SOPA, PIPA i ACTA, czyli jak zirytować internet

W napisanej przez Pratchetta i Gaimana książce “Dobry Omen” nowoczesny diabeł Crowley zablokował wszystkie telefony komórkowe w biznesowych dzielnicach Londynu na czterdzieści pięć minut w czasie lunchu. Potem zdał sprawozdanie swoim przełożonym, których średniowieczne umysły nie mogły zrozumieć czego tak naprawdę dokonał. Crowley stwierdził wtedy:
“Jak im to wytłumaczyć? Że co najmniej dwadzieścia tysięcy ludzi dostało piany. Że tysiąc gardeł zabulgotało z wściekłości, że potem ocean szału wylał się na sekretarki, policję drogową i każdego, kto akurat się nawinął i nieopatrznie pozostał w zasięgu głosu – czytaj: ryku rozszalałego szefa. Że wszyscy mścili się na wszystkich, wymyślając coraz to nowe i bardziej wyrafinowane podłości, byle tylko kogoś zgnębić? Trwało to tylko jeden dzień, do północy, a usunięcie skutków zajmie ładnych parę lat. I wcale nie trzeba było ich do tego namawiać. Dziesiątki tysięcy ludzi skutecznie sobie nawrzucało, a tak zwany diabeł wcale sie przy tym nie napracował.”
Z innych powodów, z całkowicie innych pobudek, ale mniej więcej w ten sam sposób postąpiła dzisiaj Wikipedia. Dostęp do anglojęzycznej wersji największej encyklopedii świata został utrudniony, a tysiące (jak nie miliony) ludzi na całym świecie zabulgotało z wściekłości. Nie wkurzyli się jednak na Wikipedię – wkurzyli się na propozycje ustaw, nad którymi debatuje amerykański kongres i senat. Na SOPA i PIPA.
SOPA i PIPA to skrótowce: pierwszy pochodzi od “Stop Online Piracy Act”, drugi od “Protect Intellectual Property Act”. Chociaż teoretycznie różnią się od siebie treścią, to ich cel jest identyczny – mają dać konkretnym organom państwowym (i nie tylko) władzę nad krajobrazem amerykańskiego internetu. Brzmi to dramatycznie, ba – można to przedstawić w inny sposób, który przywoła na myśl filmy katastroficzne, ale to jedno zdanie wystarczy. Tym bardziej, że nie istnieje coś takiego, jak “amerykański internet”. Istnieje tylko jedna, wspólna dla wszystkich sieć, z której chociażby Chińczycy są już wykluczeni.
O co chodzi? Obrazowo:
Na pewno wszyscy spotkaliście się już z zablokowanymi filmami na YouTube. Widzieliście informację, że “film jest niedostępny w twoim kraju”, albo notkę o tym, że treść należy do “Universal/EMI/Sony, którzy zablokowali ją z powodu naruszenia praw autorskich”. Zablokowano w ten sposób tysiące teledysków, tysiące piosenek wrzuconych z prywatnych kont, a nawet – dosyć popularny przykład – filmik przedstawiający tańczące dziecko, bo muzyka w tle należała do którejś z wielkich korporacji. Wszystko to działo się jednak w obrębie prawa, jakkolwiek głupie by nie było i jakkolwiek byśmy się z nim nie zgadzali.
Problem w tym, że niektóre firmy dopuściły się nadużyć swoich przywilejów, a w niektórych przypadkach zwyczajnej cenzury. Ledwie miesiąc temu ogromną popularność zdobył teledysk promujący MegaUpload, w którym wystąpili między innymi P Diddy, Will.i.am, Alicia Keys, Kanye West, czy Snoop Dogg.
Teledysk został zablokowany przez Universal. Bezprawnie.
