycja. Najciekawszym elementem ME od zawsze była rozmowa z członkami załogi i odkrywanie świata swoją drogą. Uczucie jakbyś odkrywał zupełnie nowy świat. Tu gratsy dla BW, ale ten efekt „ciekawości” skończył się w trakcie ME2. Dalej jak już trzeba było dążyć gdzieś z tą fabułą to twórcy nie wiedzieli gdzie. Ekspozycję mieli świetną. A, egzekucję

  3. … not so much.

  4. Trochę w tym felietonie nieścisłości odnośnie zakończenia, o czym parę osób już wspomniało…|Osobiście powiem, że swoją przygodę z uniwersum ME zacząłem w momencie kiedy w CA-A dano ME 1. Pamiętam, że siedziałem nad grą parę dni, a po jej ukończeniu od razu poszedłem do sklepu po część 2.|Obecnie całą serię przeszedłem 5 razy i dalej mam fun grając w nią.

  5. Poprawka: Nie CA-A, a CD-A.

  6. @NBlastMax Z tą egzekucją to akurat kwestia gustu, ale można powiedzieć że ME to growy odpowiednik SW. Ale ME ma moim zdaniem lepszy świat. Jest lepiej opisany. W SW nie znajdziesz tak świetnie opisanego społeczeństwa, jak Quarian. Jest o jeden z przykładów, ale w porównaniu do ME, rasy z SW wydają się…płaskie i bez kolorów.

  7. Z całej serii najbardziej podobał się ME1. Dwójkę przechodziłem lekko znudzony, a w przypadku ME3 grałem „na siłę”, bo trzeba było skończyć serię. Ilość przydługich przerywników irytowała mnie niemożebnie. Opcje dialogowe to śmiech, a wybory moralne… jakie wybory? Grzeczny Jezus-Shepard, albo niegrzeczny Jezus-Shepard? Uniwersum całkiem niezłe, ale dużo kalki z innych „światów”. Jak dla mnie dużo było „Hyperiona” (kto czytał pewnie zauważył). W mojej ocenie seria średnia, ale ze świetną reklamą.

  8. Trzecia część serii to dla mnie ogromne rozczarowanie. Zrobienie z Człowieka Iluzji marionetki, Katalizator, decyzje z poprzednich części nie mają wpływu na grę (Garrus zawsze jest taki sam, niezależnie czy w ME1 próbowaliśmy z niego zrobić „paragona” czy „renegata”).|Banalny pomysł z superbronią, brak trudnych decyzji (tylko na Rannoch gdy nie miałem opcji pojednania obu ras była taka – najlepsza scena w grze).|No i zmiana Liary z nieśmiałej Asari w kolejną „kobitę z jajami”.

  9. Jedynka i dwójka OK, ale trójka jest słabiutka. Komputery widziały lepsze space opery 😛 .

  10. a ja swoją zakończyłem po 2 godzinach w ME2, spodziewałem się czegoś na miarę KOTOR a dostałem strzelanke 🙁 Miałem jeszcze nadzieje po 1 że może rozwiną część RPG no ale jaka gra jest każdy widzi

  11. Spokojnie można stwierdzić. Jedna z najbardziej kontrowersyjnych serii w historii gier. Jedni ją kochają, drudzy nienawidzą, a trzeci sami nie wiedzą co o tym myśleć.

  12. Jeszcze ciągniecie newsy o tej grze ? Nie muszę nawet czytać, żeby wiedzieć, że będzie wychwalana pod niebiosa łącznie z zakończeniem. To już jest nudne.

