Marzy mi się gra: Otwórzmy trzecie oko

Marzy mi się gra: Otwórzmy trzecie oko
Co dały nam gry w ciągu całej swej historii od Ponga do Kingdoms of Amalur: Reckoning? Całe tony rozrywki, zachwycające oprawy i wiele znakomitych historii, w których swe role odgrywają ikoniczni bohaterowie. Co przez ten cały czas nam odbierano? Wyobraźnię.

Do napisania tego tekstu skłonił mnie pewien piękny, acz chłodny wieczór podczas wyjazdu z przyjaciółmi. Kiedy ekipa zaczęła stroić się przed tradycyjną wieczorną nasiadówą, miałem akurat wolny kwadrans. Ni przypiął, ni przyłatał z takim okienkiem, bo to ani na spacer pójść, ani w książkę porządnie się wczytać. Chwyciłem więc za laptopa i na poczekaniu, siedząc samemu w pokoju, odpaliłem platformówkę Eversion, w której rozgrywka opiera się na przenikaniu pomiędzy wymiarami o rosnącym stopniu szaleństwa. Im głębiej, tym dziwniej.

Ostatni etap był najbardziej psychodeliczny, a zwyczajowe polecenie „READY!” na początku zastąpiły mniej zachęcające „READY TO DIE”, „HELP” czy „MOTHER„. Wtem wyskoczyło „BEHIND YOU„, które nie powinno wywierać zbytniego wrażenia, okoliczności i fakt, że akurat o nic się nie opierałem, wywołał drobny dreszczyk. Wtedy pomyślałem sobie, że gry stworzone przez proste środki potrafią bardzo silnie wpływać na wyobraźnię. Z drugiej strony mamy głośne produkcje, które powstały w późniejszej fazie rozwoju gamingu, czyli teoretycznie – przynajmniej częściowo – lepsze od dawniejszych i pod wieloma względami mniej skomplikowanych gier. W tym wypadku im więcej widać oznak kreatywności twórców, tym mniej miejsca na marginesie zostawia się graczowi. Czy to źle?

To z pewnością naturalny proces. Obrazy wielkich malarzy możemy analizować pod przeróżnymi kątami, ale im bardziej kompletne jest dzieło, tym węższy zakres interpretacji ma odbiorca. Możemy dopatrywać się w jabłku nawiązań do Biblii, grzechu i Nowego Jorku, ale nie powiemy że to arbuz. Tak samo możemy kombinować z rozumieniem postaci G-Mana z Half-Life albo tajemniczego jegomościa w kapeluszu w Red Dead Redemption, choć ich zachowania wykluczają niektóre opcje. Sęk w tym, że wiele produkcji nie daje graczowi możliwości zastanowienia się nad sensem wprowadzenia takich, a nie innych bohaterów epizodycznych czy obmyślenia zakończenia historii, którą zamknięto otwartym epilogiem. Chęć dopracowania ostatecznego produktu sprawia, że wiele rzeczy jest podanych na tacy. Spójne i kompletne światy wykluczają wyobraźnię z obiegu. A przecież to dzięki niej możemy lepiej zapamiętać pewne rzeczy, bo odbieramy je osobiście.

Marcin Jank pisał kiedyś na Polygamii o szczególnej roli okładek do gier na starsze komputery. Obrazek na pudełku musiał wywołać na tyle silne skojarzenie, by gracz dokleił sobie odpowiednią otoczkę do zbieraniny jaskrawych pikseli. Czasy się zmieniły, technika poszła do przodu, więc zgodnie ze zdrowym rozsądkiem twórcy zaczęli pokazywać to, co wcześniej było dla nich niedostępne. Darzę naprawdę ogromnym respektem ludzi, którzy stworzyli przebogate światy i wszechświaty gier z wielowątkową warstwą fabularną. Odwzorowanie historii, mitologii i zwyczajów obecnych w wielu uniwersach jest jedną z rzeczy, które najbardziej w grach uwielbiam, nawet jeśli jest to naznaczone kalkowaniem pewnych schematów. Nie da się jednak ukryć, że wyobraźnia gracza dostaje kulkę między oczy, kiedy nie ma gdzie się rozwinąć. Wszystko zostało opowiedziane. Wspaniałość literatury polega przecież na tym, że litery przetwarzamy na obrazy związane z wcześniejszymi doświadczeniami. Dla mnie zawsze Drizzt Do’Urden będzie wyglądał jak afro-Arthas, a Vladimir Harkonnen jak pan z samolotu, który ostentacyjnie stawiał się poleceniom personelu. Taki los.

