Często komentowane 461 Komentarze

Polska rewolucja: Internet vs ACTA [UPDATE]

Polska rewolucja: Internet vs ACTA [UPDATE]
To było do przewidzenia – walka z kontrowersyjnymi ustawami mającymi ograniczyć wolność sieci nie została zakończona po odroczeniu głosowania w amerykańskim kongresie nad SOPA i PIPA. Ognisko sporu przeniosło się do Europy i koncentruje się na podobnej, ale europejskiej inicjatywie: ACTA. Pierwsza bitwa rozgrywa się w Polsce…

ACTA to projekt podobny do SOPAPIPA, ale jego działanie nie jest ograniczone lokalnie. To porozumienie handlowe podpisane do tej pory przez USA, Koreę Południową, Australię, Kanadę, Japonię, Meksyk, Nową Zelandię i Singapur, a wkrótce ma do nich dołączyć też Unia Europejska. Obecnie projekt został poparty przez kilka państw członkowskich Unii. Ostateczne głosowanie w tej sprawie ma się odbyć na początku tego roku, a zdecydowano o tym w trakcie obrad… komisji ds. rolnictwa i rybołówstwa za czasów polskiej prezydencji. Informacja na ten temat pojawiła się na ostatniej stronie biuletynu informacyjnego podsumowującego te obrady.

Polski rząd decyzję o podpisaniu ACTA podjął już w listopadzie ubiegłego roku. Odbyło się to jednak w tzw. trybie obiegowym, czyli ACTA zatwierdzono z powodu braku zastrzeżeń. Ciężko jednak wymagać od kogokolwiek zgłaszania zastrzeżeń na dwa dni przed zakończeniem kadencji poprzedniego rządu, kiedy to decyzja ta pojawiła się na biurkach posłów i – jak sugerują liczne strony w internecie – nikt jej nawet nie przeczytał. Ostatecznie porozumienie ma zostać podpisane przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego 26 stycznia w Tokio.

Informacja o tym pojawiła się jednak w mediach dopiero w zeszły czwartek, co wywołało oburzenie wśród polskich internautów. Zaczęli więc m.in. pisać petycje do posłów ze swoich okręgów wyborczych, oraz do europosłów. Na Facebooku powstały także liczne grupy, z czego samo „Nie dla ACTA” ma obecnie ponad 160 tysięcy członków.

Ale o co ten cały dym?
W ogromnym skrócie i ograniczając temat tylko do tego, co mogłoby zagrozić graczom: ACTA może doprowadzić do licznych nadużyć dokonywanych w świetle prawa, z powodu których ucierpieć może wiele, w gruncie rzeczy niewinnych, osób.

Przykładowo: nakręcisz filmik z gry i wrzucisz go na swoją stronę bez pytania o pozwolenie firmy posiadającej prawa autorskie do treści, którą nagrałeś. Firma ta, jeżeli będzie miała taki kaprys, będzie mogła zablokować zarówno twoje konto na YouTube, gdzie wideo prawdopodobnie wrzuciłeś, jak i całą twoją stronę, bo znajdują się na niej treści – w gruncie rzeczy – pirackie. Zablokować do czasu, aż sprawa zostanie rozwiązana, najprawdopodobniej w sądzie.

I teoretycznie nie ma w tym nic złego: kopiowanie treści należącej do kogoś innego jest przestępstwem i wielokrotnie niemal każdy użytkownik internetu balansował już na granicy prawa, czy nawet w szarej strefie, która istnieje od zawsze i na którą niektóre firmy przymykają oko. Problem polega jednak na tym, że przeciętnego człowieka nie stać na sądzenie się z wielką korporacją. Polega też na tym, że pozwolenie korporacjom i firmom na zdejmowanie z internetu treści bez zahaczenia o drogę sądową może prowadzić do licznych nadużyć przypominających sprawę Universal kontra piosenka promująca MegaUpload z zeszłego miesiąca.

