[Po mojemu] Indie rozmienione na drobne
![[Po mojemu] Indie rozmienione na drobne](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/8a6aef71-7355-4cea-8021-786fcf80c9f8.jpeg)
Nie wiem, kto wpadł na tak cudowny pomysł, by sygnować logo EA paczkę niezależnych gier. Firmy, która wielu graczom kojarzy się z gnuśnym, rynkowym kolosem. Firmy, która lubi pięknie reklamować wydawane przez siebie gry, by potem utrudnić rozgrywkę rozwiązaniami w stylu Origina. Firmy, która notuje co rusz mniej lub bardziej dotkliwe wizerunkowe wpadki – czy to zakończenie Mass Effect 3, czy puszczenie niechcący komunikatu o wyłączeniu mobilnego Rock Band, czy domniemany plagiat pojazdów z Warhammera 40K w nowym Command & Conquer. Mógłbym pisać jeszcze więcej o gigabajtach DLC, ale przekaz już jest dostatecznie jasny. Marka korporacji EA pasuje do indyków jak wół do karety. Nieważne, że zawarte w steamowej paczce produkcje (warte polecenia, niewątpliwie) powstały w ramach programu EA Partners. Gracz nieśledzący ruchów w branży nie będzie miał o tym pojęcia, zresztą nazwa inicjatywy się na Steamie nie pojawia. To się po prostu nie klei, co krótko i treściwie skomentował na Twitterze Notch:
EA wypuszcza „niezależny zbiór”? To tak nie działa, EA. Przestańcie próbować wszystko zniszczyć […]
Przypomina mi to trochę sytuację związaną z indie rockiem. Z początku zjawisko ściśle związane ze źródłosłowem – angielskim „independent”, czyli „niezależny” – przypisywane tym kapelom, które były w stanie odnosić sukcesy z dala od fonograficznych drednotów. Nieważne, że taka kolej rzeczy nie była niczym nowym, wszak półki podpisane jako „alternatywa” można było znaleźć w największych sklepach z płytami od lat. Z czasem indie rock był jednak traktowany jako odrębny gatunek. Spotkałem się nawet z opiniami, że Franz Ferdinand właśnie do niego należy. Kilka zdań wypowiedzianych przez moich znajomych to – rzecz jasna – żadna miarodajna opinia, ale sam fakt, że ktokolwiek może kojarzyć brytyjską kapelę wydawaną przez Sony/BMG z nurtem trzeciego obiegu, wydał mi się co najmniej dziwaczny. Zupełnie jakby trochę anarchii w melodii i tekstach było miarą niezależności.
Ale czy podobnie nie jest z grami? Jeden z komentatorów na Rock Paper Shotgun stwierdził, że aby być niezależnym twórcą, wystarczy nie golić się, wrzucać obrazki na screenshotsaturday, rozmawiać na Twitterze z innymi indykami i w końcu pojawić się na Steamie. Ironicznie i z przymrużeniem oka, ale z ziarnem prawdy. Popularność gier niezależnych chyba nieco rozpuściła ich twórców. Początkowo mogliśmy ich doceniać za kreatywność (Fez), artystyczne eksperymenty (Limbo) czy próby unikalnego przekazu (To The Moon), którego nie znajdziemy w głównym nurcie. Garażowość produkcji (tu inna sprawa – czy Double Fine jest tak samo indycze jak Team Meat?) w pewnych momentach staje się jednak wygodną wymówką dla niedostatecznej jakości gry. Grafika z poprzedniej epoki, toporny gameplay, banalne zasady – ale przecież my jesteśmy mali, więc nas doceńcie i dajcie pięć euro, bo przecież to tanio, do licha. Jestem w stanie zrozumieć wiele, ale nie mam zamiaru płacić za grę, przy której będę musiał iść na ustępstwa dlatego, że ktoś jest ambitny, lecz niedostatecznie uzdolniony, by ukryć pewne braki.
Nie wystarczy bowiem niska cena, mały zespół i skromne środki wyrazu, by stworzyć niezależny przebój. Już Tetris pokazał, że można stworzyć w pojedynkę grę trzymającą tempo wobec innych współczesnych sobie hitów. Hawken również dowodzi, że nie trzeba wcale mieć stu milionów zielonych na koncie, żeby nawet technologicznie zbliżyć się do najlepszych. A z mniej dopieszczonych warto spojrzeć choćby na Rock of Ages – jest pomysł, jest spójna mechanika. Oprawa nie zachwyca shaderami, ale stylem. I o to chodzi.
