Keanu Reeves i pokaz God of War. O tych scenach z E3 trudno zapomnieć
Po ponad dwóch dekadach najbardziej wpływowe targi gier komputerowych XXI wieku zamknęły ostatni rozdział swojej historii. Przez lata E3 „śmieszyło, tumaniło, przestraszało” kolejne pokolenia graczy i graczek. Przyjrzyjmy się tym najbardziej znaczącym, zapadającym w pamięć momentom.
E3 to kawał historii. Przez lata była to największa, a na pewno najważniejsza impreza growa na świecie. Nawet mimo rosnącej konkurencji w postaci podobnych wydarzeń organizowanych w Europie (Gamescom, EGX) czy Azji (G-Star, TGS) to właśnie w Los Angeles chcieli znaleźć się wszyscy ci, którzy pragnęli liczyć się w świecie elektronicznej rozrywki. Nie będziemy, przynajmniej jeszcze nie teraz, zastanawiać się, co poszło nie tak i dlaczego E3 nie tylko straciło znaczenie, ale w końcu wyzionęło ducha. Zamiast tego prześledźmy te momenty, które nas rozbawiły, zszokowały, wprawiły w zażenowanie czy zmieniły krajobraz gier komputerowych na zawsze.
E3 1995: Konferencja Sony. „299”
Jak zacząć, to od początku, prawda? W trakcie pierwszego E3 nie brakowało ważnych momentów. Swoją obecność zaznaczyło przede wszystkim Nintendo promujące Virtual Boya i Nintendo 64. Konkurencja jednak nie spała. Sega ogłosiła bowiem, że wypuszcza na rynek konsolę Sega Saturn, która będzie kosztować 399 dolarów! Gracze i graczki mieli powody do świętowania. Ale prawdziwa bomba przyszła później. W trakcie konferencji Sony dyrektor Steve Race wyszedł na mównicę i wypowiedział tylko trzy słowa. A reszta? Reszta jest historią.
E3 2008: Konferencja Nintendo. Uśmiech politowania
Nintendo jak to Nintendo: albo wstrzeli się w coś idealnie, albo odstawi coś tak żenującego, jak wystąpienie z 2008 roku. I nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że prezentacja Wii była sama w sobie słaba – bo przecież sprzęt i oferowane przez niego możliwości mogły się podobać. Problemem okazało się oddanie pokazu w ręce ubranych sztywno, dość mocno „doświadczonych” pracowników i pracownic korporacji. Było więc sporo zażenowania, trochę litościwego śmiechu i przynajmniej kilka momentów ciszy. Niech za reprezentatywny przykład posłuży poniższe wideo.
E3 2010: Konferencja Sony. Kevin Butler miażdży
Tylko wiecie, to nie tak, że wpuszczając na scenę biznesmena z wysokiego szczebla, trzeba od razu pogodzić się z klęską. Należy po prostu wybrać odpowiednią osobę. A najlepiej taką, która… nie istnieje. W 2010 w trakcie konferencji producenta PlayStation na pokazie pojawił się niejaki Kevin Butler, wiceprezes jednego z oddziałów Sony. Sęk w tym, że żaden człowiek o takim nazwisku i o takiej funkcji nie figurował na liście pracowników. I choć Jerry Lambert, aktor brawurowo wcielający się w Butlera, zadebiutował rok wcześniej, dla wielu to było pierwsze spotkanie z tym charyzmatycznym jegomościem. Zobaczcie zresztą, jak to wyglądało.
E3 2010: Konferencja Konami. Festiwal krindżu
Żeby nie było zbyt słodko, 2010 przyniósł nie tylko pamiętne wystąpienie Butlera, ale też równie pamiętną – niestety z zupełnie przeciwnych powodów – konferencję Konami. Bo widzicie, okazuje się, że pod kątem żenady totalnej nie tylko da się przebić Nintendo z 2008 roku (które w sumie miało trochę słodkich i śmiesznych momentów), ale też na lata ustanowić całkowicie nowy wyznacznik tego, jak nie robić wystąpień. Począwszy od „zakazu” wydawania dźwięków skierowanego do widowni, przez nieprzygotowanych prezenterów, dziwaczną przemowę Taka Fujiego, niezwykle niezręczne przedstawienie wrestlerów, aż po performance z odpadającą głową. Skrót „najlepszych” scen do zobaczenia poniżej.
E3 2004: Konferencja Nintendo. Świt wielkości
Cofnijmy się na chwilę o parę lat, żeby nieco zrehabilitować wcześniej wyśmiane Nintendo. W trakcie E3 2004 firma ujawniła pierwszy zwiastun gry The Legend of Zelda: Twilight Princess. To, jaką wywołał reakcję, trudno opisać słowami. Kolejne dwa lata oczekiwania były dla fanów i fanek cyklu czasem niemalże święty. I choć seria od dawna miała już status kultowej, to wydaje się, że to właśnie ten zwiastun i ta premiera okazały się ostatecznym, niepodważalnym dowodem na to, że przygody Linka już na zawsze pozostaną kulturowym Fenomenem przez wielkie „F”. Ach, no i Shigeru Miyamoto z Master Swordem i Hyliańską Tarczą. Perła.