Wiecie, co najbardziej zapadło mi w pamięć z uniwersum Warcrafta poza ukochanym nieszczęśliwym zakończeniem? Twisting Nether. Przestrzeń, w której zarazem dzieje się wszystko, ale nie dzieje się nic. Myśl staje się tam namacalną substancją, która jest zarazem ulotna. Choć konstrukcja World of Warcraft sugeruje możliwość wejścia w każdy kąt świata gry, na purpurową tubę możemy najwyżej popatrzeć w Outland. W tym tkwi cały geniusz – sami możemy się domyślać, jak tam jest. Zarówno ten pomysł, jak i wspomniane przeze mnie wcześniej postacie to dowód, że nie trzeba budżetem i oprawą ograniczać gry, by wyobraźnia mogła popracować. Skromne w wymowie Eversion czy Limbo to tylko jedna z możliwych ścieżek.

Marzy mi się gra, w której będę mógł spróbować załatać swoją wyobraźnią luki, które twórcy świadomie pozostawili w tym celu. Marzy mi się gra, w której nie będę miał tak wielu rzeczy podetkniętych pod nos, nawet jeśli zasługują na podziw. Bo to dobra rzecz – wyobrażać sobie.

BEHIND YOU.

45 odpowiedzi do “Marzy mi się gra: Otwórzmy trzecie oko”

  1. Jest, pierwszy komentarz. 😉

  2. Dobry survival horror powinien cechować się tym, byśmy bali się własnych wyobrażeń. W Silent Hill 2 cały czas tylko wyobrażałem sobie co może na mnie czekać za rogiem, albo w kolejnym pokoju…

  3. Nocturn1012 9 lutego 2012 o 18:40

    Od wyobraźni są klocki LEGO. I wolę je od gier 😛

  4. SadystycznyOrzech 9 lutego 2012 o 18:47

    OskiOski myśli, że jest boski,|bo pierwszy komentarz wystawił,|moimi nerwami się zabawił. A tak swoją drogą. To prawda po części. Jak zawsze postęp na początku miał pozwolić na nowość. Dlaczego ludzie chcieli ulepszyć gry? Dlaczego możemy podziwiać piękne światy? Rozbiórka świata w FPS czy innych? Celem tego wszystkiego było pokazanie graczowi emocji, jakie chciał włożyć twórca w produkt. Chciał pokazać swój punkt widzenia, żeby inni go widzieli. No i pokazują swoją myśl nie dając nam własnego wkładu.

  5. Nowa lepsze gry idą za nowymi pomysłami,fantazją własnej myśli.Gdy śpimy,słuchamy muzyki czy gramy zawsze coś chcemy dodać nowego w tym momencie.Każdy człowiek by miał specjalne oprogramowanie to by stworzył coś własnego,coś co chciał od lat zrobić.Lecz nie mamy jak.Wszystko jest związane z wysokimi budżetami.Mi się marzy z silent hill 5 Alex i Josh.Żeby oni byli w następnych częściach.Albo i w innych grach z cyklu survival’a.

