Słowo na niedzielę: Apologia DLC

Oczywiście, zamknięcie rozwoju MX vs. ATV nie oznacza, że THQ pożegna się z modelem tania gra-lawina rozszerzeń. Wydawca reklamował Alive jakoś bez specjalnego przekonania i pewnie za chwilę nikt nie będzie o tej grze pamiętać. A skoro zdecydowano odpuścić sobie dalsze inwestowanie w markę, musiała nie przynosić pożądanych zysków. Zamykamy drzwi do studia, do widzenia, panie Edku, pan potem garaż zamknie. Wszystko jest zrozumiałe.
Jednak po części wygląda na to, że nietypowy model płatności nie pociągnął gry za uszy do góry. Zresztą, po ogłoszeniu planów THQ w zeszłym roku komentowaliście sprawę dość żywo i jednogłośnie. Zdzierstwo, zły pomysł, DLC ssie – z takimi wnioskami można było się spotkać w komentarzach. I trochę mnie to dziwi, bo choć nie lubię być obdzierany z pieniędzy (może przeżywając to codziennie powinienem się przyzwyczaić), moim zdaniem ciągłe warczenie na ideę DLC jest trochę niesprawiedliwe.
Tak, też zaznałem klimatu dużych dodatków w jeszcze większych pudełkach, nie w jakichś DVD-boxach. Tak, też czasem mnie irytuje wypuszczanie wybrakowanego produktu w pełnej cenie. Ale jeśli ktoś obniża cenę (vide THQ) lub wprowadza mikrotransakcje, to co w tym złego? Czy to źle, że możemy budować grę według własnego uznania?
Popatrzmy na takie Gran Turismo 5. Samochodów jest takie zatrzęsienie, że trudno wszystkie porządnie przetestować. Konia z rzędem temu, kto Drakensang przechodził każdym z dostępnych archetypów. I wreszcie jednocześnie gratuluję i współczuję tym, którzy każdą nacją z osobna przechodzili kampanie w Total War i Europa Universalis. Nie każdy przypadek wygląda podobnie (jak okroić przygodówki point’n’click?), ale fakt faktem – choć bijemy się o jak największe możliwości rozgrywki, z mnóstwa opcji nie korzystamy.
A przecież DLC może dać (lecz, co prawda, obecnie nie zawsze daje) możliwość ustawienia sobie takiej gry, jaką chcemy. I jeśli gra zostanie zręcznie skonstruowana, to rozliczne DLC mogą być pożyteczne. Oczywiście nie myślę o takich skrajnościach, jak płacenie za każdą broń w MMO, ale kupno klasy już jak najbardziej. W World of Warcraft nigdy nie tknąłem paladyna, szamana czy priesta, mimo że zapłaciłem za dostęp do nich. Podobnie z wieloma wozami w Need for Speed: Underground 2. Nie wspominając o tym, że w Unreal Tournament 3 często wystarczyła mi jedna skórka i Flak Cannon, a w Tekkenie ukochany Law.
Nie mam ciśnienia na przechodzenie gry bumcyknaście razy i jeśli mógłbym nie kupować zawartości, z której nie skorzystam, nie miałbym powodów do narzekania. Ale to myślenie życzeniowe – póki co zabawa wydawców z DLC jest daleka od mojej wizji. Tym niemniej dobrze byłoby, gdyby idea cyfrowych dodatków zmierzała w tę stronę. Bo podświadomie chyba każdy z nas nie lubi płacić za rzecz, która tylko stoi i się kurzy. A że nie każdy ma kartę do płacenia w sieci? Dajcie spokój. W minutę można to załatwić.
