10
18.12.2022, 13:57Lektura na 7 minut

Piłka skopana, czyli przegląd najgorszych gier piłkarskich w historii

Przed nami (a na pewno przede mną, bo kiedy przeczytacie ten artykuł, przewidzieć nie mogę) finał Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Katarze. Wielu osób, nieukontentowanych rozstrzygnięciem boiskowym, zechce na pewno rozegrać parę meczów na ekranie monitora albo telewizora. Tylko w jakiej grze? Najnowszej odsłonie FIFY? Czy może w którejś ze wspaniałych kaszanek?


Dawid „DaeL” Biel

Historia piłki nożnej w grach wideo liczy sobie już ponad 43 lata. I zawiera pułapki, które warto ominąć. Zapraszam was zatem do zapoznania się z subiektywnym przeglądem najgorszych kopanek w historii. Zagrałem, abyście wy nie musieli.


Ex aequo miejsce 6 – Polska Goola! i Era Futbolu

„O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju! / Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju”, pisałby zapewne o 2002 Adam Mickiewicz, gdyby nadal żył i był kibicem (jako mesjanistyczny romantyk miał ku temu stosowną podbudowę). Szaleństwo powrotu reprezentacji Polski na mundial udzieliło się również polskim graczom, którzy sięgali po niskobudżetowe, sprzedawane w każdym kiosku produkcje poświęcone nie tyle samej piłkarskiej imprezie, co udziałowi w niej Polaków. I gwoli sprawiedliwości, trzeba oddać, że zdarzały się wśród nich gry całkiem znośne, jak Piłkarskie Mistrzostwa Świata 2002: Japonia-Korea. Dwie produkcje zasłużyły wszakże na wzmiankę na tej liście.

2
zdjęć

Polska Goola! była po prostu klonem gier z serii FIFA, uboższym pod absolutnie każdym względem, drętwym, jeśli chodzi o mechanikę gry, i pozbawionym oficjalnej licencji, więc ani mistrzostw tu nie uświadczyliśmy, ani prawdziwych zawodników. No, ale może ktoś miał ochotę poprowadzić reprezentację, w której gole strzelał Olisatebe, a na bramce stał Dudec? Na osłodę mecze komentował Mateusz Borek, który na użytek produkcji nagrał kilka zdań. I to dosłownie kilka, bo łączna długość powtarzalnego komentarza raczej nie przekraczała 10 minut.

Jeśli chodzi o jakość produkcji, to na podobnym poziomie stała Era Futbolu, ale w tym wypadku producenci przynajmniej odpalili działkę PZPN-owi, więc nazwiska polskich zawodników zamieszczono w grze w wersji poprawnej. I tylko ich, reszta świata nadal straszyła „potworkami” w składach. Gra została wszakże zapamiętana z innego powodu. Jej być może najbardziej charakterystyczną cechą stała się sekretna taktyka pozwalająca regularnie generować dwucyfrową liczbę zdobytych goli. Otóż bramkarz nie potrafił bronić strzałów oddanych między 40 a 50 metrem. Szkoda, że mechanizm ten nie działał na prawdziwym mundialu w 2002 roku, bo dla reprezentacji, które z trudem wychodziły z własnej połowy – jak Polska w meczu z Portugalią – byłoby to zbawieniem.

Ale oczywiście Era Futbolu zapisała się w pamięci graczy jeszcze jednym – zamieszczoną na okładce facjatą Jerzego Engela. Choć niektórzy do dziś twierdzą, że tak naprawdę to niewykorzystane w Skokach Narciarskich 2002 zdjęcie Apoloniusza Tajnera.


