[Sprawdzam] Budujemy szalone ślizgawki
Żeby poziom serii mógł gwałtownie spaść.
Homicipher
八名木 (yatsunagi) | PC | logiczna • horror • powieść wizualna • tłumaczenie języka
Logiczna horrorowa nowelka, która w szczególności może trafić w gust fanów Chants of Sennaar. W Homicipherze, podobnie jak w dziele studia Rundisc, gracz stara się rozszyfrować tajemniczy język, jakim posługują się bohaterowie. W tym przypadku akcja rozgrywa się w świecie pełnym rozmaitych potworów – od długowłosego czołgającego się jegomościa, przez mroczną fryzjerkę, która z takim samym entuzjazmem podetnie włosy i skróci kogoś o głowę, po istotę wymieniającą przysługi za części ciała. Moją ulubioną kreaturą jest chyba mężczyzna z czerwonym parasolem. Gracz stopniowo odkrywa, jak się z nimi wszystkimi komunikować, wpisując na klawiaturze potencjalne tłumaczenia poszczególnych wyrazów, a następnie weryfikując je w kontekście kolejnych zdań. Fabularnie Homicipher za bardzo mnie nie wciągnął – to głównie bieganina między pokojami i korytarzami w poszukiwaniu wyjścia z tej dziwacznej, niebezpiecznej krainy – ale łamigłówki wciągnęły mnie tak bardzo, że zobaczyłam finał (jeden z wielu). A potem kolejny, kiedy zdecydowałam się wczytać zapis i podjąć inną decyzję. Co ciekawe, w grze występują elementy romansu zgodnie z powiedzeniem „każda potwora znajdzie swojego amatora”.
Planet Coaster 2
Frontier Developments | PC, PS5, XSX | tycoon • budowa lunaparków
Swego czasu zachwyciłam się pierwszym Planet Coasterem, a później pokochałam Planet Zoo, które pozostaje moją ulubioną grą Frontier Developments. Oczekiwania wobec sequela tycoona z budową lunaparków miałam więc wysokie, ale w praktyce oczekiwałam po prostu Planet Zoo z kolejkami zamiast zwierzaków – albo Planet Coastera rozwiniętego o garść opcji. Po poprzednich sukcesach developerów nie przyszło mi nawet do głowy, że druga część może mi się nie spodobać, ale niestety gdyby nie konieczność napisania recenzji, odpuściłabym sobie zabawę po dwóch sesjach. Na okazjonalne błędy jestem jeszcze w stanie przymknąć oko, w końcu jesteśmy świeżo po premierze; na brzydki, nieczytelny i nieintuicyjny interfejs rodem z Excela oraz zmieniony, moim zdaniem na gorsze, system budowy ścieżek już nie zamierzam. Zarządzanie pracownikami jest koszmarne w porównaniu z Planet Zoo, ikonki przy myślach gości są nieładne i nie wskazują od razu na to, czy to negatywny, czy pozytywny komentarz, a do pewnych elementów (np. długości kolejki) trzeba się po prostu dokopać. Brakuje mi tu ładnych, stylowych map czy sensownego systemu oceny parku. Część z powyższych decyzji była zapewne spowodowana chęcią stworzenia interfejsu, który byłby przyjazny padom; części uproszczeń i zmian jednak nie rozumiem. Żeby jednak nie było, że tylko narzekam – budowa ślizgawek wodnych, bo to baseny (niestety nudnawe) są główną nowością w sequelu, jest naprawdę angażująca, jeśli tworzy się je od podstaw. Ponownie da się też przebijać balony. Ale nie ukrywam, że mam ochotę wrócić do „jedynki”, a najchętniej do Planet Zoo, bo Planet Coaster 2 to, mam wrażenie, krok do tyłu. Na (nie)szczęście jeszcze dużo przede mną – może zmienię zdanie, zanim napiszę pełnoprawną recenzję.
Mirthwood
Bad Ridge Games | PC | crafting • symulator farmy • RPG
Fabuła gry opowiada o ucieczce z krainy ogarniętej wojną i rozpoczęcie nowego życia w zrujnowanym, opuszczonym domu w okolicy pewnego miasteczka. Mirthwood to więc więcej tego, co znamy ze Stardew Valley i podobnych – eksploracji, zbierania zasobów, craftingu, handlu, nawiązywania relacji z mieszkańcami (niestety mało ciekawymi) i uprawy roli, której to już niestety nie zdążyłam przetestować – połączonego jednak z koniecznością zabijania okolicznych bandytów i pozbawionego sielskiego, relaksującego klimatu. Konieczność obserwowania pasków zdrowia, energii i głodu czyni z Mirthwood bardziej survival. Najbardziej, nie ukrywam, lękałam się systemu walki, na szczęście okazało się, że choć niezbyt angażujący, wcale nie jest taki tragiczny i udało mi się ubić paru rzezimieszków. Ostatecznie nie polubiłam się zbytnio z grą, po części dlatego, że brakuje jej duszy, ale chyba głównie dlatego, że nie jarają mnie średniowieczna konwencja, erpegi i otwarty świat, czyli jego podstawowe założenia. Fabularnie i mechanicznie najbardziej kojarzy mi się z Echoes of the Plum Grove, lecz to ostatnie zaangażowało mnie kilka miesięcy temu znacznie bardziej.
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!