E3 2015: Konferencja Sony. Nie taka ostatnia fantazja
Skoro mowa o pokazach, które sprawiły, że ludzie wyskoczyli z krzeseł, nie sposób nie wymienić zapowiedzi remake’u Final Fantasy VII i Shenmue 3. Ale co ja będę się rozpisywał, reakcje redakcji GT oddają radość wywołaną ogłoszeniem lepiej, niż zrobiłbym to tysiącem słów. Właśnie dla takich chwil istniało E3.
E3 2006: Konferencja Sony. Giant Enemy Crab
Jednak nie trzeba wielkich zapowiedzi, płomiennych przemów ani spalonych żartów, żeby na zawsze zapisać się w pamięci graczy i graczek na całym świecie. Graliście może w Genji: Days of the Blade? Oczywiście, że nie, nikt nie grał. Ale pewnie sporo osób doskonale kojarzy samą zapowiedź tej produkcji. Bo, kurde, kiedy ogłaszasz grę i zapowiadasz, że cechuje ją wierność historii Japonii, w jej trakcie zaś weźmiemy udział w bitwach, które NAPRAWDĘ miały miejsce, a chwilę potem na ekran wskakuje Wielki Wrogi Krab, musisz liczyć się z tym, że zostaniesz memem. Nie może być inaczej.
E3 2019: Konferencja Xboksa. „You’re breathtaking!”
Leżę sobie w wannie. Woda już zimna, piana dawno opadła. Ale czekam, trwam dzielne, bo zaraz mamy się dowiedzieć więcej o premierze Cyberpunka 2077 – nie chcę niczego przegapić. No i wchodzi on, zwiastun, cały na neonowo. Kurde, ale to świetnie wygląda! Ale czekaj, co? To nie koniec? Słyszę: „Wake the fuck up, Samurai”. Zaraz, zaraz… czy to… „We have a city to burn”. Co?! Tak, to on! Na scenę wkracza nikt inny jak Keanu Reeves! Przeżyjmy to jeszcze raz. (Niekoniecznie w kąpieli).
E3 2017-2019: Konferencje Digital Devolver. Jazda po bandzie
Może i te najważniejsze zapowiedzi ogłaszali ci najwięksi gracze pokroju Nintendo, Sony czy Microsoftu, ale mało kto potrafił zrobić taki show jak Devolver Digital. Wydawca gier indie postawił na wjechanie na wrotkach wprost w ścianę najeżoną kolcami – i niech mnie kule biją, jeśli nie oglądało się tego znakomicie. Od parodiowania branży, przez miotacze ognia, oblewanie krwią i potwory ogłaszające nowe produkcje, po natchnione przemówienia rodem z surrealistycznego koszmaru. Nie wybiorę jednego momentu, bo każda konferencja firmy była złotem. Sprawdźcie przykładowo tę z 2017.
E3 2016: Konferencja Sony. Pozamiatane
Na koniec zostawiłem chyba najlepszą, w moim mniemaniu, konferencję, jaka odbyła się kiedykolwiek na E3. W 2016 roku zapowiedziano Days Gone, ogłoszono datę premiery The Last Guardian, pokazano demo Horizon Zero Dawn, zwiastuny Detroit: Become Human i Death Stranding, ale też dano nam absolutnie rewelacyjną (ta orkiestra!) zapowiedź God of War. I choć Sony kilkukrotnie pokazywało, jak „wygrać” E3 (pamiętacie może to?), w 2016 podniosło poprzeczkę tak wysoko, że od tamtego czasu mało komu udało się zbliżyć do tego poziomu, jeśli chodzi o wagę prezentowanych gier. Tym samym wyznaczyło kurs na kolejne lata dla PS4, PS5 i rynku produkcji singlowych w ogóle. Prawdziwie historyczny moment.
PS Rzućcie okiem na ogłoszenie nowego God of War. Ciary.
I choć przez te przeszło dwie dekady targi E3 obfitowały w wiele innych zapadających w pamięć momentów, trudno byłoby znaleźć miejsce, żeby przywołać je co do jednego. Jednak to nie tylko ogłoszenia nowych superprodukcji, niezręczne wpadki czy komiczne skecze świadczą o tym, jak ważna to była impreza. To przede wszystkim prawdziwa atmosfera święta graczy i graczek, niezależnie od tego, czy pociliśmy się w tłocznych halach Los Angeles Convention Center, popijaliśmy zimny napój, oglądając transmisję w internecie, czy z wypiekami na twarzy czytaliśmy relację w magazynie CD-Action.
Żegnaj, Electronic Entertainment Expo. Dzięki za te cudowne wspomnienia.