  13. Najlepsza seria gier w jaką grałem. Właśnie któryś raz z kolei zdaję sobie wszystkie części po kolei.

  14. Heh Smugler jak widać ma dokąłdnie takie same zdanie na temat ME jak ja 😀 . Włącznie z tym że jednyka (a właściwie BW) sama nie wiedzała czym chce być. Choć mi z drugiej strony podobało mi się zakonieczenia podobały oba. Pierwsze było cierpkie bezkompromisowe. A drugie życia shepardowi nie dało (no kontroloa trochę tak 😀 ) ale mimio wszytsko już jakoś człowiek był po nim spokojniejszy. I jeszcze co do ME1. Teraz z po poznaniu 2 i 3 nie powiedziałbym że to dobra gra. Ba powiedziałbym żę to średniak…

  15. Sądząc po zarzutach wobec nowego zakończenia, Smuggler niespecjalnie się orientuje w wariantach oryginalnych zakończeń, które tak chwali. Trochę słabo jak na człowieka, który jednak powinien z racji branży w której pracuje nieco wnikliwiej przyjrzeć się grze, na temat której się wypowiada.

  16. Najlepsza Kosmiczna Trylogia…z rzadka można się zżyć z bohaterem gry jak to miało miejsce w przypadku Sheparda. Seria utrzymała dobry poziom zarówno fabuły jak i gameplay’a

  17. Thorongil83 26 maja 2013 o 15:54

    Z tym kawałkiem o nowym zakończeniu to się Smuggler nie popisał. Wypadałoby trochę dokładniej się przyjrzeć, by zauważyć że DLC z zakończeniem niczego nie zmienia w zakończeniach (treść i sens) a jedynie dodaje brakujące (zdaniem wielu) elementy przez co wydaje się ono mniej buraczane ;]… Co nie zmienia faktu, że i tak ssie… Ale cała gra jest spoko i ME3 to wciąż jedna z lepszych gier w jakie grałem.

  18. W pierwszą część ME zagrałem, gdy większość graczy była już zaznajomiona z takim poziomem grafiki- gdzieś na 4-5 miesięcy przed premierą dwójki. Byłem więc nią oczarowany (tak samo, jak i jej gameplayem). Wcześniej jedyną kosmiczną grą jaka mogła pójść na moim komputerze był KOTOR. I nagle bum, Mass Effect. Z czasami ładowania. Z niedołężnością silnika. Z czasem zacinającymi się dialogami i mnóstwem wolnej przestrzeni. Mass Effect, który mnie zaczarował intrem z lecącą Normandią.

  19. @Smuggler Zgadzam się w 99%.

  20. Thorongil83 – jak nie zmienia, jak zmienia – np. uratowanie czlonkow naszej druzyny przez Normandie podczas finalnego ataku. To nie jest zmiana? A jesli w pierwotnej wersji tez byla taka opcja, to ciesze sie ze wtedy mi sie objawila, bobym sie spienil i nie dal 10/10.

  21. Kęsik – bardzo przepraszam, ze smialem uznac zakonczenie ME3 za epickie. Bardzo, bardzo. Nastepnym razem zapytam ciebie o swoja opinie i dopiero wtedy cos napisze. Ale ad rem.Zniszczenie przekaznikow masy = sprowadzenie nas do lotow „konwencjonalnych” + ogromne zniszczenia = „epoka kamienna”. Z pewna przesada, naturalnie. Ale po upadku Imperium ROmanum byly Wieki Ciemne. Tutaj upadek jest znacznie z wiekszej wysokosci. I nie tylko ludzkosc, ale akurat o ludziach byla mowa.

  22. Co do smierci ludzi z druzyny – napracowalem sie ale i tak stracilem dwojke w finale. Moze jakbym bardziej sie staral, ale chyba nie o to chodzilo, zeby koniecznie wszyscy przezyli. Nawet wrecz przeciwnie, smierc dodaje dramatyzmu. To, zeby wszyscy razem, opatrujac male zadrapania, odjechali ku zachodzacemu sloncu – wcale mi nie odpowiada. Naturalnie NIE gralem tak, zeby koniecznie zgineli, ale po prostu gralem, nie kombinujac nad tym, zeby koniecznie wszyscy przezyli. Ponoc nawet Mordin moze ocalec – ale

  23. hasziszijjun 26 maja 2013 o 18:34

    Zgadzam się z większością aspektów poruszonych w powyższym tekście. Sam felieton – słabiuteńki. To, że ktoś daje od ręki 9 lub 9+ mam w głębokim poważaniu. Wspominanie o „wulgarności” polskiej wersji w tekściku liczącym niespełna 1000 wyrazów? Przy pisaniu wrażeń dotyczących obcowania z trzema grami, warto byłoby wspomnieć o czymś więcej, zwłaszcza że – również w przekonaniu autora – saga ME jest „czymś więcej”. Rozumiem dywagacje na temat zakończenia trójki etc., ale ja bym się tych wypocin wstydził.

