[Retro Action] Icewind Dale
ICEWIND DALE
Rok premiery: 2000
Gatunek: cRPG
Producent: Black Isle Studios
Polski dystrybutor: CD Projekt
Wymagania: PII 266 MHz, 64 MB RAM, 1.500 MB na HDD (pełna instalacja)
Autor: Colidor
Icewind Dale to gra stworzona przez Black Isle w 2000 roku. Miała być swoistym wypełniaczem czasu dla graczy, którzy tęsknie czekali na drugą część Baldur’s Gate’a. Wypełniaczem na tyle dobrym, że doczekał się zarówno dodatku, jak i kontynuacji. Fabuła ID rozgrywa się w świecie Forgotten Realms na mroźnej i górzystej północy Faerunu. Swoją przygodę rozpoczynamy, po obejrzeniu całkiem przyjemnego intra, od stworzenia kompletnej, dostosowanej do naszych potrzeb i stylu walki drużyny, która może się maksymalnie składać z sześciu członków. Stworzonych przez siebie herosów wypuszczamy w podróż i okazuje się, że rozpoczynamy ją w karczmie – najbardziej popularnym miejscu wszelkiego rodzaju gier role-playing fantasy. Po przywitaniu przez miejscowego rządcę i uzyskaniu zaproszenia do jego siedziby dostajemy wolną rękę.
Burzliwe to były czasy, młodzieńcze, bardzo niespokojne. Na drogach rozpanoszyły się gobliny, orki i wszelkiej maści inne plugastwa, które trzeba było toporem przez łeb zdzielić, by nie zawadzały więcej. Ludziska wdzięczne byli za uwalnianie ich od kłopotów, a i profit przy tym bywał niezgorszy, jako że taki ogr czy inszy większy stwór nierzadko skarby w legowisku swoim trzymał. Ech, machało się toporkiem na prawo i lewo, gardło od krzyku zdzierając, nieraz też przeklinając ohydnie, gdy jeden z drugim pazurem drapnął głęboko. Uzdrowiciel w kompanii wtedy był jak znalazł, lecz im więcej blizn na karku łapałem, tym większą miałem ochotę iść dalej.
Istotą rozgrywki w Icewind Dale’u jest walka. Owszem, fabuła jest i to całkiem zgrabnie przedstawiona, lecz stanowi ona jedynie uzasadnienie dla niezliczonych potyczek z kolejnymi falami potworów. Jedynym mankamentem systemu walk jest fakt, że nadwątlone siły naszych śmiałków dość dobrze leczy zwykły odpoczynek w terenie, co po pewnym czasie sprowadza cała grę do schematu: zatłucz grupę potworów – odpocznij do wyzdrowienia – ruszaj naprzód. I trzeba przyznać, że czasami bywa to męczące.
Miłośnikom twardej, bezpardonowej jatki z całą pewnością przypadnie do gustu specjalny, przygotowany z myślą o wysokopoziomowych drużynach, stopień trudności, nazwany „Serce Furii”, a zmiany, jakie ten wprowadza, są dość znaczące. Potwory są wytrzymalsze, zadają dużo więcej obrażeń, pojawiają się w większych skupiskach, a zabicie każdego z nich – nawet marnego goblina – stanowi tu nie lada wyzwanie. Nagrodą za wygrane potyczki są wysokobonusowe pancerze i bronie, unikatowe przedmioty nie do odnalezienia w zwykłej grze, większa ilość zdobywanych punktów doświadczenia oraz brzęczącej gotówki. To wszystko sprawia, że warto przejść Icewind Dale po raz drugi w tym dodatkowym trybie. Tutaj potrzebna jest już spora doza taktyki w walce, gdyż metody skutkujące na niższych poziomach trudności, tutaj najczęściej nie zdają egzaminu.