  6. No Zdenio masz rację , SH2 , to najstraszniejsza gra w jaką grałem , i chyba nie ma straszniejszej , ten starch w oczach , pot na czole , kiedy mielismy wyjść na jakąs uliczke , czy gdzies dojść , nie wiedząc co spotka nas po drodze 😀 | Sranie w pory gwarantowane nawet nie grając na słuchawkach| Już pierwsza misja we mgle przekonała mnie do opinii o najstraszniejszej grze 😀

  7. @Adzior, społeczeństwo głupieje, zobacz, jakiej muzyki słuchają massy dziś, a czego słuchały 20 lat temu. to samo jest z grami, to samo jest z filmem – PAPKA. sztukę przestało się robić dla emocji, dziś jedyną sztuką jest sztuka zarabiania pieniędzy na swoich „dziełkach”, a o emocjach możemy poczytać tylko wtedy, kiedy ktoś chwali się wynikami sprzedaży swojego „CoDa”.

  8. Ja natomiast od wyobraźni mam wyobraźnię, słyszeliście o czymś takim? :V|To niestety smutny trend – im bardziej AAA+ tytuł jest, tym mniej miejsca w nim na gracza i JEGO wizje. Oczywiście wielu lubi taki bezpieczny światek i gry od Bioware czy inne cody, ale…

  9. Also, @rogale – pobudzanie wyobraźni przez nie to zdecydowany mit. Rogale nie są od wyobraźni na zasadzie „wyobrażam sobie walkę ze smokiem”. Rogale są od zagrożenia, taktyki, strategii i kreatywnego myślenia.

  10. Wyobraźnia= czytanie książek. Proste|Młodzież nie czyta= nie ma wyobraźni= rozwój jest zahamowany= społeczeństwo głupieje|Widać to czy nie? 😉

  11. @ Adzior masz u mnie plusa. WW 100% się zgadzam. Więcej takich artykułów.

  12. Andziorze, Twoje teksty czyta mi się znacznie przyjemniej niż teksty „indie as [beeep]” Berlina. Dzięki 🙂

  13. Kocham takie gry w których moja wyobraźnia odgrywa dużą rolę. Na przykład w Dwarf Fortress z wielkim entuzjazmem czytam opisy walki moich żołnierzy z goblinami. Mając przed sobą jedynie tekst jestem zmuszony do tworzenia obrazów w mojej głowie, i to jest najlepsze.

  14. Kocham gry w dużym stopni angażujące moją wyobraźnię. Na przykład w Dwarf Fortres czytając opisy walk moich żołnierzy z goblinami jestem niezwykle podekscytowany. W głowie już widzę krasnoluda odgryzającego ucho przeciwnikowi i łamiącego mu rękę.

  15. A ja się nie zgadzam z artykułem: od wyobraźni to mam własną głowę i ewentualnie książki, i takie usprawiedliwiania jej braku u twórców gier ,,bo chcieliśmy zostawić do interpretacji dla odbiorcy” jest dla mnie absurdalne i po prostu leniwe. Jest ustalona wizja dzieła i to nie robota gracza żeby ją samemu dokańczać, to twórca ma nam przekazać jego wizję swojego dzieła, a jak chceta wymyślać to własne gry róbcie i swoje UNIKALNE wizje przekazujcie. Nie trzeba wam chyba na siłę inspiracji wciskać?

  16. Wyobrażenie zawsze będzie lepsze od obrazu. Przeczytam „zjawiskowa rudowłosa elficka łowczyni” – od razu krystalizuje mi się obraz najpiękniejszego dziewoja z wytłumionym Waltherem P99 w ręku i czarnym płaszczu, a dostanę zdjęcie takiej, to zawsze będzie jej coś brakować do ideału. Dlatego nie chodzę na filmy na podstawie książek które przeczytałem, i ogólnie wolę czytać niż choćby chodzić do kina…

  17. CheshireCat 9 lutego 2012 o 20:09

    Pong odbierał wyobraźnię? Zachwycającą oprawą? Hmmm.

  18. Ja mam projekt mojej własnej gry w zeszycie. Niestety gdyby ją robić to zajęło by to dobre 10 lat i niestety to gra nie na nasze komputery :<|Wystarczy tylko tyle że napiszę: 100% świata, do wszystkich i wszelkich budynków, mieszkań da się wchodzić. Otwarty świat. Styl GTA w połączeniu z the sims. grafika na poziomie CRYSIS, minimalna rozdzielczość FULL HD np. wieżowiec 100 piętrowy - do wszelkich mieszkań w nim można wejść. mieszkają w nim ludzie. Można pracować. itp.. itd.. |wg moich obliczeń...

  19. Wszystko ładnie, pięknie. Ale jak tylko w grze są jakieś niedopowiedzenia i drobne luki w fabule (no co, jest zaplecze na wyobraźnię, prawda?), to od razu recenzent obrzuca ją kanonadą minusów, że opowieść nie trzyma się kupy i jest niejasna. Twórcy nie po to robią gry, żeby gracz musiał się domyślać o co chodzi w fabule/świecie przedstawionym/postaciach. Gra jest odzwierciedleniem ich wizji a my jesteśmy odbiorcami, którą ową wizję mam pochwycić i zgodzić się z nią lub nie.

  20. 64 GB RAM DDR3 by było tak mało że by było widać mega lagi. |Oczywiście świat w skali 1:1.ACH. marzenie mojej idealnej gry XD|więcej nie zdradzę.

  21. Ale fajnie gdybym znalazł gdzieś pracę i zaczęliby robić taką grę 😀

  22. Jedno słowo: Minecraft.|Twórca kreatywny, gra nowa, a rozwija wyobraźnię jak żadna inna.

  23. JackReno – jest róznica pomiędzy fabułą dającą miejsce na domysły a bezsensowną

  24. Tego trzeciego oka chyba lepiej nie otwierać siedzac przy komputerze 😉

  25. Little Big Planet. Tyle.

  26. Thief.

  27. Czy was też korciło żeby obejrzeć się za siebie ?

  28. faktycznie może w przyszłosci nasze dzieci lub dzieci naszych dzieci będą grac w gry które rozpoczynają się od umieszczenia ich w wirtualnym białym pokóju w którym wszytko co pomyslimy będzie spelnione:)?

  29. kaczmwoj1994 9 lutego 2012 o 23:14

    Alan Wake ma bardzo fajne zakończenie, które wiele rzeczy pozostawia do dopowiedzenia graczowi.

  30. Nie za bardzo zrozumiałem refleksji płynących z teksu, wspólczesne gry są gorsze bo są lepsze technologicznie ( wyobraźnia juz tak sie nie liczy) czy dlatego że twórcy traktują nas jak tępaków ? Limbo technologicznie przełomem rzadnym nie był, mimo tego że wygladał graficznie fenomenalnie a brzmiał równie dobrze. Chodzi o fabułe, świat kreowany przez gry ? Że są zbyt oczywiste ? Proste i płaskie ? Coś w tym jest, coraz mniej dostajemy gier które wyciągają z naszych gardłem coś więcej niż zwykłe cool 🙁 .

  31. A co tu jest do zrozumienia Nezi ? W starych grach wszystko było trudne . Nawet w Call of Duty trzeba było kiedyś myśleć bo jak się wychyliłeś o raz za dużo to kulka i pół paska mniej życia . A teraz ? Stoisz i tylko klikasz . Chodzi o to że jest za łatwo i za mało rozwiązań jak na taką technike . Niema takiego czegoś w grach jak potrzeby fizjologiczne a jak są to skrócone na maksa itp itd

  32. Chcesz namacalnie poczuć wyobraźnię? Odpal sobie Amnesie… tam to wyobraźnia spłata ci takie figle że będziesz srał po nocach płacząc że jest ciemno… Dopiero ci się wszystko obudzi z tzw. kulki między oczy…

  33. @Vantage – Interactive Fiction… Hm, coś w tym jest – takie A Mind Forever Voyaging czy Anchorhead są na pewno lepsze od niejednej książki.

  34. Enslaved- biegamy w postapokaliptycznym świecie, ale nikt nie mówi nam, co dokładnie się stało. Może nie jest to aż takie wyzwanie dla naszej wyobraźni, ale jest;) Gierka według mnie cholernie niedoceniona.

