Na Luzie Classic, odcinek 27
ON I ONA
Rozmaite teksty w relacjach międzypłciowych. Większości z nich nie radzimy używać.
*Mam uroczą ksywę „Cukier”, którą często wykorzystuję do podrywu. Namioty. Siedzimy, pijemy, nagle kumpel zauważył namiot fajnych dziewczyn. Jako najbardziej wprawiony, podchodzę do dziewczyn i mówię:
– Cześć dziewczyny, Cukier jestem.
Jedna z nich:
– A ja pieprz, wiec teraz spieprzaj!!
*”Lubię tłuste… Jedzenie. (tu następuje chwila przerwy) Cześć, mogę Cię zjeść?”
*Byłem kiedyś z znajomymi na „wiejskiej dyskotece”. Koleżanka bawi się z nami i podbija do niej koleś, widzę, że mają się ku sobie jakoś się dobrze bawią a po 15 minutach nagle ona odwraca się i przytula się do mnie. Pytam się co jest? a ona śmiech i mówi: Dał mi komplement: JESTEŚ PIĘKNA JAK Z OKŁADKI PANI DOMU :p
*Koleżanka ma urodziny, przychodzi do niej kolega (w stylu kark) z kwiatami i składa jej życzenia:
– Zdrowia, szczęścia, pomyślności i ch*j wi czego!
Mina solenizantki bezcenna!
*Zwykle budzę się wcześniej od Mężczyzny Mojego Życia. Jakiś czas temu, obserwując go po przebudzeniu, zauważyłam, jak uroczo miącia buzią przez sen. Poruszał tak charakterystycznie, że z rozrzewnieniem pomyślałam: „ojej, Kochaniu śni się, że się całujemy”- więc cmoknęłam go delikatnie w usta. Tym aktywniej zaczął poruszać swoimi, więc cmoknęłam raz drugi, i trzeci. Obudził się chwilę potem. Co Ci się śniło, Słoneczko? pytam przymilnie. Popatrzył na mnie zawiedziony….. : „KIEŁBASA”
*Krakowski klub, wbijamy razem z chłopakami, a przy barze zajefajna brunetka… więc uderzam z tekstem do niej:
ja – przejedziemy się?
ona – czym przyjechałeś?
ja – piątką
ona – bmw
ja – nie tramwajem
I dodaję: kup normalny bo kanary krążą.
Tak, macie rację. Nie wyrwałem jej.

*Dyskoteka, do dziewczyny podchodzi dość mocno zawiany koleś (jak się później okazuje, mistrz ciętej riposty :)):
– Czeeeść, gdzie mieeszkasz?
– Daleko!
– Ahaaa… Nie szkodzi, idziemy do mnie!
Z życia służby zdrowia
Wszystko autentyki, a niektóre dość – hmmm – specyficzne. Czyli czasem dość drastyczne i obrzydliwe. Wrażliwym nie polecamy.
*Rozpoznania z ostrych dyżurów, wyprodukowane przez pogotowiarzy:
– Coś z nerkami (Ale co?!)
– Stan po kąpieli w rzece Raduni (Podtopienie? Zatrucie?)
– Obserwacja narządów płciowych zewnętrznych. (To akurat widniało w rubryce rozpoznanie na skierowaniu od lekarza POZ… Zadzwoniłem i zapytałem o co chodzi? Odpowiedziała, że facet przyszedł, trzymał się za klejnoty i nie chciał zdradzić natury problemu, to co miała napisać?….)
*Pewien zmęczony lekarz w Izbie Przyjęć uczynił następujący wpis w księdze rejestracji pacjentów: „Około 2 w nocy zgłosiła się para podając, że pękło zabezpieczenie gumowe. Zalecono: Postinor i wulkanizację”.

*Kolega z Pogotowia kiedyś nauczył mnie nietypowego objawu u pacjenta: NYNDZENIE… Zabierał do szpitala staruszka, który na wszelkie pytania co dolega odpowiadał „tak mnie jakoś nyndzi”… Nie dało się zdefiniować istoty tego nyndzenia, ponieważ starszy pan zmarł w SORze. Mimo to kolega od tej pory wiezie pacjenta z nyndzeniem do szpitala na sygnałach… Ani chybi jest bowiem ono objawem stanu zagrożenia życia.
*Jeszcze ciekawsze są zeznania innych pacjentów. Oto niektóre objawy:
– Odczuwam zwiększone natężenie grawitacji w okolicach głowy – to słowa Pani Nauczycielki z udarem mózgu.
– Podczas mrugania oczy uciekają mi na potylicę – stała pacjentka, której skończyły się lepsze powody wezwania karetki.
– Prostaki mi wycięli rok nazad – pacjent zapytany o operacje przebyte.
– Mam gorączkie i gulałkie na cipie – słowa dziewczyny przecudnej urody, kilka dni po porodzie, dom za kilka milionów, beemka na podwórku, mąż 20 lat starszy, drogi garnitur.
– Widzę na niebie znaki od Chińczyków, przez które dają mi znać, że jutro umrę – stojąca na ulicy pani w prochowcu i ciemnych okularach, pomimo 1 w nocy.
*Koło 22 dostałem wezwanie do wyjazdu. Na karcie napisane: „ciało obce w odbycie”. Domek na obrzeżu miasta. Otwiera elegancki pan koło 40 i prowadzi do pokoju. Tam, na łóżku siedzi jego ojciec. Siedzi, dodajmy, sztywno jakby kij połknął. Siadam obok i pytam co się stało.
– Ja panu powiem jak na spowiedzi. Rano siedziałem na sedesie no i mam te zaparcia… i gmerałem takim kijkiem żeby się podleczyć… Nagle jak mnie j***bło w krzyżu! Zerwałem się, kijek się zassał i teraz tam siedzi…
– Panie, to było rano? Jest 22, coś pan robił tyle czasu??
– Kwaśne mleko piłem coby kijek wydalić… Ale patrz pan… sraczka jest, a kija nie widać…
Zabraliśmy pana do szpitala. Tam chirurg po męczarniach wydobył z groty… trzydziestocentymetrowy, drewniany, rzeźbiony tłuczek do moździerza. Tłuczek oddaliśmy, z prośbą, żeby zrobić w nim dziurkę i przeciągnąć sznurek… tak na wypadek kolejnych zatwardzeń.

