Nie otrzymali wypłat, zostali zwolnieni, czują się oszukani. Dramat pracowników Ironbird Creations i kryzys w All in! Games
23 maja 2024 roku zarząd All in! Games zadecydował o zwolnieniu przeszło połowy pracowników swojej spółki zależnej Ironbird Creations, przygotowującej dobrze zapowiadającą się przygodową grę akcji pod tytułem Phantom Hellcat. Ze studiem pożegnali się m.in. programiści, zespół odpowiadający za narrację, a także duża część grafików. Na miejscu pozostaje m.in. dział produkcji – informatorzy mówią o 19 osobach, które zdołały utrzymać swoje stanowiska (liczba ta w czerwcu 2024 już stopniowo maleje). Zwolnień nie ogłoszono na mediach społecznościowych IBC.
Zwrócił się do mnie członek Ironbird Creations bezpośrednio związany z owymi wydarzeniami i zarysował kluczowy dla sytuacji kontekst: firma nie płaci pracownikom od pół roku, tj. od grudnia 2023, ma wobec nich zaległości finansowe w wysokości od dwóch do pięciu wypłat na osobę. W grę wchodzą tu jeszcze zobowiązania wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz windykatorów i niespełnione obietnice w stosunku do inwestorów. Wszystko bacznie obserwuje również Państwowa Inspekcja Pracy.
Zaistniała sytuacja ma być następstwem „tymczasowego” kryzysu finansowego korporacji. Skontaktowałem się jednak bezpośrednio z innymi pracownikami oraz ekspracownikami studia, a także z prezesem All in! Games SA, Marcinem Kawą, aby poznać szczegóły problemów, przez jakie przechodzi firma i związani z nią ludzie.

All in! Games to funkcjonujący od 2018 roku wydawca gier wideo. Aktualnie w jego obrębie działają również spółki zależne zajmujące się produkcją – Taming Chaos czy Ironbird Creations. Wydał takie pozycje jak Chernobylite, Paradise Lost czy pierwszy Ghostrunner. Współpraca z twórcami tego ostatniego, studiem One More Level, skończyła się jednak konfliktem i finansowymi reperkusjami. Nie były to zresztą pierwsze problemy AiG.
Perspektywa developerów
Udało mi się porozmawiać telefonicznie i pisemnie z kilkoma (byłymi oraz aktualnymi) pracownikami zarówno Ironbird Creations, jak i drugiej spółki zależnej All in! Games, czyli Taming Chaos. Niektórzy z obawy przed złamaniem NDA (czyli umowy o zachowaniu poufności) postanowili przekierować mnie do bardziej skorych do podzielenia się faktami osób albo po prostu odmówili dalszej korespondencji, do czego mieli pełne prawo.
Informatorzy zdecydowali się pozostać anonimowi, ale wyrazili ulgę w związku z tym, że w końcu mogli powiedzieć, co działo się w firmie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Liczą na sprawiedliwość prawną, właściwą reakcję branży i otrzymanie należnych pieniędzy. Doniesienia, o których zaraz tu przeczytacie, zostały potwierdzone przez moich rozmówców.
Kontakt zatrudnionych z zarządem miał być ograniczony do wiadomości mailowych (ich treść przytoczę później), w których to regularnie obiecywano, że pieniądze przyjdą a to za parę dni, a to w następnym tygodniu. Developerzy prosili o więcej spotkań i aktualizacji, starali się naciskać na górę, ale zderzali się ze ścianą. Co ciekawe, Marcin Kawa, mimo unikania kontaktu z pracownikami, sam zadzwonił do redakcji CD-Action w tym samym dniu, w którym zaczęliśmy głębiej badać sprawę.
Sytuacja była o tyle poważna, że twórcy Phantom Hellcat nie mieli pieniędzy na życie. Brali kredyty na opłacenie czynszów za mieszkania. Szereg relacjonujących mi przebieg wydarzeń developerów nie odczuł wsparcia ze strony szefowej studia, Leksy Gornovitz. Ta miała zbywać ich, kiedy prosili o informacje, twierdząc, że zarząd nie mówi jej o wszystkim.
