[Leniwe poniedziałki] „Jestem fanem. Mogę wszystko” [SPOILER]
![[Leniwe poniedziałki] „Jestem fanem. Mogę wszystko” [SPOILER]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/0f03d9c9-de71-46a7-8e8d-bd0904c103b6.jpeg)
Choć zakończenie Mass Effecta 3 uważam za jeden z największych plusów gry (tak, dobrze przeczytaliście, choć nie twierdzę, że nie ma w nim pewnych dziur), to z zaciekawieniem obserwuję rozwój „afery”, którą wywołali wokół niego gracze. I choć na początku starałem się zrozumieć ich pretensje (w końcu nie każdemu musi podobać się to, co mi), a nawet uważałem, że ich teoria spiskowa ma ręce i nogi, to gdy zaczęli naciskać na BioWare, aby zmieniło zakończenie ich „ukochanej gry”, pojąłem, że coś tu jest nie tak.
Co w ogóle oznacza bycie fanem? To uwielbienie dla jakiejś grupy, zespołu, serii książek, filmów, czy gier. Fan może krytykować poszczególne części danego cyklu, może je chwalić, czy dzielić się z twórcami swoimi przemyśleniami i sugestiami, które nie są jednak dla autorów wiążące. W przypadku Mass Effecta 3 przekroczono jednak cienką granicę w chwili, kiedy „fani” zaczęli wchodzić w kompetencje developerów wywierając naciski na BioWare, aby studio zmieniło finał gry. Oznacza to tyle, że odbiorcy chcą, by twórcy zmienili wizję zakończenia swojej historii, co wydaje się na tyle absurdalne, że gdybym nie śledził tego całego szumu, nie uwierzyłbym, że coś takiego jest w ogóle możliwe.
Czy wyobrażacie sobie sytuację, w której Andrzej Sapkowski zmienia zakończenie swojego Wiedźmina pod naporem zbulwersowanych fanów, którym nie podoba się finał sagi? Napiszecie: „ale książka i film to nie gra! Gra rządzi się swoimi prawami!”. Zgoda – problem tylko w tym, że gra, choć w przeciwieństwie do starszych mediów jest interaktywna, również jest twórczym dziełem osoby lub grupy osób. Podobnie jak powieść, przedstawia pewną wizję, którą chcieli zawrzeć jej autorzy. Może ona spodobać się odbiorcom lub nie (o gustach się nie dyskutuje), ale nie mają oni żadnego prawa wprowadzać do niej żadnych zmian, choć – jak już podkreśliłem – mogą jedynie je sugerować.
A tymczasem „fani” Mass Effecta 3 wywierają naciski na BioWare żądając zmiany finału, działając przy okazji na szkodę swojej ulubionej rzekomo serii. Bo czym inaczej nazwać można namawianie do bojkotu przyszłych dzieł studia, a także odradzanie (!) swoim znajomym kupno Mass Effecta 3 tylko z powodu zakończenia? Przecież twierdzą oni, że sama produkcja jest „świetna” poza finałem…
Mam wrażenie, iż gracze uważają, że bycie fanem daje im prawo decydowania o wszystkim. Wśród głównych argumentów walczących (nie przesadzam – porad, jak stawiać opór udzielają też… wojskowi) „o lepsze” zakończenie Mass Effecta 3 pojawia się stwierdzenie, że „przecież zainwestowali w poszczególne części serii swoje pieniądze i czas”, dzięki czemu coś im się za to należy. Otóż nie należy się nic. Nikt ich nie zmuszał do siedzenia przed monitorem/telewizorem i przemierzania wszechświata wraz z Shepardem. Robili to z własnej i nieprzymuszonej woli. To nie była kara, a przyjemność.
Ci „prawdziwi fani” uważają się też za nieomylnych i lepszych od innych – nie dopuszczają do siebie tego, że ktoś może mieć inne zdanie niż oni. Obserwując wpisy na forum BioWare Social Network (polskim i angielskim) łatwo zauważyć, że każdy, kto twierdzi, że zakończenie jest dobre, jest brutalnie „uświadamiany”, że jest inaczej. „My wiemy lepiej – ty nie jesteś fanem, bo nie zauważasz tego co my”.