Czytaj dalej
116 odpowiedzi do “Słowo na niedzielę: Apologia DLC”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Mnie w DLC boli jedno – „DL”, downloadable, konieczność ściągania z sieci. Dla mnie wymóg stałego połączenia z internetem to tylko kolejny sposób na odebranie ludziom praw konsumenta i ograniczenie ich wolności. Od ściągania to są strony których tu nie wymienię, jak mam za coś płacić pieniędzmi z prawdziwego świata to chcę wziąć to do ręki w prawdziwym świecie. Co się stało z pudełkowymi dodatkami? Róbcie tyle DLC ile chcecie ale od czasu do czasu bierzcie po 10 i wydawajcie je w pudełku jak ludzie…
@Adzior No tak, to powiedz mi co nam da dzisiejsza dyskusja? coś się dzięki temu zmieni, że tak sobie pogdybamy?….. Rozumiem gdyby dyskutowali na ten temat twórcy tudzież developerzy bo oni mogliby coś z tym zrobić a tym samym to już nie byłaby dyskusja w stylu „co by było gdyby”, bo oni posiadają możliwości zmiany tego jak gry są tworzone, wydawane.
@Danon666 Mam ci tłumaczyć, co ludziom dają dyskusje na różne tematy? Ja pisząc tekst chciałem poznać opinie czytelników, porównać ze swoją, dowiedzieć się może czegoś nowego. Po to są artykuły i komentarze. A liczba odsłon i komentarzy daje do zrozumienia, że jednak warto 🙂
Ja wiem, co zmieni. Moderacja sobie dziś nie pośpi 😉 Adzior ma przekichane =)
@Danon666 Zresztą, biorąc pod uwagę fakt, że wielu devów buduje koncepcje produktu na oczekiwaniach graczy, stwierdzenie o jałowości dyskusji nie jest do końca trafne.
Jeżeli w tym sensie to się zgodze, poznałeś opinie, może czegoś się dowiedziałeś, ok. Jeśli jednak ktoś myśli, że taką dyskusją sprawi nagle, że gry będą tańsze/droższe czy cokolwiek to mówię, że to tylko zwykłe gdybanie i o to mi chodziło.
Fajny pomysł Adzior, ale to nie przejdzie.|Nigdzie nie jest tak, że zarabia się dość sprzedając tylko to, czego klient chce. Trzeba wmówić klientowi, że chce więcej, a potem mu to sprzedać, za jeszcze więcej. Nawet gdyby jakieś studio zdecydowało się na taki krok, to cena takiego DLC nie będzie w stosunku do ceny całej gry tym, czym DLC jest w stosunku do całości oferuje. Po naszemu: jedna klasa będzie kosztowała tyle co bazowe trzy.
@Adzior Wielu, ale żeby to poskutkowało potrzeba większości, poza tym opinie polegają na samej grze, mechanice, nie na tym czy ma być pokrojona i dawkowana w postaci DLC. Czy EA kiedyś pytało czy chcemy mase DLC do ME2, Dragon Age?
@Danon666 Gdyby się nigdy takie coś nie sprzedawało, to nikt by DLC nie wprowadzał. Jest popyt, jest i podaż. A tak ogólnie, to warto wyjrzeć czasem za strop platońskiej jaskini.|@Sergi Ewolucja, bracie. Filozofia małych kroków, little by little, nie od razu Rzym zbudowano, a czym dalej w las, temu pan Bóg daje. Potrzebne byłyby eksperymenty, by osiągnąć cel, który sobie „wymarzyłem”
@Adzior sprzedać można wszystko, trzeba to tylko atrakcyjnie podać i uświadomić nabywcom, że muszą to mieć. Masz zbyt przebarwione postrzeganie rzeczywistości i zapominasz, że firm, którym zależy na kliencie jest garstka, większość pozoruje tą dbałość, głównie chcąc zarobić. Tak powstały DLC, niekiedy fragmenty wycięte z gry za, które płacimy bo jak to tak mieć niekompletny tytuł. Suma sumarum na tytuł wydamy o wiele więcej niż nam się wydaje, a twórcy więcej zarobią.
