Słowo na niedzielę: Działanie dziełem

Słowo na niedzielę: Działanie dziełem
Avatar photo
Chyba nigdy wszyscy nie zgodzą się w pełni, że gry mogą lub nie mogą stanowić pełnoprawnej gałęzi sztuki. Wypowiedź twórcy Journey z tego tygodnia daje do zrozumienia, że nie trzeba prowadzić trudnych analiz, by dojść do konkretnych wniosków. Ale czy prostota myślenia o sprawach tak poważnych, jak artyzm, faktycznie jest uzasadniona?

Ponieważ tekst postanowiłem napisać w odniesieniu do wspomnianej wypowiedzi, pozwolę sobie od niej zacząć. Robin Hunicke, producent gry Journey, mówił niedawno Eurogamerowi tak:

Dla mnie gry są sztuką, bo wywołują we mnie doznania w ten sam sposób, w jaki czyni to muzyka lub oglądanie Portretu małżonków Arnolfinich w Galerii Narodowej. Nie każdy uwielbia patrzeć na Jana van Eycka i obrazy flamandzkich mistrzów, ale mnie to naprawdę kręci. Dla mnie taka sztuka jest ważna. Jestem wielkim fanem opery. Nie jest dla każdego, ale ja ją kocham. Gry też są dla mnie. Umieszczam je w tej samej kategorii ze względu na osobiste doświadczenia.

Hunicke ujmuje tu sprawę z niezbyt trafnej perspektywy. Pozytywne doznania może wywołać w nas mnóstwo rzeczy. Tymczasem sztuka zawsze wymaga sztywniejszych kryteriów, poruszania się w pewnych ramach, uznania przez vox populi. Osobisty gust to zbyt mało, bo możemy widzieć pozytywy w tysiącach różnych spraw – kotlet jajeczny w mlecznym barze w Gdańsku smakuje mi, jak żaden, a do sztuki kulinarnej mu daleko. Taniec z koleżanką w klubie może być dla mnie relaksujący i zarazem energetyczny, a do mistrzów salsy nie mam startu. Z kolei sprawy bardziej prozaiczne, jak chociażby zjazd na nartach ze stoku, są źródłem niezmierzonej radości, lecz ze sztuką nie mają nic wspólnego. Dlatego też prym pozytywnych doznań jako determinanty sztuki, co podtrzymuje Hunicke, jest nieuzasadniony. Przyjemność odbiorcy jest obecna w poznawaniu wielu arcydzieł z różnych dziedzin kultury, ale w żadnym wypadku nie może być czynnikiem decydującym.

Dalej czytamy:

Wszystkie gry są sztuką. Wszystkie gry potrzebują sztuki. Wszystkie gry to dzieło ludzi tworzących wizualne medium. Mechanizmy rozgrywki, panujące w nich zasady – to właściwie jest sztuka.

Tutaj producent Journey zaczyna zmierzać w dobrym kierunku. W jednym z odcinków podcastu Fantasmagieria prowadzący jako przykład gry będącej dziełem sztuki podał Tetris. Abstrakcyjne obrazy i poszczególne elementy rządzą się spójnym zbiorem zasad, które bezwzględnie panują w obrębie rozgrywki, a są niespotykane poza nią. W tym samym kontekście można też (nieco mniej abstrakcyjnie) przywołać Prehistorika i serię Oddworld czy trochę bardziej na czasie – Limbo, a nawet Magickę. Takich przykładów jednak jest bardzo mało, ponieważ od wielu lat w grach panuje wszechobecna odtwórczość. Nasze ulubione produkcje odwołują się w dużej mierze do rzeczywistości lub do siebie nawzajem. Chcąc oderwać się od życia codziennego, tak naprawdę zanurzamy się w iluzji odmienności i działamy według odruchów, które już nabyliśmy. Niezmiernie rzadko uczymy się czegoś całkiem od nowa.

To z kolei sprawia, że w przeciwieństwie do malarstwa, muzyki, filmu czy filozofii trudno zaobserwować tworzące się prądy. Owszem, mamy poszczególne gatunki, ale wykształciły się one siłą rzeczy. Mówię tu raczej o takich grach, jak staruszek Rogue – pojęcie roguelike niesie ze sobą grafikę, styl i rytm rozgrywki… Podobnie było z Mystem, do którego później odwoływały się pierwszoosobowe przygodówki. Najświeższym chlubnym przykładem jest DOTA, która przyczyniła się do powstania osobnego gatunku, jakim jest MOBA. Mało wprawny gracz nie wymieni jednak owych gier obudzony w środku nocy. Powyższe wzorce i tropy nie są kojarzone tak intuicyjnie, jak impresjonizm, kubizm i reggae. Pod tym względem musimy spojrzeć prawdzie w oczy – gry wciąż MOGĄ być sztuką, ale długo nie będziemy mówić, że są. Złe nawyki wzięte z Hollywood i niewielka chęć wyjrzenia poza czynnik rozrywki tu-i-teraz sprawiają, że pod tym względem nasza ukochana branża jest tragicznie niedojrzała.

