Od Draculi i Sonika po LEGO – krótka historia studia Traveller´s Tales

Traveller’s Tales powstało w 1989 roku, a więc na szesnaście lat przed premierą ich pierwszej gry z LEGO w tytule. Jednak niemal od początku zajmowali się produkcjami na licencjach…
Nastoletnia miłość do komputerów
Jednym ze współzałożycieli Traveller’s Tales jest Jon Burton, który do dzisiaj rządzi studiem. Pierwszy raz z komputerem zetknął się w wieku 14 lat, kiedy u wujka zobaczył VIC-20 – i jak to w takich historiach bywa, od razu oszalał na jego punkcie. Korzystając ze szkolnych egzemplarzy podobnych komputerów rozwijał swoje umiejętności programistyczne, czego owocem była platformówka Indiana Fred and the House of Doom. Później rodzice kupili mu Spectruma, na którym tworzył gry, a później wysyłał je różnym wydawcom pokroju Firebird. Za każdym razem dostawał odpowiedź odmowną (jak wszystkie miały takie tytuły, to raczej nic dziwnego!).
Nie poddał się – za pieniądze, które miał przeznaczyć na prawo jazdy, kupił Amigę. Nie zaczął jednak pisać kolejnych gier, a dema technologiczne, które uznał za ciekawsze testy umiejętności. Wraz z kolegami organizował turnieje programistyczne, a ich efekty pokazywał w sklepie komputerowym w Southport. Tam właśnie spotkał swojego przyszłego wspólnika – Andy’ego Ingrama.Razem postanowili zająć się produkcją gier, bo właśnie w nich kryły się pieniądze. Stworzyli demo składające się z przewijanego poziomu i smoka na końcu – jednemu z pracowników sklepu spodobało się ono na tyle, że skontaktował Burtona i Ingrama z firmą Psygnosis.
Dla młodych developerów był to szczyt marzeń – Psygnosis było jednym z najbardziej znanych wydawców. Nie przyjęli jednak oferty dyrektora firmy, Iana Headlingtona, który chciał wydać i sfinansować ich pierwszy projekt. Nie byli jeszcze w stanie zrobić pełnej gry, która nadawałaby się do pudełkowej dystrybucji. Kiedy w końcu się udało, jeszcze raz pokazali się szefostwu Psygnosis. O dziwo, nadal byli zainteresowani.
Tak narodziło się założone w 1989 roku Traveller’s Tales. Pierwszym ich projektem było Leander (1991), czyli gra była podobna do Shadow of the Beast – jednej z poprzednich produkcji Psygnosis. Była też jednym z najlepiej sprzedających się tytułów na Amigę. Przenieśli ją więc też na Mega Drive (pod nazwą The Legend of Galahad) i chociaż nie odniosła sukcesu, poznali się wtedy na talencie Davida Dootsona: przyjaciela i, jak możecie się domyślać, od tej pory kolejnego członka zespołu.
Następnym projektem Traveller’s Tales było Puggsy – produkcja będąca pierwotnie demem technologicznym innej ekipy, która uznała, że nie będzie w stanie zrobić z niego pełnoprawnej gry. Burton prawie wszystko wyrzucił do kosza (oprócz postaci głównego bohatera) i zaczął nad nią pracować od zera. Stroną graficzną zajmował się Ingram, a za port na Mega CD znowu odpowiedzialny był Dootson. Produkcja w założeniach miała rywalizować z Mario, ale ostatecznie, jak przyznał Burton, „zaginęła w fali tytułów na Mega Drive’a”.
Dracula, czyli początek przygody z licencjami
Mimo wszystko Psygnosis było zadowolone i zaoferowało ekipie zrobienie pierwszego dużego projektu – gry na licencji Drakuli, filmu Coppoli. Mimo początkowych oporów, studio zgodziło się i dobrze na tym wyszło, bo produkcja sprzedała się na tyle dobrze, że mogło otworzyć własne biuro (…umiejscowione nad sklepem zoologicznym).
To był zresztą początek długiej i owocnej przygody z licencjami – dzięki zawartej przez Sony umowie z Disneyem, Traveller’s Tales zrobiło Mickey Manię (wydaną w październiku 1994 roku na Mega Drive platformówkę z Myszką Miki) i egranizację Toy Story. Na stworzenie tej ostatniej ekipa miała zaledwie siedem miesięcy, ale krótki czas nie był jedynym problemem – gra miała bazować na silniku pierwszego Dooma.
