Jak kobiety w złotych zbrojach podzieliły społeczność Warhammera
W znanym nam wszechświecie pojawiła się wielka wyrwa dzieląca Imperium na dwie równe części, pomiędzy którymi niemal całkowicie ustał kontakt. I nie mówię tu o Cicatrix Maledictum z uniwersum Warhammera 40,000, ale o przepaści, jaka powstała pomiędzy grającymi w najpopularniejszego figurkowego bitewniaka.
Tego, czym jest uniwersum Warhammera 40,000, tłumaczyć raczej nie trzeba, bo pewnie każdy gracz, nawet taki, który nigdy nie pomalował żadnej figurki, miał z nim jakąś styczność. Fani RTS-ów zagrywali się swego czasu pierwszymi dwiema odsłonami serii Dawn of War (i pomstowali na część trzecią). Miłośnicy FPS-ów bawili się przy Boltgunie. Chyba wszyscy lubiący hack’n’slashe z radością przebijali się przez rzesze orków w Space Marine. Kto zaś przeżył wystarczająco wiele wiosen, ten może miło wspominać choćby Final Liberation. A to tylko parę spośród kilkudziesięciu gier wideo opartych na popularnej marce.
Zresztą sposobów na to, by chłonąć wspomniane uniwersum, jest coraz więcej. Oprócz szeregu gier planszowych, bitewniaków czy klasycznych erpegów Games Workshop wydało ponad 300 książek, powstawały też słuchowiska czy animacje (zarówno oficjalne, jak i fanowskie), a już niebawem świat Warhammera rozszerzy się o pełnoprawne produkcje serialowe i filmowe. WH40K ma prawdziwe rzesze miłośników, w tym ludzi fanatycznie oddanych settingowi. To ogromny zasób dla Games Workshop. Ale – jak się o tym właśnie przekonaliśmy – to również potencjalne źródło problemów. A wszystko przez Strażników Imperatora i ich płeć.
Kim są Adeptus Custodes?
Adeptus Custodes(*) to jedna z armii, które można kolekcjonować w ramach bitewnego Warhammera 40,000. W uniwersum gry stanowią oni niewielką, liczącą tylko 10 tys. wojowników osobistą straż Boga Imperatora Ludzkości. Jeśli Kosmiczni Marines (zwani też Adeptus Astartes) są nadludźmi stworzonymi z myślą o wojnie, to odzianych w złote zbroje Custodian należałoby określić mianem półbogów reprezentujących absolutny szczyt możliwości fizycznych człowieka.
(*) Niech was łamana łacina tej i kolejnych nazw, które pojawią się w tekście, nie zniechęca. W ponurym mroku dalekiej przyszłości określa się ten język wysokogotyckim.
Inaczej niż Astartes, nie powstają wskutek wszczepienia ludziom genoziarna, tylko są rezultatem całego szeregu przemian biochemicznych oraz długiego procesu szkolenia. To elita elit, żołnierze o niezrównanych przewagach fizycznych, góry mięsa obdarzone geniuszem taktycznym i niemal absolutną odpornością na pokusy Bogów Chaosu. A po tym, jak Henry Cavill przyznał, iż Strażnicy Imperatora to jego ulubiona armia, ich popularność wśród grających w Warhammera 40,000 tylko wzrosła.
Wkrótce po premierze 10. edycji Warhammera 40,000 do internetu zaczęły przeciekać zdjęcia nowych podręczników do gry dla różnych frakcji (tzw. Kodeksów). Jeden z tych przecieków zawierał krótkie opowiadanie, którego protagonistką była kobieta, członkini Adeptus Custodes. To wywołało burzę.
O co ta awantura?
Trzeba tu zaznaczyć, że w świecie WH40K nie brakuje frakcji rekrutujących kobiety i mężczyzn (czy może lepiej powiedzieć „samice i samców”, jako że mamy do czynienia z różnymi gatunkami), to m.in. Astra Militarum, Aeldari czy Adeptus Mechanicus. Są również armie złożone wyłącznie z mężczyzn (zakony Kosmicznych Marines) albo kobiet (Adepta Sororitas, czyli kosmiczne zakonnice nazywane też Siostrami Bitwy). Istnieją także frakcje, których metod reprodukcji lepiej nie zgłębiać, żeby potem nocami nie mieć koszmarów (Tyranidzi, Orkowie).
