Japończycy są dziwni #2, czyli kolejny tekst z cyklu „W czasie weekendu newsmani się nudzą”

…za sprawą sposobu promocji gry Ninja Gaiden Sigma 2. Sposobu, który spokojnie kwalifikuje widoczną poniżej reklamę do naszego rankingu marketingowych osobliwości, zaś twórców do poddania dłuższej obserwacji w zakładzie w Tworkach zamkniętym. Tak mi się przynajmniej wydawało – do momentu, gdy señor Hut naprowadził mnie na trop pewnej grubszej afery, której również bez wątpienia parę słów się należy.
Powyższy film kazał mi się zastanowić, czy tylko ja mam tak ograniczony aparat pojęciowy i wachlarz skojarzeń, by umieć dostrzec w reklamie jakiś sens, czy może to raczej część Japończyków jest po prostu nieco Inna w stosunku do mieszkańców Starego Świata. Hm, w zasadzie to ostatnie nie byłoby niczym dziwnym – miliard (na oko) kilometrów, jakie dzielą nas od Japonii robi swoje.
Już wspomniana na początku lista życzeń wykazała, że i w kwestii preferencji growych zainteresowania Japończyków są dalece barwniejsze, niż u nudnych Ludzi Zachodu (nic tylko WoW i Sims 16: Spokojne Życie Rencisty). Tyle, że jeśli bliżej przyjrzeć się temu, w co uwzględnieni na niej rodacy generała Yamamoto rzeczywiście lubią sobie pogrywać, można się nieco przestraszyć. Lub też, z drugiej strony, dostrzec zaskakujące zbieżności pomiędzy gustami ich, a naszymi własnymi. I wcale nie mówię o sobie.
By nie przywalić – jeszcze – z grubej rury, w ramach preludium do meritum (właśnie zużyłem 2 z 3 znanych mi łacińskich określeń, cholera) – Hypnotism Class. Człowiek w Europie co chwila psioczy, że dana gra sztampowa, że nudna, że mama nie kocha, że Postala przeszedł pięć razy i mu nudno – oto więc alternatywa! Produkt dla każdego Europejczyka wizjonerski, odkrywczy, nietypowy, przełamujący stereotypy (…) i dobrze ukazujący fakt, że japońskim deweloperom daleko do wypalenia się, jeśli chodzi o ciekawe pomysły. Jeśli z nostalgią wspominacie kretyńską interesującą bajkę z Polonii Raz, „Dżi – Dżi”, to najwyższy czas na powrót do przeszłości.
TAK! Czyż to nie genialne?! Gra polegająca na hipnotyzowaniu niewinnych dziewczątek w równie niewinnym celu – sprawieniu, że staną na rękach. To, że przy okazji spódniczka się wywinie odsłaniając to i owo, to właśnie esencja gry tylko dodatkowy atut – dalece posunięty realizm! Zupełnie nie rozumiem, dlaczego CD Projekt RED kręci tylko jakieś Wiedźminy, miast popełnić coś podobnego. Inna rzecz, że nie rozumiem też zahaczających o „lekkie” skrzywienie założeń Hypnotism Class.
Najpewniej marudzę i już kręcę sobie stryczek, który z rozkoszą wykorzystają fani Dalekiego Wschodu, gotowi za pomocą katany uświadomić mi, że chodzi o Różnice Kulturowe. Ależ ja to doskonale wiem i rozumiem! Sam będę grał w Aiona w asyście tulących się do mnie i do siebie bobrów a Hellsinga i jego dialogi („Integra-sama… ooo… masta… MASTA!”) przyswoiłem z prawdziwą przyjemnością. Ba, w planach mam nawet zakup paru gadżetów made in China Japan. Nie wiem, co powie moja dziewczyna, ale czyż koncept Poduszkowej Partnerki nie jest genialny?!
Okej, ale nie powiecie mi, że nie ma nic dziwnego w czymś zwanym… tadaa… RapeLay! I to mimo faktu, że z Japonii pochodzą całe tony gier erotycznych (tzw. eroge) oraz rozmaitych „symulatorów randkowania” (często kleconych we Flashu – nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś przemycił takowe do naszego GameBoarda).
Jak sama nazwa wskazuje, gra ma sporo wspólnego z aktem gwałtu. Uściślijmy – jest sobie Pan (nasz „awatar”), którego ofiarami są Matka z Dwoma Córkami. Z tymiż osobami, w konfiguracjach ograniczonych w zasadzie tylko chorą wyobraźnią, uskutecznia się grzech. Wbrew ich woli, rzecz jasna. Co ciekawe (?), jednym z możliwych zakończeń gry jest… spłodzenie dziecka z którąś z ofiar, a następnie wrzucenie naszego bohatera pod pociąg.