Wiedźmin 2 sprzedał się świetnie dzięki darmowym DLC jak twierdzi CD Projekt po opinii zagranicznych fanów. Blizzard robi gry bez DLC, zarabiają krocie, a w ich tytuły można grać setki razy. Jak widać da się bez DLC, wystarczy robić rzetelne gry.Oczywiście rozumiem tam powiedzmy kilka miesięcy po premierze jakieś płatne DLC z dodatkowymi misjami, ale takie coś jak pakiet uniformów czy wycięta postać z gry, która powinna być w wersji finalnej (ME2) jest posunięciem poniżej pasa.
Adzior jeśli chodzi o własne wybieranie contentu w grze to nie zgodzę się z tobą absolutnie. Przykład? Grałem w Lotro od początku DPSami i Healerami (kto nie wie ocb niech poczyta ;P). Kiedyś z czystej ciekawości zagrałem tankiem (guardianem), po czym NIE BYŁEM W STANIE PRZERZUCIĆ SIĘ NA INNE KLASY. Gdybym miał prawo wybrać tylko to co chcę i dopłacać za każdą opcję nigy bym nie poznał przyjemności z gry. Dlatego wg mnie argument „Nie grałem priestem i paladynem” jest dosyć słaby. Poza tym… (UP)
@Danon666 Pozorowana dbałość o klientów? No shit, Sherlock. A rzeczywistość widzę w jej normalnych barwach, dopiero chcąc ubarwić lub nawet przebarwić. Bo tak.
(DOWN)… większość graczy neguje DLC z prostego powodu. „Wydałem kasę na grę. Kupiłem pierdółkę za ciężko zarobione pieniądze… Niech już będzie, byle żeby ciągle mi nie przypominali o pieniądzach, które wydałem i nie żądali więcej”. Słowem kupiłem grę i chcę, żeby to był koniec kosztów. Kiedy ciągle chcą więcej kasy to przestaje być zabawa, tylko inwestowanie w pierdoły, które się nie zwrócą… A ludzie czują się niekomfortowo.
Artykul bardziej jak od … nawet nie wiem jak to okreslic, ale na pewno nie od gracza. Tak jak fanem filmow nie moze nazywac sie ktos, kto „ogladam filmy, ale tylko sceny gdzie sie strzelaja, a reszte przewijam”. |Choc moze to ja jestem starym zgredem, co jedna gre meczy kilkadziesiat/kilkaset godzin, o ile tworcy mi to umozliwia, a nie dadza „jadna sluszna droge”.
@Adzior Ciesze się, że zdajesz sobie sprawe z wyzyskiwania nas, klientów więc skąd wiara w to, że gra będzie kosztowała grosze po czym za kolejne grosze wybierzemy sobie content i będziemy grac tak jak nam pasuje bez zbędnych postaci czy tam innych dodatków i to jeszcze niby taniej niż ceny gier obecnie?. Z drugiej strony wydaje mi się, że takie dzielenie nie bardzo będzie pasować twórcom, niekiedy DLC musiałyby zajmować grube gigabajty, zajmowało by to zapewne więcej pracy, co za tym idzie cena by wzrosła
@Danon666 To, że odwołałem się do kilku znanych gier, nie znaczy, że przerzucenie się na podany przeze mnie model sprawdziłoby się we wszystkich, jakie dotąd zostały wydane. Wywalanie postaci z ME jest chybione – bardziej chodziło mi np. o wybór klasy.@adekgol10 Po to byłyby np. triale lub coś w tym guście, wszystko trzeba byłoby sensownie zaplanować. A inwestowanie w rozrywkę to niekoniecznie płacenie za pierdoły. Gra, film, książka, nurkowanie, spadochroniarstwo… spróbuj żyć bez rozrywki…
@Danon666 (trudno dotrzymać Ci tempa odpowiedzi 😉 ) „Trudno nie wierzyć w nic”. Za bardzo lubię gry, by patrząc na obecną sytuację na rynku spisywać go na straty.