Kim “Dotcom” Schmitz, właściciel serwisu MegaUpload w wywiadzie dla TorrentFreak skomentował sprawę tak: “Ci przestępcy z Universal Music Group wysyłają nieprawdziwe zgłoszenia naruszenia praw autorskich w treściach, które nie należą do nich. (…) Wypełniliśmy wniosek apelacyjny, film wrócił na YouTube, a po chwili został zablokowany raz jeszcze przez Universal, a automatyczny system zgłoszeń zagroził, że zablokuje nasze konto za powtórne naruszenie praw autorskich”.
Corynne McSherry z Electronic Frontier Foundation stwierdziła: “To tylko kolejny przykład ściągnięcia treści, działania które widzieliśmy już wielokrotnie w obrębie obowiązującego prawa, a także kolejny powód dla którego kongres powinien całkowicie odrzucić ustawy pokroju SOPA i PIPA. Dają o wiele więcej możliwości właścicielom własności intelektualnych, a skoro nie można zaufać im, że będą używać dostępnych narzędzi w sposób zgodny z prawem… nie powinniśmy dawać im dodatkowych możliwości tłamszenia mowy internetu i jego kreatywności”.
Sherwin Siy z Public Knowledge dodaje do tego jeszcze jedno: “Jeszcze gorszym czyni to fakt, że UMG razem z innymi naciska na rozszerzenie swoich kompetencji by na mocy SOPA zamykać podobne inicjatywy i całe strony poprzez odcięcie ich funduszy. A wszystko będzie działo się w sposób identyczny z tym, w jaki zdjęto ten film – na podstawie nierozpatrzonego wniosku”.
I właśnie mniej więcej w ten sposób działać ma SOPA i PIPA.
Konkretniej?
PIPA, w skrócie, ma pozwolić amerykańskiemu rządowi m.in. na blokowanie domen, które w jakiś sposób naruszają prawa autorskie należące do korporacji, która zgłosi odpowiedni wniosek. Znaczy to tyle, że żaden obywatel Stanów Zjednoczonych nie będzie w stanie wejść na ThePirateBay, czy na Rapidshare wpisując te adresy w przeglądarce, a wszystkie strony tego typu zostaną “wyrzucone” z wyszukiwarek. Jest to jednak tylko kolejne dziurawe prawo, bo strony mają swoje adresy IP – wystarczy wpisać odpowiedni ciąg cyferek, by przechytrzyć blokadę domeny. Potwierdza to zresztą Fred Wilson z Union Square Ventures, który twierdził, że SOPA i PIPA są dziurawe całkowicie: “Te ustawy zostały napisane przez branżę contentu bez żadnej konsultacji z branżą technologii”.
O wiele bardziej niebezpieczne mogłoby być jednak coś innego, co także zaproponowano w ustawach PIPA/SOPA: korporacje i firmy mogłyby pozwać do sądu każdy serwis, wyszukiwarkę, czy nawet bloga, który ma u siebie odnośnik do dowolnej naruszającej prawo strony. Czarnowidząc w pełni: wystarczyłby nawet jeden link wrzucony przez kogoś w komentarzu pod newsem, albo na forum, żeby odpowiednia firma miała możliwość
i prawdopodobnie d), czyli odcięcia jej możliwości otrzymywania dotacji za pośrednictwem, chociażby, PayPala.
W skali globalnej znaczy to jednak tyle, że strony pokroju YouTube zostałyby zamknięte: kazdy film dodawany przez użytkowników musiałby być moderowany przed opublikowaniem, a każdy komentarz sprawdzony. Bob Boorstin z Google stwierdził na konferencji prasowej miesiąc temu, że: “YouTube zgasłby natychmiast. Nie byłby w stanie funkcjonować”. Zamknięty dzisiaj na znak protestu blog BoingBoing podsumował sprawę tak:
“Jesteśmy dzisiaj offline, bo senat rozważa ustawę, która zabiłaby nas na zawsze. Ta ustawa narażałaby nas na konsekwencje prawne, gdybyśmy zalinkowali do jakiejkolwiek innej strony internetowej, która ma u siebie linki do treści naruszających prawa autorskie. Jeden link wymagałaby od nas sprawdzenia milionów (lub nawet dziesiątek milionów) stron tylko po to, by upewnić się, że w jakiś sposób nie naruszamy możliwości maksymalizacji zysków pięciu Hollywódzkich studiów filmowych, czterech międzynarodowych wytwórni płytowych i sześciu ogólnoświatowych wydawców.”