Oczywiście ciężko jest wyobrazić sobie Epic Games irytujące się na graczy wykorzystujących np. materiały z Bulletstorma, czy Gears of War do tworzenia jakichś filmików, czy chwalenia się skillshotami. Takie rzeczy najprawdopodobniej nie miały by miejsca – o wiele gorzej miałyby się jednak treści pokroju podkładania ścieżki dźwiękowej z Psów pod Króla Lwa, czy memów bazujących na filmach i piosenkach. Jeżeli film, z którego wycięto fragment sceny należałby do firmy/korporacji, której nie podoba się jego wykorzystywanie, mógłby zostać wyrzucony w trybie natychmiastowym. A razem z nim konto autora i strona, na której go zamieścił.

ACTA otwiera także wiele innych furtek prawnych, które pozwoliłyby na liczne nadużycia i właśnie o to rozbija się cała „afera”.

Na swojej stronie Fundacja Panoptykon spisała zarzuty w kilku punktach:

Treść porozumienia uzgadniania była podczas tajnych negocjacji. Do tej pory, czyli przez ponad dwa lata, żadne państwo nie udostępniło wszystkich dokumentów związanych z procesem negocjacji ani nie przeprowadziło rzetelnych konsultacji społecznych. Porozumienie stwarza poważne ryzyko naruszenia prawa do prywatności i ochrony danych osobowych poprzez wprowadzenie możliwości dochodzenia prywatnej egzekucji praw autorskich, bez kontroli sądu, w której posiadacze praw autorskich będą mogli żądać od dostawców internetu ujawniania im danych użytkowników. ACTA może prowadzić do ograniczenia wolności słowa, jeśli pod presją właścicieli praw autorskich dostawcy internetu zaczną blokować legalne i wartościowe treści. Właśnie do tego zagrożenia odwoływał się protest Wikipedii. ACTA zobowiązuje dostawców internetu do monitorowania treści i działań, jakie podejmują użytkownicy, nadając im rolę „policji internetowej”. Przyjęcie ACTA może wywołać obniżenie konkurencyjności i innowacyjności europejskich podmiotów gospodarczych w stosunku do zagranicznych przedsiębiorstw, którym prawo nie narzuca podobnych obowiązków. ACTA w szczególności może powodować tzw. chilling effect u startujących przedsiębiorców, którzy w obawie przed miażdżącymi odszkodowaniami mogą hamować swoją innowacyjność.

Co się dzieje teraz?
Internauci już od czwartku hurtowo wysyłają do posłów i europosłów maile, w których wyrażają zaniepokojenie planowanym na 26 stycznia podpisaniem przez Radosława Sikorskiego ACTA. Zbierają się w grupy na Facebooku, komentują sprawę na Twitterze i szukają informacji na ten temat. Informacji szuka tyle osób, że strony je oferujące uginają się od ilości odwiedzin: serwery, na których stoją strony pokroju VaGla.pl, czy fundacji Panoptykon ledwo zipią.

Wczoraj wieczorem z kolei przestały działać strony rządu, sejmu, kancelarii prezydenta, ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, a także Stowarzyszenia Aktorów ZaiKS. W niektórych przypadkach sprawa jest jasna, jak tłumaczy Piotr WaglowskiVaGla.pl:

Weźmy tylko serwis MKiDN i tylko ruch z VaGla.pl. Dwa teksty, w których linkuje do PDF-ów ministerialnych mają teraz jeden 10 tysięcy wyświetleń, drugi 43 tys wyświetleń. Plik PDF MKiDN z wnioskiem w sprawie ACTA ma 25 MB (zeskanowane bitmapy w PDF-ie 88 stron) i sama uchwała rządu 307 Kb (jedna strona, też zeskanowana bitmapa). Do tych kwitów MKiDN linkowało setki, jak nie tysiące serwisów i setki tysięcy ludzi chcieli je przeczytać. Jednocześnie.

