[Leniwe poniedziałki] Kickstarter vs. Gambitious
![[Leniwe poniedziałki] Kickstarter vs. Gambitious](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/bb1603d0-aae4-4fff-b068-f085630f5213.jpeg)
Kickstarter okazał się już w kilku przypadkach – zgodnie ze swoją nazwą zresztą – prawdziwym kopem na rozpęd i jednocześnie katalizatorem, który zachęcił developerów do korzystania z modelu crowdfundingu. Czyli, na przykład, finansowania prac nad daną grą przez samych graczy. Założenia amerykańskiego portalu są bardzo proste: twórca udostępnia plan docelowego projektu w ramach Kickstartera, a chętni korzystając z serwisu wpłacają określoną kwotę, wykupując sobie m.in. dostęp do pełnej wersji produkcji po jej debiucie.
System ten działa więc prawie tak, jak składanie zamówień przedpremierowych. Jednak tym, co odróżnia go od zwykłych pre-orderów to wartościowsze bonusy (a nie ubranka, mapy czy pakiety broni) – gracz nie tylko dostaje kopię gry, ale także inne dodatki. Oprócz edycji kolekcjonerskich, artbooków czy dostępu do testów beta można „zgarnąć” spotkanie z developerami czy ich autograf. I to jest fajne – użytkownicy w zamian za datki dostają znaczące upominki.
Nieco inaczej ma działać serwis duńskiej firmy Gambitious, który ma być grową alternatywą dla Kickstartera. Jak wyjaśniają jego twórcy, mający zadebiutować na targach E3 serwis nie będzie opierał się na dobrowolnych datkach, a na wykupywaniu udziałów w danym projekcie. Co to oznacza? To, że dzięki temu po premierze gry jej inwestorzy będą na niej zarabiać – zyski generowane przez nią mają być rozdzielane wśród użytkowników, którzy wspomogli twórców według posiadanych udziałów. Brzmi fajnie? Na pewno – kto nie chciałby zbijać kasy na swojej ulubionej produkcji? Niestety to tylko pięknie brzmiąca teoria.
Zacznijmy od tego, że w dniu startu serwis firmy Gambitious będzie w porównaniu z Kickstarterem tak naprawdę mało znany, a co za tym idzie przyciągnie do siebie mniejszą liczbę popularnych i renomowanych twórców gier. Portalem zainteresować się mogą (przynajmniej na początku) początkujący developerzy i „indyki”. Reszta pozostanie raczej przy sprawdzonym, bezpiecznym i znanym Kickstarterze.
Wiąże się z tym kolejny problem. Nie oszukujmy się – gry niezależne bez względu na swoją głębię artystyczną nie mogą konkurować pod względem sprzedaży z wysokobudżetowymi hitami. A jeśli produkcja nie odniesie sukcesu, wygeneruje niewielkie zyski i inwestorzy zarobią tyle. co nic.
Załóżmy jednak, że trafi się pewien „rodzynek” – gra bijąca rekordy popularności, do której stworzenia potrzeba było jednak sporej ilości pieniędzy przekazanych przez równie dużą liczbę inwestorów. Znowu zyski poszczególnych graczy będą niewielkie – nawet jeśli gra zarobi kilka milionów dolarów, to po podzieleniu tej sumy na kilkunastu tysięcy użytkowników, zostanie stosunkowo niewielka kwota. Zwłaszcza, że przecież wszystkie pieniądze nie pójdą do inwestorów – w końcu developerzy też muszą zarobić, prawda? A jeśli odniesiemy tę sytuację do poprzedniego scenariusza (czyli niska sprzedaż, duża liczba inwestorów), to zyski będą symboliczne.
Z inwestorami jest jeszcze jeden problem. Jeśli inwestuję w grę i wykupuję w niej udziały, to chcę mieć realny wpływ na jej ostateczny kształt. Teraz wyobraźcie sobie, że takich jak ja może być od dziesięciu, przez stu po kilkanaście tysięcy. Każdy z własnymi pomysłami, wizją i koncepcją. Oraz żądaniem uwzględnienia ich w realizowanym projekcie. Może więc dojść do sytuacji, w której chcąc zaimplementować wszystkie pomysły developerzy wypuszczą na rynek grę nijaką, zawierającą w mniejszym lub większym stopniu bezsensowne rozwiązania. Choć tutaj liczę na to, że twórcy gier w jakiś sposób zdołają usystematyzować propozycje nadsyłane przez inwestorów i odsiewać te mało przydatne.