Skręt w kierunku dziewczynek w szkolnych mundurkach to rzecz z Japonią kojarząca się dosyć wyraźnie – cały problem polega na tym, że w RapeLay chodzi tu o coś więcej. Gra od początku miała nie opuszczać granic granic Wiśni Kwitnącego Kraju, jednak dzięki znalezionej gdzieś na Amazonie używanej kopii zdołał usłyszeć o niej również Zachód. I rozpętał pandemonium. Ba, działanie grup w rodzaju nowojorskiej organizacji Equality Now wykazało się skutecznością porównywalną z tym, co wyprawiał Zangief Q’nika z resztą redakcji…
W efekcie twórcy gry – Illusion Software – „zniknęli” grę ze swojej strony i z podkulonym ogonem wyjechali zwiedzać Wielką Rafę Koralową od spodu. Więcej, wszczęty hałas doprowadził do tego, że w USA zaczęto mówić o posiadaniu gier w rodzaju RapeLay jako przestępstwie federalnym (widząc w tym pornografię dziecięcą). Ponadto zaalarmowane przez Zachód japońskie media (coś mi się nie zgadza w kolejności obiegu tej informacji, w końcu mówimy jednak o ojczyźnie sake) tak żywo zainteresowały się tematem, że nad produkcją wszystkich eroge stanął wielki pytajnik (czcionka na poziomie 234+). Jeden z lokalnych sklepów internetowych, BGameBox, zdecydował się na zmianę nazw źle kojarzących się kategorii, pod którymi występują eroge. Gry rodzaju „ryoujoku” (czyli „gwałt”) przemianowano na dział platynowy (…?), zaś „choukyou” („treningi seksualne”) nazwano „kategorią pełnokrwistą (…???).
Japonia z przyległościami to rynek dość hermetyczny i, rzeczywiście, innokulturowy. Stamtąd pochodzi manga hentai wszelkich maści (z tytułami w rodzaju „Crimson Climax: Island of Sin”), w tym także pozycje traktujące o zabawach homoseksualistów oraz figlach uczennic ze zmutowanymi ośmiornicami z kosmosu. Tego typu pozycje obecne są jednak w tamtych okolicach od dawna i jakoś dotychczas żadnego łomotu z tym związanego nie było. Po niemal trzech latach od wydania RapeLay sprawa pojawia się w zachodnich mediach, co prowadzi do „interwencji z zewnątrz”. Skutecznej.
Trochę to podobne to sprawy polskiego oscypka – ser od zawsze jest odcedzany przy użyciu zużytych skarpet wyrabiającego go juhasa, jednak nigdy to nikomu nie przeszkadzało. Po wejściu do Unii Polacy poczuli się nagle Nacją Europejską i sami zaczęli kręcić nosem na warunki wytwarzania.
Ostatnimi czasy temat nagości i miłości fizycznej w grach pojawia się i w przypadku tytułów stricte zachodnich – sceny miłosne w Mass Effect, GTA czy Dragon Age nieraz budzą sprzeciw matek, żon, babć i Jacków Thompsonów. Ale bywa i na odwrót – od czasu do czasu słychać także postulaty organizacji spoza branży, które nie dość że swobody w ukazywaniu nagich ciał się domagają, to jeszcze chcą większych jej ilości. Panie (!) z GoTopless.org są niezadowolone z konwencji nakazującej zasłaniać „gorszące” sutki przy prezentowaniu całej reszty kobiecych walorów. Z drugiej strony dowodem globalizacji jest ten oto amerykański film poświęcony słynnemu bohaterowi gier produkcji japońskiej. 18+ (znowu)!
PS Mała informacja dla tych, którzy ironii nie dostrzegą nawet wówczas, gdy ta stanie przed nimi i przyłoży grabiami w gębę: tekst ma wymowę żartobliwą. Oczywiste, że nie każdy Japończyk akceptuje takie gry czy wręcz katuje je całymi nocami – ba, czyni to zapewne niewielki ich procent.
PPS A propos procentów (w zestawieniu z anime) – polecam obejrzeć do końca.
Czytaj dalej
125 odpowiedzi do “Japończycy są dziwni #2, czyli kolejny tekst z cyklu „W czasie weekendu newsmani się nudzą””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Czasu swego na niniejszym, jakże zacnym i od trolli wolnym portalu zagościła lista gier, na które z wytęsknieniem wyczekiwali Japończycy. Wniosek płynący z jej przejrzenia był jeden: Mamo, Oni Są Dziwni. Ostatnio temat powrócił…
Polski (czy też rosyjski?)akcent – nie spodziewałem się w anime takich rzeczy, ale cóż: japończycy są dziwni.