Przyznaję jednak, że problem takich „fanów” nie jest nowy, choć dopiero w przypadku Mass Effecta 3 stał się on aż tak bardzo widoczny w świecie gier. Podobnie jest z „miłośnikami” starych produkcji, którzy ich odświeżanie i zmianę uważają za świętokradztwo. Wystarczy sobie przypomnieć, jakie podniosło się larum, gdy zapowiedziano Fallouta 3, który z turowego RPG-a z widokiem w rzucie izometrycznym zmienił się w RPG-a obserwowanego z perspektywy pierwszoosobowej. Albo (świeższy przykład), gdy zapowiedziano przed weekendem Edycję Rozszerzoną Baldur’s Gate (ba, jeden z użytkowników stwierdził nawet, że nie mogę być „prawdziwym graczem”, po tym jak przyznałem, że nie grałem w oryginał…).
BioWare ma teraz poważny problem. Mam jednak nadzieję, że studio nie ulegnie naciskom i nie wypuści naprędce skleconego (a więc i kiepskiego…) „prawdziwego” zakończenia, tylko po to, by uspokoić „fanów”. A jeśli już doczekamy się epilogu w formie DLC, liczę na to, że będzie to część planowanej od dawna, naprawdę ciekawie prowadzonej kampanii marketingowej.
Czytaj dalej
502 odpowiedzi do “[Leniwe poniedziałki] „Jestem fanem. Mogę wszystko” [SPOILER]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Swobodna interpretacja wiąże się z tym, że nie daje odpowiedzi na pytania, co BioWare obiecało, zresztą to jest nieistotne, ważne jest to że to zakończenie jest nielogiczne, nie ma sensu, jest naciągane, gryzię się z tym co przez 5 lat dowiedzieliśmy się o postaciach, jest bez sensu. Dlatego mam nadzieję, wbrew nadziei, że BW od dawna planowało jakiś manewr z DLC i epilogiem, a teorie odnośnie nieprawdziwości zakończenia są prawdziwe. 😛
@ChaosEpyon Nie chodzi o to czy je rozumiesz czy nie, możesz nawet nie brać pod uwagę tej teorii „spiskowej”, którą przedstawiłem. Ale czy jak jakaś książka kończy się tak czy inaczej, to jesteś oburzony, że ci się nie podobało i wymagasz od autora nowego zakończenia? To wszystko przecież jego wizja i ma prawo zakończyć ją jak mu się rzewnie podoba. Tak samo jest z ME. Zaraz wpadnie ktoś, komu nie spodobało się zakończenie np. Baldura i będzie się domagał tego samego. No proszę was to trochę żałosne…
http:www.youtube.com/watch?v=aIP73xIAPLU
A wy dalej swoje… Ujmę to tak. Wydaje mi się, że gracze wcale ni są źli na zakończenie jako takie co jestem w stanie nawet zrozumieć bo po zakończeniu na przykład Dragon Age gdzie wszystko zostało ładnie powiedziane, kto jaką drogą poszedł tutaj mamy trochę chaotyczne i z pozoru można by powiedzieć napisane na kolanie zakończenie. Myślę, że wiele ludzi rageuje sam BioWare jako taki za to w jaki sposób się z graczami obchodzi. Może to bunt na te wszystkie DLC i to jak korporacje sobie poczynają. Może…
Smutne jest to, że niczym tonący brzytwy chwytamy się interpretacji zamieszczonych przez fanów w internecie, zamiast polegać na tym co powiedziało BW. Zakończenie jest tak słabe, że przyjmiemy nawet naciaganą teorię anonimowego fana byleby nie zostać z tym co zaserwowało nam BW. 😛 Przyznaję, sam należę do tej grupy i mam nadzieję na jakieś DLC które to potwierdzi, bardziej zależy mi na zakończeniu ME3 niż mojej dumie. 😛
@Souless – żałosny to twój argument… Książka to NIE gra – w książce jesteśmy całkowicie skazani na wizje autora – w grze to my decydujemy jak fabuła się potoczy… Skoro BioWare obiecywało, że będzie tak i tak, a nie dotrzymało tych obietnic to ludzie maja prawo być niezadowoleni… Mówiąc krótko – podobnie jak autor „artykułu” omijasz istotę problemu…