  24. Trzeba jednak pochwalić Bioware za skalę zakończenia. Tak samo jak Michaela Bay’a za skalę Transformers 2.

  25. @ Smuggler|”Epickie zakończenie” w oryginalnej wersji pełne było dziur i nieścisłości, ponadto nasze wybory w grze nie miały na nie prawie żadnego wpływu, co jest wbrew temu, co zapowiadali twórcy. Recenzja w CDA bazowała na tym zakończeniu (na dlc łatające dziury musieliśmy poczekać), więc 10/10 dla ME3 było kompletnym nieporozumieniem.Sama seria od strony fabularnej prezentuje się świetnie ale mix gry akcji z RPG wyszedł kiepsko.

  26. Zamiast Mac Abra, tym razem podpisał się jako Smuggler – wielkie wydarzenie! „Doczekaliśmy się Smugga na naszej stronie!”. A ktoś czekał? Jakby nie dość bredzil w komentarzach…

  27. @Smuggler – ewakuacja Normandią nie była pokazana w finale pierwotnym, ale była jak najbardziej. Tylko w tle, jedna z kilku dziur. To, co odebrałeś jako świadome zagranie BioWare było tylko efektem zdobycia takiej a nie innej ilości punktów.

  28. 100% mogę się podpisać pod tym tekstem. Szczególnie zgadzam się z tym, że spieprzono zakończenie ulegając prośbom fanów. Po pierwszym przejściu miałem tyle pytań, tyle furtek interpretacyjnych, że wpadłem w zachwyt nad genialnością twórców. Po zakończeniu „dla amerykanów” pokiwałem tylko z politowaniem głową. Przypomniał mi się wtedy Blade Runner – wersja reżyserska, której cały urok tkwił w niedopowiedzeniach – tak jak w końcowej scenie mojego ME…

  29. Może właśnie o to chodzi… Polubiliśmy postaci, a tu trach… Mimo naszych starań jednak, fck ktoś nie ma farta. Skończył mu się zapas szczęścia. Kończymy z sukcesem, ale jednak będziemy zalewać robaka bo brakuje kogoś przy stole… Taki lajf… Dlatego ME jest tak zaj…ty.

  30. Jak dla mnie zakończenie jest naprawdę genialne… jeśli się je interpretuje pod kątem teorii indoktrynacji. Chociaż wiem, iż gdyby powstało ME4, to ta teoria by się nie potwierdziła, ale póki to nie nastąpi, ja interpretuję to zakończenie w ten sposób, a resztę sobie dopowiadam. Niestety to co dzieje się w Komnacie Tajemnic Gwiezdnego Bachora to dla mnie kpina, ale mam dość tego tematu – spędziłam nad nim 1,5 roku i coraz bardziej się przekonywałam, że tam logiki nie ma. Ale cała reszta jest genialna.