Haha Spirytus Rektyfikowany 😀 96% 😀
czsami mi się z daje że, bardziej tymi grami jarają się obcokrajowcy aniżeli japończycy… mario wymiata, hehehe
W RapeLay grałem. Spoko gra. Polecam też Biko3
Japonce to kanibale .Wystarczy poczytac co robili swoim więżniom w czasie 2 wojny światowej i tuż po niej.Cały ten naród to barbażyńcy z grami ,tak kiczowatymi i tak absurdalnymi że asz strach ich dotykaća co dopiero grać.
Jest taki trynd, żeby do wszystkiego co stworzą japończycy, choćby nie wiem jak to odbiegało od dobrego smaku czy ogólnie uznanych norm kulturowych, podchodzić z czcią i nabożnym wrażeniem obcowania z czymś wyjątkowym.
no jak tam to prawie wszystkie to hentajce albo „macki” 😀
Racja. Powinien napisać „alternatywne pod względem kulturowym podejście do spraw intymności i seksualności”. Czyli tentakle gwałcące nieletnie uczennice. ALE NIE BĄDŹMY NIETOLERANCYJNI.
Co jest z tymi przekreśleniami niektórych wyrazów/sformułowań i zastępowaniem ich innymi, niby neutralnymi, a niekiedy zupełnie zmieniającymi sens tekstu?! Chyba zarzuty kolesia z Panopticum w ostatnim AR nie były tak do końca z czap
z czapy wzięte*
hellsinga też oglądałem. A co do niego. To anime jest produkcji amerykańsko-japońskiej, dlatego nine jest aż tak powalone 😛
Dlaczego filmik na końcu z angielskimi napisami, skoro jedna z naszych grup wydała to anime piękną polszczyzną? 😛 A jeśli chodzi o polskie akcenty w japońskiej animacji, to jest ich nawet całkiem sporo. Na forum animesub.info jest od tego specjal
ny temat
Racja fartuess. Moim zdaniem Hellsing jest zajefajny. A do autora textu, jak zobaczyłem „ooo MASTA” to się złamałem. Identycznie kiedyś tak z kumplem gadałem xD nie wiedzieć czemu, ten tekst(MASTA) niezwykle nas rozbawiał xD. YES MY MAST
Anime, manga itp. ssie 🙂 Takie jest moje zdanie i będe przez nie prześladowany, ale co tam 😛
dajcie redakcjo taką gre na najnowszym coverku 😀 Proszeee
uwielbiam, po prostu uwielbiam japonską kulturę|pojechać tam, spróbować chociaż przez chwilę pożyć… to moje największe marzenie
No cuż będzie w co grać przynajmiej.| Ps. GO Crytek go!!
sUk masz rację, nie potrafisz wyjaśnić nawet dlaczego. ostatnio się spotkałem z „to jest dla dzieci…” albo nie, zapraszam na bloga przygotuję o tym wpis 😛
„SPIRITAS”!! 😀 😀 Genialne, po prostu genialne.
Ten cały news ma wydźwięk rasistowski, dopiero pod koniec autor próbuje się bronić pisząc, że tekst jest czysto ironiczny, ale to jest moim zdaniem kompletna bzdura. Może na piszcie o tym,że Japończycy stworzyli takie perełki jak Death N
ote czy GITS( i wiele innych), które biją o głowe wszystkie filmy, seriale. Napiszcie również o świetnej muzyce tworzonej przez kenwei kawaii. Nie zapominajcie, że w tym kraju znajdują się dwie wielkie filmy, których produkty l
@AveKaja – potrafie doskonale wyjaśnić dlaczego mi się to nie podoba. Ale nie tutaj, bo to naprawdę złe miejsce.