@kolas Teoria teorią, ale skoro po bliższemu przyjrzeniu się jej jak najbardziej ma ręce i nogi, to może coś jest na rzeczy? Może zakończenie miało być właśnie niejasne i pozwalające snuć domysły? Nawet zakładając, że wszystko skończyło się jak się skończyło, to co w tym słabego? Ja dowiedziałem się tego co chciałem i byłem ukontentowany. Dochodzę do wniosku, iż niektórzy po prostu lubią mieć wszystko podane jak na widelcu – Shepard poszedł tam, zrobił to, i wybuchnął Żniwiarzy. Po zakończeniu…
@Souless – nikt tak na prawdę nie może zmusić BW do zmiany zakończenia, jeżeli oni sami uważaliby je za dobre, to stanęliby za nim murem i sami wyjaśnili nieścisłości. Tak jednak nie jest, zakończenie jest tak słabe że BW jest w stanie ulec niezadowolonym graczom (nie wiem, z 90% fandomu?). Sorry, ale uważam że sami mogliby się lepiej bronić, gdyby tylko się dało. Zresztą większość ludzi przyznaję, że pogodziłoby się ze „złym” zakończeniem, wystarczy żeby miało sens, ale nie ma więc o czym my gadamy? 😛
…żył sobie szczęśliwie z Ashley na farmie, Joker zajął się pilotowaniem samolotów wycieczkowych, Garrus… itd. A jak tak jasnego i klarowanego zakończenia nie ma to od razu źle.
@Souless Ale właśnie chodzi o to, że zakończenie jest sprzeczne z obietnicami BioWare i tym nieszczęsnym „zdecyduj jak to się zakończy” , poza tym porównywanie książki do gry, który jest oparta na wyborach gracza jest co najmniej nietrafione.
Ja po bliższym przyjrzeniu się widziałem tylko więcej niedoróbek i mankamentów, dlatego tak jak pisałem – kurczowo trzymam się teorii spiskowych, które nadają minimalny sens zakończeniu. Samo zakończenie jest zaprzeczeniem tego jak wpływaliśmy na przebieg fabuły w reszcie gry, nie mamy tam dobrego dialogu, ani wyboru. Niezależnie od tego kim jesteśmy i jak graliśmy, dostajemy 3 końce i wmawia się nam że jest ich 17, podczas gdy nie, nie ma 17tu. 😛
I zostało napisane miliard razy, że nie chodzi o happy end, tylko o to żeby ten end miał ręce i nogi.
@Souless – znowu idziesz na łatwiznę… inna sprawa, że mnie to nie dziwi – jeszcze nie spotkałem żadnego obrońcy aktualnego zakończenia, który sensownie wyjaśnił by mi wszystkie te „durnoty”(Normandia itd.) które BioWare nam zaserwowało…
@Ramsay Przecież wybór masz, więc nie wiem o co chodzi Niszczysz Żniwiarzy, przejmujesz nad nimi kontrolę lub łączysz życie organiczne z syntetycznym. To, że droga świętoszka lub renegata jaką obrałeś nie ma na zakończenie wpływu wcale mnie nie dziwi. Bo niby co to ma za znaczenie w obliczu ostatecznego starcia? A jeśli chodzi o wybory typu zniszcz/ocal gethy, wylecz/nie wylecz genofagium to zakończenia poszczególnych wątków są już całkiem satysfakcjonujące i można uznać je za zamkniete historie na które…
@Souless a miało byc 16 zakończeń, wg bioware, 🙂
@SoulessTyle tylko, że zakończenie PRZECZY charakterowi bohatera którego kreowaliśmy. Przez całą trylogię Shep mógł iść po trupach do celu, miał zginąc kilka razy i lał na to, szedł SWOJĄ (GRACZA) drogą, by nagle, na koniec, w kluczowym momencie zachować się jak potulny baranek „tak tatusiu, tak, zrobię co mi każesz”… Mój renegat strzeliłby w łeb temu dzieciakowi, zaklął i zrobił swoje, a nie klękał przed nim!
