Pamiętacie telewizję Hyper? Oto jak powstał kultowy program o grach [REPORTAŻ]
W czasach, gdy YouTube jeszcze nie istniał, a prasa nie wymierała, w telewizji dostępnych było kilka programów traktujących o grach komputerowych. Jeden z nich, legendarny Hyper, wychował całe pokolenia fanów, którzy wspominają go do dzisiaj.
Niedługo po pamiętnym dublecie Zinedine’a Zidane’a w finałowym meczu przeciwko Brazylii na mistrzostwach świata, a konkretnie 6 września 1998 roku, francuski koncern Infogrames (przekształcony później na Atari) na mocy dwuletniej umowy dystrybucyjnej z Canal+ Multimedia rozpoczął nadawanie telewizyjnego bloku poświęconego grom komputerowym – Game One. Oprócz wiadomości, recenzji i szeroko pojętej publicystyki ze świata elektronicznej rozrywki widzowie mogli oglądać tam również anime, w tym „Naruto” czy „Dragon Balla”. Z łatwością zauważycie, że pierwsze dwie czołówki Game One mocno wpłynęły na muzykę z intro Hypera.
POLSKIE GAME ONE
Kolejne nazwy i ogólne dzieje Canal+ niepotrzebnie odciągnęłyby nas od tematu Hypera, więc wróćmy do końcówki XX wieku i emitowanych wieczorową porą programów o grach. Groupe Canal+ w 1999 roku posiadało 75% udziałów w polskim Canal+ Cyfrowym (pozostałe 25% należało do amerykańskiego LGI Ventures B.V.). W latach 1999-2001 między Odrą a Bugiem Game One nadawano po polsku zaraz po 20.00, gdy MiniMax zachęcał najmłodszych do spotkania z Morfeuszem. Do dzisiaj nie zachowały się praktycznie żadne materiały z naszej rodzimej wersji Game One oprócz trwających 10 minut przerywników i tzw. identów wrzuconych na YouTube’a. To pasmo nie było biologicznym ojcem Hypera, chociaż badania genetyczne wskazują na wyraźne pokrewieństwo.
W tym momencie do akcji wchodzi Tomek Kreczmar, mój pierwszy rozmówca, którego wspomnienia i anegdoty z hyperowych czasów możecie również przeczytać na jego blogu – Holistyczny.
Kreczmar w kwietniu 2003 roku przejął w Hyperze funkcję program supervisora po Miłoszu Brzezińskim (z którym bezskutecznie próbowałem się skontaktować) i pełnił ją aż do końca istnienia pasma. Przy czym nie był związany z Hyperem od jego startu. Jak mówi, całą historię rezygnacji z tłumaczenia francuskojęzycznego kanału poznał z drugiej ręki. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że od początku za proces produkcyjny odpowiadały Gosia Seck oraz Katarzyna Kopczyńska.
Tomek Kreczmar: Game One mocno odstawało i z perspektywy naszego widza było nieatrakcyjne. Francja była bardzo „nintendowa”, a w Polsce początku XXI wieku ten rynek praktycznie nie istniał. Wtedy w szefostwie lokalnej Cyfry zrodziła się myśl, aby stworzyć coś swojego. Powstały zręby koncepcji kanału, który miał trafiać na kilka podobnych rynków, m.in. węgierski i rumuński. Idea była taka, że przygotowujemy jedno wideo, zmienia się treść i nagrywa lektora dla każdej wersji językowej. Wadą tego rozwiązania było to, że za granicą uznano takie pasmo za samowystarczalny projekt ze sporą liczbą sponsorów, w związku z czym nie otrzymał on dużego budżetu. W Polsce podchodzono do tego podobnie, a ostatecznie Hyper przetrwał tylko u nas i nie umocnił się w żadnym innym kraju.
Kreczmar swoją przygodę w Hyperze rozpoczynał właśnie od przerabiania węgierskich opisów na polski. Wcześniej zajmował się tym ktoś zupełnie niezaznajomiony ze specyfiką medium, a Tomek odpowiednio dopasowywał translację do czasu trwania klipu i zachowywał przy tym merytoryczną skrupulatność. Według niego bezpośrednie przekłady wspomnianych klipów z węgierskiego do niczego się nie nadawały.
Pierwotnie budżet pozwalał na realizację pięciu klipów miesięcznie przy czterogodzinnej ramówce, do której dokooptowywano anime. Za finansowanie reszty mieli odpowiadać sponsorzy. Tym samym 1 września 2001 roku wystartowała telewizja Hyper, najpierw pod przewodnictwem Brzezińskiego, a od 2003 – Kreczmara.
RAMÓWKOWE BOJE
Z blogowych wspominek Kreczmara wynika, że oprócz realizatora oraz prowadzącego dany program należało również opłacić muzykę. Podobno kilka telefonów do dystrybutorów załatwiało sprawę, a my mogliśmy oglądać Hypera Classic(*), słuchając przy tym U2, Korna czy innych popularnych wówczas artystów. Nie zawsze było jednak kolorowo, bo, jak mówi Tomek, jego wywiad z Agnieszką Chylińską rozpoczął się od tłumaczeń, skąd piosenki O.N.A. w ogóle wzięły się na antenie.
(*) Program został stworzony nieco później, aby wykorzystać klipy nienadające się do emisji. Wynikało to z postępu technologicznego, m.in. zmiany z 4:3 na 16:9 czy wprowadzenia jakości HD.