Cuda i dziwy ja wonczas widziałem. Skaliste, pokryte śniegiem wierzchołki Grzbietu Świata, przecudny dąb Kuldaharu, lodowe pałace Salamander, nawiedzone ruiny, a nawet ogniste czeluście pełne piekielnej lawy. Powiadam ci, dwa życia to za mało, by przeżyć to, cośmy wtedy przeszli w jedną zaledwie zimę. Warto było jednak… Dla przygody, dla skarbów i dla piwa, które potem pić można było do woli…
Grafika gry opiera się na popularnym już Infinity Engine, moim zdaniem – jedynym słusznym sposobie przedstawienia gier cRPG, czyli typowym rzucie izometrycznym, z ręcznie malowanymi tłami, które dodają grze uroku i klimatu. Nie wyobrażam sobie zrobienia tego w pełnym 3D. Wrażenie byłoby podobne do oglądania „Władcy Pierścieni” z pełnym dubbingiem niemieckojęzycznym (jeśli rozumiecie, co mam na myśli). Jedyne wsparcie akceleratorów mamy tu przy efektach rzucanych czarów, dzięki czemu walka doświadczonego maga wywołuje istną feerię barw na naszych ekranach. Pierwotnie gra obsługiwała wyłącznie tryb 640 x 480, dopiero w dodatku zaimplementowano wyższe rozdzielczości, autoryzując jednakże wyłącznie 800 x 600.
Muzyka – miód na me serce. Majestatyczna w górach, relaksująca w wiosce druidów, dynamiczna w trakcie walki. Aż się prosi o osobną płytkę audio z soundtrackiem (przy odrobinie zacięcia można ją sobie samodzielnie stworzyć). Całości dopełniają bardzo dobre polskie kwestie mówione, wreszcie brzmiące naturalnie, bez zbędnego patosu i intonacji całkowicie wyrwanej z kontekstu sytuacji.
A gdy już strudzeni siedliśmy w gospodzie, otarłszy broń z zakrzepłej krwi i pa-trząc w błękitne niebo, w spokoju chcieliśmy przy kuflu odpocząć, przysłano nam kolejne wezwanie, tym razem ku barbarzyńcom. Podnieśliśmy więc tyłki raz jeszcze…
Icewind Dale doczekał się dwóch dodatków. Pierwszy (pełnopłytowy) zatytułowany Heart of Winter dodawał kilkanaście godzin zabawy w całkiem nowych lokacjach. Jak na dodatek przystało, wnosił on również nowe przedmioty i czary. Dla tych, którzy wciąż czuli niedosyt, powstała jeszcze jedna kilkugodzinna przygoda w lochach Trials of Luremaster. Na szczęście dla polskich graczy również ona została przetłumaczona na nasz język przez CD-Projekt i udostępniona do darmowego pobrania z Sieci.
Dziś nie ma już siły w tym brodatym cielsku, tylko siedzę, piję, jem i od czasu do czasu opowieść jaką rzeknę ludziom. Stary jestem, nawet jak na krasnoluda, a tyś młody, szlachetny wojowniku, tedy ci rzeknę: ruszaj na północ… Znajdź Oko Smoka… Sporo dobra tam jeszcze zostało. No już! Żegnaj i powodzenia! Będzie ci potrzebne…
Czytaj dalej
-
„Czołgi” przejęły Gamescom 2025, czyli relacja z Wargaming Day w Kolonii
-
1Szef Diablo odchodzi. W końcu! I to mimo że Diablo 4… było dobrą grą. W swoim gatunku
-
8Poświęciłem 2 lata i 2000 godzin, aby wygrać Ligę Mistrzów Stalą Brzeg
-
3Czy to mniejsze Kroniki Myrtany? Przybliżamy modyfikację do Gothica – Złote Wrota 2: Serce Bogini

Dzięki, przyjacielu, że zechciałeś postawić kufel piwa staremu krasnoludowi. Nie ma to jak dobrze zwilżone gardło podczas opowieści. A dziś, gdy dłoń osłabła, topór się wyszczerbił, hełm pordzewiał, a na mojej tarczy dzieciska z ośnieżonych stoków zjeżdżają, jeno właśnie opowieści mi pozostały. O dawnych czasach, o wyprawie, o przygodach, które przeżyć przyszło. Zebrało się nas sześciu luda w karczmie, w rybackiej mieścinie Easthaven…