Teorie spiskowe, aha?
Walka o SOPA i PIPA rozgrywa się na kilku frontach. Media określiły ją jednak jednak mianem “Dolina Krzemowa kontra Branża Rozrywkowa”, bo ustawy te popierają głównie korporacje i zrzeszenia pokroju Motion Picture Association of America (MCAA) i Recording Industry Association of America (RIAA), czyli odpowiedniki polskiego ZAiKS-u w przemyśle filmowym i muzycznym. Lista popierających zmienia się jednak co chwilę, bo “gniew internetu” może być szkodliwy dla biznesu: GoDaddy, czyli serwis sprzedający i rejestrujący domeny stracił ponad 70 tysięcy klientów w ciągu zaledwie tygodnia, od kiedy okazało się, że popiera SOPA i PIPA. Szybko wycofał się z poparcia, oczywiście.
Głównym argumentem MCAA i RIAA jest klasyczne: “Piractwo sprawia, że ludzie w przemyśle rozrywkowym tracą zatrudnienie, bo nie otrzymują należnych im pieniędzy”. Senator Patrick J. Leahy, autor ustawy PIPA, uznał dzisiejszy protest za agitację i propagandę, która ma wywołać strach w użytkownikach internetu i całkowicie bezpodstawnie sabotować jego projekt. Dodał też, że: “Bronienie zagranicznych przestępców przed poniesieniem odpowiedzialności zamiast bronienia amerykańskich właścicieli znaków towarowych, handlowych i własności intelektualnych jest nieodpowiedzialne, będzie kosztować Amerykanów pracę i jest po prostu złe”. Internet ma oczywiście inne zdanie, a komentarze na stronach i niezależnych blogach szukają winnych po drugiej stronie barykady. Według nich to branża muzyczna i filmowa nie potrafi poradzić sobie z nowoczesnym światem i nowymi metodami dystrybucji. Powołano się już na zamknięcie Napstera (przodek dzisiejszych stron pozwalających na przeszukiwanie serwisów hostingowych pokroju Mediafire), które nie zmieniło niczego w krajobrazie internetu i na fakt, że to właśnie piractwo doprowadziło do powstania takich serwisów, jak iTunes. Niektórzy złośliwie podają też liczby wyświetleń różnych piosenek na YouTube i sugerują, żeby RIAA głęboko zastanowiło się czy rzeczywiście chce stracić możliwość darmowej promocji trafiającej do wielu milionów użytkowników.
Niektórzy muzycy, w tym np. Peter Gabriel, odeszli od stowarzyszeń typu RIAA zgłaszając tym samym niechęć wobec SOPA i PIPA. Niestety nie można powiedzieć tego samego o firmach w naszej branży – zarówno Sony, jak i Nintendo ogłosiły publicznie, że nie popierają proponowanych ustaw, jednak cynicznie można zauważyć, że to tylko ratowanie nadszarpniętego PR-u. Należą bowiem do Entertainment Software Association (ESA), które z SOPA i PIPA problemu nie ma. Razem z wieloma innymi firmami zresztą.
Penny Arcade dzisiaj “przekazało dalej” filmik promujący League For Gamers (LFG) stworzone przez szefa Red 5 Studios, Marka Kerna. Jest to organizacja non-profit, która ma zrzeszać graczy i twórców przeciwko ustawom szkodzącym branży, ustawom pokroju SOPA i PIPA. Pierwszą akcją LFG jest petycja, która ma zmusić ESA do porzucenia poparcia dla ustaw – protest poszedł jednak o wiele dalej: w filmiku opublikowanym na Penny Arcade założyciel Screw Attack, twórcy Extra Credits, producent Loading Ready Run i Kern z Red 5 Studios nawołują do bojkotowania targów E3, czyli największego źródła dochodu ESA.