…jak najbardziej miałeś wpływ i wniosłeś swój wkład do historii galaktyki, a samo zakończenie definiuje po prostu sposób rozprawienie się ze Żniwiarzami, na który jak najbardziej mamy przecież wpływ.|I zdaje sobie sprawę, że wątek Normandii jest faktycznie nielogiczny, ale poza tym nie mam do zakończenia żadnych zastrzeżeń, tok do tego oficjalnego jak i spiskowego.
@Souless /spoiler alert/ Tyle, że każdy wybór niszczy Mass Relays przez co cała flota galaktyki znajdująca się w Układzie Słonecznym jest w ciężkiej d… i prawdopodobnie wszyscy pozjadają się nawzajem albo umrą z głodu więc nie ważne co zrobiłeś przez ME1, ME2 a nawet ME3 bo skończy się tak samo niezależnie od koloru który wybierzesz. Dlatego ludzie ratują się teorią indoktrynacji bo nie mogą uwierzyć w takie zakończenie.
@ChaosEpyonDokladnie, co z tego ze (SPOILER), polaczylem organików z syntetykami, jak wszyscy wymrą z braku surowców, co z tego, że zniszczyłem reaperów skoro wszyscy wymrą z braku surowców, co z tego, że zniszczyłem syntetki, jak wszyscy wymrą z braku surowców. Koniec jest jeden – ALL DIE! Fajnie Souless, nie?
Ja jestem nieszczęśliwy z tym zakończeniem – nie tam żebym aż się domagał zmiany ale to co jest to jest kupa. Gry mają tak, ze za dobrą grę powinny wynagradzać. A ME3 kończy się tak samo niezależnie czy się starałem czy nie. Czuję się uszukany. A, ze zakończenie jest logicznym bublem samym w sobie to inna sprawa…
@Souless – to co robiliśmy przez całą trylogie miało mieć duży wpływ na zakończenie(które miało nie sprowadzać się to wyboru A B lub C…) a tymczasem zamieniono to na War Asset.Ale ludzie już by to nawet przeboleli gdyby zakończenie było logiczne… Więc nie gadaj że tu chodzi o jakis Happy End bo on akurat jest mniej istotny.P.S. Los Normandi to akurat kropla w morzu bzdur które mamy…
@ChaosEpyon Ale to też nie jest takie głupie jak się wydaje, przecież można założyć, że floty faktycznie zostały w Układzie Słonecznym, trzeba jednak pamiętać, że to była wojskowa część wszystkich ras, a reszta dalej żyje na swoich planetach. Można rzec, że to takie konieczne poświęcenie. No i przekaźniki zostały zniszczone, ale w dalszym ciągu można po galaktyce podróżować, sęk w tym, że jest to dużo trudniejsze. Do tego dochodzi fakt, że z zniszczonych Żniwiarzy można by wydobyć technologię tworzenia…
…przekaźników, tak więc i ten problem zostaje rozwiązany. To wszystko domysły, ale całkiem możliwe do ziszczenia, więc czemu nie?
@SoulessTak się składa, że wszystkie rasy całe wojsko zostawiły w Solar System. Tak więc pozostałe miejsca są praktycznie niebronione. Więc wszelkie bandy, złodzieje, szubrawcy mogą atakować niebronione kolonie itd, których nikt nie broni. To raz. Dwa – żeby cokolwiek wydobyć ze zniszczonych Żniwiarzy trzeba mieć zaplecze. Techników, środki (surowce). Podczas I czy II wojny światowej wojska ciągnęły za sobą ośrodki przemysłowe, naukowców do produkcji nowych technologii?
@Souless a) cała flota Quarian łącznie z life ships była w Układzie Słonecznym b) bez Mass Relays podróżowanie z systemu do systemu z użyciem FLT drive zajmowałoby setki, jeśli nie tysiące lat nie mówiąc o ilości paliwa c) ciężko stworzyć coś mając do dyspozycji zniszczoną Ziemię i pamiętając, że Reaperzy niszczyli w pierwszej kolejności ośrodki przemysłowe d) jak widzieliśmy w DLC Arrival wybuch Mass Relay’a potrafi zniszczyć cały system, więc nasz wybór A A A wymordował kolejne biliony.
