[Po mojemu] Przemoc, czyli wieczna kość niezgody
![[Po mojemu] Przemoc, czyli wieczna kość niezgody](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/2b781edd-4718-410c-82a3-59dfbdec09d8.jpeg)
Wyjątkowo restrykcyjny system klasyfikowania gier w Australii to ewenement na skalę światową. Ilekroć pojawiają się doniesienia o banowaniu gier ze względu na treści potencjalnie szkodliwe, warto zastanowić się nad właściwym podejściem do spraw przemocy i tym podobnych. Na ogół widać dwa skrajne podejścia.
Pierwsze z nich to właśnie szkoła australijska. Sceny makabryczne, ucinanie kończyn, rozsmarowywanie wnętrzności na ścianach i libacje są tematem tabu. Zamiast dociekać, które grupy graczy będą tolerować podobne widoki, a które nie, odpowiednie władze po prostu wstrzymują ryzykowne produkty. Teoretycznie ludzie wrażliwi są pod ochroną, bo nie zdarzy się przypadek, że obejrzą niestosowne fragmenty rozgrywki. Szczególnie jest to ważne w kwestii młodszych odbiorców, którzy w krajach bardziej liberalnych względem gier (czyli większości świata) nie mają z reguły problemów ze zdobyciem produkcji dla pełnoletnich.
Z drugiej strony mamy – mówiąc w skrócie – frakcję Mortal Kombat. Gracze dużo bardziej tolerancyjni i zdystansowani, dla których wszelka brutalność i kontrowersje są umowne, a co za tym idzie – łatwiej je tolerować. Zarówno starający się podchodzić do wszystkiego ze zdrowym rozsądkiem, jak i przyzwyczajeni i niewzruszeni tym, co niegdyś budziło niechęć lub odrazę. Potrafią wyznaczyć wyraźną granicę pomiędzy wirtualem a realem, jednocześnie nie odnajdując w sobie awersji do krwi, narkotyków czy samobójstwa na ekranie. Zdjęcie martwego dziennikarza czy scena z Requiem dla snu, kiedy bohater wkuwa się strzykawką w niemal otwartą ranę, budzą jeszcze niesmak. Ethan Mars odcinający sobie palce już niekoniecznie.
Powracając do kangurów, na usta cisną mi się trzy słowa – bez, kurczak, przesady. Ktoś mądry kiedyś zastanawiał się, kto i dlaczego wyobraża sobie, że ludzie to idioci. Tak działa kultura masowa – w tym gry. Jedną z niewielu rzeczy, które łączą moje poglądy religijne z podejściem do gamingu jest niechęć wobec mocarnych instytucji myślących za innych. Czy Australijczycy naprawdę nie mają rozumu? Nie umieją zdobyć informacji o grach i o tym, co w nich się znajduje? Rozumiem dbanie o właściwe proporcje widoków mniej i bardziej kontrowersyjnych w życiu codziennym, ale jak się trzyma kogoś pod kloszem, to potem ból może być większy. Logiki w tym tyle, co w bezstresowym wychowaniu dzieci.
Pozornie drugi biegun wydaje się w pełni zgodny ze zdrowym rozsądkiem. Ale czy na pewno? Krzysztof Gonciarz mówił kiedyś o sprawie Andersa Breivika, że przedmiotem dyskusji nie powinno być „Czy gry wywołują agresję?” tylko „Czy mnogość przemocy w grach może przyzwyczaić nas do niej na tyle, że nie będziemy mieć oporów przed pewnymi zachowaniami?”. Czasem łatwo przekroczyć granicę pomiędzy rezerwą, a znieczulicą. Pamiętacie, kiedy goście ze „starszych klas” palący fajki pod szkołą i przekleństwa w Psach raziły nasze młode umysły? A jak jest teraz?
Trudno tutaj znaleźć złoty środek. Stosowanie mnóstwa surowych reguł poskutkuje Australią. Brak reguł oznacza tolerancję dla wszystkiego, desekrację tematów, które powinny być chronione dobrym obyczajem. Zresztą, anarchia nigdy nie jest dobrym wyjściem. Próba określenia stanów średnich to kolejne pytania. Co nas razi, a co nie? W czym dobry smak grupy A jest lepszy od gustu grupy B? Co i dlaczego razi bardziej – wymioty po tanim bimbrze czy wbijanie komuś igły w gardło? Jak to wszystko pogodzić na obszarze całego świata? I przede wszystkim – ile można jeszcze pokazać?
Odpowiedzi na te pytania pozostawiam wam. Ja, choć najbliżej mi do pasywno-tolerancyjnej postawy, mam nadzieję, że w wieku 50 lat nie będę nieczułym sukinsynem.
Czytaj dalej
67 odpowiedzi do “[Po mojemu] Przemoc, czyli wieczna kość niezgody”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ale dzięki temu pozwala zachować opanowanie w niektórych sytuacjach… |Tak wiem. Szukanie plusów na przymus ;p
ciezko ocenic jednoznacznie to co tam sie dzieje wedlug mnie to plityka kraju popierana przez narod wiec dlanas to nie powinno diwic bo to ich wolny wybur tak a innaczej rzad uwaza a wraz z nim ludzie ktorzy wybrali ten rzad a co do tego ile moznapokazac w grach i gdzie jest granica to mysle ze to juz dawno zostal przekroczone a te smieszne oznaczenia wiekowe i tak sie nie maja do restrykcji wiec poco je stosowac gdzie w dobie internetu mozna wszystko zdobyc a co do dobrego smaku to raczej osobiste
Ja tam potrafię odróżnić świat realny od fikcyjnego, ale to nie znaczy, że będę się użalała nad niesprawiedliwością świata lub nie zrobi na mnie wrażenia bicie w jakiejś ciemnej uliczce jakiegoś człowieka… Trzeba tylko i wyłącznie myśleć.. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego ludzie naśladują złe rzeczy zamiast zacząć naśladować ludzi, którzy naprawdę robili coś fajnego..