Zapewniała przykładowo, że w przypadku osób zatrudnionych na umowę o pracę opłacane są składki pracownicze. Tymczasem – jak wynika ze screenów z wewnętrznego serwera Discord firmy – takich wpłat nie dokonywano, a dług w ZUS-ie podobno rósł. Gornovitz mówiła devom, że mogą odejść, jeśli chcą, lecz nikt przecież zwolniony nie zostanie, a sytuacja z wypłatami ma się niedługo ustabilizować. Usłyszałem od ekspracownika, że „Leksa ostrzegała nas, że zgłaszanie gdziekolwiek aktualnej sytuacji firmy może zaszkodzić kolegom i koleżankom z pracy, stawiając ich w niepewnej sytuacji”.



Pozostała grupa devów, z którą miałem okazję porozmawiać, widzi jednak postać Leksy zgoła inaczej. Uwypukla, że „dawała tyle informacji, ile miała, a to co miała, to musiała wyżebrać”. Czuli w niej wsparcie i widzieli, że stara się działać dla ich dobra. Uważają, że zrzucanie części odpowiedzialności za komunikacyjne problemy właśnie na nią bierze się z niemożnością poradzenia sobie z uzasadnionym stresem części ekipy.
Skontaktowałem się też z samą Leksą Gornovitz, aby poznać jej perspektywę. Okazuje się, że została zwolniona z Ironbird Creations przez Marcina Kawę 10 czerwca 2024. I ona miała nie otrzymywać w ostatnich miesiącach wynagrodzenia (z wyjątkiem kwietnia 2024 i czerwca 2024, kiedy to uzyskała zaległe pieniądze za grudzień 2023 i styczeń 2024). Podkreśla problemy komunikacyjne na linii zarząd-pracownicy i zaznacza, że pełniła „niewdzięczną rolę pośredniczenia pomiędzy jedną i drugą stroną”, nie otrzymując od szefostwa wystarczającej ilości informacji dotyczących choćby ZUS-u czy terminu uregulowania wypłat.
Przekazała mi również, że „ma nadzieję, iż zbudowała studio w fajnej atmosferze, w którym każdy mógł być wysłuchany”. Rozumie żal części pracowników, ale zaznacza, że nie okłamywała ich, „zależało jej na ich dobru”, a po prostu nie dysponowała odpowiednimi faktami. Jak twierdzi: „Musiałam dopasować sposób komunikacji do 60 różnych ludzi i kilku wersji kto czego potrzebuje, by czuć się dobrze”.
Informatorzy zaznaczają, że jeszcze przed grudniem 2023 otrzymywali spóźnione przelewy od firmy. Zaległości były regulowane, ale zwykle po jakimś czasie. Przez ostatnie pół roku sytuacja znacząco się pogorszyła, a pracownikom przekazywano, iż przelew zależy od decyzji akcjonariuszy. Jeśli zaś zakulisowe informacje wyciekną do przestrzeni publicznej, to nikt nie zdecyduje się zainwestować w Ironbird, wobec czego skomplikuje się kwestia przesłania należnych wypłat.
Zwolnieni pracownicy twierdzą, że zostali odcięci od list mailingowych i oficjalnych kanałów discordowych, na których omawiano codzienne kwestie projektowe. Developerzy doskonale wiedzieli, że zwolnienia mogą nadejść. Szefostwo nie przydzielało im w ostatnich miesiącach zbyt wielu zadań, więc faktycznej roboty było tyle, co nic. Niektórzy po prostu przestali pracować pełnoetatowo, widząc, że ich wysiłek nie jest w żaden sposób rekompensowany. Wobec tego już od miesięcy – z jednej strony działając po cichu, z drugiej zaznaczając na LinkedInie opcję „open to work” – szukają dla siebie innego miejsca w gamedevie. Twórcom trudno było zmotywować się do grupowego działania przeciw firmie, zważywszy na rzeczony strach przed karami zawartymi w umowach.
W ostatnim czasie poszkodowani zaczęli jednak zgłaszać naruszenia do PIP-u i komorników. Osoby zwolnione rozważają podjęcie kroków prawnych i skierowanie spraw do sądu. W tym tekście zaś upatrują platformy do wyrażenia swojego niezadowolenia i poczucia niesprawiedliwości. Pierwszy raz od dawna rozmawiają na ten temat z kimś z zewnątrz, w końcu się nie boją i chcą podjąć działanie. To o tyle ważne, że z moich rozmów wynika, iż osoby te miesiącami próbowały pogodzić się ze swoją sytuacją, miewały załamania nerwowe i mierzyły się z niewyobrażalnym stresem. Wspominają z przekąsem: „Przez pół roku zalegania z wypłatami dla pracowników firma dalej utrzymuje wielkie biuro. Biuro ze zjeżdżalnią”.