Niektóre strony przestały jednak działać z powodów, które tak oczywiste nie są. O ile ogromne zainteresowanie mogło zdjąć wiele stron z internetu z powodu “naturalnego DDoS-a”, o tyle wątpliwym jest, żeby strona rzecznika rządu, czy posła PSL cieszyła się tak ogromną popularnością. Specjaliści stwierdzili, że początkowo rzeczywiście mieliśmy do czynienia z niedomagającymi serwerami, ale później liczne strony dobili internauci “bawiący się” ogólnodostępnymi “zabawkami” pozwalającym na przeprowadzanie ataków DDoS.

Wytłumaczyć to można tak zwanym “fun factor”, czyli robieniem czegoś dla zabawy wynikającej z szerzenia chaosu, który uznawany jest w niektórych kręgach za wybitnie śmieszny. Zdejmowanie każdej strony po kolei może wydawać się doskonałą rozrywką, ale bardzo dobre porównanie – o wiele lepiej pasujące do sytuacji – znalazł Piotr WaglowskiVaGla.pl. Działania domorosłych hakerów, których hakerskie kompetencje zaczynają się i kończą na umiejętności obsługiwania narzędzi do DDoS-owania stron wyglądały według niego tak, jakby do legalnej manifestacji dołączyli się ci, którzy palą samochody i wybijają szyby. Przykładowo: na stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ciągu ostatnich kilkunastu godzin próbowano wejść kilka milionów razy, a do zwykłych internatuów dołączyli się ci, którzy generują dodatkowy ruch w sieci, żeby zablokować stronę na jak najdłużej. Korzystając z porównania rzecznika rządu i rozwijając je dalej: to tak, jakby na zablokowaną z powodu zainteresowania sprzedawanymi na niej biletami stronę UEFA weszło tyle osób, że serwer nie wytrzymał… a na to wszystko dołączyła jeszcze grupa chuliganów bijących leżącego, żeby jak najdłużej nie mógł wstać.

Zeszłej nocy ofiarą “ataków” padły m.in. strony kancelarii premiera oraz europarlamentu. Na kilkanaście sekund zniknął także portal Onet.pl. W chwili obecnej serwisy rządowe, a także strona sejmu wciąż mają problemy – co kilka minut powracają i znikają. Dzisiaj przestają działać także inne strony, w tym chociażby oficjalna witryna PSL-u. Wciąż nie wiadomo jednak na ile jest to wynikiem naturalnego przeciążania serwerów z powodu ogromnego zainteresowania, a na ile chuliganką. Chuliganką, która może pokojowym protestom w sprawie ACTA tylko i wyłącznie zaszkodzić. DDoS-owanie stron rządowych w ramach sprzeciwu wobec ACTA może uczynić więcej złego, niż dobrego. Jeszcze raz słowami Piotra Waglowskiego:

Nie pozwólcie, by zamiast mówić o rzeczach istotnych dyskurs publiczny zdominowały niesprawdzone, pełne fantastycznych hipotez doniesienia o atakach na rządową infrastrukturę teleinformatyczną. Nie chcę zakładać złej woli rządu (chociaż sprawa ACTA jest w moich oczach bardziej niż wątpliwa), ale to może być z powodzeniem wykorzystane przeciwko tym działaniom, które podejmowane są w imię zasad demokratycznych przez organizacje pozarządowe i zatroskanych sytuacją ludzi.

Dlatego też nie należy rozdmuchiwać wczorajszego „ataku„, ani żadnych kolejnych – poszukujące sensacji media, które nie uznały sprawy ACTA za wystarczająco wartościową, by w ogóle o niej wspomnieć na pewno wykorzystają temat hakerski, bo on nośny jest zawsze. Nagle okaże się, że spokojny protest, w którym udział wzięły tysiące (jak nie setki tysięcy!) internautów nic nie znaczy, bo przyćmiły go wybryki kilku zadymiarzy.