Robin Hunicke mówi też:

Między ekipą studia a graczami zachodzi komunikacja, która moim zdaniem definiuje sztukę.

Znów chwilowo spojrzę przez sito relacji prostokąta i kwadratu. Komunikacja jest integralną częścią współczesnego społeczeństwa informacyjnego i cechą wspólną nie tylko sztuki, ale i rozwiniętej gospodarki, mediów masowych, edukacji et cetera. Czym innym jest wartość owej komunikacji – niektórzy twórcy gier faktycznie starają się coś powiedzieć graczom. Niezależne zespoły lubią sięgać do mniej banalnych środków, by wywołać sprzężenie zwrotne. Odbiorca powinien coś dać od siebie, nie tylko chłonąć przekaz. Refleksja, emocje, wątpliwość – do tych sfer niewiele nowoczesnych produkcji się dostaje, a część nawet nie próbuje się dostać. Ambitnych w ten sposób gier jest zbyt mało. Nie procentowo, ale sumarycznie, podczas gdy w muzyce i filmie można już użyć słowa „mniej”.

I ostatnie interesujące zdanie wypowiedziane przez Hunicke:

To prawdziwie intymne uczucia, jakich doznajesz grając, sprawiają, że gry są sztuką. One zmieniają je ze zwykłego projektu w coś niosącego wiadomość. Kiedy tak się dzieje, jest to piękne.

Nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się zapowiedzi Epic Games odnośnie dojrzałej fabuły w Gears of War 3. Cliff Bleszinski wspominał o tym, że stracił ojca w wieku lat nastu, a historia w grze będzie oparta właśnie na doświadczeniach zespołu. Po czym dostaliśmy pompatyczną sztampę. Twórca Journey owszem, ma rację, ale odwołuje się do czegoś niezmiernie rzadko spotykanego w grach. Zarówno wielkie studia, jak i maleńcy developerzy wciąż próbują znaleźć właściwe proporcje treści i gameplayu. Współczesne RPG mogą być nieprawdopodobnie wciągające, lecz ich treść – czyli w dużej mierze fabuła, wszak to istotny składnik gatunku – jest dość uboga. Nie mam tu na myśli Wiedźmina 2, który moim zdaniem tworzy własną kategorię na kanwie już znanych, ale mnóstwo innych produkcji (w tym udające ambicję gry BioWare, w które mimo wszystko kocham grać). Z kolei dojrzałe flashówki często niosą potężny i głęboki przekaz, jednak dają nam „zbyt mało grania w graniu”. Tu kolejny raz podkreślę moje stanowisko – gry ciągle tylko mogą.

Na koniec – jak definiuje sztukę Władysław Tatarkiewicz:

Sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeżeli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać.

Odtwarzanie już zakrojono na szeroką skalę, wyrażanie przeżyć też jest wyraźne, a jego wytwory nas zachwycają, czasem też wzruszają i wstrząsają. Być może kiedyś gry będą robić to częściej, przy okazji konstruując nowe formy. Czego sobie i wam życzę.

24 odpowiedzi do “Słowo na niedzielę: Działanie dziełem”

  1. Chyba nigdy wszyscy nie zgodzą się w pełni, że gry mogą lub nie mogą stanowić pełnoprawnej gałęzi sztuki. Wypowiedź twórcy Journey z tego tygodnia daje do zrozumienia, że nie trzeba prowadzić trudnych analiz, by dojść do konkretnych wniosków. Ale czy prostota myślenia o sprawach tak poważnych, jak artyzm, faktycznie jest uzasadniona?

  2. Jest wiele gier które udowadniają że potrafią być sztuką ( braid ), a może czymś nawet więcej gdyż ludzie wchodzą w interakcję z nimi. Skoro muzyka czy obrazą mogą byc sztuką, to czemu nie gry które potrafią wyświetlać obrazy z podkładem muzycznym ? Gry są ignorowane w tej dziedzinie gdyż większość „znawców” uważa iż gry to nadal Tetris czy Space Invaders

  3. gry mają ten sam problem co filmy- spora część polega na wyrzynaniu(filmy akcji). Ale tak jak jest wiele wartościowych filmów uznawanych za dzieło sztuki, tak jest też wiele gier które mogą być za nie uważane. Choć i tak większość część społeczeństwa mówiąc o grach ma na myśli zabijanie niewinnych itp. to jakby filmy oceniać po oglądnięciu „strasznych filmów” czy „piły”

  4. Zgadzam się: mogą lecz w przeważającej większości przypadków nie są. Dzieje się tak oczywiście z powodu pieniędzy. Dopóki na tworzenie gier trzeba będzie wykładać miliony, dopóty wydawcy będą za wszelką cenę schlebiać gustom publiczności. Żadna firma nie zainwestuje w ambitny projekt który może się nie zwrócić. Jedyna nadzieja w niezależnych twórcach.