Oczywiście nie wiemy, jak dokładnie funkcjonować będzie serwis firmy Gambitious, ale coś mi się wydaje, że inwestorzy prócz udziału w potencjalnych zyskach mogą liczyć jedynie na darmową kopię gry. Biorąc pod uwagę fakt, że developerzy zarobkami będą dzielić się z użytkownikami portalu, wydaje się mało prawdopodobne, że będą oferowali dodatkowe bonusy, które przecież też kosztują. To kolejna rzecz działająca – w teorii – na korzyść Kickstartera. Mając do wyboru śladowe zyski ze sprzedaży lub wartościowe bonusy wybrałbym to drugie. I coś mi się wydaje, że podobnie uważa spora część społeczności graczy. A może się mylę?
Oczywiście głupotą byłoby przesądzanie o wygranej lub przegranej jednego z portali. Na razie wiemy zbyt mało o serwisie Duńczyków. Jedno jest jednak pewne – rywalizacja z Kickstarterem będzie trudna, a przyciąganie użytkowników perspektywą łatwego zarobku może nie wystarczyć.
Czytaj dalej
10 odpowiedzi do “[Leniwe poniedziałki] Kickstarter vs. Gambitious”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wiele już napisano o „kickstarterowej rewolucji” zapoczątkowanej przez Tima Schafera i Briana Fargo. Ostatnio jednak skorzystać na niej postanowili pewni Duńczycy, którzy zapowiedzieli powstanie alternatywy dla Kickstartera, mającej koncentrować się wyłącznie na grach. Czy ma ona jednak szanse w starciu ze swoim starszym bratem? Mam co do tego poważne wątpliwości.
A mnie się wydaje, że wręcz przeciwnie. Wolę śladowy nawet udział w zyskach niż plakat-mapę z autografami twórców. Bez obrazy dla map.Gambitious jest Spółką Akcyjną. Gry przynoszą zyski. Ale nie indyki, a poważne, duże produkcje. I do takich właśnie produkcji gambitious nadaje sie od Kickstartera IMO lepiej.
Prawde mowiac, wolalbym dac na Gambitious i dostac gre i zarobic 2 zlote, niz na Kickstarter gdzie wszystko zgarnia ktos inny… Bo miec 2 zlote i nie miec 2 zlotych, to razem 4.
Indyk przyniesie Ci zyski pod warunkiem że sam go zaprojektujesz, sfinansujesz i sprzedaż. Z dobrym skutkiem.
Ta Piotrek, a widziałeś ile trzeba zainwestować, by dostać jakiś prezencik do gry? Za spotkanie z twórcami o którym piszesz trzeba podarować twórcom kilka tysięcy dolarów. Ja wolę dostać te kilka map w preorderze za „zaufanie do twórców” niż dopłacać po kilkanaście dolarów za te znaczące upominki.
Do autora… Po pierwsze: Kickstarter jest wyłącznie dla deweloperów z USA więc tutaj przegrywa na starcie z czymkolwiek globalnym. Po drugie: System takiego finansowania został już ustalony przez firmę która produkuje jakiś symulator wyścigowy, o kształcie gry decydują gracze którzy zainwestowali zadaną(dość dużą) kwotę a nie wszyscy. To by się sprawdziło w Gambitious. Po trzecie: Na co Ty Piotrek liczyłeś?? Zysk jest wprost proporcjonalny, ktoś kto wpłaci 1% kwoty potrzebnej na calą produkcję dostanie 1%
… 1% zysków(lub ekwiwalent). Nie ukrywajmy, wpłacając 500zł nie zarobimy 5000zł to będą raczej zyski podobne do lokaty bankowej(o ile w ogóle będą) wpłacając mało mało wyciągniesz. Lecz fajne będzie kiedy Twoje 500zł wpłacone na daną produkcję zwrócą Ci jeśli gra zarobi i dodadzą gratis grę…
Autograf autora gry vs nawet dajmy na to max 100zł zysku (starczy na 1-2 inne gry) i autor tekstu wybrałby autograf ?! Chłopie co ty masz 5 lat, czy jesteś skrzyżowaniem nerda z napaloną gimnazjalistką?
Osobiście bolę normalną wersje gdzie dostane kasę nis frajerski dodatek/DLC .
Perspektywa jakiegokolwiek zysku jest dużo lepsza moim zdaniem niż „wartościowy” autograf na zdjęciu ekipy. I jak napisał @Rocket02 KS jest tylko dla USA więc jaki z niego użytek ma reszta świata? Oczywiście darczyńcom to wisi kasę z europy przyjmą, ale np. Polak swojego autografu nie sprzeda. Malutki plusik dla kickstartera za to że można tam wystartować z każdym pomysłem nie tylko grą…ale to właśnie przywilej tylko dla obywateli USA.