  31. EastClintwood 26 maja 2013 o 20:19

    @hermiona15|Teoria indoktrynacji to zwykła nadinterpretacja ale możesz uważać jak chcesz jeśli cię to zadowala, to jest najlepsze że zakończenie zostało otwarte dla naszych głów 😀

  32. @EastClintwood|Właśnie o to chodzi. Po co spędzać godziny na jałowych dyskusjach dotyczących zakończenia, kiedy i tak najważniejsze jest czerpanie przyjemności z grania? Ja je czerpię dzięki TI (lub MEHEM mod), innym wystarcza to zakończenie, które mamy i jest super 🙂

  33. Ja się pytam co wy za wybrakowane ME3 mieliście?!?!?! U mnie jak grałem 2 dni po premierze zakończenie wyglądało tak że drzwi normandii się otwierają i o zgrozo wychodzi Joker i reszta składu. I kto jeszcze? Wychodzą bohaterowie którzy byli ze mną na misji na Ziemi. (TELEPORT!!!) Dlatego gracze chcieli poprawy tego, bo widzieli ogromną nieścisłość czyli skąd u diabła wzięła się tam Liara skoro przed chwilą zginęła koło mnie (na przykład ona)

  34. Do tego Joker który nie wiedzieć czemu nagle ucieka z systemu słonecznego. Nie wiem, może dlatego że graliście w polską wersję językową której ja nie trawiłem od początku i po angielsku grałem? U mnie było całe zakończenie, łącznie z dziurami które powodowały że śmiałem się przez łzy. Dołożyć do tego niejasne tłumaczenia jakiegoś dziecka i czułem się jak w złym śnie.

  35. Dla tych co nie widzieli z jakiegoś powodu tej scenki to tu macie |http:www.youtube.com/watch?v=4gssML_aVmk|Z marca zeszłego roku przed extended cut. Do tego wszystko ma sens z Leviathan DLC.

  36. @hermiona15 właśnie wbrew pozorom to ma sens… Jeżeli zapłacisz za DLC w którym wszystko jest tłumaczone do końca… To mnie zirytowało. Mimo wszystko kocham tą serię.

  37. @pagi, Extended Cut jest darmowy i jest oficjalnym rozszerzeniem (słabe ale lepsze niż podstawka), MEHEM mod jest modem zrobionym przez fanów, więc również jest darmowy a TI to zwykła teoria.Te wszystkie ewakuacje, teleporty towarzyszy zostały wytłumaczone w EC, co prawda dodając kilka dziur fabularnych, ale wytłumaczenie jest. Chociaż logika Gwiezdnego Bachora jeszcze bardziej się pogrążyła.

  38. Zgadzam się z felietonem Smugglera. Gra ta jest osobiście dla mnie prawdziwym fenomenem wśród gier i jak żadna inna gra, pozwala się wcielić i utożsamić z głównym bohaterem. Jednak aby w całości poznać wszystkie tajniki fabuły należy przejść ją po kolei od części 1 do 3 i obowiązkowo z wszystkimi DLC ! Jest to moja jedyna gra do której kupiłem wszystkie wydane DLC i nie żałuję wydanej na nie ani jednej złotówki !!!

  39. Nie rozumiem jakim cudem u Ciebie w podstawowym ME3 ginęli kompani. Ja wybrałem Liarę i Ashley i później ze statku wyszła Liara, więc o śmierci bohaterów nie mogło być mowy.

  40. Niezaprzeczalnie seria Mass Effect jest fenomenem dla mnie zupełnie niezrozumiałym (choć pierwszą część uwielbiam, druga mnie zawiodła a trzeciej nawet nie dokończyłem) Tekst Smugglera ciekawy ale zaskakuje mnie trochę bo na innych portalach (IGN itp) też pojawiały się podobne teksty podsumowujące trylogie i tam autorzy zazwyczaj wytykali jej rozmaite błędy, polityke sprzedaży (podstawka za 20 zl a pakiet dodatków blisko 300 zł trzy lata po premierze)

  41. Ogólnie mówiąc wydźwięk tych tekstów był taki że gra po opadnięciu emocji związanych z marketingiem okazywała się dużo słabsza niż ją oceniano w dniu premiery. Nawiązując polemikę do powyższego tekstu to nie zgodzę się tam z zarzutem wobec części pierwszej „porażającą pustkę i powtarzalność lokacji (zbudowanych jak z klocków, z ledwie kilku elementów)” sorry bardzo ale do się odnosi do całej serii bo z każdą częścią oni dokładali raptem po kilka nowych klocków,