Miejsce 5 – eFootball 2022

Czy eFootball 2022 jest grą kiepską samą w sobie? Jak najbardziej. Ale miejsce na tej liście otrzymuje również dlatego, iż pogrzebał znakomitą niegdyś serię Pro Evolution Soccer. Pół biedy, że PES, rywalizujący z Fifą przez dwie dekady, skończył jako tytuł free-to-play. Gorzej, że niemal pod każdym względem zaliczył regres w stosunku do poprzednich odsłon. Uraczył nas dziwaczną, nierealistyczną fizyką gry. Przeraził brzydkimi animacjami. Ale przede wszystkim zdradził wszystko, za co kochali go gracze, czyniąc sterowanie piłkarzami sztywnym i reagując z solidnym opóźnieniem na wciskane przez nas przyciski. No, a jeśli ktoś mimo wszystko się wciągnął i chciał pobawić się w eFootballu 2022 trochę dłużej, to musiał zabulić, wcale nie mniej niż za pełnoprawne, komercyjne wydanie. Choć na szczęście takich osób wiele nie było.

eFootball
eFootball

Miejsce 4 – Michael Owen’s WLS 99

Wydane na Sony PlayStation WLS 99 dostarcza frajdy tylko w jednym momencie. W trakcie intro na ekranie pojawia się twarz Michaela Owena, słynnego angielskiego napastnika, który w najbardziej drewniany z możliwych sposobów wita nas w swojej grze i zaprasza do zabawy. Jest z tego kupa śmiechu, ale na tym radość się kończy, bo sama gra okazuje się po prostu niewiarygodnie brzydka. Nie przesadzę, mówiąc, że WLS 99 wygląda dużo gorzej niż pierwsze pecetowe kopanki 3D, takie jak FIFA Soccer z 1996 czy Actua Soccer, który powstał aż cztery lata przed grą z Michaelem Owenem na okładce. Do produkcji wydanych równolegle WLS nie może się nawet porównywać. Zawodzi nie tylko jakość modeli czy tekstur, ale również pokraczne animacje, po których trudno rozpoznać, czy mamy do czynienia z rywalizacją futbolową, czy sparingiem kickbokserskim. I gdyby chociaż akcja była dynamiczna, a sterowanie responsywne… Niestety WLS 99 to po prostu słaba gra z paskudną grafiką.


Miejsce 3 – Tony Meola’s Sidekicks Soccer

Ta gra miała okazać się przełomowa. A przynajmniej tak wynikało z pierwszych zapowiedzi. Choć fakt, że firmowało ją nazwisko bramkarza reprezentacji Stanów Zjednoczonych, wskazuje, iż wydawca nie był na tyle pewny sukcesu, by zainwestować duże pieniądze w licencję. Tym niemniej trzeba Sidekicks Soccerowi oddać sprawiedliwość – tej kopance na 16-bitowego SNES-a nie brakowało ambicji. Twórcom gry zamarzyło się przedstawienie boiska w widoku 3D z kamerą umieszczoną za plecami zawodnika posiadającego aktualnie piłkę. Oczywiście prawdziwy engine 3D na 16-bitowej konsoli raczej by się nie sprawdził, dlatego studio Sculptured Software wykorzystało popularny w grach wyścigowych (takich jak chociażby Super Mario Kart) pseudotrójwymiarowy tryb graficzny Mode 7.

Tony Meola's Sidekick Soccer
Tony Meola's Sidekick Soccer

Rzecz jasna pojawił się w związku z tym problem. Mode 7 nie jest w stanie prawidłowo oddać perspektywy podczas obrotów. A w grze futbolowej z widokiem TPP każde przejęcie piłki oznacza obrót kamery o 180 stopni. W skrajnych przypadkach, w przeciągu minuty, kamera potrafiła zatoczyć aż kilkanaście kółek, udowadniając, że nawet ludzie odporni na chorobę lokomocyjną mogą odczuwać przed ekranem nudności. Bez dłuższych przerw w trakcie rozgrywki – albo sporego zapasu aviomarinu – Sidekicks Soccer wiele radości nie dostarczał.


