[Po mojemu] Skyrim, czyli jednorazowy ideał
![[Po mojemu] Skyrim, czyli jednorazowy ideał](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/d2ad1c54-a606-48c0-a99c-301a4c80d9fd.jpeg)
Na początku tego roku pokochałem inną grę wydawaną przez Bethesdę – Fallout: New Vegas. Niestety, wówczas krążyła w oddali mroczna wizja sesji egzaminacyjnej. Wiedziałem, że jeśli nie zakończę szybko przygody Kuriera, pokusa rzucenia książek w kąt na rzecz spacerów po Mojave będzie ogromna. Dlatego w mig przemknąłem przez fabułę, zostawiając za sobą mnóstwo ciekawych postaci i obiecując im, że jeszcze się zobaczymy.
W moim kalendarzu na listopad i grudzień widniała notka „listopad dla Skyrim, grudzień dla Ezio”. I faktycznie, trochę w tym RPG już zobaczyłem. A jest co oglądać, bo wrażenie odgrywania roli, ogrom świata i czekających w nim tajemnic decydują o wielkiej klasie tej produkcji. Co ciekawe, mimo dużej wprawy w łucznictwie i kradzieży, daleki jestem od ukończenia gry, bo fabuły prawie nie ruszyłem. Zbyt dużo smaczków leży wokół, żebym fundował sobie kolejne New Vegas.
I wciąż poznaję te smaczki, bo wszelkimi kanałami dociera do mnie jasny przekaz – Assassin’s Creed: Revelations staje na głowie, żeby mnie do siebie nie zachęcić. Wolę dalej poznawać Skyrim, ale gdy już wycisnę z tego świata wszystko, co ma mi do zaoferowania… gra zacznie kurzyć się na półce. Każde kolejne podejście będzie wtórne, bo wszystko już widziałem i byłoby oglądaniem drugi raz tego samego obrazu. Z tym, że obraz ten to nie Pi czy Symetria, ale film z pierwszej komunii. Można mieć maślane oczy przed ekranem za pierwszym razem, ale nawet jeśli obejrzymy nagranie po kilku latach, to wywoła najwyżej lekki uśmiech nostalgii.
I w tym tkwi słabość Skyrim. Żeby móc cieszyć się grą tak samo, jak za pierwszym razem, trzeba część zawartości po prostu ominąć. Z wielkiego kawału frajdy wyrwać mniejszy, by zabawy starczyło na drugie podejście. Krzywdzimy tym jednak samych siebie i efekt pracy twórców, ale inaczej nie ma sensu instalować tej produkcji po raz drugi. No, chyba że do zabawy modami lub do gry typem postaci, którego wcześniej nie wybraliśmy – ergo, jest mniej atrakcyjny.
Gram w najnowsze dzieło Bethesdy zarówno z radością, jak i ze smutkiem. Jestem oczarowany możliwościami eksploracji, klimatem… wszystkim. Poznaję tę grę od wielu stron z zapartym tchem i cieszę się jak dzieciak, mimo że powszednienie gier jest cechą regularnego pisania o nich. Z drugiej strony jednak trochę źle mi z tym, że chcąc bawić się na całego, widzę krainę Nordów po raz ostatni.
A czy wy macie jakieś gry, do których nie wrócicie, mimo że uwielbiliście je bez miary?
Czytaj dalej
172 odpowiedzi do “[Po mojemu] Skyrim, czyli jednorazowy ideał”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Skyrim cierpi na przypadłość, która dotyczy większości wielkich RPGów. Tylko od współczesnych actionRPGów (DA2, Wiedźmin, ME, itp.) różni te gry to, że jedno przejście trwa tyle co przejście actionRPGa kilka(naście)razy.
Skyrima już skończyłem, za niedługo zagram ponownie magiem, ale poczekam na narzędzia moderskie powgrywam sobie jakies domki itp, może jakieś misje się pojawią. Granie w Skyrima jeden jedyny raz to po prostu wstyd, bo gra już teraz oferuje dużo, dodając do tego różnorakie mody dobrej jakości można się bawić w zupełnie inny sposób
Mów pan za siebie, ja mam zupełnie inne podejście. Raczej ni uda mi się zobaczyć wszystkiego przy „pierwszym podejściu” do gry. Głównie z racji tego, że nie mam czasu na wielogodzinne sesje i wertowanie każdego centymetra świata gry. POza tym do ulubionych gier mogę podchodzić na prawdę wiele razy. Kiedyś wsiąknąłem w morrowinda na dobre dwa miesiące, a i niedawno go sobie przypominałem… już któryś raz z kolei i nadal uważam, że nie raz mnie zaskoczy czymś „nowym” na swój sposób. Po prostu Pan biadolisz..