@Smyku Weź pod uwagę, że naukowcy biorący udział w budowie tygla, też prawdopodobnie znajdują się w Układzie Słonecznym, więc nie powinno być z tym problemu. Wydaje mi się też, że na poszczególnych planetach zostały chociażby minimalne siły wojskowe, bo tam też do ostatnich chwil toczyły się walki.
@SoulessAle dalej nie mamy surowców. Dalej nie mamy jak wrócić do innego układu. Reaperzy niszczyli stacje paliw przecież. W Solar system nie ma planet które można zasiedlić. Ogólnie wszyscy są udupieni i jeśli Bio wymyśli akcję typu „przekaźniki zniszczone, ale wszyscy w ciągu pół roku czy roku budują nowy (ale co to da, skoro ten po drugiej stronie nie istnieje?!) i wracają do siebie, to będzie żal.pl
@ChaosEpyon a) nie zapominajmy, że flota Quarian, mimo całej jej wielkości, to tylko 17 mln ludzi więc jeśli chodzi o zużycie surowców nie jest z tym tak źle b) tutaj masz rację, dlatego biorę to pod uwagę tylko w ostateczności c) na pewno wiele ośrodków zostało zniszczonych, ale jestem pewny, że nie wszystkie, tak więc chociażby powolna, odbudowa będzie możliwa – nikt nie mówił, że będzie łatwo d) zauważ, że przekaźnik w Arrival został zniszczony w zupełnie inny sposób, w ME3 mamy do czynienia jakby…
Fan=klient, a ten ma prawo oczekiwać produktu wartościowego. Dla mnie osobiście i wielu innych ME3 takim nie jest, to tytuł mocno przeciętny, obcowanie z nim męczy zamiast dawać frajdę. Przy trójce jedynka zdaje się niemal rozbudowanym „epregiem”, ale… Niezależnie od jakości finalnego produktu zgadzam się, że domaganie się nowego zakończenia jest niewłaściwe. Mleko się wylało, jest po zawodach. Dla mnie ME3 jest zawodem na praktycznie każdym polu, od dialogów począwszy na mechanice walki skończywszy…
…z przekazywaniem energii z systemu do systemu, być może bez większych zniszczeń w ich obrębie.|@Smyku Są jeszcze surowce na pokładach statków, na Ziemi też pewnie trochę się ich ostało. A informację o sposobie budowy przekaźnika można wysłać do innego układu chociażby z ogromnym opóźnieniem, biorąc pod uwagę zniszczenie sieci komunikacyjnej. Zresztą kto mówił, że odbudowa będzie łatwa i zajmie parę miesięcy? To może nie być taki happy end jak to każdy chciałby sobie wyobrażać. A teraz ostatnie słowo…
…ale czy to znaczy, że powinienem lecieć do Bioware i domagać się wycofania ME3 z rynku i napisania go na nowo, od zera, tak by nie wyglądał jak solidna budżetówka? Miałoby to mniej więcej tyle sensu, co domaganie się nowych zakończeń. Bioware dało ciała i nic tego nie zmieni. Nawalili, dla mnie trzeci raz z rzędu, a jak to mówią „do trzech razy sztuka”. Po prostu niczego już od nich nie kupię, to jedyny skuteczny sposób wywierania nacisku na developera. Nic tak nie zaboli jak odpływ kasy.
@eustachy80 Dlaczego domaganie się nowego zakończenia jest niewłaściwe. Jeżeli jakaś firma w kółko powtarzała: „Analizujemy i bierzemy pod uwagę sugestie graczy przy tworzeniu gry” i „Zależy nam żeby fani byli zadowoleni” to jeżeli fani są niezadowoleni mówiąc to spełniają jedynie prośby tej firmy. Gra to nie dzieło sztuki, które opiera się na wizji autora i nikomu innemu nic do tego. To produkt komercyjny mający dać maksimum frajdy użytkownikom. Swoją drogą, jeżeli BW wyda DLC zmieniające zakończenie to…
… na niedzielę 😛 Całe te wywody mogą nie mieć sensu jeżeli Bioware faktycznie wypuści dlc z innym zakończeniem, jednak jeśli nie, to myślę, że wszystko da się logicznie wytłumaczyć.