Odnoszę zatem wrażenie, że doszło do paradoksu. Indyków jest dużo więcej, niż przed laty, ale jednocześnie tyle samo. Więcej, bo pojawia się ich z roku na rok mnóstwo. Tyle samo, bo kiedy trend indyczy dopiero się rodził, wraz z nim roztaczały się piękne wizje – teraz mamy kilkanaście przełomowych tytułów, a kiedyś może ich być kilkaset! Niestety, wciąż prawdziwie wartych świeczki gier niezależnych pojawia się raczej niewiele, a niektórzy sprawiają wrażenie, jakby nazwanie produktu „grą indie” miało z marszu zapewnić sukces grom, które mogłyby skończyć jako flashówki.
Dalej uważam indyki za miłą odmianę wobec przepakowanych pompą produkcji, za którymi stoją planowane przez lata strategie marketingowe. Coś się jednak rozwodniło, a akcja EA jest tego smutnym dowodem.
Czytaj dalej
88 odpowiedzi do “[Po mojemu] Indie rozmienione na drobne”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@Sergi|Sam zacząłeś krzyczeć że inni kłamią więc o co kaman? Masz… dość słaby PC’et jak na dzisiejsze czasy, więc czego się kłócisz że Origin jest „be”. Winny tutaj jest Twój komp, a nie program, nie można oczekiwać aby jeden program na każdym kompie uruchamiał się tyle samo czasu. To że Twój komp uruchamia program powoli nie znaczy ze program jest „be”, tylko że Twój komp ma słabą wydajność ;P
@KewL – Ty czytasz w ogóle co piszesz? „nie dramatyzuj i nie wymyślaj bajeczek” – Twoje słowa. |Po pierwsze mój komp spokojnie spełnia wymagania Steama.|Po drugie, jeśli PC odpala w 60 fpsach gry ze Steama/Origin, a na te programy jest za słaby, to coś jest postawione na głowie.|A Origin jest przeszkodą, bo wymaga jak widać super mocnej maszyny i jest kolejną aplikacją używającą zasobów, konieczną do grania.
@Kewl|Posiadam dużo mocniejszy sprzęt niż Sergi, system jest czysty i uporządkowany, a mimo to zarówno Steam jak i Origin działają na nim właśnie „topornie”… Po tak potężnych platformach growych oczekiwałbym działania jak szybka przeglądarka, zamiast czekania 5-10 sekund na cofnięcie karty…|Poza tym, z moich doświadczeń z BF3, Origin jest jeszcze większym cierniem w d*pie niż Steam – co to za absurd, by do uruchomienia gry kupionej w sklepie, w pudełku, trzeba było odpalać i Origin, i przeglądarkę??
@Sergi|Zabawny jesteś, widzę że dla Ciebie każda gra na obu platformach ma takie same wymagania Faktem jest że oba programy mają +/- identyczną wydajność i odpalają się szybko, chcesz to Ci nagram filmik jak tylko znajdę coś dobrego do nagrywania pulpitu.
@BritishBarber|Może cały problem z Twoich tokiem rozumowania polega na tym że przyjąłeś iż platformy jak Origin lub Steam mają działaś jak przeglądarka, kiedy nimi nie są i nie działają w ten sam sposób.
@KewL – „dla Ciebie każda gra na obu platformach ma takie same wymagania” Ehhhh, czegoś takiego też nie napisałem, ale widzę że nie rozumiesz (albo nie chcesz zrozumieć) co się do ciebie pisze. Dalsze próby dyskusji są bez sensu.
Origin to jeden z największych faili EA do tej pory, to zapora, ktora utrudnia granie, obciąża komputer, jest nei wygodny i do tego jeszcze szpieguje komputer. Proszę, nawet tego syfu nie porównujcie do steama który ułatwia grę w sieci ze znajomymi, i z którego można kupować gry za grosze. Jeśli EA nie wycofa Origin to będą mieli naprawdę ciężko.
Zgadzam sie z @Sergi, sam nie mam lipnego sprzetu ale system czasem muli co jest spowodowane tym ze rzadko kiedy wylaczam kompa, jeszcze rzadziej robie defragmentacje i czyszczenie.
@nezi23 no tak na originie nie mozna kupowac gry za grosze (w sumie na steamie nie kupisz za grosze tylko euraki XD), na originie nie mozesz zaproszac kumpli do gry. Dla mnie oba programy sa uzyteczna i ciesze sie ze powataly. Nic nie mam do EA kupie napewna ich indie budle bo ma swietne gry, mialem nadzieje je kupic w promocjii w wakacje, a tak to kupie je bardzo tanio teraz w jednej paczce
@Sergi|Masz: http:youtu.be/n5aZSGalS7o Rzeczywiście toporny jak ja . . . . i uruchamia się dziesiątki sekund, a nawet minuty =.=” Ogarnij swój komp, a potem obwiniaj soft. EOT.