@Adzior Wiadomo, że rozrywka jest potrzebna, ale KAŻDY CZŁOWIEK jeśli ma do wyboru zapłacić mniej i zapłacić więcej na 100% wybierze pierwszą opcję. Poza tym powołujemy się na stare dobre czasy, kiedy DLC nie istniały. Kolejne pokolenia graczy nie będą miały z tym problemu.
@adekgol10 Gdyby taki pomysł chwycił, to możliwe, że wcale nie płacilibyśmy więcej. A jeśli już odjeżdżamy wyobraźnią, to może powstanie nowy model marketingu, który byłby tańszy w realizacji i nagle okazałoby się, że wcale tych 300 baniek w promocję gry pompować nie trzeba 😉 A DLC niech sobie istnieją, tylko w rozsądnym wymiarze. Jaki uznaję za rozsądny, chyba nie muszę powtarzać.
@Adzior Ależ ja też rynku na straty nie spisuję, wręcz przeciwnie jak dla mnie ma się świetnie i wydanie na grę 120zł raz na miesiąc, może dwa jest dla mnie akceptowalne, ale chce zapłacic 120 zł i nie przejmować się niczym, zainstalować, i grać. Nie chce idąc do domu z grą zastanawiać się jaką postać powinienem kupić, co jeżeli wydam kase na postać a ona okaże się kiepska bo źle wyważona, bo gra ssie. Szczerze mówiąc pomysł jako idea nie do końca jest fatalny, w praktyce jest moim zdaniem gorzej….
Bo dajmy na to gra będzie zbugowana, niezoptymalizowana, któraś postać będzie źle wyważona i co?. A jak recenzować taką grę? Dopóki gry zawierają błędy, wychodzi do nich po kilka łatek, takie dzielenie nie ma sensu bo zwiększa się szansa, że wydamy pieniądze na kiepski tytuł, a twórcy mają więcej roboty. Niestety gry zawsze będą zawierać błędy i dla tego takie rozwiązanie wydaje mi się nierealne
A jak ustalisz, które elementy gry chcesz mieć, jeżeli tych elementów nie znasz?
No dobrze, to od jutra chcemy płacić „podatki drogowe” tylko za te odcinki którymi się poruszamy.
@Paguł, Danon666 Z triali, recenzji czy nieco bardziej komercyjnym torem – z gameplayów można mieć jakiś ogląd. Patrz recenzja pierwszego CoJ w CDA 10/2006, gdzie Qn’ik przyznał, że etapy Raya są fenomenalne, za to skradankowe elementy wyraźnie kuleją. Mając wybór, jaką ścieżką chcesz podążyć – oczywiście przy odpowiedniej konstrukcji fabuły itd. – mógłbyś odpuścić sobie mniej udaną.
Siłą takiego FM’a czy EU są stopień rozbudowania i swoboda jaka zań idzie. Nie wyobrażam sobie FM’a w którym dostaję kilka lig do wyboru, czy też po kilka zespołów z każdej, tylko dlatego, że większością nigdy nie zagram, więc po kie licho mi one? Taka gra i owszem mogłaby być tania, ale do diaska grosza złamanego bym za nią nie dał. W Shift’cie przetestowałem każde z dostępnych aut i szczerze żałowałem, że w grze ich tak niewiele. Marzyło mi się i nadal marzy bogactwo rodem z Forzy. Dla mnie im większy…
…stopień rozbudowania, tym produkt bardziej wartościowy. Jak dotąd żadnego dlc nie nabyłem i konsekwentnym będąc nie nabędę. Chcę powrotu pełnowartościowych dodatków, dlatego też „deelceków” wspierać nie mogę. Jedynym wyjątkiem mogłaby być pecetowa wersja Forzy, jako że niesamowicie podobają mi się takowe produkcje, no ale konwersji tejże nie było, nie ma i nigdy nie będzie. Czekam cierpliwie na zbiorczą edycję New Vegas, tak by móc cieszyć się pełnią jego możliwości.