Stan firmy na przestrzeni miesięcy
W 2023 roku All in! Games odnotowało 6,22 mln zł skonsolidowanej straty netto przy 40,21 mln zł straty rok wcześniej. Grudzień 2023 przyniósł pierwsze zaległości wobec aktualnych pracowników. Na zebraniach unikano tematu nieuregulowanych wypłat, a jakakolwiek związana z nim komunikacja odbywała się za sprawą korespondencji mailowej prezesa Marcina Kawy i wiceprezesa Macieja Łasia z kadrą Ironbird Creations. Treść owych wiadomości zresztą mi dostarczono. Kwestia grudniowych wynagrodzeń została poruszona 30 stycznia 2024 roku.
Zarząd przeprosił za nieuregulowanie należności, zadeklarował, że „potrzebuje około tygodnia na realizację swojego zobowiązania”, a w ramach, wydaje się, rekompensaty zaoferował „przyspieszenie procedowania ESOP, czyli planu przydziału akcji pracowniczych” i włączenie do niego wszystkich zatrudnionych, a nie tylko kadry menadżerskiej. Miało to, jak stwierdzono w mailu, „pozwolić developerom stać się w pewnym stopniu współwłaścicielami spółki Ironbird Creations SA”.
W lutym zmieniono kapitał zakładowy z 6 mln na 7,6 mln złotych, a docelowy – z 2,6 mln na 1 mln zł (według raportu KRS). Zarząd próbował również szukać zarobkowych alternatyw. Wystosował list intencyjny do Monolithu, czyli znanej polskiej firmy z branży filmowej, „wyrażając chęć prowadzenia negocjacji celem ustalenia zasad współpracy polegającej na produkcji oraz dystrybucji filmu bazującego na IP gry Phantom Hellcat”.

Marzec 2024 minął All in! Games pod znakiem wielkich nadziei związanych z reklamą Phantom Hellcat na targach Game Developers Conference w San Francisco i spotkaniami z akcjonariuszami w celu uzyskania od nich pomocy, m.in. w kwestii funduszu inwestycyjnego. 5, 8 i 15 marca zapewniono, że zaczęto robić zaległe przelewy – pieniądze na koncie firmy pojawiły się ponoć dzięki inwestorom, którzy mieli „dotrzymać obietnicy” i jak najszybciej przekazać firmie zaległe pieniądze.
Kolejne kilkadziesiąt tysięcy wskakiwało podobno do kieszeni pracowników, a relacje z akcjonariuszami miały zostać zacieśnione na tyle, że sytuacja finansowa spółki zmierzała ku lepszemu. Zarząd starał się też budować korzystną narrację, chwaląc się postępami, jeśli chodzi o kontakty z zagranicznymi wydawcami i właścicielami platform.
GDC z kolei wyglądało w oczach Kawy jak pasmo sukcesów. Jego zdaniem wszyscy, którzy mieli na miejscu styczność z Phantom Hellcat, wychwalali grę za oprawę wizualną i świat przedstawiony. Prezes kierował do developerów podziękowania i gratulacje za ogrom starań, jednocześnie przekazując smutne informacje – „branża dosłownie leży i słuchanie tych wszystkich historii jest megaprzygnębiające”. W międzyczasie dał znać, że do 10 kwietnia należności zostaną uregulowane, choć niezbędne jest jeszcze zielone światło od inwestorów. Zamiast pieniędzy developerzy otrzymali 11 kwietnia maila, w którym poinformowano, że zarząd czeka od tygodnia na 40% kwoty, z którą zalega kadrze. Tym razem obiecano, że następny tydzień jest docelowym terminem przynajmniej częściowej spłaty.
Kawa w całym tym informacyjnym chaosie starał się również uświadomić pracownikom, że rozumie ich złość i rozczarowanie. Napisał: „sam prywatnie jestem w dramatycznej sytuacji finansowej i ogarnięcie nawet najprostszych potrzeb życiowych jest wyzwaniem”. Deklarował chęć dążenia do normalności i bezpieczeństwa w spółce, jednak w minionych miesiącach nie był w stanie zapewnić tego swoim podwładnym.