@Origin/Steam|Oba programy mają prawie identyczną wydajność, Steam może bardziej ciąży bo jest bardziej „napakowany” i wywala reklamy. Co do cen to Steam niestety ma dość wysokie ceny ze względu na Euro, więc hasełka „kupowanie gier za grosze” można rozbić o kant d… globusa. Dawniej Steam był niesamowicie toporny i obciążał system więc darujcie sobie te wszystkie skoki na Origin ze obciąża system bo tego nie robi bardziej niż Steam.
Tak jak mówiłem wcześniej – Nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć co się do ciebie pisze. A mnie już nie chce się tłumaczyć, więc żegnam 🙂
Oba programy są przyzwoite i nie ma sensu się kłócić o to, który jest lepszy, bo nie zagramy na Steam’ie w BF’a i nie zagramy w HF na Origin’ie. Oba programy są potrzebne zależnie od gry w którą mamy grać i sprawdzają się bardzo dobrze. Poza tym jeżeli chodzi o Origin to fakt ze trzeba włączyć Battlelog nie ma nic do użyteczności Originu, bo Battlelog nie jest częścią tej platformy tylko częścią gry.
@Sergi|Może po prostu nie umiesz się wysłowić. Żegnam i nie tęsknie.
@Sergi |Może po prostu nie umiesz się wysłowić. Żegnam i nie tęsknie.
@KewL|Gry na steam są tanie podczas promocji, a normalnie tez nie są wysokie. To są normalne ceny gier za granicą, to tylko nam się wydają strasznie wysokie. Steam może i obciąża system ale jak ktoś ma tak słaby komputer, ze mu to robi widoczną różnicę to i tak na nim nie pogra w gry. |Ja należę do grupy udzi która chętnie by zobaczyła wszystkie gry na steam bo przynajmniej byłyby w jednym miejscu, same by się aktualizowały no i cała otoczka społecznościowa jest przydatna
Origin 70MB Ramu, Steam 50MB Ramu jakoś nie widzę spadków lub wzrostów wydajności w multi, singlu BF3 przy włączonym wyłączonym Orign. Jak ktoś ma 512MB Ramu to może mieć problemy ale przy 4-8+ może działać jeszcze dużo więcej programów w tle. Ja czasami jak w coś gram to mam Winampa, worda, exela, przegladarki i jakiejs inne śmiecie na pasku + gry i może przy tylu pierdołach 10fpsów spadanie. Origin szpieguje tak zbiera info telemtryczne dotyczące preferencji użytkowników.
Dla piractwa każda wymówka jest dobra do falki z systememu ucisku i niesprawiedliwości, płaczą najwięcej Ci co i tak grają na Crackach.
@qweas123 Ciekawe, z tego co wiem to zapraszania do gry na origin działa. Co do Indie bandle jeżeli EA zapłaciło za tą produkcję to mają Karnego K….a, jeżeli po stworzeniu gry zapłacili tym deweloperom za użycie ich tytułów w jakiejś tam paczce to nic nie ma przeciwko.
@Syskol|Promocje promocjami, a co z nowościami, które kosztują po 60 Euro, czyli dwa razy więcej niżeli wersja pudełkowa? Jakoś nie widzę niczego dobrego w płaceniu za premierówkę dobrych 250zł, pobieraniu i robieniu kopi zapasowych, kiedy za połowę tej ceny dostanę własną kopię gry w opakowaniu i fizycznym nośnikiem. Steam jest dobry dla gier niszowych, ale jako platforma dla nowości jest kompletnym dnem jeżeli chodzi o ceny gier ;/ Ofc. można kupić pudełko i dodać grę, co jest najlepszym rozwiązanie.
@Wcogram|Skanowanie może się nie podobać ludziom, którzy lubią coś takiego jak prywatność. Mając 8GB ramu origin włączony w grze uniemożliwia totalnie rozgrywkę w bf3, ściny, mysz reagująca „schodkowo” i z opóźnieniem. No i indie, nie ważne jak je zrobiono, gdy są wydawane przez dużego dystrybutora tracą poniekąd status indie.
W sumie nawet nie mówiąc o nowościach, ceny większości „dużych” gier są dwa razy wyższe niżeli ich ceny wersji pudełkowych. Steam jest dobry jako platforma „zrzeszająca” gry, ale nie jako miejsce zakupu owych gier.
@Jakobeks|Proszę cie . . . myślisz że Steam nie „szpieguje”? Wszyscy psioczą na Origin bo antyfani EA i fani piractwa rozdmuchali całą sprawę, a faktem jest ze nawet Steam zbiera takie same dane o Twoim PC’cie jak Origin.
@KewL|Ceny są ustalane pod inne kraje, tam tyle kosztują premiery normalnie. Tylko dla biedniejszych krajów jak Polska te ceny są wysokie
@KewL|Origin skanuje więcej niż swój własny katalog, w przeciwieństwie do steama. Zgadzasz się na to akceptując licencję. Steam wysyłając dane prosi o zgodę, której udzielać nie trzeba, origin wysyła bez powiadamiania o tym. Steam zbiera tylko statystyki o samym sobie, origin o wszystkich zainstalowanych programach. Mówienie, że zbiera te same dane to „lekkie” nieporozumienie.
mi to przypomina orkiestrę wpychającą się na miejsce ulicznych grajków.