Co dalej?
Światełkiem w tunelu jest fakt, że minister administracji i cyfryzacji Michał Boni poprosił premiera Donalda Tuska o naradę w sprawie ACTA. Ma ona wyjaśnić wszystkie budzące wątpliwości kwestie. Odbędzie się ona we wtorek, 24 stycznia. Z kolei rzecznik rządu Paweł Graś zapewnił, że nic nie zostało jeszcze przesądzone i władze otwarte są na rozmowy z internautami. Jak mówi:

Nic w tej sprawie nie jest do końca przesądzone. Zostało zapowiedziane w zeszłym tygodniu specjalne spotkanie premiera, ministra Boniego, ministra kultury, ministra spraw zagranicznych. Dyskusje w tej sprawie będą się toczyć. […] Z jednej strony mamy na tej szali wartość, jaką jest wolność internetu, wolność słowa w internecie, swoboda przepływu informacji. Na drugiej szali mamy prawo do poszanowania praw autorskich, do poszanowania wysiłku tych, którzy by nie chcieli, żeby zupełnie za darmo ich dzieła były w internecie dostępne. Między tymi dwoma szalami trzeba znaleźć złoty środek. Nie jest to tylko problem Polski i nie jest to tylko problem europejski. To jest problem światowy, o którym musimy rozmawiać, dyskutować i debatować.

W sprawie ACTA nic nie jest więc jeszcze przesądzone. Najlepszym wyjściem jest więc informowanie znajomych i spokojne przekonywanie ich do poparcia walki z tym porozumieniem. Pokojowej walki, która zakłada wyrażanie niepokoju w e-mailach wysyłanych do posłów i parlamentarzystów. Pokojowej walki, która zakłada kulturalne wyrażanie zaniepokojenia i niechęci do modyfikowania obecnego prawa i otwierania w nim luk pozwalających na nadużycia. Pokojowej walki, która nie sprowadza się do atakowania każdej strony w internecie prymitywnymi środkami pokroju DDoS-ów, które mogą uczynić więcej złego, niż dobrego.

Co mogę zrobić?
Przede wszystkim: nie panikuj. Dowiedz się więcej i informacje bierz ze stron, które do tematu podchodzą rzeczowo i nie używają zbyt wielkiej ilości wykrzykników. Bardzo pomocne są strony Fundacji Panoptykon, czy VaGla.pl.

Nie panikuj i nie zakrzykuj innych, nie proś hakerów o pomoc, bo to aktualnie może sprawie ACTA w Polsce tylko zaszkodzić.

UPDATE:

Na Twitterze AnonymousWiki pojawiła się informacja, że „hakerzy” weszli w posiadanie dokumentów rządowych i „teczek z informacjami” na temat wielu polskich polityków. W tym samym wpisie grożą, że jeżeli ACTA przejdzie, dokumenty zostaną przez nich ujawnione. Nie wiadomo oczywiście czy to prawda, czy pogróżki. Wiadomo za to, że ofiarami ataków DDoS padły kolejne strony rządowe: policja.pl, mf.gov.pl, bor.gov.pl i inne.

461 odpowiedzi do “Polska rewolucja: Internet vs ACTA [UPDATE]”

  1. Idę spać niech ktoś w PW wytłumaczy mi czemu nie widziałem protestów przeciw ACTA w USA.

  2. @2real4game, Przepraszam, mam tego świadomość tylko za bardzo uogólniłam. Nie chcę siać plotek 🙂 Chodziło mi, że przede wszystkim podpisują to kraje EU.

  3. Tylko tak sobie teraz myślę o tej walce z piractwem i podróbkami.|FBI zamknęło megaupload. Właściciele filesonic sami się zabezpieczają przed tym co spotkało właścicieli megaupload. Inne serwisy zrobią pewnie podobnie (i słusznie). Lecz wszedłem sobie na taki uploadstation i co widzę? Hongkong.|Poza tym spotykałem się już dosyć często kupując na allegro/ebayu, z osobami, które twierdziły, że są z Hongkongu, czy Tajwanu. I co takim zrobią?