*Facecik koło trzydziestki, zapłakany, głowa owinięta przesiąkającym krwią bandażem. Myślicie, że banalna rana głowy? Nic bardziej błędnego. Pracował sobie chłopina na nocnej zmianie, w fabryce kartonów. Pusto, spokojnie, nuda wręcz… Zapragnął więc poszerzyć swoje horyzonty. Cytuję:
– Co to się stało?
– Widzi pan, tam była taka maszyna do cięcia kartonów…
– Aha…
– I ja chciałem zobaczyć co jest w środku…
– Aha…
– No i wsadziłem tam głowę…
– Kiepski pomysł…
– No wiem, bo się łokciami oparłem o przyciski włączające…
– I co?
– I z tej ciemności wyskoczyły dwa błyszczące ostrza i obcięły mi uszy…
Dokładnie tak było, moi mili. Uszy nieszczęśnika trzymały się na wąskich pasmach skóry u podstawy… Strach pomyśleć jak by wyglądał, gdyby ostrza cięły w poprzek.
Odkryte przypadkiem
Mikrofalówka – Percy L. Spencer
Percy spencer był inżynierem w Raytheon. PW 1945 Spencer bawił się magnetronem emitującym mikrofale (stosowanym w radarach). W pewnym momencie poczuł coś w spodniach. (Ehm…) Usłyszał nawet skwierczenie. W tym momencie przerwał eksperymenty i wyciągnął rozpływającą się czekoladę z kieszeni. Szybko zdał sobie sprawę z kuchennej przydatności mikrofal i stworzył po tym pierwszą mikrofalówkę.

Sacharyna – Ira Remsen, Constantin Fahlberg
W 1879 Ira Remsen i Constantin Fahlberg pracowali w laboratorium na uniwersytecie Hopkinsa. W pewnym momencie postanowili zrobić sobie przerwę na śniadanie. Fahlberg jednak zapomniał umyć ręce, co spowodowało, że chemikalia pozostały na jego dłoniach. Jedząc poczuł dziwną słodycz. Jak się później okazało, odkrył w ten sposób sacharynę.
Super glue – Harry Coover
W 1942 roku, Harry Coover, pracujący w laboratorium Eastman-Kodak stwierdził, że substancja którą stworzył (cyjanoakryl) była beznadziejna. Substancja kleiła się do wszystkiego, co go bardzo denerwowało. Aż do momentu, gdy zrozumiał, że to może się bardzo przydać.
Teflon – Roy Plunket
Teflon został wynaleziony przez Roya Plunketta w 1938 roku. Miał on nadzieję stworzyć nowy związek zastępujący chlorofluorołeglowodór znajdujący się w aerozolach (niszczył warstwę ozonową). Kiedy wrócił sprawdzić komorę chłodniczą odkrył, że była pełna gazu, a na dnie leżało kilka białych płatków. Roy był bardzo zaciekawiony zjawiskiem, tak więc swój wynalazek poddał testom. Okazało się, że powierzchnia była bardzo śliska i nic do niej nie przylegało. Tak powstał teflon.

Velcro – George de Mestral
Szwajcarski inżynier George de Mestral wybrał się na polowanie ze swoim psem. Zauważył wtedy, że rzepy przyczepiają się do sierści jego psa, oraz jego skarpetek. Obejrzał je więc pod mikroskopem i zauważył malutkie haczyki. Przez lata eksperymentował, z różnymi tkaninami, aż udało mu się stworzyć Velcro. Wniosek patentowy oraz rejestracja nazwy Velcro została dokonana przez De Mestrala w 1951. Nazwa jest połączeniem francuskich słów velours i crochet oznaczających welwet i haczyk.
GALERIA
Dziwnie umieszczone ceny, cz. 2






Czytaj dalej
2 odpowiedzi do “Na Luzie Classic, odcinek 27”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Myśl na dziś: Wystarczy wejść do piekarnika, by twoje życie zmieniło się o 180°.
chlorofluorołeglowodór xd