@Syskol|O jakich krajach mowa co? W Niemczech MW3 kosztuje średnio 130-140zł (33 Euro), Anglia 150zł (23 Funty), USA 125-130zł ( 40 Dolarów) . . . Steam 250zł (60 Euro) i to nawet nie jest gra premierowa. Nie wciskaj kitu że takie są ceny w innych krajach bo to bajeczka tak bezczelna że aż pali uszy. Steam ma wszystkie ceny średnio dwa razy wyższe niż średnia cena pudełkowa i to jest fakt. Nawet gry z dwa lata starsze nadal są sprzedawane na Steam’ie za cenę premierowych gier. Kompletny cenowy absurd =.=”
***No dobra nie wszystkich, ale większości i to tych największych tytułów.***
Wydaje mi się, że najważniejsze jest to że gry niezależne w ten sposób są promowane, ale lepiej się przyczepić, że to EA i w ogóle. Czyli jak EA robi złe rzeczy to niedobrze, ale jak dla odmiany indyki dostają trochę promocji to też źle? Problemem jest to, że to tylko jednorazowy wyskok pewnie.
Z napisanych tu komentarzy wychodzi na to, że pół społeczności CD- Actionnienawidzi EA, Origina i nie korzystają z ich ofert i usług.|Mnie osobiście ciekawi, ilu z was, hejterzy, ma Battlefielda 3 lub Mass Effecta 3 na swoim twardym dysku.|:P
Ja nie. 😉
Bez przesady z tym jeżdżeniem po EA, mimo wszystko. Szkoda jechać po nich tylko dlatego, że wydali zestaw gier niezależnych (które nomen omen sygnowali już *wcześniej*, prawda?). Nie wpadajmy w fanatyzm. Podobnie jak z wieloma undergroundowymi rzeczami, 'typ’ gier Indie staje się coraz bardziej popularny, masowy – ale my możemy mieć tylko z tego korzyści – jeżeli wielkie studia zobaczą, że można wydać coś z inną grafiką niż obowiązująca moda, z innym pomysłem etc – to będzie takich gier więcej.
@KewL|Tylko ze niemiec zarabia lekko ponad 10 euro na godzine dla niego rzucic 100 euro to jest nic(jak dla polaczka 20zl^.^ ) …marża w sklepak terz na maksa zdzieraja bo nikt na to niepatrzy bo ludzie maja pieniadz i ida i kupuja nieopchodzi ich ze 20 % marży(tutaj przykladowo w empiku jak patrzylem na ceny wszystko jest zawsze przynajmniej 20% drozsze niz gdzie indziej) nowy koputer ? sprawdzalem ceny i polsce wychodzi taniej zlozyc samemu z czesci niz kupic drozszy gotowy i slabszy zestaw tam.
Odnośnie zachodnich cen – na takim pseudobrytyjskim zavvi można kupić w pre-orderze gry taniej, niż w Polsce, odnośnie Steama – po 2 latach to kupuje się gry po 30 zł, w ten sposób dostałem np Borderlands ze wszystkimi dodatkami. Wystarczy nie kupować w dniu premiery – i czekać na okazje. Czasem można przegapić takie kwiatki jak 75% obniżka na gry danego studia (albo kupić za 100 EUR wszystkie gry wydane przez x).
@KewL|jak juz czlowiek ma kase … to sobie zaczyna cenic wygode i nie zal mu wywalic 20 euro wiecej za wersje cyfrowa zeby miec udogodnienie
a pozatym fajnie ze BF3 jest w przegladarce tylko nie rozumie tych 10 GB instalacji ^^ pomyslowoscia to bija nawet CODa z abonamentem 😀 , niezle sie ten gaming rozwija 😀
Tak… W dzisiejszych czasach zwykłe minigierki opycha się na Steamie. A tych kreatywnych jest coraz mniej. Ludzie lecą na samo słowo „indie”, bez którego wiele tytułów byłoby uznawanych za prymitywne i w ogóle bez polotu.
Co do starcia Steam / Origin: Ten pierwszy jest ogólnie lepszy, bo choć wymaga więcej czasu na włączenie, ma wiele ciekawych funkcji i nie obciąża kompa tak mocno, jak ten drugi. W grze ze Steam można włączyć przeglądarkę i filmiki z YT, i nawet wtedy będzie ona chodzić płynnie, czego nie da się powiedzieć o overlayu platformy EA. Zresztą Origin wydaje się być robiony na odwal, w stylu „bo Valve ma, to i my musimy”, co przejawia się choćby w topornym interfejsie i braku elementów „user-friendly”.