24 maja bieżącego roku odbyło się walne zgromadzenie spółki Ironbird Creations, najprawdopodobniej w celu zatwierdzenia skonsolidowanego raportu finansowego (który ukazał się 29 maja) za pierwszy kwartał 2024. Co więcej, 22 maja podzielono się informacją o rezygnacji jednego z członków Komitetu Audytu. Człowiek ten odpowiadał pośrednio za sprawdzanie raportów finansowych All In! Games SA.
W najnowszym raporcie możemy przeczytać, że skonsolidowana strata netto za pierwsze kilka miesięcy wynosi 968 702 zł (przychody ze sprzedaży to 383 229 zł, a strata netto jednostki kontrolującej osiągnęła wartość 442 276 złotych). Owe liczby mają być konsekwencją „okresu reorganizacji, wyciszania działalności wydawniczej i przejścia do modelu działalności deweloperskiej”, a „spółka na dzień dzisiejszy zapewnia w głównej mierze finansowanie realizowanych projektów poprzez środki pozyskane z nowych emisji akcji oraz finansowania dłużnego”.
Zarząd spółki AIGAMES jest aktualnie zobligowany do zwrotu kwoty pożyczek wraz z odsetkami w ramach umowy zawartej z Łukaszem Nowakiem, znaczącym akcjonariuszem firmy. Udostępnił on 29 sierpnia linię pożyczkową do wysokości 10 mln zł, która została po czasie zwiększona do kwoty 25 mln złotych. Całość ma zostać spłacona do 25 sierpnia 2025 roku. Z kolei do 30 czerwca 2025 All in! Games SA ma uregulować ostatnie zobowiązanie ratalne w wysokości 1,9 mln złotych wobec krakowskiej firmy One More Level SA (twórców pierwszego Ghostrunnera), wynikające z zawartej umowy wydawniczej.
Nawet na forum inwestorskim portalu finansowego Bankier użytkownicy wyrażają niepokój o sytuację firmy i zapowiedzianej produkcji Phantom Hellcat. I chociaż mówimy o wypowiedziach anonimowych internautów, treść wpisów pokrywa się z problematyką, o której piszemy w niniejszym artykule. Z rocznego raportu wynika według użytkowników, że aktualnie gra nie ma szans powstać, z kolei forumowicze zapoznający się z cyklicznymi sprawozdaniami firmy wnioskują, iż The Farm 51 jako wierzyciel prowadzi egzekucję komorniczą przeciwko spółce.
Pokrywałoby się to z wieściami z 25 maja 2023, kiedy The Farm 51 zerwało umowę wydawniczą z All in! Games dotyczącą gry Chernobylite. Ponadto w raporcie okresowym kwartalnym skonsolidowanym zarząd poinformował, że „zostało podpisane oświadczenie o uznaniu długu i o rozłożeniu spłaty zadłużenia w wysokość 2,7 mln zł na układ ratalny z terminem spłaty ostatniej raty do końca maja 2024 r.”. The Farm 51, wobec braku spłaty zobowiązania, wszczęło 21 marca 2024 postępowanie egzekucyjne na kwotę ponad 2 mln zł.
22 maja 2024, czyli na dzień przed masowymi zwolnieniami, forumowicze podkreślali, że w Ironbird Creations „nie ma nikogo poza szefostwem i jego otoczeniem”, a „tajemnicą poliszynela jest, że firma nie wypłaca od miesięcy wynagrodzeń”. To tylko potwierdzenie, że obserwatorzy rynku doskonale wiedzieli, z czym zmaga się wspomniana spółka. Nie dziwi więc, że kurs akcji AIGAMES od grudnia 2023 stopniowo spada.

Nieco bardziej zaskakiwać mogą komentarze pod notowaniami spółki pochodzące jeszcze z końcówki 2022 roku. Akcjonariusze weszli wówczas w interakcję z pracownikami, a przekaz był następujący: brak wypłat. Podobne wieści otrzymuję od anonimowych developerów – twierdzą oni, że w firmie mówiło się o zwolnieniach całych zespołów i zaległych wynagrodzeniach jeszcze sprzed paru lat.