Ja nie przepadam za DLC. Dlaczego? Bo po prostu nie lubię kupować czegokolwiek przez Internet, ani tym bardziej nabywać programy (lub ich części, na jedno wychodzi) w formie wirtualnej. Ja muszę mieć płytę, pudełko – to daje mi jakieś dziwne poczucie bezpieczeństwa, wiem, że mam grę. A pamiętam, jak wszyscy kolektywnie naśmiewali się z pierwszych DLC do Obliviona…
Nie wiem jak wy, ale ja grałem w Drakensanga każdym archetypem postaci. Gdzie koń i gdzie mój rząd?
@eustachy80 Jasne, każdy by chciał pełnomlecznych dodatków albo chociaż takich, jak Episodes from LC czy Undead Nightmare. Ale DLC – na to wygląda – trochę nas jeszcze potrują i tu jest pierwiastek realistyczny w moim myśleniu. Jestem świadom wad DLC, ale chciałbym jakiejś symbiozy.
Dlc jako samodzielnemu produktowi mówię stanowcze i zdecydowane nie. Starożytne dodatki były czymś zdecydowanie lepszym. Niestety jak to się rzecze nowe wrogiem lepszego (czy coś w tym guście). To że myśl przewodnia wynalazku znanego jako dlc brzmiała „jak tu zarobić, a się nie narobić” nie oznacza że muszę ów stan rzeczy zaakceptować i dać się wydoić. Nie czuję się komfortowo w roli krasuli.
Heh, to ja dodam coś na rozluźnienie – czekamy teraz na konne zbroje w Skyrimie! 🙂 )
@DoMiNo1992 Powinni dać je jako pomnik 😉 A tymczasem wy sobie miśki rozmawiajcie, a ja idę się przysposobić do meczu.
Adzior, Rockstar tutaj stanowi chlubny wyjątek, pokazują że porządny dodatek w tych czasach wydać można i to się im chwali. Byłoby miło gdyby reszta „ludziów” z branży podążyła tym tropem. Niestety widoki na to są marne. Z drugiej strony to my, gracze zawartością portfeli wskazujemy co chcemy otrzymać. Jeśli wydawcy zobaczą, że można na masową skalę opychać „ekskluzywną” zawartość rodzaju miski dla psa, czy zestaw trzech map za stówkę (przykłady abstrakcyjne) zostaniemy tym zasypani…
A ja lubię, jak mi się coś kurzy na półce (pół komody mam zastawione różnymi kurzołapkami 🙂 ) i lubię nadmiarową zawartość.|To, że wystarczał Flac to chyba w pełni normalne jest 🙂
Aktualnie dlc dorzuca się gdzie tylko można. Nabądź w preorderze naszego „kota w worku”, a w zamian otrzymasz unikalny zestaw obuwia dla twojego bohatera. A także questa „na grzyby”. Fuj…|Za dużo tego. Ciekawe w jakim to kierunku zmierzają tego typu usługi? Sam preorderów unikam jak ognia. Nawet nowy Deus mnie nie przekonał do tej formy zakupu, mimo że zapowiada się lepiej niż dobrze, wolę chuchać na zimne. Dobrze żem stary i niełatwo się nowościami jaram. No, ale zbaczam z tematu więc kończę.
Niegłupi pomysł Adzior, ale wymagało by to precedensu (od dużego wydawcy dodać trzeba). Poza tym wiele moich gier jednak przeszedłem kilka razy na różne sposoby (a moi znajomi mieli w wowie po jednej postaci każdej klasy), więc… A BTW moim zdaniem wielkie pudełka sux, mam ich tylko kilka i nie mieszczą się na półce z resztą gier. DVD-Boksy górą.
