Freeware: chodzone mordobicie z 16-bitowców!

Bo i cóż więcej potrzeba do szczęścia – gra, w której jedynym celem jest dokopać wszystkim niczym Van Damme czy Seagal, uratować dziewczynę, a całości można dokonać w trybie co op? Szkoda jedynie, że te wdzięczne gry żyją obecnie jedynie w pamięci graczy, a nowości z tego gatunku nie powstają. Od czego jednak społeczność retro remakerów! Odkurzajcie pady, przynoście zgrzewkę Kubusia i wołajcie kumpla – stare czasy wracają!
Streets of Rage Remake to, jak wskazuje tytuł, przeróbka kultowej gry z Sega Genesis. Mamy do wyboru aż 8 postaci, którymi przewędrujemy łącznie 43 nieliniowe lokacje, bijąc po pysku 52 rodzaje wrogów. A kiedy nam się znudzi, możemy uruchomić jeden z kilku dodatkowych trybów i zmodyfikować rozgrywkę. Oczywiście w SoR Remake najlepiej się gra z kumplem w trybie co-op.
Do pobrania stąd [70 MB]
Autorem tekstu jest RamzesXIII
—
Freeware to kącik, w którym regularnie dostarczamy wam duże i małe, nowe i stare, ale przede wszystkim DARMOWE gry. Więcej freeware’ów znajdziecie co miesiąc w CD-Action, a także w specjalnym wątku na forum, w którym możecie się również podzielić własnymi propozycjami.
Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “Freeware: chodzone mordobicie z 16-bitowców!”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Final Fight, Double Dragon, Cadillacs & Dinosaurs, Golden Axe… Nie ulega wątpliwości, że dwuwymiarowe bijatyki rządziły w salonach arcade i na konsolach 8/16-bitowych.
Sytuacja ta sama co przy Contrze. Dobra rada b3rta – nie przyznawajcie się lepiej do posiadania emulatorów i romów do nich. Oficjalnie nie jest to legalne (zwłaszcza konsole Nintendo, tak gwoli uzupełnienia) i będę za to dawał po uszach. Dwa komenty już usunąłem, za kolejne będę karał. Have fun.
Akurat jeżeli ma się oryginalny nośnik to jest legalne, bo wtedy działa jako kopia zapasowa (kartridży raczej kopiować się nie dało…). Naturalnie mało kto je ma i to zupełnie inna sprawa. ^^
Jak na to patrze to Franko mi się przypomina ;] Dobra, stara, polska bijatyka;]
Właśnie, nie ma takiego drugiego co Franko. 😀