Kurcze, ile ja bym dał, żeby gdzieś zakupić i znowu pograć w Icewind Dale I, a potem II, piękne gry|;) szkoda, że tak trudno dostępne:<
@wareqPrzecież są na Gog.com
@Czlenson – wiem tylko szkoda, że po angielsku, no ale może na te święta sobie sprawie taki prezencik, niby angielski znam dobrze, ale to nie to, ta seria o ile pamiętam miała dobrze zrobiony dubbing
@wareq Najlepiej chyba będzie ci kupić w edycji extra klasyka którą można wyrwać nawet za 20zł
Ehh… To były piękne czasy, kiedy wychodziły takie gry. Szkoda, że się skończyły ;c
Szkoda,ze autor nie wspomnial o badzewnym bossie,koncczacym podstawke:p
Normalnie łezka sie kreci …mam w kuferku wydanie kolekcjonerskie tej gry jak i wiekszosci zacnych rpg z tamtego czasu ..fabularnie do dzis bija na głowe wiekszosc produkcji kolejny + 🙂
Po trosze zgadzam się z tym rzutem izometrycznym kontra pełne 3d. W tym sensie, że twórcy gier często niepotrzebnie rzucają się na 3D, a wystarczyłoby osadzić dobrą fabułę w rzucie izometrycznym właśnie. Wciąż zdarza mi się wracać do pierwszych falloutów, w chwili obecnej gram w baldurs gate ED, a potem zamierzam zasiąść przed Icewind Dale właśnie 🙂 I wciąż gra się przyjemnie – pomimo tego, że rozdzielczości troszkę odstają od dzisiejszych realiów.
Klasyczne cRPG mi się nie podobały. Mam ID i BG, ale mnie odrzuciły. Dopiero niedawno przekonałem się do Baldur’s Gate, więc na myśl o Icewind Dale już zacieram rączki.
@arterius169, właśnie takie gry pomału powracają. Project Eternity, Torment tides of numenera. 🙂
Mój pierwszy cRPG na Infinity Engine, zacna, zaprawdę zacna przygoda. I genialny dubbing z H. Talarem w roli narratora… Pamiętam jak dziś:) Takich gier już się nie robi.
Jedna z gier, do których wracam co jakiś czas i przez nią nie wychodzę z domu tylko zamykam się w tym fantastycznym świecie po raz kolejny! Gra jest wg mnie świetna, stworzenie własnej drużyny zajmuje mnóstwo czasu ale daje tyle radochy jak nic innego 😀 |A ile się trzeba zastanawiać nad imieniem każdej z postaci 😀
Jezusinku 🙂 Icewind Dale z dodatkami jak i 2 część przeszedłem chyba z 20 razy tym samym zespołem. A tryb Serce Furii był powodem założenia u mnie wyłącznika prądu, jak nie mogłem zarąbać tego cholernego bosa na końcu (wiązanka kilkunastominutowa mojej)|@ The Naturat Badziewnym? Do tej pory nic mnie tak nie zaskoczyło jak ten gość.
Do dziś pamiętam jak się w to grało… Wieloklasowy Wojo/Złodziej/Mag i kleryk w obwodzie. po chwili można było się pokusić o zwiększenie poziomu trudności
Szczerze to Icewind dla mnie to średniak. Taki Baldur z samą walką. A walka na tamtym silniku była strasznie słaba i męcząca. Zbugowani magowie, zagubieni towarzysze itd. Zdecydowanie wolę Baldura i Tormenta.
Niestety ID to nie to samo co BG. O ile inne RPG są cudowne, to co do ID mam pewne zastrzeżenia. Nie ukończyłem jej, bo mi się zwyczajnie znudziła. Gra polegająca na tym, aby lokacja za lokacja ubijać potwory. Spodziewałem się gry w stylu BG a dostałem coś w stylu Diablo.