Skontaktowałem się z kolejnym ekspracownikiem Ironbird Creations, który działał w firmie m.in. właśnie pod koniec 2022 roku. Potwierdza, że już wobec innych developerów zalegano z wypłatami w październiku i listopadzie 2022, a jego samego również dotknęło opóźnienie przelewu. W owym okresie w całym All in! Games odbyły się ponoć masowe zwolnienia, choćby w dziale marketingowym czy wydawniczym.
Perspektywa zarządu All in! Games i Ironbird Creations
Jak wcześniej wspominałem, Kawa mimo nieutrzymywania ścisłego kontaktu z pracownikami i ekspracownikami Ironbird Creations niemal od razu, gdy dowiedział się o powstawaniu tego tekstu, wykonał telefon do redakcji. Po oddzwonieniu do niego zostałem zapewniony, że rozumie, dlaczego ów artykuł powstaje. Podkreślił fatalną sytuację gamedevu na całym świecie i zamiar uregulowania należności wobec zwolnionych developerów. Potrzebował jednak kilku dni na konsultacje z prawnikiem, aby ustosunkować się mailowo do paru nieco szczegółowszych pytań. Odpowiedzi skonfrontowałem z posiadanymi informacjami. Te same pytania wysłałem również prezesowi Ironbird Creations i wiceprezesowi All in! Games, Maciejowi Łasiowi, ale napisał on: „odpowiedzi Marcina były ze mną konsultowane, tak że w zasadzie nie mam nic do dodania”. Informacje poniżej traktujcie więc jako wspólne stanowisko Macieja Łasia i Marcina Kawy.
Zaczęło się od regułki: „Zawsze byliśmy dumni z tego, że podczas gdy tyle studiów, nie radząc sobie z ogólnoświatową sytuacją w branży, zawiesza lub rezygnuje z kontynuacji projektów i w konsekwencji zwalnia pracowników, my ciągle walczymy i nie idziemy tą drogą”. Następnie przekazano, że w celu poprawy sytuacji firmy i zapewnienia stabilnych warunków pracy osobom, które pozostały i dalej działają nad projektem, musiano „zredukować” zespół developerski. Kawa twierdzi, że to nie All in! Games, tylko odrębna spółka w ramach grupy All in! Games, czyli Ironbird Creations SA, jest winna zatrudnionym i zwolnionym osobom pieniądze. Kolejnym powodem zwolnień ma być właśnie chęć niepowiększania tych zobowiązań. Ze zdobytych przeze mnie informacji wynika, że ludziom pozostałym w studiu Ironbird zagwarantowano już teraz ratalną spłatę wynagrodzeń.


Kawa twierdzi, że pracownicy, z którymi nie mógł kontynuować współpracy, zostali poproszeni o zostawienie danych kontaktowych, by dało się poinformować ich o dalszych krokach i terminie uregulowania zobowiązań. Wszyscy z moich rozmówców zaprzeczyli, że zostali poproszeni o takie dane, informując, że nie otrzymali terminu i nie został podjęty taki kontakt. Pokrzywdzeni developerzy wystosowali nawet prośbę o stworzenie wątku mailowego bądź kanału na Discordzie ze wszystkimi, którzy dalej oczekują pieniędzy, ale miano im odmówić. Prezes nazywa jednak osoby zwolnione „sprawdzoną ekipą” i gwarantuje, że będą pierwsze w kolejności do ponownego zatrudnienia, kiedy Ironbird Creations wróci na odpowiednie tory.
Jeżeli chodzi o kwestie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zarząd zaznacza, że „status rozliczeń między ZUS a Ironbird Creations SA nie ma wpływu na otrzymywanie świadczeń ZUS przez pracowników. Status rozliczeń z ZUS był publikowany na przykład w okresowych raportach, które są powszechnie dostępne”. Nie odniósł się jednak w żaden sposób do zarzutu swoich pracowników, że składki nie były odprowadzane.
