Krwawy Baron. Quest, dla którego warto wrócić do Wiedźmina 3
W chwili, gdy pisałem te słowa, w tle ściągał się właśnie Wiedźmin 3. Prawdę powiedziawszy, chęć sprawdzenia, jak jeden z najlepszych erpegów prezentuje się po wzbogaceniu o graficzne wodotryski, to tylko jeden z powodów, dla których postanowiłem zainstalować grę. Równie istotna była chęć ponownego przeżycia przygody związanej z Krwawym Baronem.
W przeświadczeniu, że „Sprawy rodzinne”, długi quest toczący się w Velen, to jeden z najjaśniejszych fragmentów tej znakomitej gry, nie jestem chyba odosobniony. Ale chciałbym przekonać was, że historia ta – oraz jej centralna postać, od której zresztą pochodzi potoczna nazwa zadania – stanowi doskonały powód, by Wiedźmina 3, bez względu na patche, przypominać sobie co kilka lat.
Uwaga. W tekście znajdują się spoilery dotyczące wątku Krwawego Barona.
Dwie twarze barona
Kiedy poznajemy Filipa Stengera, zwanego Krwawym Baronem, wydaje się on postacią wyjętą z książek Andrzeja Sapkowskiego, realizującą powtarzający się często, zwłaszcza we wczesnych opowieściach o Geralcie, trop fabularny. Oto potężny przedstawiciel władzy wymaga od wiedźmina realizacji niewygodnej misji, stawiając go przy okazji w pozycji, w której Biały Wilk nie może wprost odmówić wykonania zadania. Jest ów zleceniodawca przy tym nieco apodyktyczny, ale na tyle racjonalny, że Geralt dostrzega sens we współpracy z nim. Tacy byli podczas pierwszego spotkania z pogromcą potworów chociażby Foltest, Calanthe czy Stregobor. Innymi słowy, czujemy już od początku rozmowy z Krwawym Baronem, że to człowiek, który wprawdzie nie zrodził się w umyśle Sapkowskiego, ale mógłby.
Co więcej, Filip Stenger rozbraja momentalnie jakąkolwiek niechęć, której zalążki miałyby szansę powstać w innych okolicznościach. Wszak nie możemy go postrzegać jako irytującą przeszkodę w naszej misji, bo… intencje Krwawego Barona nie różnią się znacząco od intencji Geralta. Osiadły na Wrońcach watażka też poszukuje swej rodziny. I też potrzebuje pomocy. W umyśle gracza to podobieństwo buduje emocjonalną więź. Odnalezienie rodziny korpulentnego mężczyzny staje się dla nas ważne. A wątpliwości co do jego prawdomówności zostają przynajmniej częściowo rozwiane w chwili, gdy – w krótkim interludium – kierujemy poczynaniami Ciri. Wiedza Stengera w połączeniu z tym niedługim przerywnikiem każą nam przyjąć opowiedzianą wersję zdarzeń za prawdopodobną. Zresztą jak się później okaże, w tej kwestii pan na kasztelu nie łgał. Jest postacią skomplikowaną, ale raczej sympatyczną, przynajmniej na tle innych feudałów, z którymi miał do czynienia Geralt.
Konfesja
To, że twórcy Wiedźmina 3 pozwolili nam poznać Filipa Stengera od jego lepszej strony, a nawet drania polubić za jego poczucie humoru i bezpośredniość, sprawia, iż ocena tej postaci nie będzie jednoznaczna, nawet gdy zaczniemy odkrywać fakty, które pan na Wrońcach wolałby przemilczeć. Gdybyśmy usłyszeli o ekscesach mężczyzny, nie wiedząc, że potrafi współczuć, cierpieć i kochać, pewnie potraktowalibyśmy go jak kolejne monstrum w ludzkiej skórze. A tymczasem, nawet jeśli Krwawy Baron jest potworem, to jest też zagubionym, słabym człowiekiem.
Filip Stenger jest alkoholikiem. To rzecz, którą można wyczytać między wierszami już z pierwszej konwersacji. Ślady walki i szamotaniny w kasztelu połączone z wyjaśnieniami, iż po wieczorze spędzonym w towarzystwie butelki nie pamięta zbyt wiele, powinny dać nam do myślenia. Ostatecznie Krwawy Baron przyzna się do prawdziwej natury swoich relacji z rodziną. Owszem, kochał żonę i córkę. Ale kochał je miłością najbardziej toksyczną z możliwych, był wobec nich zaborczy, a dla żony wprost brutalny. Alkohol budził w nim bestię. Przerażony, iż może Annę i Tamarę utracić, zamordował człowieka.