@Therion95|Icewind nie powstawał jako konkurencja dla BG. ID to h’n’s z elementami cRPG a nie czyste RPG i w takiej kategorii należy na niego patrzeć.
Kurde, Icewind Dale kochałem i zagrywałem się godzinami, a w Baldura (jeszcze) nie grałem. Ciekaw jestem ile prawy jest w tym że jest on „lepszy”. 🙂
To bardzo fajnie, cieszę się, że ktoś tu wkleił ten tekst. Bardzo.
Mnie się podobało Icewind Dale na równi z BG. Przede wszystkim duży plus za polskie wydanie i Talara w roli narratora. Sama historia też była niczego sobie. Jeśli chodzi natomiast o walkę itd, to wcale nie jest jej o wiele więcej niż w Baldursach. Imho największą przepaść zauważyć można między Planescape Torment i dajmy na to Baldurs Gate niż Baldurs Gate, a Icewind Dale (co chyba oczywiste). Ja fabułę Icewind Dale chłonąłem jak gąbka wodę 🙂
@heeper To trochę smutne, że nie ma na to lepszego określenia. Tak, esencja rozgrywki to h’n’s, ale przecież nie taki jak inne. W pełni zaimplementowana turowa mechanika z RPGa (udając, że wcale nie jest turowa, ale wszyscy wiemy lepiej), aktywna pauza… Jestem całkiem przekonany że w nazwie gatunku powinno się znaleźć słowo „taktyczny”.
Bardzo dobra gra, gdy ją kupiłem (z 6 lat temu) wraz z dodatkiem to nie moglem odejść od komputera 🙂 |Piękna grafika (tak piękna), wymagające walki, fabuła mmmm. Jedyne co mógłbym tej grze zarzucić to to, że prawie co walkę robiłem savy ( może to zależało od tego że grać w nią nie umiałem?) no i dziwna wydajność. ale ogólnie 9,9/10
Jest taki mod, zdaje się BigPicture się nazywa, który pozwala połączyć BG1, BG2 z dodatkami i Icewind Dale z dodatkami – i grać w jeden wielki dnd’owy świat. Polecam sprawdzić fanom (jedyny jego minus to zwiększenie poziomu trudności poprzez przyznawanie tylko 10% zwykłego doświadczenia – dlatego z niego zrezygnowałem na rzecz BGTrilogy póki co, te gry są na wysokim poziomie dość trudne 🙂 )
@JanMarian links or it didn’t happen. Istnieje konwersja Icewind Dale na silnik BG2… Ale zdaje się, że po prostu tworzy nową instalację w której jest dokładnie to i tylko to, podobnie jak TuTu przenosi BG1 do BG2. Żadnego związku z łączeniem tych gier i jeszcze BG1 w dodatku to nie ma. W drugą stronę tym bardziej nie uwierzę, scena modderska Icewind Dale jest praktycznie martwa (zdaje się, że z przyczyn technicznych głównie).
ID bardzo mi się nie podobało, za dużo siekaniny, za mało erpega. Bardziej przypominał Tron Bhaala niż BG2.
ID było po prostu inne niż BG, dwójka już nie była taka ciekawa. Grało się bardzo dobrze. Grę ukończyłem kilka razy, a najlepszym motywem było ciągłe zaskoczenie, kiedy wydawało się, że gra dobiega ku końcowi to nagle następował twist i okazywało się, że nawet połowy drogi za nami nie ma. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Chyba sobie ją przypomnę.
Motyw muzyczny z Kuldahar wciąż, od czasu do czasu, błądzi mi błądzi po głowie a minęło już chyba z 8 lat gdy ostatni raz grałem. Niestety, mimo iż kupiłem wydanie kompletne ze wszystkimi dodatkami, to jakiś natrętny bug nie pozwalał mi ukończyć gry. Zawsze wieszała się przy wchodzeniu do lokacji z ostatnim bossem mimo że trzy razy grałem na różnych konfiguracjach sprzętowych.
W tych latach jeszcze ocen nie dawali… 😀