Internet ma siłę?
Steve Kingstone z BBC twierdzi, że dzisiejszy protest, w czasie którego razem z Wikipedią „zastrajkował” WordPress.com/org, blog Boing Boing, studio Mojang, serwis RPS, a nawet 4Chan i wiele innych stron jest bezprecedensowy. To “pierwszy wielki test dla zdecentralizowanego i niezorganizowanego internetu w walce przeciwko potężnym spółkom medialnym z wieloma lobbystami w Waszyngtonie”. Profesor Tim Wu, autor książki “The Master Switch: The Rise and Fall of Information Empires” stwierdził z kolei, że: “To pierwszy prawdziwy test politycznej siły internetu i niezależnie od tego, jak sprawa się potoczy, sieć pokazała, że nie jest już zwyczajnym popychadłem. Protest przeciwko największym lobbystom i osiąganie rezultatów? To już jest naprawdę osiągnięcie”.
I nawet pomimo tego, że kilka dni temu Biały Dom zasugerował, że nawet jeżeli kongres i senat przegłosują SOPA, to ustawa doczeka się prezydenckiego weta, protesty nie ustąpiły. W jednym z oświadczeń opublikowanych na Wikipedii padły słowa zapowiadające, że dzisiejsze wygaszenia stron są w gruncie rzeczy tylko pokazem siły: “Nie wydaje nam się, żeby SOPA przestała funkcjonować, a PIPA wciąż jest całkiem aktywna. Co więcej, SOPA i PIPA są tylko przykładami o wiele większego i szerszego problemu. Na całym świecie obserwujemy powstające prawa, które mają zwalczać piractwo internetowe – czyli regulować internet, a tym samym naruszać wolność sieci”.
W oficjalnym oświadczeniu Białego Domu stwierdzono, że rząd amerykański nigdy nie udzieli poparcia inicjatywom tego pokroju, brzmiało to tak: “Chociaż uważamy, że piractwo internetowe na zagranicznych stronach jest poważnym problemem, który wymaga poważnej odpowiedzi prawnej, nie będziemy wspierać zadnego prawa, które ogranicza wolność słowa, podważa bezpieczeństwo sieci, czy podkopuje dynamikę i innowację ogólnoświatowego internetu”.
Jednak dzisiejsza akcja, czy organizowane od miesiąca protesty mają na celu więcej, niż ubicie ustaw SOPA i PIPA zanim zaczną obowiązywać, o ile kiedykolwiek to się stanie. Są tak naprawdę pokazem tego, że internet jest siłą, z którą trzeba się liczyć – a przynajmniej próbą pokazania koncernom, korporacjom i stowarzyszeniom, że taką siłą może się stać, jeżeli zbytnio go zirytują. Jaki będzie wynik starcia? Tego nie wiadomo, a i prawdopodobnie nieprędko się dowiemy. 24 stycznia senat ma głosować w sprawie ustawy PIPA, co może pogrzebać ją podobnie, jak pogrzebana została już SOPA – odłożyć bezterminowo do czasu, aż zostanie napisana porządnie. Tak naprawdę jednak to tylko początek: jak nie SOPA, jak nie PIPA, to pewnie coś innego. Coś, z czym prawdopodobnie internet walczyć będzie tak samo zajadle, jak walczy teraz. Albo bardziej.
Notch stwierdził kilka dni temu, że: “Żadna trzeźwo myśląca osoba nie może popierać SOPA. Nie wiem, czy my myślimy trzeźwo, ale jesteśmy całkowicie przeciwko SOPA i wszystkim podobnym prawom. Poświęcanie wolności słowa dla korzyści korporacji jest ohydne i gorszące”.