  4. Toż to walka z wiatrakami.

  5. 2real4game_ to jest ostre przejmowanie kontroli : ) Ty nie masz być wolny, ty masz być maszynką zarabiającą na swą „firmę”

  6. Ciekawe zjawisko. Banda hakerów mająca powiązania bardzo wskazujące na anonymous atakuje PSN i kilka większych stron związanych z grami 4fun – maksymalny hejt. Teraz gdy atakują strony rządu tworząc podobny chaos, który i tak się obróci przeciwko nam – wszyscy ich kochamy. To tak jakby kot narobił nam na dywan, ale potem się słodko polizał po tyłku. Co z tego, że to ładnie wygląda skoro nadal mamy zapaskudzony dywan?

  7. Oj ludzie, ludzie czy nie wiecie, że mamy teraz sprytną politykę, którą można sprowadzić do przysłowia uderz w stół, nożyce same się odezwą… Blokowanie stron rządowych… – ma to tyle samo sensu, co wrzucanie noworodków do ogniska w celu zademonstrowania siły…

  8. atari_ Jaki sens w takim wypadku miały strajki mundurowych i aptekarzy w ostatnim czasie?

  9. przecież to jakaś komuna

  10. komuna? zaraz cofniemy się do ciemnych wieków >_<

  11. @Abyss +1 😀

  12. Jeżeli dobrze rozumiem: jeśli ACTA wejdzie w życie to dla CDA oznacza to nic innego jak robienie pisma bez zdjęć bo przecież CDA nie posiada praw autorskich do gier recenzowanych-dostaje je tylko do testu i ma zrobić recenzje. A więc zero zdjęć i pewnie też recenzje na poziomie kaszanka zone ocena 9+/10 ;]

  13. Czyli jak to wejdzie cdaction.pl nie będzie:o

  14. czysto teoretycznie.. ale praktycznie jest to watpliwe ;p jest wieksze prawdopodobienstwo ze taki ty czy ja dostaniemy pozew od jakiegos giganta np za to ze na filmiku z imprezy bedzie leciec muzyka z plyty chocby nie wiem glopiego bibera…

  15. Nogard1661|Tu chodzi tylko o internet nie o prasę.

  16. @Abyss |’nuff said

  17. sirsalat za to i teraz mogą cię wsadzić. Ale wcześniej byś sąd odwiedził i inne tego typu instytucje i do dopiero do paki. A ACTA właśnie polega na tym że od razu do więzienia cię wsadzają. Przynajmniej ja tak to rozumiem.

  18. http:www.own3d.tv/live/42146/Athene

  19. SabaruPL|Wszystko pokręciłeś.

  20. Możliwe

  21. @123pawel|a cdaction.pl to nie w internecie??

  22. Ciekawe rzeczy, od kiedy na youtube przy zgloszeniu naruszenia praw autorskich sprawdzają kraj z któego założono konto i czy ma on podpisane ACTA?Całe to pozaprocesowe blokowanie własności intelektualnej jest złe, ale równie przykre jest to że podaje sie takie wydumane skutki jak blokada kont youtube(bo i owszem, projekt jako całość może to umożliwiac, ale fakt podpisania go lub nie przez Polske nie ma na to większego wpływu).

  23. Nie tyle ważne czy to przejdzie w Polsce, a najważniejsze czy w Stanach

  24. @Kulas – i to jest wlasnie to o czym mówie – ignorancja. ACTA nie ma nic wspolnego z USA. Nie chce mi sie jej czytac, ale z tego co iHS napisal autorowi newsa tez sie nie chcialo, i sciagnal opis z SOPA czy tam PIPA (tez dokladnych tresci nie znam).| Szanowni 'newsmani’ – kiedys w newsach liczylo się głównie to żeby informacje były rzetelne i prawdziwe, a nie byleby gadać. Przynajmniej przestaliscie pokazywac tak zwanych 'hackerow’ jako bohaterow o wolność.