  5. @Vantage Ale niestety dalej wiele ludzi myśli stereotypowo i nie są wstanie zrozumieć, że gry to rozrywka jak każda inna. Za każdym razem gdy jakiś psychopata zamorduje x ludzi i powoła się na tą czy inną grę, zaczyna się nagonka na gry i traktowanie ich jako wszelakie zło. Gry są niemal jak filmy z tą różnicą że podczas rozgrywki to MY uczestniczymy w akcji nie żaden Johny Depp czy inny aktor, no ale niestety media kreują otoczkę zła w okół gier i na razie nic się nie da na to poradzić.

  6. Super-trafne stwierdzenie Robin’a Hunicke. Podpisuję się pod nimi całkowicie. Osobiście uważam, że gra by stała się sztuką musi wymagać – czy to skupienia, zatrzymania bądź nawet refleksji. Tu mam na myśli gry z gatunku RPG. O strategii już nie mogę tak bardzo w znaczeniu sztuki powiedzieć, gdyż zazwyczaj przechodzimy te gry najczęściej w myśl – „aby do przodu”. Aczkolwiek mają w sobie więcej ze sztuki niż gry sportowe, gdzie tam sztuka to wyłącznie kunszt wykonania dzieła, a nie myśl głębsza w niej zawarta

  7. Gry są tak młode że jeszcze za wcześnie by stały się prawdziwa sztuką. Puki co próbują zbyt mocno kopiować filmy zamiast znaleźć własną drogę. Sądzę że za 20 lat zacznie się klarować jakaś forma a za 50- 100 lat granie będzie już w pełni samodzielną dziedziną sztuki zupełnie odmienną od tego co znamy teraz. I raczej nie ma co liczyć że się to przyśpieszy.

  8. „Chyba nigdy wszyscy nie zgodzą się w pełni, że gry mogą lub nie mogą stanowić pełnoprawnej gałęzi sztuki.” – heh … a co było z nowymi gatunkami muzyki ? co było z filmami, a nawet z książkami co byłoz dowolnymnowym nurtem w sztuce ? na początku każda z nich była uznawana za coś niegodnego i dziecinnego, historia bardzo lubi się powtarzać

  9. Niestety większość poglądów na sztukę w grach które autor przytacza to bełkot. „Między ekipą studia a graczami zachodzi komunikacja, która moim zdaniem definiuje sztukę” jest najlepszym tego przykładem. Jaka to skomplikowana relacja zachodzi między idolami a grupis? Problem z twórcami gier a sztuką jest prosty. Większość twórców to beztalencia kopiujący schematy jak w serialach których stać to stworzenia co najwyżej dobre „czytadła” (co niekoniecznie znaczy że muszą być złe czy nieprzyjemne w odbiorze).

  10. Pomimo ze branża gier liczy sobie parę latek żaden bardziej rozwinięty projekt się nie pojawia. Przykład z filmów Gabinet doktora Caligari wyszedł 1920 a już można uważać go za sztukę. Rozwój gier dzisiaj przebiega dzisiaj głównie w zwiększaniu możliwości silników graficznych i nikt się nie zainteresuje projektami ambitniejszymi bo są nieopłacalne. Poza paroma dziwakami którzy i tak nie będą mieć większego wpływu na na wygląd branży a ich projekty będzie się przytaczać tylko jako ciekawostki.

  11. Mam wrażenie że dużo ludzi myli rzemiosło ze sztuką. I nie oszukujmy się gry służą dzisiaj tylko i wyłącznie rozrywce być może w odległej przyszłości coś i się zmieni (bardzo odległej). |Ps. Braid to zły przykład gry która ma w sobie sztukę.

  12. Miło ze ktos poruszył ten temat . gry posiadają ważna cechę , są immersyjne (p.łc. immersio ‘zanurzenie’ od łc. immergere, immersum ‘zanurzyć).Wciągają użytkownika wgłąb siebie, co jest o wiele lepsze niż posługiwanie się iluzja np: w malarstwie tradycyjnym. Po drugie są coraz bardziej multi sensoryczne.z każda nowa technologią starają się pogłębiać wrażenie uczestniczenia w wydarzeniach prezentowanych na ekranie (Kinect) lub pomieszczeniu (projekt „CAVE”).