A miliony osób przytaknęły.
Ale co nam do tego?
Jeżeli SOPA i PIPA zostaną przyjęte, nawet w obecnej formie, nie dotknie nas to bezpośrednio – przynajmniej teoretycznie. Amerykańskie problemy mogą nas nie dotyczyć (gorzej z tym, że zniknąć mogą tysiące amerykańskich stron, z których korzystamy codziennie), ale dotyczyć może nas za to europejski bliźniak tych ustaw – ACTA.
To kolejny skrótowiec, tym razem od Anti-Counterfeiting Trade Agreement, który jest projektem mającym walczyć z „naruszeniami własności intelektualnej”. Brzmi to pięknie i heroicznie, ale pierwsze rozmowy na ten temat prowadzono na tajnych spotkaniach, zapisy z których zostały odkryte dopiero w maju 2008 przez WikiLeaks. Dopiero dwa lata później do internetu wyciekł pełny tekst porozumienia, który zmieniano jeszczę parę razy, a zaakceptowano pod koniec 2010 roku.
Unia Europejska (i wiele innych krajów na świecie) poparła ACTA i ostateczne głosowanie w tej sprawie czeka nas na początku tego roku, chociaż nie wiadomo niestety kiedy dokładnie. Najważniejszą konsekwencją wprowadzenia ACTA w życie będzie coś, co może dotknąć wszystkich: dostawcy internetu mogą zostać zobowiązani prawnie do odpowiadania za strony, które przeglądają ich klienci. Znaczy to tyle, że provider internetu będzie musiał wyłączyć użytkownikom dostęp do stron, które naruszają prawo, by „zrzec się odpowiedzialności”. Stron przeróżnych, bo w przeciwieństwie do SOPA i PIPA, ACTA nie ma ograniczenia terrytorialnego.
Jak pisze fundacja Panoptykon:
ACTA dopuszcza monitorowanie i rejestrowanie działań podejmowanych w sieci przez miliony użytkowników, mimo braku uzasadnionych podejrzeń co do niezgodności ich zachowań z prawem. Przykładem takiej metody może być szczegółowy monitoring danych przesyłanych między użytkownikami przy użyciu technologii głębokiej analizy pakietów (ang. Deep Packet Inspection). Dla użytkowników Internetu oznacza to rażące naruszenie ich prywatności, a dla dostawców postawienie ich w roli „policji internetowej”. ACTA obliguje dostawców Internetu do ujawniania danych osobowych osób podejrzanych o naruszanie prawa własności intelektualnej domniemanym posiadaczom praw autorskich (por. art. 11 ACTA). Dane te podlegają ujawnieniu na podstawie niejasnych standardów, przez organy, które trudno uznać za niezależne i bezstronne. Już dziś prawnicy i właściciele praw autorskich korzystają z tej możliwości, strasząc nierzadko niewinnych internautów kosztownymi procesami sądowymi i proponując zawarcie ugody w zamian za rezygnację z roszczeń.
Polska znajduje się na razie wśród krajów, które ACTA nie podpisały. Nasz rząd odmawia jednak komentarza.
Czytaj dalej
297 odpowiedzi do “SOPA, PIPA i ACTA, czyli jak zirytować internet”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Cholera, a jak pisałem na moim blogu co nam szykuje Unia to wszyscy się śmiali. A tutaj szykują nam coraz gorsze rzeczy. Ludzie, Unia to zło wcielone. Każdy niech się zapozna z moim wpisem na blogu – rzeczywistość roku 1984 zbliża się do nas coraz bardziej.
a CDA będzie udawało obrońcę wolnego słowa ?
a o ustawie NDAA słyszeli? Jest jeszcze gorsza dla swobód obywatelskich! ogarnijcie
A, i brawo dla CDA, że poruszyli ten temat. To powinno być na ustach wszystkich i na wszystkich portalach!