Kawa, zapytany o to, czy firma zniechęcała developerów do dzielenia się swoimi problemami zawodowymi (miał twierdzić, że może to zadziałać na szkodę spółki), odpowiedział, iż pracownicy objęci zostali standardowymi w tej branży umowami o zachowaniu poufności i nie ma nic wyjątkowego w utrzymywaniu tajemnicy handlowej. Developerzy nie zamierzali jednak zdradzać kulis projektu, tylko planowali zwrócić uwagę odpowiednich instytucji na fakt nieotrzymywania wynagrodzeń. Zakaz informowania o własnych zarobkach nie ma swojego pokrycia w prawie pracy, choć wzmianki w umowach traktujące o niedzieleniu się „informacjami dotyczącymi organizacji pracy i sposobu prowadzenia działalności” mogą być różnie interpretowane prawnie. Dlatego też każde źródło osobowe w tym tekście pozostaje anonimowe – nad owymi ludźmi wiszą potencjalnie wysokie kary.
Kawa dodał też nieformalnie następującą wiadomość: „nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie nie spłacam naszych (obecnych lub byłych) pracowników”. Do momentu publikacji artykułu zwolnieni, z którymi się kontaktowałem, dalej nie otrzymali pieniędzy, a po miesiącach zapewnień zabrano im nawet jakąkolwiek możliwość dowiadywania się na bieżąco o kwestiach wypłacalności All in! Games tudzież Ironbird Creations. Aktualnie pozostawieni są sami sobie, bez środków do życia i na wymagającym rynku pracy. Ludzie jeszcze działający wewnątrz Ironbird Creations, wedle zdobytych przeze mnie informacji, ponoć zaczęli stopniowo odzyskiwać zaległe pieniądze. Po zwolnieniu Leksy Gornovitz firmę miały jednak zacząć opuszczać kolejne osoby.
Co najmniej kilkoro pracowników wysyłało firmie przedsądowe wezwania do zapłaty, na które nigdy nie dostało odpowiedzi.
Czytaj dalej
11 odpowiedzi do “Nie otrzymali wypłat, zostali zwolnieni, czują się oszukani. Dramat pracowników Ironbird Creations i kryzys w All in! Games”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Przykro mi z powodu sytuacji.
Jednak świetny artykuł, ostatnimi czasy prawie nie spotykana jakość.
Jakże trafne i smutne podsumowanie.
Artykuł jest bardzo długi i skrupulatnie napisany, ale tak naprawdę jest to tylko niewielka część problemów jakich doświadczyliśmy pracując w spółce. Mam nadzieję że ten temat będzie kontynuowany bo o tym co tam przeżyliśmy i niektórzy nadal przeżywają można książkę napisać. PiP wielokrotnie był informowany o naszych problemach, sprawę „obserwuje” od kilku miesięcy, ale bez jakiegokolwiek rezultatu.
Karol jak zawsze sztos artykuł. Gratulację za materiał, a wszystkim poszkodowanym życzę tego, aby udało im się wyegzekwować pieniądze. Powodzenia!
Smutne jest to, że w naszym Państwie z kartonu takie sytuacje są w każdej branży. Osobiście znam kilka firm, gdzie pracownicy od 6 miesięcy bez wynagrodzeń, a Prezes ciągle nowe auto. PiP, i inne instytucje jak zwykle dały dupy.
Smutny morał jest taki, że jak ktoś zalega miesiąc to należy spieprzać i od razu do sądu pracy.
Ale ich tam w tej firmie to ktos trzymal na sile? Pracodawca zalega z wyplata to szukam nowej roboty a z nim do sadu. Wielkie mi halo. Kolejna ch*jowa firma na polskim rynku i tyle.
Z faktu, że pracownicy wykazali się daleko posuniętą cierpliwością nie czyniłbym zarzutu. To pewnie wypadkowa dwóch rzeczy. Po pierwsze przekonania, że mają do czynienia z uczciwymi osobami, które chcą zrealizować swe zobowiązania, tylko mają chwilowe kłopoty. Więc ludzie są spolegliwi, nie chcą robić awantur, często obawiają się, że mogą rozwalić całą firmę i pogorszyć również los kolegów i koleżanek. Po drugie lęku (uzasadnionego), że koszty odzyskiwania niewielkich zaległości w wypłatach mogłyby dorównać temu, co ostatecznie udałoby im się odzyskać. Pracownicy w Polsce nie są – wbrew powtarzanej często opinii – jakoś bardzo mocno roszczeniowi. A system jest skonstruowany tak, że „lekki wyzysk” i łamanie umów często uchodzi pracodawcom na sucho. Niestety.