@logtus gratuluje wychowania. Do niemców do dziś masz za złe w ’39? gry od „japońców”, bez ich gier, nie miałbyś Resident Evil, Tekkena, itp. tylko wstyd niesiesz. a poza tym, 2 ostatnie filmiki niedawno na JM widziałem
udzie kupują na całym świecie. Albo o MGS, która moim zdaniem jest najlepszą serią gier w historii. Jeśli opisujecie jakiś kraj to pokażcie dwie strony medalu…
@VildWolf Tak , Helsing i Death Note to jedyne anime jakie obejrzałem i muszę powiedzieć że oba są genialne , w DN muzyka jest wręcz [beeep]ista.|Innych anime nie będę dotykać nawet, bo reszta to albo pornole, albo odmóżdżające nawalanki
Tak samo można, pisać o polakach, że to sami alkoholicy czy o holandii, jako kraju rozpusty i homoseksualizmy
Pazdzioch1993 anime to nie tylko, ecchi czy jakieś bijatyki. Ktoś ci jakieś bzdury opowiadał jak podobał ci się DN to polecam Code Geass
a jeśli ktoś lubi trochę pomyśleć to polecam właśnie gits (ghost in the shell)
ja dorzucę może Suzumiya Haruhi no Yuutsu czy Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora te drugie jest naprawdę porządną historią, ale nie będę mówił, sami zobaczcie 😛 . i racja, są kawały w Ameryce o polakach, że jesteśmy głupi + alkoholicy…
… ale czy to nasza wina? po prostu niektórzy obejmują stereotypami całe społeczeństwo, bo to że o nas na zachodzie tak mówią, to nie znaczy, że my musimy być na takim samym poziomie i obrażać wschód ich stereotypami…
Czy ja dobrze przeczytałem? Illusion Software?! Ci od Mafii?
VildWolf – ja usłyszałem od znajomej „łotaku” że nie należy głośno mówić że się oglądało GITS bo to obciach 😛 A do reszty zbolałych: nikt nie mówi że (pop)kultura japońska jest zła – tylko że akurat w tyn newsie n
nie ma nic ciekawego, chyba że Was kręcą gry o gwałtach i podobne – ale tym to bym się raczej chwalił…
Spośród tych wszystkich „kwadratowych ludków”, dobrze prezentuje się tylko nowa ikonka Mozilli 🙂 Hmmm… może kiedyś zastąpią lisa na tą laskę. Żartuję, nie lubię japońskiego stylu „anime” (tak? nie znam się
się)… Eerh, no, czemu ciągle przycina komentarze?!
„ja usłyszałem od znajomej „łotaku” że nie należy głośno mówić że się oglądało GITS bo to obciach „||0_o (zamurowało mnie xD)
widać, że twoja koleżanka albo nie oglądała tego ani albo nic z niego nie skumała, bo to dość trudne anime
Nie znoszę anime!
Zamiast narzekać na japoński styl, ściągnijcie za free grę Katawa Shojo i poznajcie piękno gatunku Visual Novel. Szykuje się jedna z najlepszych 'japońskich’ gier ostatnich lat, chociaż robiona na zachodzie przez fanów 😛
Anime jest do bani.|Nie wiem co się w nich może komuś podobać…|Może te panienki?
heh Anime to nie tylko ładne panienki w bieliźnie to coś więcej pokazują nam aspekty nie tyle bajek co filmów a w niektórych motywach przewodnich knuciach przekrętach są lepsze niż nawet filmy Spilberga
Anime to coś więcej niż Shonen(bijatyki),henati czy ecchi jak ktoś napisał niektóre są nawet lepsze od filmów Spilberga z czym się zgodze takie cuda Jak Death Note czy Helsing ja osobiście uwielbiam także black lagon!Wiele os&oacut
jest sceptycznie nastawionych do animków bo jak często bywa koledzy ich nie lubią itp choć nawet nie oglądali żadnego anime i mówią że to bajki dla dzieći ,a tak napewno nie jest niektóre pozycje pokazują nam wiele trudnych a
<łapie katane i tnie autora na 99 części> Co do anime, nie wypowiadajcie sie jak jedyne btytuły jakie znacie to Bleach/Naruto/DragonBall/Pokemony i czasem Death Note. Co do samych upodobań w Japoni…
…osobiście ich podziwiam… tak podziwiam. Bo tolerancja jest tam naprawdę na niezwykłym poziomie jednocześnie tak naprawdę NIE MA durnego przebarwienia jak w USA gdzie tłumy homoseksualistów…
…ubierają się jak najbardziej prowokacyjnie i robią sobie karnawał, obnsoząc się ze swoimi pogladami i upodobaniami ,a jak ktoś ma ich za wariatów bo robią cyrk to jest nietolerancyjny. Co do gier Love Story…
…to jest coś całkowicie niepojętego dla kogoś kto w to nie grał, średnio żeby ukończyć taką produkcje z poradnikiem (!) idąc jak po sznurku (!!) potrzeba 300 godzin. Ale fakt są to tak baorawdę książki z…
…obrazami w tle. Wracając do Anime, większość produkcji jest poważna ,a niektóre nawet są wyciskaczami łez i różnią się całkowicie od pustaków typu ost. Terminator, i naprawdę warto się zapoznać szerzej…