NDAA tyczy się tylko amerykanów, nie Internetu. O ile możliwość zamknięcia bezterminowego człowieka bez wyroku sądowego (jeśli jest uznany za terrorystę) jest scary, o tyle działa tylko w USA.
PIPA to pipa… Tak samo jak SOPA
Kurde, czyli Mirror’s Edge to była wróżba, a nie tylko gra 🙁
,,SOPA i PIPA są dziurawe całkowicie” – dobrze powiedziane.:P
1. Co to znaczy black out. (odpowiedź na PW)|2. Zarządca SOPA to HIPOKRYTA!
Cała ta akcja żyje od dłuższego czasu, a CD-Action dopiero teraz postanowiło to skomentować? Dlatego ze Wikipedia przestała działać? Brawo. Powód, że nie chciano nakręcać spirali strachu jest dziwny, bo milczeniem na ten temat i mówienie o tym przed praktycznie samym końcem sporu… Super! Słyszeliście kiedyś wy o „szczepionce”?
@MegaStorm – Po raz pierwszy byłbym zadowolony z ich działalności|@lansik99 – Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, tak jak napisał Professor|Ale nawet jeżeli by to przeszło to w magazynach o grach nawet gameplay’a, screena zarzucić by nie mogły… wszyscy by na tym stracili…PS. Ten obrazek mnie rozwalił 😀
Ciężkie czasy nadchodzą dla Internetu, nie ma co. Całe szczęście że społeczność ma poparcie takich gigantów jak Google czy Facebook.|I właśnie w taki sposób należy z cenzurą walczyć, a nie atakując, jak robią to Anoni.|@mistrzu6 – Inwigilacja a cenzura to dwie zupełnie różne rzeczy.
Chore. Dzisiaj to zauważyłem, gdy chciałem wejść na Call of Duty Wiki. PIPA SOPA ZABLOKOWANE HAMERIKAN SROVERMENT.
minecraft.net nie styka nawet ..
Najciekawsze jest w tym wszystkim to że SOPA jest wspierana przez praktycznie wszystkich największych wydawców w dziedzinie gamingu bo należą do ESA, a wyjątkiem jest… Activision. A Capcom (który jest nazywany przez niektórych Japońskim Activision) stwierdziło że „jeżeli ESA popiera SOPA to automatycznie my też” – przynajmniej są szczerzy w przeciwieństwie do chociażby Microsoftu, Nintendo czy Sony.
Nie przejdzie to, była by zbyt wielka granda, hakerskie ataki co sekundę protesty, bojkoty ,a na koniec tortowa wisienka: Rewolucja
Americans…nawet oni nie są tak głupi, żeby walczyć z całym internetem. Sami tyle lat zwalczali przejawy komunizmu, a teraz sami chcą go de facto wprowadzić (sic!).|Szansa, że to przejdzie jest minimalna, a jeżeli się uda, to protesty/strajki/rewolucja jest prawie że pewna.
@RavebowDash – Prawda.
„Unia Europejska (i wiele innych krajów na świecie) poparła ACTA”. Miło, że przyznaliście że UE to państwo. Macie u mnie plus:)
Myślę że 90% popierających/obojętnych sprzeciwiłoby się SOPA i PIPA gdyby przez miesiąc mieli doświadczyć Internetu spustoszonego przez te ustawy. NIKT na tym nie zyska, bo sprzedaż albumów, o które tak się troszczy RIAA spadnie im horrendalnie bez możliwości sprawdzenia na YT.
Pod koniec roku co nie wpiszemy w wyszukiwarce będzie zablokowane, co nie wpiszemy w google to się okaże ze wyskoczy nam tylko kilka wyników poszukiwania… co lepsze… pójdzie się je…ć multum fansitów dla gier, filmów itp… bo teorytycznie wykorzystują i naruszają prawa wielkich korporacji…. Po…bane to.