Lekki wyzysk powstaje wlasnie dlatego, ze pracownicy pozwalaja sobie na takie praktyki i nic z tym nie robia. Prawo pracy dosc dobrze chroni pracownika, wiem z praktyki. Po prostu ludzie sie boja wlasnego cienia i chodza do pracy mimo ze pracodawca leci w kulki. Bo „nie chca awantury”. Coz za bezsensowne podejscie. Do pracy nie chodzi sie dla kolegow tylko po to aby zarabiac pieniadze. Pracodawca nie placi? To sie nie pracuje. Sorry, ale to jest wszystko proste jak robienie kupy. Nie ma co do tego dorabiac wiekszej filozofii albo bawic sie w empatie w stosunku do „szefa”. On tej empatii nie ma kiedy nie wyplaca wynagrodzenia i trzeba z nim wtedy jechac na pelnej. Sorry, tak skonstruowany jest ten swiat. Tez bym wolal zeby bylo zawsze milo i fajnie, ale nie jest i trzeba walczyc o swoje a nie opowiadac takie dyrdymaly jak w wielu takich newsach.
Nolster chyba powinien był zostać przy recenzowaniu Tony Hawków zamiast brać się za robienie giereczek.
Smutna sprawa.
Niebywałe.
Państwo z kartonu, PIP sie przyglada jak od 5 miesiecy ludzie pensji nie otrzymuja.
To jest chory kraj, czlowiek na etacie moze umrzec z glodu pracujac za darmo i nie majac na rachunki, ale Pana biznesmana ruszyc nie wolno!
Juz w drugim miesiącu komornik z asysta Policjo powinno wjechac do willi wlasciciela firmy i postawic ultimatum- pieniadze zalegle w ciagu 30 dni, albo wszystko licytujemy.
Zadnej ochrony mienia dla Zarzadu i wlasciciela, to jego firma, to on wykorzystal ludzi, on ponosi ryzyko i odpowiedzialnośc.
Panstwo powinno chronic slabszego czyli pracownika, a nie biznesmana.
Nie masz na pensje? Oglaszasz bankructwo! Wtedy ludzie przynajmniej znajduja prace gdzie indziej i nie sa w plecy wiecej niz 1 pensja, ktora odzyskaja wpisujac sie na liste dluznikow firmy.
Jak taki jest gamedev to niech umiera! Im szybciej tym lepiej.
Tymczasem urzednicy sie przygladają, widac im pensyjki wpadaja i moga sobie pozwolic na rażace zaniedbania.
Tymczasem ludzie cierpia, a Pan biznesman ma juz 6 miesiac darmowych niewolników.
Obrzydliwe!
Razem ze znajomymi jesteśmy w podobnej sytuacji. Tylko rok dłużej. Czekamy na wypłaty za styczeń-czerwiec 2023. Wszyscy się zwolnili a zarząd nadal próbuje grać „dajcie nam chwilę, ogarniemy to i jeszcze będzie premia za cierpliwość”. po ponad 1,5 pieniędzy nadal brak. Prezes własnego kapitału oficjalnie nie ma. PIP narzucił tylko karę za nieterminowe wypłaty wynagrodzenia co paradoksalnie odbiło się tylko na deweloperach bo jak mogli coś dostać tak poszło na kary. Kiedy już wystosowałem im pismo sądowe to nagle cyk, dokonujemy cesji i wszystkie papierki muszę kolekcjonować od nowa na firmę która przejęła długi a o której nazwy nikt nie może się doprosić. Ogólnie to niemal pogodziłem się już z tym, że pół roku moich wypłat poszło się jechać. Co gorsza nadal czuję na sobie efekty kredytów branych na opłaty mieszkania gdy wypłaty miały być „za tydzień”. Najgorsze, że po czymś takim jestem tak wypalony zawodowo, że trudno mi się zdobyć nawet na odświeżenie portfolio bo w sumie po co? Straciłem trochę wiarę i w ludzi i branżę. Miałem mieć na wkład własny na mieszkanie, a zamiast tego siedzę kątem u matki i mam problem by znaleźć jakąkolwiek prace. Mam nadzieję, że chociaż ludzie z AIG skończą lepiej i coś uda im się wywalczyć.