Swoją drogą cóż za pokrętna logika… chyba nie każdy oczekuje od jakiegoś produktu, że ten stanie się uniwersalny na masę sposobów i wystarczy na „zawsze”. Przecież po przeczytaniu ulubionej książki chyba się nie odczuwa zawodu, że przy kolejnym podejściu do niej nie zaskoczy nas żadnym nowym zwrotem akcji…
Gra jest fajna ale po co mam do niej znowu wracac jak jzu wszystko przejde? Przeciez jest tyle ciekawych gier ze nie bedzie juz czasu na powrot do starych gier.
Pokrętna logika… Można pograć choćby po to by inaczej rozwinąć postać, sam tak grałem w obliviona:P
E „Pokrętne logiki” … ja nie chcę nic mówić ale gdy ukończyłem główny wątek to od razu (mimo że mam pełno zadań pobocznych) poczułem że czas skończyć grać bo zaraz nie będzie nic nowego do roboty = :, / i tak oto zacząłem wyłączać grę przed godziną 24 gdzie nigdy nie kończyłem dopóki na zegarze nie wybiła 3 = ; ]
Niezła prowokacja, Adzior. A licznik bije i nabija kolejne odsłony ^^ … Nic tak dobrze nie pozycjonuje serwisu internetowego, jak porządny flame-war w komentarzach 🙂 .
Hmm w sumie… to zgadzam się z tym tekstem, gra jest świetna, ale po skończeniu jej nie będzie mi się chciało w nią grać po raz drugi. Ogólnie to nastąpiła dziwna rzecz, bo po raz pierwszy się przykładam do gry. Staram się przejść ją całą, co nigdy mi się nie zdarzyło do tej pory. Zarówno w Morrowind i Oblivionie mam jeszcze wiele rzeczy do odkrycia, pomimo, że wiele razy podeszłam do tych gier. A tu jakoś tak, mam wrażenie, że zaraz nie będę miała nic do odkrycia,nie będę miała miejsca w którym NIE byłam.
Dobra gra jest jak dobry film, albo dobra książka. Można przechodzić ją setki razy i nigdy sie nie znudzi. Liniowa Dusza Wojownika tak mnie zauroczyła, że przeszedłem ją dokładnie 10 razy i ani razu się nie nudziłem ;p Tak samo jak i Matrix, oglądam za każdym razem, gdy tylko go puszczają w TV. I tym sposobem myślę, że Andzior nie ma racji ;p
Wuwu1978 zgadzam się w stu procentach 🙂 najgorsze jest to że na łamach pisma dzieje się to samo, bodajże Gem wystawia w GameWalkerze ocene 8+ czyli gra jest gorsza od AC:B, czy CoD’a a porównując skalę gier to ….:( no nic…taki a nie inny system oceniania…niestety cała skala ocen nie jest wykorzystywana ;/ szkoda…
hmmmm Ja w skyrim gram już drugi raz, i nie nudzi mi się co prawda wątek główny nie wywiera ciekawości ale mogę teraz zobaczyć to co wcześniej pominąłem, tak samo Gothic 1 i 2 (a nawet czasem 3) gram już któryś enty raz i cały czas mi się podoba (no jedynie grafika gryzie w oczy), więc nie zgadzam się z tym.