Dzięki sukcesowi Mickey Manii, Traveller’s Tales przyciągnęło uwagę SEGI, która powierzyła im swoją największą maskotkę, oferując studiu współpracę przy Sonic 3D Blast – nowej, 16-bitowej grze z niebieskim jeżem na Mega Drive’a z 1996 roku. Firma miała pełne ręce roboty, bo jeszcze zajmowała się kontynuacją Toy Story i projektem tworzonym przez Rodneya Matthewsa. I w tym momencie pojawił się zgrzyt.
Psygnosis zaproponowało Ingramowi założenie własnego studia w zamian za wsparcie finansowe. Ten ofertę przyjął i zabrał kilku kluczowych członków Traveller’s Tales, z którymi założył T2 – studio znane później jako Hammerhead. Nowy zespół dokończył projekt Matthewsa (wydany na PC i PlayStation w 1999 roku jako Shadow Masters), a później przeniósł Quake’a II na pierwszą konsolę Sony. Firma nie przetrwała jednak długo i w 2002 roku została zamknięta – Burton przygarnał jednak „dezerterów”.
W międzyczasie Traveller’s Tales zrobiło kolejną produkcję z Sonikiem – wydaną w 1997 roku na SEGA Saturn wyścigówkę Sonic R, która początkowo miała być grą na licencji F1. Okazała się jednak niewypałem, czemu winni byli włodarze Psygnosis, którzy zażądali od developerów wprowadzenia ustawień kamery, które negatywnie odbiły się na rozgrywce.
Nie przeszkodziło to studiu w rozwoju. W 2002 roku na PS2 światło dzienne ujrzało Haven: Call of the King – ambitna produkcja, w której gracz (w skrócie) eksplorował różne planety. Nad projektem – powstającym przez trzy lata – czuwał sam Burton, niestety gra nie odniosła sukcesu rynkowego. Później ekipa wypuściła jeszcze kilka licencjonowanych gier – w tym m.in. Bionicle Heroes i egranizację Opowieści z Narnii. Prawdziwa „dojna krowa” jednak dopiero na ich drodze miała się dopiero pojawić.
Niech klocki będą z wami
LEGO przedstawiło koncernowi LucasArts projekt gry Star Wars, w której główną rolę odgrywałyby duńskie klocki. W wyniku różnych zawirowań i splotów okoliczności (w tym m.in. przejęcia dysponującego prawami do licencji LEGO Giants Interactive przez Traveller’s Tales) stworzenie produkcji zaoferowano ekipie Burtona i Ingrama. To był strzał w dziesiątkę – wydana w marcu 2005 roku na PC, PS2, Xboksa, GameCube’a i GBA gra sprzedała się w 7 milionach egzemplarzy. Przepis na sukces był prosty – zrobić parodię Gwiezdnych Wojen, w roli (kilkudziesięciu!) bohaterów umieścić klocki, a wszystko przyprawić przyjemną rozgrywką z trybem kooperacji. Tak narodziła się seria, którą znamy do tej pory.
To był dopiero początek – w świat LEGO przenoszono inne znane marki. Rdzeń zabawy się nie zmieniał, a był jedynie ulepszany. W LEGO Batman z 2008 roku po raz pierwszy dodano częściowo otwarty świat – gracze mogli w miarę swobodnie poruszać się po klockowym Gotham. Skalę wolności znacznie powiększono w wydanym cztery lata później sequelu, a nie można przecież też zapomnieć o różnych gadżetach i pojazdach Mrocznego Rycerza i jego kamratów.
LEGO Batman 2 jest też pierwszą grą z cyklu, w której niezrozumiałe dźwięki zastąpiono profesjonalnym dubbingiem (w rolę Bruce’a Wayne’a wcielił się Troy Baker). Co ciekawe, w ubiegłym roku ukazał się film animowany oparty na produkcji Traveller’s Tales. W wydanej niedawno trójce developerzy poszli o krok dalej, osadzając część rozgrywki w kosmosie.
Po sukcesie LEGO Star Wars, Jon Burton sprzedał swoje studio koncernowi Warner Bros. Sam tłumaczy, że był to idealny ruch, bo dzięki temu jego ekipa otrzymała dostęp do szerokiego wachlarza marek i licencji (i to nie tylko z portfolio wytwórni – w ubiegłym roku pojawiła się produkcja z superbohaterami Marvela).
Czytaj dalej
4 odpowiedzi do “Od Draculi i Sonika po LEGO – krótka historia studia Traveller´s Tales”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Objection – Bionicle Heroes też było grą Lego.
a o lotr aragons quest z 2009 też zrobionym prze TT to redakcja zapomniała rozumiem
@down widocznie nie było o czym pisac 😉 nie wiem, nie grałem
A gdzie gameplay draculi?