  42. ale najbardziej boli mnie to co BioWare zrobiło z wyborami które stawiało przed graczem po co dawać wybór skoro jest on tylko pozorny (w efekcie wybór jednej czy drugiej opcji prowadzi nas do tego samego rozwiązania (wybór 1+3 =4 lub 2+2=4) i tak nie będzie miał wpływu na rozgrywkę czy cokolwiek tylko na to czy dostaniemy czerwone czy niebieskie punkty. Co najważniejsze sama mechanika rozgrywki (strzelanie) w grze jest rozwiązane bardzo średnio bardziej mi to przypomina budżetowy klon GoW niż topowy tytuł

  43. @@@Demilisz – w takim razie mialem wiele szczescia, ze tak mi sie nazbieralo tych punktow, ze zakonczenie mialo rece i nogi – widzialem poleglych kumpli, a filmik urywal sie w momencie gdy drzwi Normandii sie otwieraly.

    @@@PostScript – wez cos na woreczek zolciowy, bo wyraznie masz problemy z naprodukcja zolci. Nikt cie przeciez do lektury moich tekstow nie zmusza, ale niektorzy najpierw musza pogrzebac sobie zapalka w bolacym zebie, a potem plakac, ze ich boli.

  44. hasziszijjun – napisz PORZADNY felieton, wyslij na nasz adres, zawstydz mnie. Zapraszamy do wspolpracy. Ew. napisz ten felieton tak, zeby ci sie podobal, z checia poczytam. Serio mowie, bez zlosliwosci.

  45. SniperV”Epickie zakończenie” w oryginalnej wersji pełne było dziur i nieścisłości,|

    @@@Co nie zmienialo tego, ze bylo epickie. A 10/10 nie dalem za zakonczenie, tylko za calosc.

  46. >>>ponadto nasze wybory w grze nie miały na nie prawie żadnego wpływu, co jest wbrew temu, co zapowiadali twórcy.

    @@@No tak, od naszych decyzji zalezaly bezposrednie losy kilku ras (raknii, kroganie, gethy, quarianie) a od finalej decyzji zalezaly losy sporej czesci galaktyki na setki tysiecy lat (beda zniwowac Zniwiarze, czy nie). Jak to jest maly wybor, to ja nie wiem czego wy chcieliscie od tej gry.

    Swoja droga – pamietacie „Czterech pancernych” – dlaczego nie wiemy jakie sa dalsze losy Czeresniaka, co sie stalo z czolgiem 102, kiedy zaloga przeszla do cywila, etc. etc. To oburzajce, ze tworcy zostawili nas bez tych informacji. Moje dziecinstwo leglo w gruzach.

  47. Spodziewalem sie po Smugglerze bardziej profesjonalnego spojrzenia na ta gre. Kiepski felieton.

  48. Ja właśnie wczoraj o 19 po raz kolejny zacząłem 1szą część Mass Effecta. A to zdanie: „Doszedłem do wniosku, że Mass Effect podobał się mi głównie dlatego, że jeszcze nie wiedziałem jakie dobre (i inne…) będą jego następne części.” sprawia, że nie mogę się doczekać kolejnych części, w które jeszcze nie grałem 🙂 Dalej nie czytałem ze względu na SPOILER ALERT. Wrócę do tego felietonu jak tylko skończę trylogię 🙂

  49. @hermiona15 też tak twierdziłem. Bezsensowne gadanie etc. Ale ostatnio dokupiłem Leviathan DLC i co? Nagle wszystko ma sens. Wytłumaczone jest wszystko. Jaka szkoda że za to trzeba płacić :/ A Smugg ocenia grę przed EC nie wiedząc że nie widział jej całej bo mu kawałek filmiku ucięło.

  50. Nidril – czyli narzekania na zakonczenie? 🙂 Ja opisuje swoje wrazenia, calosc (jako trylogia) sie mi podoba, czy to nieprofesjonale?

Dodaj komentarz