… co to zmieni dla ludzi, którym obecne zakończenie się podoba? Zwyczajnie nie zainstalują dodatku i będą szczęśliwi pozostając przy swojej interpretacji.
@eustachy80 Co by nie mówić o zakończeniu to nie wiem jak można być zawiedzionym dialogami (trzymają standardowy Mass Effectowy poziom) czy gameplayem, który jest zdecydowanie najlepszy spośród wszystkich trzech części. No chyba, że jesteś zawiedziony każdym ME, ale w takim razie nie wiem jak dotrwałeś do „trójki”.
To jedno sprawi, że Kanadyjczycy się sprężą i ponownie zaczną starać, jak miało to miejsce przed fuzją z EA. Łatwa kasa ich rozleniwiła. Przyzwyczajeni są do tego, że gracze pomarudzą, pomarudzą, a i tak kupią. Każdy kolejny tytuł Bio jest słabszy, to już w zasadzie tradycja, studio nieodmiennie zaś twierdzi, że aktualnie wydana gra jest najlepszą z ich dorobku. I każdorazowo są niesamowicie podekscytowani, choć produkty wskazują, że bardziej znudzeni i zmęczeni. Pozostaje jedno graczu, głosować portfelem.
@Souless, są tak mdłe, pompatyczne, że aż się niedobrze robi. Owszem „enpece”potrafią powiedzieć coś z sensem, ale komandor to tak sztuczny, nadęty buc, że gdyby go nakłuć pękłby niczym balon. Shepard to kwintesencja kiczu i drewna, jest totalnie niewiarygodny. Ekipa Polygami stwierdziła, że grając w ME3 czują się jakby oglądali „Modę na sukces”. Racja. W dodatku dialogi są z rzadka tylko interaktywne, a owa interakcja została ograniczona do binarnego paragon/renegat, przy czym i tak z reguły bez…
Ja miałem takie nadzieje na zakończenie jak myślałem, że zobacze:| – osfobodzilem paniom doktor i pomagalem w trudnych chwilach|- w me 2 pomoglem uciec ze statku, na ilium, przywitalem sie kisem i pocieszylem, że żyje|- w shadow brokerze, pod koniec jakShepard mówł o ślubie dzieciach, że może tak będzie|- w me 3 byl powrót do tej wypowiedzi| A tu nagle zonk i czr tych marzen prysl
Meh, ja tam uważam, że każda część ME jest warta pieniędzy, które na nią wydałem. Jeśli tobie nie przypadła do gustu już „jedynka” to nie wiem czego oczekiwałeś od kolejnych części. Totalnej zmiany wizerunku? Przekształcenia w produkcję 2D? Od samego początku było wiadomo, że Mass Effect to będzie action-rpg i uważam, że jako taki produkt każda część zaprezentowała się wyśmienicie. A dialogi w ME 3 to już chyba kwestia gustu, mnie nie raziły zupełnie i nie jestem w tej materii zawiedziony.
…znaczenia jest co wybierzesz, przeważnie rezultat jest jeden. Na domiar złego skróty są nieintuicyjne. Jak to się może nie podobać? Raczej jak może się to komukolwiek podobać? Walki z kolei jest za dużo, co przy średnim feelingu spluw, w przypadku dłuższych i częstych wymian zaczyna ostro nużyć. Wręcz wieje nudą, ziewałem, a zmusić gracz by ziewał w trakcie wymiany ognia jest nie lada sztuką. ME mam za dobrą grę, niestety seria z każdą kolejną odsłoną ma się coraz gorzej, sił by skończyć ME3 zabrakło.
Co do dialogów, to jak ktoś liczył na coś innego ty chyba trafił do złej gry. Jak napisał Souless dialogi trzymają Mass Effectowy poziom. Z całą tą Mass Effectowością kontrastuje totalnie nieMass Effectowe zakończenie, próbujące nagle na siłę zrobić się głębokie, filozoficzne i tajemnicze.