Te historie o ludziach, którym się pomylił świat wirtualny z realnym trzeba między bajki wsadzić. Coś takiego jest niemożliwe, a jeśli ktoś tak mówi to albo jest chory psychicznie i nie powinien grać w gry 18+ albo zwyczajnie próbuje się wyłgać.|Utrata wrażliwości też nie następuje tylko przez gry. Wystarczy zabrać jakiegoś 14-letniego chojraka co to Postale i Soldier of Fortune ma w małym palcu na sekcję zwłok i pokazać jak się otwiera klatkę piersiową – rzyg murowany.
Co do Australii – Takie prawo ustalił rząd, a skład rządu ustalili sami australijczycy. Nie słyszałem o masowych protestach, więc chyba jest OK.| Jak dla mnie przepis jest przesadnie restrykcyjny (z filmami robią to samo?), zwłaszcza że stopień brutalności nie tak łatwo ocenić, a często traci się przez to jakąś perełkę gier.|Niewykluczone też że zakaz odnosi skutek przeciwny do zamierzonego.|Można by jeszcze zastanawiać się, czy takie izolowanie od wszystkiego co 'be’ nie ma jakichś negatywnych skutków.
Chcialem tylko napisać, że sformułowanie tani bimber do mnie nie przemawia, gdyż nie wyobrażam sobie, jak coś co się produkuje samemu można nazwać tanim… W każdym razie fajnie się czytało ten artykuł i dobry temat na wolny czas. Można nad nim pokontemplować 🙂 albo pomedytować w SWTORze 🙂
jako były członek wspólnoty Kościoła i sekty <- powtórzenie.
@Elfhelm – no, poniekąd jest to racja 😉 ale miałem na myśli dwie oddzielne, choć częściowo powiązane grupy
Adzior, zupełnie niepotrzebnie wspominałeś o swoim ateizmie. Albo wierzysz, albo nie. Co tu do cholery ma do rzeczy instytucja Kościoła? Ponieważ Kościół ci się nie podoba, stwierdzasz, że już nie wierzysz?
Ponieważ Kościół ci się nie podoba, stwierdzasz, że już nie wierzysz? <- dlaczego nie, jeżeli wiara mówi jedno, autoryzowana instytucja drugie, to może czas pójść po rozum do głowy i zrezygnować z takich fanaberii.
Ciekawe tylko, czemu ludzie i ProfeSorzy czepiają się tylko gier. Przemoc w filmach to już nic złego?
Według mnie podczas grania w gry nie ważne jest to czy są sceny drastyczne czy nie. wszystko zależy od człowieka czy jest podatny na zmiany. Ważne jest by być świadomym że to do czego strzelasz/bijesz jest zlepkiem Pikseli a nie zlepkiem komórek
@CiN – Może dlatego, że w grach zależy od Ciebie jak w niej postąpisz… czy kogoś zabijesz czy zostawisz przy życiu. W filmie wszystko dzieje się samo, nie ma takiej integracji z człowiekiem co gry…
@GormetlPL – Tylko że gry dążą właśnie do tego, żebyś w nie „uwierzył”, żebyś się w nie zagłębił, i to może być pewien problem. Piszę „może” bo do pomylenia gry z rzeczywistością czeka te pierwsze wiele lat rozwoju.|@Spectra12 – Wbrew pozorom instytucja ma tutaj sporo do rzeczy. Jak wspomniał Elfhelm, dysonans pomiędzy wspólnotą a Pismem Świętym może być powodem utraty wiary.|Sam znam ludzi którzy są głęboko wierzący ale odrzucają całą instytucję KK.
@CiN dokładnie! A poza tym jak taki statystyczny Australijczyk będzie chciał zagrać w takie GTA, czy MK to wejdzie na torrenta (w ostateczności przez proxy) i tak to ściągnie – i jedynie cenzura zostanie wyśmiana za nieudolność…|Ta cała cenzura internetu dla dobra ogółu na całym świecie przypomina mi taki film…| Remember, remember the fifth of November|The Gunpowder Treason and Plot|I know of no reason,|Why Gunpowder Treason|Should ever be forgot…
Polskie rozwiązanie jest najlepsze: brak zakazów i cenzury – zamiast tego jest rzetelna informacja na pudełku (PEGI). Wielka Brytania i Australia mają oficjalną, instytucjonalną, cenzurę – nic więc dziwnego, że obejmuje ona i gry komputerowe. Mają także królową, czyli nie są ludźmi wolnymi, lecz poddanymi – nie jest aż tak źle, ale w istocie rzeczy system ze Średniowiecza i do XXI wieku nie pasuje. Ale jeżeli „kangury” są aż tak głupie, że muszą mieć kogoś, kto myśli za nich co dobre a co złe… ich problem
Jest jeszcze jedna rzecz ważna: jeżeli gra nie dopuszcza bycia „złym” – to nie można być w niej też „dobrym”. Po prostu w grze musi być wybór i ten wybór musi należeć do gracza. Inaczej wszystko to co będzie… będzie po prostu linearnie zaprogramowane i nie tylko nudne, lecz także moralnie neutralne, gdyż nieuniknione. Oczywiście skutki bycia „złym” nie muszą być nagradzane. (Nota bene, polecam książkę „Powrót z gwiazd” S. Lema, może po jej lekturze coś się wam przejaśni.)