Dzięki wielkie za ten tekst! Ma to kurczę sens 🙂 Do tej pory nienawidziłem wszelkich DLC, bo miałem wrażenie, że mogę coś przegapić, jeśli jeden z takowych dodatków mi gdzieś w ich gąszczu umknie. Najbardziej mi odpowiada przykład ze strategiami. To ma tak cholernie mocny sens, że się dziwię, że nigdy sam tego wcześniej nie zauważyłem 😛 |Dzięki i pozdro!
dobra na codzień jestem piratem, chociaż te gry które warto mieć mam w szafce w kategori graj do póki młody i trzeźwy np. mass effect (Boże jak ja kocham te kosmiczne klimaty, mimo tego że jestem ateistą) ale nie kupie DLC dla kilku dodatkowych ubranek dla Joe z Mafi 2 chce powrotu dodatków na płytach DvD mimo tego że nie dawały nic nowego oprócz kilku dialogów które coś zmieniały w fabule albo nie, ale lubie widzieć jak moja kolekcja na półce rośnie a nie powiększ się ta wirtualna reszta na blogu zapraszam
dobra jednak reszta nie na blogu, mam nadziej że wszyscy wiedzą o co mi chodzi, czytajcie ksiązki i będzie mili, fajni i znajdzie se dziewczyny 😀 ja się staram 😀 nara 😀
Nie lubie DLC. Jest tylko kilka gier do których je toleruje. A dodatkowo straszny problem z wydawaniem ich w Polsce. Np. cenega i fallouty czy Bioshock 2. Po prostu tragedia. Częto teraz trzeba sie zastanawiać czy warto kupować wersje pudełkowe (które i tak są wybrakowane) czy poczekać np. na promocje na steam. Osobiście zacząłem sie przestawiać na to ostatnie po najnowszym Falloutcie
Jedyna metoda, aby powstrzymać ekspansję dlc to cofnąć się w czasie do roku 2000 i… powstrzymać premierę The Sims! 🙂
Ja wiem jedno. Póki co, prawie każde dobre DLC to darmowe DLC. Chociaż zdarzyło się w historii gamingu parę udanych płatnych, np: „Na wojennej ścieżce” (kampanie indian w Empire:Total War), dodatki do GTA IV (oddzielna fabuła itd.).
@DoMiNo1992:|raczej nie dopuścić do wydania obliviona, bo to od tych koni się zaczęło..simsy mają dodatki pudełkowe, a nie dlc, a to różnica
DLC są okej, gdyby nie cena, fakt że zostało wykrojone z oryginała i to że daje tylko zbroję dla konia.
Ale głupota. Skąd mam wiedzieć, która postać w bijatyce mi się spodoba? Mam kupować wszystkie, puki nie trafię na odpowiednią ? Jeden trafi po zapłaceniu kolejnych 10 zł, a drugi nie może znaleźć tej postaci i wyda 100 dodatkowych złoty. A chciał jedną postacią grać. Tak samo skąd mam wiedzieć, która klasa z WoW mi się spodoba ? Który samochód w samochodówce? Który kraj w EU 3? Za dużo hazardu jak dla mnie.
Tytuł powinien brzmieć – „Patologia DLC”.
@Marcines:|No właśnie to wszystko zaczęło się od Simsów. Gdyby nie dodatki pudełkowe (lekko rozbudowujące grę) to nie mielibyśmy dzisiejszych dlc. A poza tym to simsy zaczęły, kilka dodatkowych tekstur (pare mebli i krzesełek) za 1/3 ceny gry. 🙂
A tak na marginesie: W życiu bym nie kupił tych zbroii dla konia. Nie chodzi już o cenę, ale bez zbroii te konie wyglądają o niebo lepiej. A na zdjęciu powyżej dopatrzyłem się natomiast jakiegoś rodzaju średniowiecznych robo-koni. 🙂
Marius1g dobrze podsumował ten tekst. W teorii brzmi wspaniale, w praktyce to bzdura.