Pozostaje mieć nadzieję, że pipa im, za przeproszeniem z tego wyjdzie.
Mam nadzieję, że to przejdzie, bo to naprawdę wielka szansa dla ludzi, którzy tworzyli „do szuflady”. Teraz dopiero nastąpi rozkwit. Będziemy mieli wybór – niezależny artysta (może nawet „były pirat”), który (na początku:)) będzie tworzył za darmo albo „stary zużyty but” z korporacji za który będzie trzeba płacić np. na iTunes. Twórcy zależni niech sobie policzą ile osób płaci za bilet (koncert/kino) tylko dlatego, że poznało artystę przez „piraty”. Btw. kocham twórców ZALEŻNYCH i płacę im! Pozdro!
Ten, kto napisał tą ustawę, to dopiero jest pipa.
Wróżę porażkę rządów: albo tylko na poziomie uchwalania ustawy, albo w przeciwdziałaniu rewolucji.
To jest chamstwo!!! Zablokowanie wszystkich treści zgodnych z tą ustawą spowoduje,że 9/10 stron zostanie zablokowanych od razu…potem jeszcze wyszukiwarki zablokują i kaplica.Ja nie wiem,co się w takich małych główkach wysokich korporacji mieści…
@Dante Anglicy mówią na to Greed… No i Stupidity.
Smutne to czasy kiedy prawa korporacji są ważniejsze od praw człowieka… Aha, i jeszcze jedno – „W swoim imieniu, w imieniu użytkownika strony cdaction.pl używającego pseudonimu Agadez, niniejszym pokornie proszę redakcję czasopisma oraz strony CD-Action by nie relacjonowała ani nie stawiała się na targach E3 dopóki ESA, organizator owych targów, nie wycofa się ze wspierania ustaw takich jak SOPA lub PIPA, które swoim działanie starają się ograniczyć Internet oraz wolność słowa.” Uff, kamień z serca…
Ech, „…swoim działanieM…” Słowo daję wpis na cda w którym nie walnę byka to wpis zmarnowany…
„W swoim imieniu, w imieniu użytkownika strony cdaction.pl używającego pseudonimu Frederick, niniejszym pokornie proszę redakcję czasopisma oraz strony CD-Action by nie relacjonowała ani nie stawiała się na targach E3 dopóki ESA, organizator owych targów, nie wycofa się ze wspierania ustaw takich jak SOPA lub PIPA, które swoim działanie starają się ograniczyć Internet oraz wolność słowa.”|Dodatkowo chciałbym otrzymywać więcej informacji na temat ACTA i SOPA/PIPA, oraz walki z nimi.
@Agadez – Liczy sie przesłanie ;]
metoda ctrl + c/v może być zwodnicza. XD
Napiszmy petycje 😛
Moja osobista porada – drodzy rodacy i współczytelnicy cd-action, przestańcie kupować gry komputerowe firm, które utożsamiają sięz SOPA/PIPA/ACTA. Zacznijcie grać w indyki i freewary. Ja już zaczynam. Od dzisiaj.
Frederick, a wyślesz takie coś do Atari, Capcomu, Deep Silver, Disneya, Eidos, Electronic Arts, Epic, Koei, Microsoftu, Namco, Nintendo, Segi, Sony, Square, THQ, Take Two, Ubisoftu i Warner Bros.? 😉
http:www.razerzone.com/sopa tak btw.
Wdrozenie ustawy, a walka z internetem to dwie rozne rzeczy. Kongresmenow, ktorzy najprawdpodobniej sa mocno 'zachecani’ przez duze koncerny do pracy nad tymi ustawami, nie obchodzi to, jak takie prawo mialoby dzialac. To nie oni beda je egzekwowac i sie z nim borykac. Oni nie ida na wojne z internetem, a jedynie wprowadzaja ustawe, ktorej wdrozenie najprawdpodobniej wiaze sie z premia pieniezna. Nikt mi nie wmowi, ze sa oni tak glupi, aby dzialac na rzecz branzowych gigantow za darmo.