  25. @Nir – Chodziło mi o SOPA

  26. wojtekwlodyka28 23 stycznia 2012 o 05:08

    Aargh- a gdzie jest napisame że weszła? Pdpisana zostałą, ale nie weszła…

  27. DarthDemon328 23 stycznia 2012 o 06:05

    Przepowiednia Majów o końcu świata w 2012 roku się spełniła, tyle że wcześniej niż myśleliśmy -_-

  28. KrasnoludALPHA 23 stycznia 2012 o 06:10

    W wiadomościach o siódmej mówili , że podpisują to gwno we wtorek -.-.

  29. Nie czytałem wszystkich komentarzy, bo spiesze się do (tak uwaga, bo chyba nie wszyscy słyszeli takie słowo) pracy.|Zgadzam się z artykułem Berlina oraz podpisuję się pod wypowiedziami niektórych tu komentujących. Wiekszość nie czytała tekstu ustawy, a jeśli to mało zrozumiało. Druga rzecz to bezmyślne bojkotowanie czegoś, co jeszcze nie jest pewne (czyt. nie zostało ratyfikowane). Trzecia rzecz – polskie Anonimus? Toż to dziecinada napędzająca się przez domorosłych hakerów (przypominam, że ataki na

  30. amerykańskie władze były początkowo wymierzone za sprawą usunięcia Megaupload, które swoją drogą było kolebką piractwa, nie oszukujmy się).|Owszem protest – tak, ale podania. Blokowanie serwerów DDoS-ami to to samo co wysłanie kilku milionów petycji co 2-3 godziny. Nawet jeśli internetu nie będzie to co? Świat się zawali? 15 lat temu mało kto miał dostęp do tego medium, a 20 lat temu to nikt o tym nie wiedział.|Ja czekam do jutra na oficjalny komunikat. Najwyżej wyślę petycje, co zrobi także moja rodzina

  31. (nawet jeśli nie korzysta z internetu), jak i moi znajomi.|A te ataki to uważam, że robia znerwicowani piraci, którzy boją się, że już nic nie ukradną.|Pozdrawiam i życzę miłego dnia 😉

  32. A ja uważam, że to nie domorośli hakerzy robili DDoSy (chociaż pewnie też) ale służby rządowe, aby zobrazować problem piractwa i hakerstwa, przez co mają nadzieję, że ACTA zostanie podpisana…

  33. Na innym forum czytałem, że w TV ludzie się śmieli z tych petycji i strajków w internecie.

  34. śmiali* 😛

  35. Mnie strasznie denerwuje, jak ktoś decyduje lepiej co mam robić… No bo przecież jacyś posłowie, którzy zapewne sami o Internecie nie mają bladego pojęcia, wiedzą lepiej jaką stronę mogę odwiedzić, jaki filmik mogę obejrzeć. Litości! To jest po prostu chore! Z tego Internetu po tym już nic nie zostanie oprócz wszelkich onetów i innych badziew…

  36. Chciałbym zaznaczyć, że Filesonic też już nie działa…

  37. Ale jaja,żródła donosza ze po megaupload padł własnie filesonic!!!!!

  38. CDAdlamniegra 23 stycznia 2012 o 08:02

    Myślę ,że pod takim naciskiem nie podpiszą ACTY. No i dobrze : Internet jest wolnością ! Po co będą nam ją ograniczać?To wszystko jest chore..Ale śmieszne było jak Paweł Graś myślał ,że w nocy jest takie zainteresowanie rządową stroną i że to nie może być włam hakerski tylko wzrost popularności.|Ach panie Pawle,co pan głupka z siebie robi. I jeszcze rano obejrzałem na Polsacie News takiego „NIBY”znawcę i mówił ,że uzależnienie od internetu wytwarza wielkie zmiany w mózgu ,a potem powiedział ,że znalazł to