ja też grałem 100h albo i więcej, i faktycznie nie chce mi się grać 2 raz, ale u mnie to norma, rzadko gram dwa razy w grę po krótkim okresie przejścia za 1 razem
@Marcines czyli grasz w pirata:P bo w oryginale pokazuje ile sie gralo 😀
W przypadku Skyrim raczej nie martwi mnie to, że nie będę miał do czego wracać. Ja lubię wyciskać z gry 100%, chodzić, odkrywać, wykonywać kolejne zadania itp. Dlatego większym zmartwieniem jest to, czy w ogóle tę grę kiedykolwiek skończę… Na liczniku mam 117 godzin. Wątku głównego prawie nie ruszyłem. Ukończyłem główne linie fabularne gildii magów i złodziei (ale i tak zostało mi tam kilka zadań pobocznych). Wciąż na mapie są całe obszary (nie pojedyncze obiekty!) w których nie byłem. A co najważniejsze
gra mi się wcale nie znudziła. W przypadku Obliviona (który mimo wszystko lubiłem) po pewnym czasie pojawiała się wtórność, poza tym mimo że mapa była chyba nawet większa to nie za bardzo był sens we włażeniu do każdej jaskini po kolei. Tutaj zawsze można liczyć na jakiś quest, zagadkę, kolejny smoczy krzyk do odblokowania albo chociaż jakąś ciekawostkę, historię związaną z danym miejscem. Świat po prostu żyje. Jasne, gra ma sporo błędów (co ciekawe przybywa ich z każdym patchem), ale to wszystko przez jej
wielkość (no i po części fakt, że trochę pospieszono się z premierą aby wypadła 11.11.11). Poza tym podkreślam jeszcze raz: przejście tej gry w 100% zajmie tylko co przejście kilku(nastu) innych „do których się wraca”. Więc w czym problem? Poza tym przez system perków warto wrócić chociażby po to, aby zagrać inną postacią. Sam pewnie zrobię sobie typowego woja z rozwiniętym kowalstwem, ciężkim pancerzem itp. bo obecnie gram „skryto-magiem” i szkoda mi było perków na typowo wojownicze umiejętności.
@HarryCallahan|Bardzo mądra wypowiedź warta uwagi 🙂 Przekonałeś mnie jeszcze bardziej do tej gry 🙂
Ja także się nie zgodzę od początku gry już wiedziałem, że do niej wróce (głównie dlatego, że na start gardziłem cesarskimi, ale wraz z rozwojem gry zaczynałem nie zgadzać sie z gromowładnymi, a jednocześnie zastanawia mnie jakby było do nich dołączyć powiedzmy, mrocznym elfem, a do tego ktoś mi powiedział, że są jakies klasy (złodziej, mag, wojownik?) a nic takiego nie doświadczyłem… Co do pięknych gier do których nie wróce … Dark Messiah of M&M… Boje się zawodu i Gothic – Sam nie wiem, choć kusi
nie wrócę do: Fable 3, tES Oblivion i Skyrim… wrócą Ci, co zachłysnęli się głównym wątkiem i przedziurawili błonę dziewiczą bez odpowiedniego pettingu czy jak wolicie, gry wstępnej. Niemal 40 godzin zajęło mi ukończenie wszystkich wątków pobocznych… Dark Brotherhood szczerze mówiąc powaliło mnie na głowę w Oblivionie, w Skyrim to tylko niedorobiona kopia tego co było, podobnie jak z gildią złodziei. Przypominało mi to bardziej nocne elfy z Warcrafta… ale to nie recenzja. Więc tak: nie wrócę, starczy
A ja wrócę… Choć fakt, nie do Fable 3, bo w porównaniu z legendarną jedynką jest raczej… Zaskakująco przeciętny, ale do Skyrima wrócę na pewno. Czemu? |PROSTE! Już widzę wiele miejsc, przeciwników, gdzie różne klasy w różny sposób sobie z nimi radzą. Najbanalniejszy przykład? Smok… Hieh, nie mogę się doczekać aż kolejnym razem przysmażę go piorunami… Teraz zostaje mi tylko odciąć mu łepetynkę mieczem. Ave! Znaczy… FUS RO DAH!
Zgadzam się z autorem. Przeszedłem duże wątki (magowie, złodzieje, dark brotherhood, wojna domowa, główny wątek), bawiłem się dobrze… i w tym problem. Bo je przeszedłem. Są wystarczająco interesujące, żeby je poznać raz, ale nie przeżywać ponownie. A podziemia, chociaż jest ich mnóstwo, dzielą się wyłącznie na 4 schematy. A przejść przez jeden z każdego, to poznać co wszystkie ma do zaoferowania. Drzewek perków jest dużo, ale za to ubogich. Tak więc Skyrima mogę określić jednym zdaniem – Dużo o niczym.