( hapy wkręt + obiecanki + epic fail zakończenie ) x zrobić dla kasy = zniszczenie universum i|złośc ludzi
I właśnie o to chodzi. Tu leży sedno sprawy… BW naobiecywało nam mnogość zakończeń i tego, że to co budowaliśmy przez te wszystkie części gry będzie miało jakiś konkretny sens a tu bang! Marnie to wypada. Czekam na DLC i jest dokładnie tak jak ktoś już tu napisał. Jesteś usatysfakcjonowany obecnym zakończeniem to nie zainstalujesz dodatku. Jeśli takowy nie powstanie to trudno. Ale to będzie oznaczało potężny spadek produkcji BW od dnia premiery ME3. Taka prawda…
Miast wyrzucać Mako i eksplorację jako taką należało to poprawić np. różnicując wnętrza baz statków, powierzchnie planet, wywalono ekwipunek zamiast urozmaicić wachlarz dostępnych broni i pancerzy. Misje poboczne w ME posiadały dialogi, opowiadały jakieś historie np. całkowicie opcjonalny wątek Cerberusa. W ME2 dano brefiengi przed i po misji, a same questy sprowadzono do durnego strzelania. Imersja zdechła. Żeby nie było, lojalki są integralną częścią wątku głównego nie zadaniami pobocznymi. Słowem, regres
@ eustachy80 Vantage ma racje- dialogi uproszczone.Teraz masz wybór biel lub czerń – a gdzie odpowiedzi neutralne? Kolejne uproszczenie to questy zbierackie, które są chyba tylko po to żeby zapełnić War Asset ale poza tym nic nie wnoszą do fabuły…
Dialogi… Już w dwójce Shep był bucowatym bucem, ale opcji dialogowych jednak trochę było, przez co gracz miał jakąś tam kontrolę nad stopniem tejże bucowatości. To kolejna rzecz, którą należało rozbudować, a zrobiono co? Ograniczono rolę dialogów i gracza w trakcie tychże niemal do zera. Teraz mamy cutscenki, przerywane sporadycznym kliknij pasek renegata, paragona (i od biedy investigate) by pchnąć cutscenę dalej. ocb? Crpg? Bioware wywala scenarzystę, pisze historyjkę na kolanie i 10/10 w CDA? Jasne…
Nie wiem jak niektórzy, ale ja jak nie podoba mi się gra, to przestaję w nią grać i na pewno nie sięgam po kontynuację, a widzę że są osobnicy którzy z uporem godnym masochisty pławią się w niedoskonałościach kolejnych odsłon i żyją po to by narzekać na tytuł gdzie tylko się da. 😀 Rozumiem napisanie jakiejś recki na forum, ale toczenie dyskusji o grze której się nie lubi z fanami, jest jak walka z wiatrakami, tylko że ma jeszcze mniej sensu. Wrażenia z gry to dosyć subiektywna sprawa, tak jak tobie coś się
nie podoba to mnie, recenzentowi, komukolwiek może się podobać. Do starych RPGów zawsze można wrócić i poczuć jak to było kiedyś i się napawać. :> W każdym razie nie ma tylko jednej „prawdy”, a pisanie o SWOICH odczuciach jak o prawdzie objawionej, jest naiwne i dziecinne. Granie w gry w których główny bohater jest dla Ciebie bucem jest masochizmem. 😀
Nie rozumiem całej tej nagonki na BW i zakończenie ME3 (po za złością na marketingowy bełkot i obiecane 16 zakończeń). Osobiście porównuję zakończenie ME3 do zakończenia Incepcji SPOJLER Podobnie jak w wspomnianym filmie końcówka jest niejasna i zostawia wątpliwości. W ME nie wiemy czy to co widzimy to prawda czy fikcja, czy Shepard został zindoktrynowany, czy to tylko wizja po silnym urazie czy dzieje się naprawdę. Tak jak w Incepcji. Kto oglądał niech przypomni sobie ostatnią scenę z tym bączkiem kręcącym się na stole. Nie wiadomo czy upadł czy też nie. Film zostawia po sobie pytania. Podobnie ME.
Tylko że zakończenie Incepcji, mimo niedopowiedzenia miało sens, a zakończnie ME3 go nie ma, już wiele razy było wytykane co konkretnie i nie ma sensu tego powtarzać, są filmy na YT jakby co. 😛 Zakończenie Incepcji było inteligentne, zakończenie ME3 jest pseudo-inteligentne.