Jedną z największych zasług scenarzystki Karoliny Stachyry oraz Pawła Sasko, który quest zaprojektował, jest też to, w jaki sposób podniesiono kwestię cierpienia doprowadzającego Krwawego Barona do nadużywania alkoholu. Filip Stenger jest weteranem i, jak można się domyślać z jego opowieści, zmaga się z zaburzeniem, które w naszym świecie nazwalibyśmy zespołem stresu pourazowego. A pijaństwo stanowi metodę radzenia sobie z tą dolegliwością. W żadnym momencie problem Krwawego Barona wszakże nie usprawiedliwia jego czynów. Nawet przez chwilę gracz nie ma wrażenia, iż mężczyzna zostaje rozgrzeszony. Ale pogarda i złość, jakie ta postać w nas wywołuje, mieszają się w równych proporcjach z troską i współczuciem. W ten sposób quest, którego celem było odnalezienie rodziny Filipa Stengera, przeradza się w próbę uratowania mężczyzny przed nim samym.
Zabić potwora
Motyw odkupienia win, tak silnie zakorzeniony w literaturze, pojawiał się już wcześniej w grach wideo. Swoje występki próbował zmazać Booker DeWitt w BioShocku Infinite, Daud w jednym z dodatków do Dishonored czy Lee w The Walking Dead. Ale quest „Sprawy rodzinne” z Wiedźmina 3 jest jednym z pierwszych przypadków, gdy gracz, wiedziony współczuciem, będzie ku odkupieniu niemal na siłę pchać postać enpeca.
W trakcie opowieści o Krwawym Baronie dwukrotnie stajemy przed wyborami, które nie oferują nam zwyczajnie „dobrej” i „złej” ścieżki, ale zadają pytanie o to, czy baron będzie choć trochę lepszym człowiekiem. Czy zdoła, przynajmniej na miarę swych możliwości, w jakimś stopniu zadośćuczynić za swą wcześniejszą niegodziwość.
Pierwsza sposobność rodzi się wraz z nawiedzeniem kasztelu przez porońca – demoniczną zjawę, która powstała, gdy Anna, pobita przez męża, zdecydowała się doprowadzić do poronienia. Stworzenie można zabić, ale gracz każdą komórką ciała odczuwa, że nie jest to właściwa droga. Krwawy Baron musi skonfrontować się z konsekwencjami własnych czynów. Tylko trzymając małą, potworną, ale cierpiącą istotę w rękach, tylko uznając w niej swoją córkę, a zarazem przyznając się do winy, potrafi zapewnić duszy spokój. Duszy dziecka… choć i dla niego samego staje się to pierwszym krokiem do uleczenia.
Po raz drugi przed wyborem, który zaważy o losie Krwawego Barona, stajemy z polecenia wiedźm z Krzywuchowych Moczarów. Jeśli spełnimy ich życzenie i zabijemy Ducha Lasu, Filip Stenger będzie miał możliwość ponownego spotkania się z żoną. To zakończenie nie jest pod żadnym względem happy endem. Tamara, córka mężczyzny, nadal nie chce widzieć w nim swego ojca. Anna, okaleczona przez wiedźmy, postradała zmysły, a nadzieja na to, że zostanie uleczona, wydaje się płonna. Ale uleczony zostaje Krwawy Baron. Mężczyzna nie zaznaje szczęścia, którego tak bardzo pragnął, lecz przyjąwszy wcześniej odpowiedzialność za swoje czyny, odnajduje za to sens swojego życia. I wyrusza, by naprawić choć część wyrządzonego zła.
Tak oto dopełnia się jedna z najważniejszych i najbardziej wzruszających opowieści, jakie kiedykolwiek zostały przedstawione w grze wideo. Opowieści, do której będę jeszcze wracał niejeden raz. Geralt uratował człowieka, zabijając w nim potwora.
Czytaj dalej
Wiceprezes Stowarzyszenia Solipsystów Polskich. Zrzęda i maruda. Fan Formuły 1, wielkich strategii Paradoksu i klasycznych FPS-ów. Komputerowiec. Uważa, że postęp technologiczny mógł spokojnie zatrzymać się po stworzeniu Amigi 1200 i nikomu by się z tego powodu krzywda nie stała. Zna łacinę, ale jej nie używa, bo zawsze kończy się to przypadkowym przyzwaniem demonów. Dużo czyta, ale zazwyczaj podczas czytania odpływa w sen na jawie i gubi wątek książki. Uwielbia Kubricka, Lyncha, Lovecrafta, Houellebecqa i Junji Ito. Przeciwnik istnienia deadline'ów na nadsyłanie tekstów. Na stałe w CD-Action od 2018 roku. Kiedyś tę notkę rozszerzy, na razie pisze pod presją Barnaby.