Miejsce 2 – World Cup Carnival

Wydany w 1986 roku na komputery ZX Spectrum World Cup Carnival był pierwszą grą na oficjalnej licencji FIFA. WCC było też jedną z najniżej ocenianych gier piłkarskich w historii. A wszystko z powodu drobnego nieporozumienia. Kiedy U.S. Gold nabyło licencję od Fify, pracę nad futbolówką powierzono Ocean Software. To przynajmniej jedna z wersji zdarzeń, bo we wspomnianym studiu nie wszyscy o tym słyszeli. Dość powiedzieć, że o tym, iż żadna gra piłkarska nie powstaje, w U.S. Gold usłyszano na trzy miesiące przed rozpoczęciem mundialu. Trzeba więc było zmontować na szybko jakąś prowizorkę. Po rozmowach z wszystkimi studiami developerskimi z Wysp Brytyjskich udało się znaleźć śmiałków z Arctic Computing, którzy… dokonali kilku zmian w swojej wydanej dwa lata wcześniej, nisko ocenianej grze World Cup Football i przedstawili ją jako zupełnie nowy tytuł. Gracze nie dali się nabrać.


Miejsce 1 – Graeme Souness: Vector Soccer

Nieudane gry trójwymiarowe i mało znani piłkarze chyba idą w parze. O dokonaniach Graeme’a Sounessa – szkockiego pomocnika, który na przełomie lat 70. i 80. zaliczył kilka niezłych sezonów w Middlesbrough i Liverpoolu – słyszało raczej niewielu fanatyków futbolu. O wydanej w 1991 roku grze wykorzystującej nazwisko piłkarza – pewnie jeszcze mniej osób. I całe szczęście, bo Graeme Souness: Vector Soccer to prawdopodobnie najgorsza kopanka w historii gier wideo.

Graeme Souness: Vector Soccer
Graeme Souness: Vector Soccer

A fenomen ów da się wyjaśnić jednym prostym pojęciem: płynność rozgrywki. Czy może raczej brak płynności, i to skrajny. Złośliwiec mógłby zauważyć, że współcześni twórcy gier wideo koncentrują się na tym, ile klatek na sekundę są w stanie wydusić z „maszyny”, podczas gdy autorzy Vector Soccera podeszli do problemu twórczo, zastanawiając się raczej, ile sekund przypadnie na jedną klatkę animacji. Jako że część czytelników zapewne wzięła to za hiperbolę, śpieszę z wyjaśnieniem: ta trójwymiarowa kopanka z wektorową grafiką wyświetlała na Atari ST i Amidze 500 od 5 (w trybie najniższych detali) do 0,5 klatki na sekundę. I nie można tu winić słabości obu komputerów w wyświetlaniu grafiki 3D. Bo choć faktycznie znajdujący się w sercu obu „maszyn” procesor Motorola 68000 z trzema wymiarami radził sobie słabo, to jednak wcześniej i potem powstawały na tych urządzeniach bardziej płynne i efektowniejsze gry 3D.

Vector Soccer był po prostu produkcją zupełnie spapraną. Na domiar złego, mimo dostrzegalnej gołym okiem kompletnej niegrywalności tego tytułu, zdecydowano się go wydać.


Czytaj dalej

Redaktor
Dawid „DaeL” Biel

Wiceprezes Stowarzyszenia Solipsystów Polskich. Zrzęda i maruda. Fan Formuły 1, wielkich strategii Paradoksu i klasycznych FPS-ów. Komputerowiec. Uważa, że postęp technologiczny mógł spokojnie zatrzymać się po stworzeniu Amigi 1200 i nikomu by się z tego powodu krzywda nie stała. Zna łacinę, ale jej nie używa, bo zawsze kończy się to przypadkowym przyzwaniem demonów. Dużo czyta, ale zazwyczaj podczas czytania odpływa w sen na jawie i gubi wątek książki. Uwielbia Kubricka, Lyncha, Lovecrafta, Houellebecqa i Junji Ito. Przeciwnik istnienia deadline'ów na nadsyłanie tekstów. Na stałe w CD-Action od 2018 roku. Kiedyś tę notkę rozszerzy, na razie pisze pod presją Barnaby.

Profil
Wpisów79

Obserwujących16

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze