Piłka skopana, czyli przegląd najgorszych gier piłkarskich w historii

Piłka skopana, czyli przegląd najgorszych gier piłkarskich w historii
Przed nami (a na pewno przede mną, bo kiedy przeczytacie ten artykuł, przewidzieć nie mogę) finał Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Katarze. Wielu osób, nieukontentowanych rozstrzygnięciem boiskowym, zechce na pewno rozegrać parę meczów na ekranie monitora albo telewizora. Tylko w jakiej grze? Najnowszej odsłonie FIFY? Czy może w którejś ze wspaniałych kaszanek?

Historia piłki nożnej w grach wideo liczy sobie już ponad 43 lata. I zawiera pułapki, które warto ominąć. Zapraszam was zatem do zapoznania się z subiektywnym przeglądem najgorszych kopanek w historii. Zagrałem, abyście wy nie musieli.

Ex aequo miejsce 6 – Polska Goola! i Era Futbolu

„O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju! / Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju”, pisałby zapewne o 2002 Adam Mickiewicz, gdyby nadal żył i był kibicem (jako mesjanistyczny romantyk miał ku temu stosowną podbudowę). Szaleństwo powrotu reprezentacji Polski na mundial udzieliło się również polskim graczom, którzy sięgali po niskobudżetowe, sprzedawane w każdym kiosku produkcje poświęcone nie tyle samej piłkarskiej imprezie, co udziałowi w niej Polaków. I gwoli sprawiedliwości, trzeba oddać, że zdarzały się wśród nich gry całkiem znośne, jak Piłkarskie Mistrzostwa Świata 2002: Japonia-Korea. Dwie produkcje zasłużyły wszakże na wzmiankę na tej liście.

{„alt” => „”, „caption” => „”, „imageUrls” => [„/wp-content/uploads/2022/12/18/06f8593c-fb7a-41b7-87a0-3052be3794d9.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/12/18/83d09e2b-32bd-4e99-8121-6ebd77b12728.jpeg”], „isStretched” => false}

Polska Goola! była po prostu klonem gier z serii FIFA, uboższym pod absolutnie każdym względem, drętwym, jeśli chodzi o mechanikę gry, i pozbawionym oficjalnej licencji, więc ani mistrzostw tu nie uświadczyliśmy, ani prawdziwych zawodników. No, ale może ktoś miał ochotę poprowadzić reprezentację, w której gole strzelał Olisatebe, a na bramce stał Dudec? Na osłodę mecze komentował Mateusz Borek, który na użytek produkcji nagrał kilka zdań. I to dosłownie kilka, bo łączna długość powtarzalnego komentarza raczej nie przekraczała 10 minut.

Jeśli chodzi o jakość produkcji, to na podobnym poziomie stała Era Futbolu, ale w tym wypadku producenci przynajmniej odpalili działkę PZPN-owi, więc nazwiska polskich zawodników zamieszczono w grze w wersji poprawnej. I tylko ich, reszta świata nadal straszyła „potworkami” w składach. Gra została wszakże zapamiętana z innego powodu. Jej być może najbardziej charakterystyczną cechą stała się sekretna taktyka pozwalająca regularnie generować dwucyfrową liczbę zdobytych goli. Otóż bramkarz nie potrafił bronić strzałów oddanych między 40 a 50 metrem. Szkoda, że mechanizm ten nie działał na prawdziwym mundialu w 2002 roku, bo dla reprezentacji, które z trudem wychodziły z własnej połowy – jak Polska w meczu z Portugalią – byłoby to zbawieniem.

https://www.youtube.com/watch?v=cZUx_CwFjUk&ab_channel=ArchiwaliaTV

Ale oczywiście Era Futbolu zapisała się w pamięci graczy jeszcze jednym – zamieszczoną na okładce facjatą Jerzego Engela. Choć niektórzy do dziś twierdzą, że tak naprawdę to niewykorzystane w Skokach Narciarskich 2002 zdjęcie Apoloniusza Tajnera.

Miejsce 5 – eFootball 2022

Czy eFootball 2022 jest grą kiepską samą w sobie? Jak najbardziej. Ale miejsce na tej liście otrzymuje również dlatego, iż pogrzebał znakomitą niegdyś serię Pro Evolution Soccer. Pół biedy, że PES, rywalizujący z Fifą przez dwie dekady, skończył jako tytuł free-to-play. Gorzej, że niemal pod każdym względem zaliczył regres w stosunku do poprzednich odsłon. Uraczył nas dziwaczną, nierealistyczną fizyką gry. Przeraził brzydkimi animacjami. Ale przede wszystkim zdradził wszystko, za co kochali go gracze, czyniąc sterowanie piłkarzami sztywnym i reagując z solidnym opóźnieniem na wciskane przez nas przyciski. No, a jeśli ktoś mimo wszystko się wciągnął i chciał pobawić się w eFootballu 2022 trochę dłużej, to musiał zabulić, wcale nie mniej niż za pełnoprawne, komercyjne wydanie. Choć na szczęście takich osób wiele nie było.

eFootball

Miejsce 4 – Michael Owen’s WLS 99

Wydane na Sony PlayStation WLS 99 dostarcza frajdy tylko w jednym momencie. W trakcie intro na ekranie pojawia się twarz Michaela Owena, słynnego angielskiego napastnika, który w najbardziej drewniany z możliwych sposobów wita nas w swojej grze i zaprasza do zabawy. Jest z tego kupa śmiechu, ale na tym radość się kończy, bo sama gra okazuje się po prostu niewiarygodnie brzydka. Nie przesadzę, mówiąc, że WLS 99 wygląda dużo gorzej niż pierwsze pecetowe kopanki 3D, takie jak FIFA Soccer z 1996 czy Actua Soccer, który powstał aż cztery lata przed grą z Michaelem Owenem na okładce. Do produkcji wydanych równolegle WLS nie może się nawet porównywać. Zawodzi nie tylko jakość modeli czy tekstur, ale również pokraczne animacje, po których trudno rozpoznać, czy mamy do czynienia z rywalizacją futbolową, czy sparingiem kickbokserskim. I gdyby chociaż akcja była dynamiczna, a sterowanie responsywne… Niestety WLS 99 to po prostu słaba gra z paskudną grafiką.

https://www.youtube.com/watch?v=JXyNvIJ0EeE&ab_channel=mfarec

Miejsce 3 – Tony Meola’s Sidekicks Soccer

Ta gra miała okazać się przełomowa. A przynajmniej tak wynikało z pierwszych zapowiedzi. Choć fakt, że firmowało ją nazwisko bramkarza reprezentacji Stanów Zjednoczonych, wskazuje, iż wydawca nie był na tyle pewny sukcesu, by zainwestować duże pieniądze w licencję. Tym niemniej trzeba Sidekicks Soccerowi oddać sprawiedliwość – tej kopance na 16-bitowego SNES-a nie brakowało ambicji. Twórcom gry zamarzyło się przedstawienie boiska w widoku 3D z kamerą umieszczoną za plecami zawodnika posiadającego aktualnie piłkę. Oczywiście prawdziwy engine 3D na 16-bitowej konsoli raczej by się nie sprawdził, dlatego studio Sculptured Software wykorzystało popularny w grach wyścigowych (takich jak chociażby Super Mario Kart) pseudotrójwymiarowy tryb graficzny Mode 7.

Tony Meola's Sidekick Soccer

Rzecz jasna pojawił się w związku z tym problem. Mode 7 nie jest w stanie prawidłowo oddać perspektywy podczas obrotów. A w grze futbolowej z widokiem TPP każde przejęcie piłki oznacza obrót kamery o 180 stopni. W skrajnych przypadkach, w przeciągu minuty, kamera potrafiła zatoczyć aż kilkanaście kółek, udowadniając, że nawet ludzie odporni na chorobę lokomocyjną mogą odczuwać przed ekranem nudności. Bez dłuższych przerw w trakcie rozgrywki – albo sporego zapasu aviomarinu – Sidekicks Soccer wiele radości nie dostarczał.

https://www.youtube.com/watch?v=jDvxVPMX8co&ab_channel=SNESguide

Miejsce 2 – World Cup Carnival

Wydany w 1986 roku na komputery ZX Spectrum World Cup Carnival był pierwszą grą na oficjalnej licencji FIFA. WCC było też jedną z najniżej ocenianych gier piłkarskich w historii. A wszystko z powodu drobnego nieporozumienia. Kiedy U.S. Gold nabyło licencję od Fify, pracę nad futbolówką powierzono Ocean Software. To przynajmniej jedna z wersji zdarzeń, bo we wspomnianym studiu nie wszyscy o tym słyszeli. Dość powiedzieć, że o tym, iż żadna gra piłkarska nie powstaje, w U.S. Gold usłyszano na trzy miesiące przed rozpoczęciem mundialu. Trzeba więc było zmontować na szybko jakąś prowizorkę. Po rozmowach z wszystkimi studiami developerskimi z Wysp Brytyjskich udało się znaleźć śmiałków z Arctic Computing, którzy… dokonali kilku zmian w swojej wydanej dwa lata wcześniej, nisko ocenianej grze World Cup Football i przedstawili ją jako zupełnie nowy tytuł. Gracze nie dali się nabrać.

https://www.youtube.com/watch?v=D4Kj67pX_sE&ab_channel=RZXArchive

Miejsce 1 – Graeme Souness: Vector Soccer

Nieudane gry trójwymiarowe i mało znani piłkarze chyba idą w parze. O dokonaniach Graeme’a Sounessa – szkockiego pomocnika, który na przełomie lat 70. i 80. zaliczył kilka niezłych sezonów w Middlesbrough i Liverpoolu – słyszało raczej niewielu fanatyków futbolu. O wydanej w 1991 roku grze wykorzystującej nazwisko piłkarza – pewnie jeszcze mniej osób. I całe szczęście, bo Graeme Souness: Vector Soccer to prawdopodobnie najgorsza kopanka w historii gier wideo.

Graeme Souness: Vector Soccer

A fenomen ów da się wyjaśnić jednym prostym pojęciem: płynność rozgrywki. Czy może raczej brak płynności, i to skrajny. Złośliwiec mógłby zauważyć, że współcześni twórcy gier wideo koncentrują się na tym, ile klatek na sekundę są w stanie wydusić z „maszyny”, podczas gdy autorzy Vector Soccera podeszli do problemu twórczo, zastanawiając się raczej, ile sekund przypadnie na jedną klatkę animacji. Jako że część czytelników zapewne wzięła to za hiperbolę, śpieszę z wyjaśnieniem: ta trójwymiarowa kopanka z wektorową grafiką wyświetlała na Atari ST i Amidze 500 od 5 (w trybie najniższych detali) do 0,5 klatki na sekundę. I nie można tu winić słabości obu komputerów w wyświetlaniu grafiki 3D. Bo choć faktycznie znajdujący się w sercu obu „maszyn” procesor Motorola 68000 z trzema wymiarami radził sobie słabo, to jednak wcześniej i potem powstawały na tych urządzeniach bardziej płynne i efektowniejsze gry 3D.

Vector Soccer był po prostu produkcją zupełnie spapraną. Na domiar złego, mimo dostrzegalnej gołym okiem kompletnej niegrywalności tego tytułu, zdecydowano się go wydać.

https://www.youtube.com/watch?v=4waGl0lZxbs&ab_channel=samwyse2006

10 odpowiedzi do “Piłka skopana, czyli przegląd najgorszych gier piłkarskich w historii”

  1. Ah, i ten świetny pad do Polska Gola. Idealnie pokazywał co sprzedawała Manta. Pewnie wciąż sprzedają takie same śmieci, ale od tego momentu niczego od nich nie kupiłem.

  2. Jakieś żarty. Przecież eFootball jest lepszy od FIFA 23. FIFA 23 jest jedną z najgorszych gier piłkarskich w jakie grałem (właśnie jest free weekend). Gameplay jest tragiczny. Do tego cała masa bugów (polecam kanał Alphyx z kompilacjami). A najlepsze że wersji Steam FIFA 23 nie da się uruchomić bez kombinacji (ręczna deinstalacja EA anticheat i ręczna instalacja). Mojemu znajomemu i to nie pomogło, ale on ma Windows 11 i stwierdził że nie będzie zmieniać ustawień BIOS, które zasugerowała mu gra żeby mógł ją włączyć. Po prostu żarty. Zresztą wystarczy sprawdzić oceny Steam FIFA 23.

    eFootball za to zyskał złą sławę przez zły stan gry zaraz po jej wydaniu. Twórcy co kilka miesięcy udostępniają graczom ankietę (za wypełnienie dostaje się zwykle nagrodę w grze) odnośnie wszystkich aspektów w grze i z każdą dużą aktualizacją gameplay zmienia się na plus. Obecnie jest naprawdę bardzo dobry. Gameplay w serii FIFA zmienia się z kolejnymi aktualizacjami na minus. Zerkam czasem na jeden fanpage i widzę jak gracze komentują kolejne aktualizacje do FIFA 23. Przy każdej części jest to samo – ludzie chwalą grę na premierę a przy każdej aktualizacji narzekają że EA psuje grę i robi ją coraz gorszą żeby potem znowu na premierę kolejnej części gracze ją kupili, bo w momencie premiery będzie lepsza.

    • Zwracam uwagę, że celowo pisałem o eFootball 2022. Wersja po updacie to już – przynajmniej według twórców – nowy tytuł, czyli eFootball 2023. Co do FIFA 23 – bardzo możliwe, że jest kiepska, przyznaję się, że nie grałem i nie zamierzam jej bronić. Natomiast mam wątpliwości co do tezy o regresie serii, zwłaszcza, że w największym dołku FIFA była przy okazji „szesnastki”.

    • „No, a jeśli ktoś mimo wszystko się wciągnął i chciał pobawić się w eFootballu 2022 trochę dłużej, to musiał zabulić, wcale nie mniej niż za pełnoprawne, komercyjne wydanie.” Za co trzeba było tyle płacić? Gram i gram i jeszcze ani złotówki nie wydałem…

    • No, żeby pograć sobie online w trybie Dream Team, to trzeba już zacząć bulić za karty zawodników. Jeśli dobrze pamiętam, to eFootball 2022 (i po updacie chyba się niewiele zmieniło), poza trybem Dream Team miał w trybie online do wyboru jakąś śmieszną liczbę drużyn.

    • „No, żeby pograć sobie online w trybie Dream Team, to trzeba już zacząć bulić za karty zawodników.”
      W ogóle nie trzeba płacić, nawet złotówki, nic, nada. Zawodników kupujesz za wewnętrzną walutę lub dostajesz jako nagroda za event. MOŻESZ zapłacić, ale naprawdę nie musisz, żeby mieć skład 90+.

      „Jeśli dobrze pamiętam, to eFootball 2022 (i po updacie chyba się niewiele zmieniło), poza trybem Dream Team miał w trybie online do wyboru jakąś śmieszną liczbę drużyn.”
      Co to ma wspólnego z płaceniem? Poza tym ta gra polega na tworzeniu swojego Dream Team’u, przynajmniej póki co, więc to trochę nietrafiony argument.

      Wydaje mi się, że ty w eFootball w ogóle nie grałeś, o czym najlepiej świadczy umieszczenie jej na tej liście. Zakładam, że chodziło o antagonizowanie nas, czytelników i ruch na stronie. Udało się?

    • „Wydaje mi się, że ty w eFootball w ogóle nie grałeś, o czym najlepiej świadczy umieszczenie jej na tej liście.”
      Pudło. Grałem we wszystkie gry z tej listy. W niektóre dawno, w inne tylko na emulatorze, żeby przygotować się do tego tekstu. Ale gdzieś kiedyś zagrałem w każdą z nich przynajmniej przez kilka minut. Gdyby to był tekst po prostu o najniżej ocenianych grach w historii, to na pewno znalazłaby się tu Actua Soccer 3 albo jedna z piłkarskich gier na Wii (nie pamiętam teraz tytułu). No, ale nie było mi dane ich nigdy odpalić.

      „Zakładam, że chodziło o antagonizowanie nas, czytelników i ruch na stronie.”
      Antagonizowanie czytelników to intrygująca perspektywa, ale przed świętami bym się na to nie porwał. Poza tym nie wiem, czy to takie antagonizowanie, jeśli konsensus w kwestii oceny eFootball 2022 jest raczej bliższy mojemu stanowisku. Żadna inna gra z serii PES nie była oceniana tak nisko.

      „Co to ma wspólnego z płaceniem? Poza tym ta gra polega na tworzeniu swojego Dream Team’u, przynajmniej póki co, więc to trochę nietrafiony argument.”
      No, zwracam uwagę, że przy małej liczbie prawdziwych drużyn, Dream Team to w zasadzie jedyny sposób na to, żeby gra się nie znudziła. Ja wiem, że są odstępstwa, sam kiedyś, dziecięciem będąc, w demko FIFA 98 grałem kilkanaście godzin, mimo, że oferowało możliwość rozegrania jednej połowy meczu dwóch drużyn. No, ale to wyjątek, nie norma.

      „W ogóle nie trzeba płacić, nawet złotówki, nic, nada. Zawodników kupujesz za wewnętrzną walutę lub dostajesz jako nagroda za event. MOŻESZ zapłacić, ale naprawdę nie musisz, żeby mieć skład 90+.”
      No, to pozostaje mi tylko powinszować cierpliwości. Ale skoro ten interes się jednak kręci, to zapewne większość graczy była innego zdania i płaciła.

    • W FIFIE żeby zrobić skład, który może się równać z innymi graczami MUSISZ zapłacić LUB grindować w KAŻDY weekend kilkadziesiąt meczów w FUT Champions i innych eventach.

      W eFootball zeby dostać zawodnika z drużyny tygodnia (zazwyczaj wszyscy 90+, czasem jakiś 88-89) wystarczy wygrać dwa mecze na bota na najwyższym poziomie trudności lub 3 mecze na nieco niższym. I tutaj zawodnik z paczki trafia się zupełnie losowo, bez procentu szans, więc kilka razy z darmowej paczki za event udało mi się dostać zawodników z oceną 94-97.

      Oprócz tego te paczki można kupować za monety. Za logowanie codziennie, wpada chyba 50 albo 100 monet na tydzień, ale często rozdają też monety po większej aktualizacji, zwykle 300 monet. Jesli chce się robić eventy, to co tydzień w eventach w których gra się przeciwko innym graczom można zdobyć 2×50 monet. Nie trzeba wygrywać meczów, eventy polegają na strzeleniu (Challenge 1,2,3) jednej, dwóch i trzech bramek, na każdy challenge jest maksymalnie 3 mecze, jak nie wyjdzie można powtarzać.

      100 monet daje losowanie z paczki z drużyny tygodnia (i innych okolicznościowych), gdzie każdy zawodnik jest dobry. Nie ma tak jak w fifie, że w paczce jest dwóch-trzech dobrych zawodników, a reszta bezużyteczna. Tutaj zawsze trafiasz coś dobrego (niektórzy na reddicie narzekają że za łatwo za darmo złożyć topowy skład w ciągu miesiąca).

      Na czym gra zarabia? Na paczkach z legendami. W tym przypadku w paczce jest 150 zawodników, w tym 3 legendy. Nie można trafić dwa razy tej samej karty. Czasem komuś trafi się za pierwszym razem, najczęściej przy tych paczkach trzeba je otworzyć te 150 razy żeby trafić wszystkie trzy legendy. Jedno otwarcie 100 monet, 100 monet to 5 zł, więc wyciągnięcie wszystkiego z paczki to 750 zł. Tak gra zarabia – są osoby które otwierają tak wszystkie te paczki.

      Legendy nie są potrzebne żeby mieć skład z najwyższej półki, są zawodnicy z drużyny tygodnia, którzy mają lepsze parametry od legend. Nie jest to więc pay to win. Po prostu jeśli ktoś chce mieć w składzie Ronaldinho, Batistutę, itd. musi zapłacić prawdziwą kasę.

      Nieco słabsze legendy można dostać ze sklepu eFootball points – te punkty dostaje się po zakończeniu sezonu eFootball league (10 dywizji, im wyżej skończysz sezon, tym więcej punktów). Teraz jest tam Kahn (akurat jeden z najlepszych bramkarzy w grze), Jan Koller, byli tam (możę nadal są) Scholes, Onamoto, chyba ktoś jeszcze. Do tego teraz na święta rozdają za darmo 4 legendy za logowanie każdego tygodnia – Lampard, Del Piero, Lizarazu, Given.

      I najważniejszy punkt – nie tracisz składu po zakończeniu sezonu jak w fifie. W eFootball wchodzi aktualizacja po sezonie i zachowujesz wszystkie karty, poza tymi na które stracili licencje. Za te dostaje się rekompensatę w formie waluty za którą kupiło się zawodnika i przedmiotów do treningu, w zależności od tego ile doświadczenia wbił zawodnik (nie ważne czy przedmiotami czy samą grą w meczach). Do tej pory zniknęli tylko standardowi zawodnicy, żaden z paczek z drużyny tygodnia itd. nie zniknął.

      Są też paczki z nominating contract – te kontrakty też zdobywa się za logowanie, eventy i postępy w match passie (płatne match passy dają dodatkowe nominating contract, trenerów do doświadczenia, itd., ale mam ich tyle za darmo że nawet nie myślę o płatnym match passie, i tak nie ma co z tym robić). Tam wybierasz z paczki tego zawodnika którego chcesz i też są to topowe karty.

      Poza tym meczy w eventach na bota nawet nie trzeba grać. Można w opcjach ustawić żeby mecz grał się sam i tylko zbierać nagrody.

    • „(…) konsensus w kwestii oceny eFootball 2022 jest raczej bliższy mojemu stanowisku (…)” Tak, cały świat wyżej ceni sobie Polska Gola! i Era Futbolu.

      „Żadna inna gra z serii PES nie była oceniana tak nisko.” Ale to nie jest PES, tylko eFootball i ponoć ma nawet znaczenie, że 2022, a nie 2023 😉 No i 2022 z maja czy z sierpnia, bo to gra-usługa, ciągle aktualizowana?

      „No, to pozostaje mi tylko powinszować cierpliwości.” Kondiq powyżej opisał jak to wygląda, żadna cierpliwość nie jest potrzebna, chyba, że masz starszy sprzęt i się dłużej włącza.

      „Choć na szczęście takich osób wiele nie było.” vs „Ale skoro ten interes się jednak kręci, to zapewne większość graczy była innego zdania i płaciła.” Wiem, że jedno nie wyklucza drugiego (osoby vs gracze), ale mimo wszystko zapytam, bo jesteś dziennikarzem, a to zawód zaufania publicznego – wiesz kto i ile wydaje w tej grze czy to twoje domniemanie? Możesz się powołać na jakieś dane?

    • W zasadzie wystarczy się logować regularnie do gry i można złożyć bardzo mocny skład w ogóle nie grając. W trakcie mistrzostw rozdali za darmo 5 zawodników z podstawowego składu reprezentacji Francji (co tydzień jeden za zalogowanie, a podobno wystarczyło wejść ostatniego tygodnia i dostawało się wszystkie), w tym Mbappe. Teraz na święta legendy za logowanie. Co jakiś czas są monety za zalogowanie (najczęściej po dużych aktualizacjach), za które, jak już pisałem, można losować gwarantowanych bardzo dobrych (a czasem najlepszych w grze) zawodników.

      Nawet wystarczy sobie przejść mistrzostwa świata na najniższym poziomie trudności, za co dostaje się kilkaset tysięcy GP – punktów za które można podpisać kontrakt z dowolnym zawodnikiem w grze – do wyboru z listy. Różnica jest taka, że za GP dostaje się zawodnika na pierwszym poziomie doświadczenia i trzeba użyć przedmiotów do treningu (dostaje się za eventy, osiągnięcia, itd.) albo nim grając. Gdy zawodnik awansuje na wyższy poziom doświadczenia, można mu rozdysponować atrybuty (2 punkty na poziom) wedle własnego uznania, więc dwie osoby mogą mieć zupełnie inaczej rozwiniętego zawodnika – jeden może być szybszy, a inny lepiej dryblować, czy podawać.

Dodaj komentarz