Marzy mi się gra: Poboczny punkt widzenia

Słowem wstępu – nie będę starał się udowodnić, że współczesne gry są do bani. Od jojczenia i nienawidzenia gier mamy Berlina. Ja – wręcz przeciwnie – kocham gry, ale wszędzie widzę pewne ich składniki, które można poprawić. Albo iść w nowym, ciekawym kierunku. Moje rozważania będą czasem niewyraźne – bo takie przecież są marzenia. Istnieją, jesteśmy ich świadomi, ale w myślach zawsze będą rozmyte.
W recenzji Wiedźmina 2 w ostatnim numerze CDA Monk wspominał, że gatunek RPG trawi „franca zwana sztampą”. Wielkie zło, które zwalczamy jako wybraniec. Podobny układ towarzyszy nie tylko role-playom. Wszak po otrzymaniu śmiertelnej kulki w FPS-ach (w singlu, rzecz jasna) misja kończy się niepowodzeniem, bezczynność w klasycznych przygodówkach zawiesza akcję na czas nieokreślony… dlaczego nie możemy wcielić się w pobocznego obserwatora?
Jasne, nawet pomimo sztampy lubimy ratować świat, tu nie ma wątpliwości. Poza tym, gra, w której patrzymy na wydarzenia i usiłujemy się do nich dopasować, mogłaby zwyczajnie się nie sprzedać. Lecz nawet wiedząc o przeszkodach, chciałbym podczas rozgrywki doznać uczucia, które jest praktycznie nieobecne obok radości ze zwycięstwa, goryczy porażki i innych emocji związanych z akcją. Chciałbym poczuć bezradność, której nie mogę przełamać. I to nie w wyniku frustracji szczególnie trudnymi momentami, lecz wynikającą z założeń gry. Chciałbym jedynie przyglądać się wielkim zmianom i próbować się odnaleźć w ich efektach. Może spekulując towarem podczas wojny, może stając się pustelnikiem… ale nigdy nie wpływając bezpośrednio na rozwój wypadków.
Niniejszy tekst powstał na bazie Morrowinda, którego sobie ostatnio odświeżam. Tam możemy dość szybko odciąć sobie drogę do finału fabuły – zabijając Caiusa Cosadesa. Ale gra się nie kończy! Wiemy, że nie odegramy już wielkiej roli w historii świata, ale dalej możemy w nim żyć i robić to, na co mamy ochotę. Podobne złudzenie wzbudziła preria w Red Dead Redemption. Obserwując zarówno ludność w miasteczkach, jak i dzikie konie galopujące wokół skał, wiedzieliśmy, że to miejsce poradzi sobie bez nas. Weszliśmy z przytupem na pustynię i zaczęliśmy burzyć porządek.
Problem w tym, że John Marston to – chcąc nie chcąc – główny bohater, który sporo miesza w rzeczywistości. Znów do nas należą najważniejsze decyzje, znów dokonujemy przewrotu. W Dragon Age II uciekamy z Lothering – na bogów, dlaczego nie jest nam dane wcielić się w Hawke’a podczas walki z Pomiotem w Początku? Nieźle sprawdził się Heavy Rain, prowadząc historię w ciągły sposób, zmieniający się w zależności od naszego powodzenia. Ale… no właśnie – po raz kolejny dyktujemy warunki. W praktyce najlepiej jedno z wielu moich marzeń spełniają… gry MMO. Azeroth, Telara i Arborea mogą mieć mnie w nosie, bo funkcjonują według swoich zasad, podtrzymywanych przez miliony ludzi, którzy te zasady normują. Ale jeden gatunek gry wobec wielu innych, ciekawych to – moim zdaniem – zbyt mało.
Marzę o grze RPG, w której mimo mojego buntu na tronie zasiądzie tyran, który wyśle mnie do obozu pracy. Marzę o grze akcji lub shooterze, w których okaże się, że jeden człowiek to za mało. Marzę o grze, w której nikt nie będzie widział we mnie zbawcy, ba – nie będzie mnie widział w ogóle. Chcę żyć na uboczu, obserwować wielkie wydarzenia – mogą być różne, oparte na losowych zmiennych, by nie było nudno – lecz nie móc w nich wziąć udziału. A po utracie rodziny lub dachu nad głową chcę wcielić się w innego szarego człowieka i spróbować odegrać jeszcze raz scenariusz (niekoniecznie ten sam), w którym nie przewidziano dla mnie miejsca.
Czytaj dalej
119 odpowiedzi do “Marzy mi się gra: Poboczny punkt widzenia”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
ja taką bezradność przeradzającą się potem w złość czułem, gdy w gta 4 na moich rękach (tj. Rękach Nico) umierała Kate i Roman.
Tak bezczelnego spoilera w komentarzu dawno nie widziałem. Myślisz, że każdy grał w GTA4? :/ Co z tego, że ma te kilka lat…
W zasadzie nie rozumiem tego tekstu.|Nie każdy RPG jest tzw: „epicki”, a w tych „nieepickich” nie zawsze ratujemy świat. Często w grach dzieją się rzeczy na które nie mamy wpływu. Medium, w którym nie wpływa się na nic jest kino (tam obserwujemy „z boku”), a bywały gry gdzie nie wcielamy się w głównego bohatera. O co więc właściwie chodzi?
Adzior, marzysz o Mount & Blade – mechanika jako żywo pasuje do ostatniego akapitu tekstu. Mówiąc najprościej wszystko dzieje się samo, a gracz może(nie musi) mieć faktyczny wpływ na przebieg rozgrywki dopiero po kilkunastu i więcej ciężkich godzinach gry. Swoją drogą Mount & Blade polecam wszystkim
Moja idealna gra to byłoby połączenie Strategii,simsów, RPG. Wiem że jest Mount&Blade, ale ja w strategiach oprócz walki lubię budować i przydałyby się w M&B jakieś potwory lub dzikie zwierzęta do zabicia. Drugim idealnym połączeniem byłoby GTA z simsami i NeedforSpeedem. Przydałby się też FPS (z elementami latania samolotem)w czasach 1 wojny światowej bez zielonych napisów nad głowami i głupiego 100-metrowego celowniczka.
A ja bym sobie pograł w coś jak już ktoś pisał. Ot takie połączenie jakiekoś Rpg, symulacji Fps’a i z takimi elementami jak budowa własnej bazy, domu, założenie całej osady itd.
Gdy myślę o takie grze idealnej, widzę przed oczami początek Gothic’a pierwszego, zaraz przed wejściem do Starego obozu. Z tym, że nie masz żadnych zadań, poza jednym głównym – np. Wydostać się na wolność (zostając już przy przykładzie Gothic’a). W nocy chce się spać, po jakimś czasie doskwiera głód, nie masz nic, budujesz całe życie od samego początku. Dość dobrze imituje to Minecraft, ale nie jest wystarczająco realistyczy czy „survivalowy”, bo żeby zrobić sobie łopatę, jednak trzeba trochę się namachać.
Nie wiem czy jest możliwe zrobić taką grę, żeby nie było nudna. Dobry przykład- Mount & Blade, który po dłuższym czasie nudzi niemiłosiernie.
Pamietam, ze kilka lat temu byla w CDA recenzja przygodowki, w ktorej nie kierowalismy glowna bohaterka. Mielismy ja na ekranach monitorow monitoringu i mielismy zadanie wyprowadzenia jej z jakiegos budynku. 'Sterowalismy’ sugerujac jej odpowiednie rozwiazania, ale to od niej i jej zaufania do nas, ktore mozna bylo zyskac lub stracic, zalezylo, czy nas poslucha. Gra byla, niestety, troche zbyt wolna i przez to meczyla.
Nie myślcie że mam ograniczone marzenia czy wyobraźnie ale gra moich mażeń już jest ma 16 zakończeni pewnie wszyskie są wspaniałe grafika cudowna fabuła to siódme niebo. Nie pokoi mnie jeden minus w Cda recenzji zacytuje -Zakończenie. Minus moim zdaniem to nie fair w stosunku do tych którym sie podoba. Też minus nie uzasadniony mnie np: sie bardzo podoba pod każdym względem. Mam to w powarzaniu że moja ocena sie nie liczy ale musiałem to napisać iż sie z tym nie zgadzam. Pozdrawiam
@WielkiCesarzTomo|Pamiętaj iż recenzja to SUBIEKTYWNA ocena autora, JEGO odczucia itp.
Taka koncepcja gry nie przejdzie, poniewaz jest to wypisz wymaluj zycie setek milionow graczy, ktorym to zycie skladajace sie z setek niewiadomych, przechodzi ciagle obok nich, na ktore czuja, ze nie maja zadnego wplywu. Dlatego lubia wcielic sie w bohatera, ktory jest kims, i miec wreszcie realny wplyw na wydarzenia i ksztaltowanie sie swiata wokol.
Idealna gra NIGDY nie powstanie, gdyż każdy ma odmienny gust i musiałaby być połączeniem wszystkich gatunków gier świata.
Z grą idealną jest jak z partnerem w związku. Nie istnieje ideał ogólny (choć niejeden filozof nie zgodzi się ze mną), a ideał jednostkowy. Doskonale wpadający w nasze potrzeby i pragnienia. Taka gra jak najbardziej mogłaby powstać, a kto wie, czy wiele takich już nie powstało.|Czy chciałbym być pobocznym obserwatorem wielkiej historii, która dzieję się bez mojego udziału? Wizja to bardzo ciekawa, jednak zbyt mocno przypominająca realne życie by mogła być ciekawa.
Mała poprawka. Wizja to intrygująca, jednak zbyt mocno przypominająca realne życie, by była ciekawa.
To polecam „Edziowi” Mount&Blade, ten pierwszy. Robisz co chcesz, możesz równie dobrze być kupcem do samej śmierci.|Co do roli pobocznego obserwatora… wiem, że to nie o to chodziło, ale Experience112 ciekawie podchodzi do tematu „interakcji”.|A tak zasadniczo to nie wiem czy jest coś innego.
niech dadzą assassins creed 2 do cd-action odrazu bym kupił
Sam nie wiem o jakiej grze marzę ale jak na razie najlepiej mi do gustu przypadł Mass Effect i Starcraft 2.
Na początku Gothica II można poczuć trochę bezradności, że nie ma się wielkiego wpływu na to co się stanie. Kombinuje się jak dostać do miasta, lata jakiejś babie po patelnie do sklepu, później trzeba znaleźć pracę, itp. itd. Takie marzenie jest do zrealizowania, można samemu złapać jakiegoś RPG makera i taką grę zmajstrować. Ostatnio mam ogromną ochotę się pobawić w robienie gier, ale czasu brak.