@Berlin – Ja wyśle! Tylko daj namiary xD
@Professor – to Amerykanie, proszę, nie nie doceniaj ich głupoty, bo oni na tym polu jeszcze nie raz zaskoczą. Oczywiście każdy mający choćby minimalne pojęcie jak działa sieć wie, że piraci już się z tego śmieją do rozpuku. Jeżeli jeszcze nie mają wyjścia awaryjnego (a pewnie mają) to zrobienie takiego zajęło by im góra tydzień od wejścia tego potworka w życie. A i przez ten tydzień dostęp do plików byłby możliwy, ale tylko dla „wtajemniczonych” (czytaj: znających IP strony)
Ja jednak jestem pewien, że samym pracownikom firm ,,wspierających” SOPA itd. to nie do końca w smak. Jak to powiedział ,,Notch”, że piractwo jest problemem, jednak ma też dobrą stronę wynikającą z tej złej. Więcej osób zna grę, program itd. i jest prawdopodobieństwo, że po zapoznaniu się z produktem kupią pełną wersję, orginał etc. Dlatego niech przestaną mówić mi o ,,ogromnych” stratach, gdy firmy chcą mieć pełno kasy, nawet po opłaceniu produkcji itd. Piractwo nie zniknie, jak i zło, taka zależność…
Trzeba się temu przeciwstawić na poważnie. My możemy stawić bardziej efektywny opór europejskiemu odpowiednikowi ustawy – ACTA. |Jutro od wieczora mam czas, zacznę tłumaczyć na polski stronę:|http:www.laquadrature.net/wiki/How_to_act_against_ACTAPotem musimy razem pomyśleć jak działać, zorganizować się jakoś. Jestem otwarty na prywatne wiadomości od przeciwników ustaw 😉
Im bardziej z czymś zaczynamy walczyć, tym bradziej przegrywamy tą walkę. Nie da się wyeliminować do końca takich problemów. Można je złagodzić, jednak nie wyeliminuje się ich całowicie, bo ich istnienie jest uwarunkowane naturalnie. Patrząc realistycznie na świat każdy to widzi i spieranie się o to, czy da się to całkowicie wyeliminować ,,nie krzywdząc” przy tym osób postronnych jest skazane na porażkę. Jeśli chcesz zapobiec złemu na wielką skalę to zawsze krzywdzisz niewinnych, a ci źli są nadal bezkarni.
Shaker – nigdy nie ma idealnie, każdy to wie. Ja jednak nie chce mieć Internetu jak Chińczycy.
Szkoda ze w artykule nie napisali więcej o ACTA(ch) 🙂
@Elfhelm racja, ale fakt, że takie rzeczy praktykuje się w cywilizowanych krajach jest zatrważający do granic i KAŻDY powinien o tym wiedzieć.
Krótka piłka z mojej strony są dwa powody |1 Pomyślcie jakie to muszą być dotacje do takiego czegoś połowa pewnie z ich mon-u i innych rządówek|2 raz jeszcze mon pewnie myślą że będą mogli ograniczyć terroryzm i przestępczość ale każdy wie jak wygląda to w praktyce(tu protesty tam bunty).
„Polozymy kres dyktaturze w internecie!!!”|Heh, jeżeli ta ustawa wejdzie……. masakra.
Ale morze chodzić o staropolską (nic wspólnego z Polską) metodę czyli zarzynanie kurki złotojajki
Ja bym poszedł nawet dalej. Dzięki kradizeży wartości intelektualnej człowiek zszedł z drzewa. Swobodny przepływ informacji jest fundamentem rozwoju i ewolucji. Problem polega na tym że samą wiedzą się nie najesz. Za ciężką pracę drugiego człowika tzreba płacić, czy to gra komputerowa, czy książka profesora mechaniki kwantowej.
http:www.own3d.tv/live/42146/Athene