Pasmo początkowo stawiało duży nacisk na tzw. klipy, podczas których emitowano fragmenty rozgrywki z nowszych produkcji lub, jak w przypadku wspomnianego Hypera Classic, starsze gameplaye. Znalazło się również miejsce na przybliżanie widzom wydanych niedawno tytułów, czemu towarzyszył głos lektora (szczególnie w pamięć zapadł mi w tej roli Jacek Kopczyński). Z czasem przy większym budżecie i częstszych współpracach stawiano na bardziej oficjalne materiały. Z tego zresztą zrodziły się Hyper Originals, przyprawione klimatyczną muzyką klipy, które prezentowały grę, w tym wykreowany na jej potrzeby świat i przedstawioną w niej narrację. Pierwotną koncepcję możecie zobaczyć na przykładzie poniższego klipu do Mirror’s Edge.
Przez kolejne lata na ekranach telewizorów mogliśmy oglądać programy, które w świadomości wielu osób tkwią do dzisiaj: Hyper Express, Fresh Air, Joint czy Talking Heads. W pewnym momencie Hyper stał się pełnoprawną redakcją, zapraszaną przez wydawców na zagraniczne wyjazdy oraz prezentacje przedpremierowe. W trakcie rozwoju stacji, jej zaplecza oraz narzędzi realizacyjnych powstał jeszcze jeden kultowy show – Review Territory.
Co nieco na temat tego programu opowiedział mi Tadeusz Zieliński, czyli osoba, która bardzo szybko przychodzi na myśl przy okazji jakichkolwiek wspominek o Hyperze. Swoją przygodę z telewizją słynny Tadek rozpoczął w 1999, kiedy Aleksy Uchański, ówczesny redaktor naczelny magazynu Gambler, wysłał go do programu Meta, gdzie Zooltar (takim nickiem posługuje się Zieliński) zdobywał obycie z kamerą. Później już w Hyperze realizował m.in. Ściągawki, a w 2005 roku Kreczmar zaproponował mu i Brzezińskiemu prowadzenie Review Territory.
Tadeusz Zieliński: Program zaczął się jako pecetowiec kontra konsolowiec. Po dwóch latach istnienia Review upowszechniły się konsole nowych generacji (PlayStation 3 oraz Xbox 360), skutkiem czego ta granica bardzo się zatarła. Nagle nie byliśmy w kontrze ze względu na platformę i musieliśmy ścinać się jako pełnoprawni recenzenci. Miłosz miał skłonność do ciągłego bycia przeciwko mnie, nawet gdy nam obu dana gra się podobała. Wiesz, to było troszkę reżyserowane. RT wzorowane było na Sondzie prowadzonej przez Andrzeja Kurka i Zdzisława Kamińskiego. Ich głównym pomysłem na ten format było postawienie naprzeciwko siebie dwóch gości, którzy się kłócą, a „dymy” najlepiej sprzedają się w telewizji. Prostym przykładem są debaty, nie tylko polityczne, a my postanowiliśmy zrobić to samo.
Review Territory nagrywane było pierwotnie na ulicy Kawalerii w Warszawie, czyli w ówczesnej siedzibie Canal+ (niegdyś ambasadzie Korei Południowej). Później przeniesiono się na Sadybę do nowego budynku popularnej Cyfry. Tam sesje odbywały się wieczorami na korytarzu, przez co zdjęcia często przerywała m.in. sprzątaczka czy zamaszyście zamykający drzwi pracownicy tamtejszych firm. Następnie wykorzystywano miejscówkę niedaleko restauracji Regeneracja, blisko Archiwum Filmoteki Narodowej. Tam za studio służyła piwnica z blue screenem, a w schyłkowej fazie nagrywano w prywatnym mieszkaniu Michała Glocka (do którego przejdziemy w późniejszych akapitach).
Kilka pierwszych odcinków sponsorował Logitech, więc należało wymyślić sposób, jak zaprezentować dany sprzęt. Tak powstało m.in. słynne mierzenie kabla bez kabla, gdy chłopacy na koniec odcinka zeszli do piwnic ówczesnej siedziby i sami się zdziwili, że urządzenie wciąż było responsywne. Takie działania wymagały sporej kreatywności i jednoczesnego wyważenia tonu, aby nie wchodzić nagle w niebezpieczne rejony oficjalnej reklamy.
Świetnym programem okazało się również tworzone wpierw na Węgrzech Fresh Air. Z początku sponsorował je CD Projekt, a później – wraz z pojawieniem się na naszym rynku kolejnych wydawców – Sony, Electronic Arts czy Ubisoft. Nie były to recenzje, lecz prezentacje. Jak pisze Kreczmar na Holistycznym, idea polegała na tym, aby opowiedzieć o grze, jej mocnych stronach i wrzucić parę ciekawostek. Problem pojawiał się wtedy, gdy np. Sony chciało przedstawienia swoich dwóch tytułów w zaledwie 13 minut. Sztuką było przyciąć to w taki sposób, aby program nie wydawał się chaotyczny. Poniżej możecie obejrzeć jeden z pierwszych Fresh Airów, zrealizowany najpierw u naszych „bratanków”.
Do galerii sław możemy dopisać jeszcze wspomniane wcześniej Talking Heads, Ściągawki, Duel of Titles, Joint oraz Hot News. Większość z nich bez problemu znajdziecie w licznie zachowanych do dzisiaj archiwach dostępnych na YouTubie.