  39. CDAdlamniegra 23 stycznia 2012 o 08:03

    c.d w internecie właśnie ;P … Głupi są niektórzy ludzie 😉

  40. @Dyzio19: działa perfekcyjnie. Tyle że teraz można z niego ściągać tylko te pliki, które samemu się zuploadowało.@CDAdlamniegra: wspomniany przez Ciebie Graś jest chodzącym dowodem na to, że politycy nie powinni w ogóle zabierać się za sprawy dotyczące Internetu, bo zwyczajnie nie mają o nim samym pojęcia.

  41. tak wygląda „wojna” w dzisiejszych czasach 🙂 narazie bez ofiar ale może jakiś szalony człowieczek zagłodzi się na śmierć w ramach protestu. (tego byśmy nie chcieli)

  42. Pomuszcie nam walczyć o wolność !!!!!

  43. @Zbignieff – Nie wiem na jakich zasadach to teraz się odbywa, ale tak też było parę lat temu z OdSiebie jak jeszcze miało różowy design, też dali czas na zabranie swoich plików, a potem ją usunęli. Obecnie się reaktywowała.

  44. @saehan – kiedyś nie było prądu. I co? Ludzie żyli.

  45. Ja się tylko pytam ilu ludzi usłyszałoby o proteście bez tyczy „chuligańskich wybryków” polski rząd (i to nie tylko ta ekipa a wszystkie) już dawno udowodnił, że pokojowym protestem i petycjami to on się, co najwyżej może podetrzeć. DDos są dobre bo nadały rozgłos i dobrze że akcja została również póki co zawieszona bo owy rozgłos został osiągnięty. A to rządu ddos ami się nie zastraszy to jasne. Co do atakowania przypadkowych stron czasami w zgadza się wszędzie tam gdzie coś się robi znajda się tacy, co

  46. przesadza lub będą robić zadymy dla zabawy tak już jest i tak będzie. Poza tym prosiłbym redaktorów o zachowanie odrobiny bezstronność politycznej, bo mimozę popierałem i mimo wszystko prawdopodobnie nadal popieram tę samą opcje polityczna z tego tekstu poparcie dla niej aż wycieka. Na koniec dodam jeszcze że osobiście żadnych ataków nie przeprowadzałem również nie podawałem koordynatów do ataków nikomu innemu.

  47. @ Sebalaka – pomóc to ja mogę chyba tylko kupić Ci słownik… A co się tyczy reszty – jeżeli kupujecie grę to akceptujecie regulamin, umowę licencyjną itd. Jak widać na dłoni nikt jej nie czyta a w niej można znaleźć właśnie treści do których odnosi się bezpośrednio ACTA. A więc zakaz korzystania z całości lub/i części zakupionego w celach prywatnych lub publikowania bez zgody właściciela praw autorskich. Zatem sam fakt kupna oznacza przystąpienie do tej umowy jak i zgodę na jej warunki. Zdziwieni?

  48. @iHS więc w czym problem?

  49. Dodatkowo zauważyć należy, iż dotychczas te warunki które były akceptowane ( pamiętacie może te napisy które trzeba było przewinąć na sam dół żeby dalej instalować grę ? – to właśnie to ) nie były dostatecznie chronione przez inne uregulowania prawne. Tak więc te prawa które już istnieją mają być chronione w sposób prawdziwy i skuteczny. A że się nie podoba? No moi mili to trzeba kupować produkty z mniej restrykcyjną umową, regulaminem i zapoznać się z jego treścią a nie jak dotychczas.

  50. I kończąc – jedynym problemem na razie jest to, że wgląd do tych umów regulaminu itd. ma się dopiero po zakupieniu produktu. W związku z tym wydaje się sensowne żądanie by umowy były zamieszczane na stronach producenta tak by każdy mógł się zapoznać z jej treścią przed zakupem produktu z nią związanego.

Dodaj komentarz