  13. Zresztą czy nie sadzicie że cieżka praca grafików projektujących każdy element otoczenia , modelujących postacie,nadających tekstury ,animujących itd to nie jest kawał dobrej roboty ? To samo tyczy się kompozytorów oraz dzwiękowców pracujących nad grą.Najlepszym przykładem jest tegoroczna „Alice Madness Returns” Americana Mc’gee w która gra się tak jakby chodziło się po schizofrenicznym muzeum, pełnym dziwnych zjawisk i obiektów.następnym przykładem jest „Child of Eden” na kinecta.Pełen barw w ekspresji.

  14. kinekt był dla mnie kosmiczną maszynerią, ale gdy pisałem prace licencjacką natrafiłem na Artystę performance pod pseudonimem Stelarc i okazało się że , nauka,technologia i sztuka przeplatają się bezustannie wymieniając doświadczenia i kolaborując ze sobą.Fakt, gry w dzisiejszym wydaniu są tworem komercyjnym, przeznaczonym, do nabijania kabzy, ale wystarczy zagłębić się w temat sztuki cyfrowej oraz spojrzeć na gry jako część technologi a punkt widzenia zmienia się raptownie.

  15. Nie kładł bym krzyżyka na grach jako części sztuki, ponieważ małe studia a nierzadko pojedyncze osoby (np: „infinite ammo” i jego „Paper moon”) kreują swoje gry w które wkładają całe serce i magie swojej wyobraźni i śmiało może my nazwać to tworem artystycznym i dać się porwać w ich świat. Polecam zainteresowanym pokopać trochę w temacie.

  16. Sory za błędy XP

  17. A i jeszcze jedno możecie zacząć od obejrzenia dokumentu o grach „I VideoGame” ,pokazuje on skąd wzieły się gry i do czego były wykorzystywane (np.Propaganda wojskowa) oraz wiele innych aspektów o których niewielu „graczy” wie.Pozdrawiam

  18. Jestem inżynierem i nie lubię pojęcia „sztuka”. Chcę, aby całkowicie zaprzestano jego stosowania. Ma ono zbyt mglistą definicję (o ile w ogóle można powiedzieć, że takową posiada), by znaleźć dlań rozsądne zastosowanie. Jak dotąd chyba jedynym – niezbyt rozsądnym – jest spieranie się, czy to a tamto jest sztuką czy nie jest. Szkoda czasu. „Twórczość” – to jest dobre pojęcie. Wiadomo co oznacza i do czego służy.

  19. Jeśli sieczka w rodzaju Rambo jest przykładem sztuki filmowej, to gry tym bardziej mogą nią być. Myślę że już niedługo doczekamy się „uznania” przez większość społeczeństwa gier na takich samych prawach jak muzyka czy teatr. Coś takiego dzieje się już np. w Empikach.

  20. Co to za gra na ostatnim screenie?

  21. Moim zdaniem gry, jak inne media np. filmy lub ksiazki, moga byc dzielami sztuki. Tym bardziej, ze na gry sklada sie m.in. obraz i muzyka, ktore od dawna sa uznawane za sztuke (w takiej sytuacji kazdy twierdzacy, ze muzyka to sztuka, a gry nie, jest hipokryta). I podobnie jak inne media, gry rownie dobrze moga byc tworami wyciagajacymi pieniadze, ale ze sztuka nie majacymi wiele wspolnego.

  22. Ciężko się nie zgodzić, że dywagacje na temat czym jest sztuka a czym nie jest nie maja końca,a pojęcia takie jak „kreacja” czy „Twórczość ” są tu na miejscu , sądzę że nie prędko doczekamy się aż takiego mentalno – kulturowego skoku szczególnie w środowiskach akademickich.Fakt jest taki że od zawsze ludzie trzymaja się tego co znają, w tym wypadku Pojęcia „sztuka” czymkolwiek jest.I poruszanie tematu przenikania się różnych dziedzin traktowane jest jako :”złudne nadzieje i szeroko zakrojone wizjonerstwo”.

  23. Nie zmienia to faktu że takie rzeczy dzieją się i dziać się będą , na coraz wyższym poziomie technologicznym i (miejmy nadzieje) mentalnym. Gry z czasem wraz z pogłębiająca się technologią i eksperymentami z nią związanymi (W tym artystycznymi) będą traktowane z czasem jako medium naprawdę ważne i wartościowe, posługujące się szczególnym rodzajem komunikacji wizualnej dźwiękowej etc.Także czy jesteś inżynierem czy kimkolwiek tam chcesz być ,wszystko w twoich rękach.Pozdrawiam.

Skomentuj