Adeptus Custodes byli dotychczas przedstawiani jako mężczyźni. I choć w przeciwieństwie do Kosmicznych Marines albo Sióstr Bitwy owa jednopłciowość nie ma wyraźnego uzasadnienia w prezentowanej przez grę fabule, to nie wydaje się ona zbiegiem okoliczności. Strażników Imperatora nazywano Bractwem Półbogów, a w jednym z podręczników siódmej edycji WH40K opisano proces ich rekrutacji, wskazując, że to męscy potomkowie najważniejszych rodów Terry. Takie przykłady, zazwyczaj zdawkowe, ale jednoznaczne, można mnożyć.
Retcon
Kiedy więc pierwszy przeciek z jednego z kodeksów do 10. edycji gry pokazał nam żeńską Custodiankę, fani Warhammera 40,000 rozpoczęli spekulacje. Jedni uznali to za retcon, czyli zabieg polegający na zmianie dotychczas ustalonych elementów wykreowanego świata. Inni przypuszczali, że być może mamy do czynienia z zaklasyfikowaniem Sióstr Ciszy jako części Adeptus Custodes.
Ta ostatnia perspektywa wydawała się najprawdopodobniejsza. Siostry Ciszy to druga spośród straży Imperatora, złożona wyłącznie z kobiet wyposażonych w specyficzny talent – są całkowicie odporne na działanie psioniki. W bitewnej wersji WH40K stanowiły jednostki pomocnicze dla Custodian, choć wielu graczy domagało się przekształcenia ich w pełnoprawną armię.
Wszystkie te spekulacje zostały rozwiane jednym tweetem. Oficjalny kanał na portalu X prowadzony przez Games Workshop nie tylko potwierdził, że kobiety są Custodiankami, lecz także wyjaśnił, iż były nimi od zawsze i znajdowały się w szeregach pierwszych 10 tys. strażników stworzonych przez Imperatora. A zatem mieliśmy do czynienia z pełnym retconem.
Ale to nie wszystko. Zmiana zmianą – i jak zwykle w świecie WH40K przywitano ją bardzo niechętnie. Najdziwniejszy był jednak komentarz Aarona Dembskiego-Bowdena, jednego z płodniejszych autorów powieści osadzonych w tym uniwersum. Oświadczył on, iż nie istnieje żaden element ustalonego lore gry, który czyniłby to retconem, a autorzy pracujący nad książkami od dłuższego czasu starali się, aby imiona i zaimki używane przez Custodian były neutralne płciowo.
Jeśli więc powodów do wszczęcia internetowej awantury nie pojawiło się wystarczająco wiele, ten komentarz wywołał prawdziwą wyrwę w społeczności. Część osób przywitała zmianę z satysfakcją. Inni zbagatelizowali ją, twierdząc – nie bez racji – że świat Warhammera przeszedł w przeszłości większe retcony. Liczni miłośnicy WH40K uznali zaś, iż zachowanie Games Workshop to czystej wody gaslighting, próba manipulowania ludźmi w taki sposób, aby zwątpili we własny osąd dotyczący uniwersum i pomyśleli, że do żadnego retconu nie doszło. A na to mogła być tylko jedna odpowiedź – całkowity bojkot Games Workshop, rezygnacje z subskrypcji Warhammer TV i promocja druku 3D jako uderzającego w sprzedaż oficjalnych figurek WH40K.
Wiceprezes Stowarzyszenia Solipsystów Polskich. Zrzęda i maruda. Fan Formuły 1, wielkich strategii Paradoksu i klasycznych FPS-ów. Komputerowiec. Uważa, że postęp technologiczny mógł spokojnie zatrzymać się po stworzeniu Amigi 1200 i nikomu by się z tego powodu krzywda nie stała. Zna łacinę, ale jej nie używa, bo zawsze kończy się to przypadkowym przyzwaniem demonów. Dużo czyta, ale zazwyczaj podczas czytania odpływa w sen na jawie i gubi wątek książki. Uwielbia Kubricka, Lyncha, Lovecrafta, Houellebecqa i Junji Ito. Przeciwnik istnienia deadline'ów na nadsyłanie tekstów. Na stałe w CD-Action od 2018 roku. Kiedyś tę notkę rozszerzy, na razie pisze pod presją Barnaby.