[Sprawdzam] Bezdzietna bandyciara
Widzę dźwignię, więc muszę za nią pociągnąć. Takie są zasady.
Luck be a Landlord (Dola lokatora)
TrampolineTales | PC, And, iOS | jednoręki bandyta • budowanie talii
Brakowało mi jednej pozycji do „Sprawdzam”, ściągnęłam polecaną w jakimś artykule mobilkę i… natrafiłam na jedną z najbardziej wciągających gier tego roku, w dodatku dostępną także na pecetach. Dola lokatora (Luck be a Landlord) to połączenie jednorękiego bandyty z budowaniem talii – stopniowo dodajesz do puli kolejne symbole, a twoim celem jest regularne opłacanie wzrastającego czynszu. W każdej turze pociągasz za dźwignię, obserwujesz, ile złota udało się zdobyć, a potem uzupełniasz „deck” o kolejne znaki. Symbole wchodzą ze sobą w interakcje – kot pije mleko, kraby w jednym rzędzie przynoszą dodatkową gotówkę, górnik niszczy minerały, a gęś może znieść złote jajko – więc trzeba umiejętnie dodawać je do talii. Od wczorajszego wieczoru nic innego nie robię, tylko gram w Dolę lokatora na telefonie, a smuci mnie tylko to, że od czasu do czasu tytuł uparcie nie rejestruje mojego pacnięcia paluchem i zmuszona jestem kilkakrotnie walić w ekran. Kiedy to piszę, mam na koncie pierwsze zwycięstwo i odblokowałam drugie piętro. Z dwudziestu. Będę cisnąć!
Gord
Covenant.dev | PC, PS5, PS4, XSX, XBO | city builder • RTS • survival
Widziałam dopiero ze trzy misje kampanii i obawiam się, że konieczność wznoszenia grodu od zera w każdej z nich zaczęłaby mnie z czasem nudzić. Na razie jest jednak w porządku – gra stopniowo wprowadza nowe budynki i mechanizmy, poziomy nie są za długie ani za krótkie, a cele są całkiem zróżnicowane (od eksploracji konkretnego punktu na mapie, przez odpieranie ataków, po postawienie świątyni). Spodziewałam się, że aspekt survivalowy, za którym w grach nie przepadam, będzie dominował, ale na szczęście bliżej Gordowi do tradycyjnych RTS-ów. Podoba mi się mroczny folklor, wokół którego zbudowano opowieść, a zwłaszcza pierwszy spotykany przez gracza Koszmar. Niestety produkcji przydałoby się jeszcze pół roku we wczesnym dostępie. Mechanika przypisywania jednostek do zawodów (czy raczej wypisywania) to tragedia, bo brakuje narzędzi w postaci prostych tabelek; nawet podstawowe mikrozarządzanie to nieraz czynności niewygodne i męczące; gra kompletnie nie uczy też, jak zdobywać jedzenie zimą, a w efekcie nie stracić połowy ludzi z powodu niskiej poczytalności; łatwo przegapić narodziny dziecka czy jego wejście w dorosłość; niech bogowie bronią wreszcie przed wysłaniem większości ekipy na eksplorację i pozostawieniem w bazie samotnego rybaka, bo ten ostatni prędzej czy później pójdzie na jakieś bagna i zostanie zaatakowany przez stado pająków. Mogłabym tak jeszcze wymieniać – nie mam problemu z jednym dużym mechanizmem, tylko z całą chmarą małych niedoróbek i dziwacznych decyzji projektowych. Dwa dni spędzone z Gordem wspominam nieźle i kusi mnie powrót, ale najprawdopodobniej tu nasze drogi się rozejdą.
Under the Waves
Parallel Studio | PC, PS5, PS4, XSX, XBO | przygodowa • nurkowanie • eksploracja
Tę podwodną przygodówkę wydali rodzince Heavy Rain (Quantic Dream), stworzyło ją natomiast Parallel Studio, którego nazwa nic mi nie mówi. Under the Waves to jednocześnie Subnautica bez elementów grozy – i z bardzo oszczędnym aspektem survivalowym, bo ograniczającym się jedynie do pilnowania poziomu tlenu – oraz opowieść o radzeniu sobie z żałobą. Jeśli wierzyć How Long To Beat, to historia na 7,5 godziny, jednak ja po pięciu… ukończyłam zaledwie dwa dni, bo koniecznie uparłam się, by robić wszystkie opcjonalne zadania fotograficzne, zanim popchnę dalej fabułę. Miałam całkiem sporo radości z eksploracji jaskiń i wraków, choć jednocześnie była trochę powtarzalna, a w dodatku szybko miałam już tak dużo materiałów craftingowych, że mogłabym się w nich tarzać. Do tej pory widziałam jeszcze niewiele właściwej gry – niewielki wyciek ropy, lokalizowanie zepsutej anteny, zbieranie alg oraz przerabianie ich i plastiku na butle z tlenem – ale chętnie poznam więcej. Nie jest to tytuł typu „muszę skończyć” i pewne rzeczy (jak zróżnicowanie otoczenia, sterowanie na klawiaturze i myszy, monologi bohatera albo animacje) można by dopracować, ale pływało mi się, przynajmniej tego pierwszego dnia, nieźle. Produkcje o ekologii i o nurkowaniu (czy nawet szerzej: o morzu) to w ogóle ostatnio jakieś branżowe trendy, nie sądzicie?
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!