  35. Mineeeecraaaaaft 😀

  36. Oczekiwanie od gry, że zaangażuje wyobraźnie w równym stopniu co książka jest oczywiście nierealne, ale faktem jest też, że mało jest gier (przynajmniej obecnie) w których cokolwiek zostaje do wymyślenia. Gry są albo kompletne, albo niekompletne w „jedyny słuszny sposób” czyli sugerują powstanie sequela.|Niestety jak twórcy chcą zostawić wyobraźni gracza pole do popisu to na ogół walą w fabule takimi dziurami że w ogóle odechciewa się o tym myśleć.

  37. Wyobraźnia w grach… i odwieczne pytanie jak wyglądają combine z Half Life’a 2 bez masek 😛 A na serio to lubię mieć swoja wersję tego kim jest, np. taki wspomniany Gman.

  38. A ja jednak wolę żeby mi twórca opowiedział historię do końca. Dlaczego? Bo to JEGO historia. Tak samo wolę obrazy faktyczne niż abstrakcyjne. Interpretować to ja sobie mogę własne sny. A cudze tylko oglądać.

  39. Minecraft wymaga wyobraźni, zwłaszcza gdy robi się meble ze schodów i tabliczek.

  40. Jeszcze raz ,jak moi poprzednicy, przedstawię grę która rozwija wyobraźnię. Tak .. właśnie minecraft. Trzeba mieć ogromną kreatywność by wybudować ładny zamek ,pałac czy może statek(nawet na zwykły domek trzeba mieć trochę kreatywności i pomysłu) wiele osób mówi że ta gra jest brzydka,dziwna i że jej nierozumni, to są właśnie ludzie którym odebrano tą wyobraźnie . w która jest potrzebna do zrozumienia że ta sterta kloców to majestatyczna góra. a tamte klockowate drzewa to rozległa puszcza.

  41. Nie narzekam na brak HL3 czy HL2: Ep.3 , mam wyobraźnię ! >:I|A tak na serio, to sama sobie tworzę odrębne historie dla postaci z ulubionych gier gdy fabuła i zakończenie gry mi na to pozwala ( np: wtedy gdy twórcy nie zapowiedzą następnej części gry lub zakończenie gry zostawia niejasności i niedosyt ) Tak nikomu nie szkodzę, narzucając komuś (oczywiście w rzeczywistości ) swoich poglądów i marzeń. Z drugiej strony wychodzę na zamkniętą w sobie szarą myszkę =/

  42. Bardzo ciekawy tok myślenia. Tłumaczy narzekania starych hardcorów na temat „kiedyś to były gry”. Uważam, że autor ma całkowitą rację i to wyobraźnia daje bardzo dużo miłych skojarzeń na temat gry.

  43. portier-> jak to powiedział mój kolega: „Nie warto kupować nowych gier, bo najlepsze już zostały stworzone”. Tak, zgadzam się z tym. Kiedyś gry BYŁY lepsze. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

  44. Mi się marzy symulator życia w średniowieczu, czyli RPG + Simsy + Strategia (bynajmniej Sims Średniowiecze nie odtwarza tego klimatu, bo nie ma tam podbojów, rolnictwa,walki z dzikimi zwierzętami, jest tylko jedno „miasto” (a dokładniej ogrodzona murem łąka z kilkoma domami), a większość mieszkańców mieszka na wsi). Najlepiej żeby w tym symulatorze gracz mógł zrobić własną fabułę, czyli questy byłyby takie jak w Mount&Blade, a świat byłby otwarty i dużo opcji dyplomacji.

  45. Jak dla mnie to ten „banalny” Minecraft jest odwzorowaniem czegoś, co w przyszłości ludzie będą uprawiać ze znacznie większą inicjatywą i zaangażowaniem. To jest już gotowy projekt, który wystarczy wcielić w jakiś sensowny silnik a potem… potem to już tylko czerpać z tego miliony. Mam tylko nadzieję, że za grę (kiedy już owa powstanie) nie nałożą miesięcznych opłat, a jednorazowe. I za taką grę (sandboxa) dałbym ponad 200zł… póki co czekam, może dożyję.

Dodaj komentarz