[Sprawdzam] Chodzi lisek koło drogi
Nie ma ręki ani nogi. Tak, to ja po starciu z mackami ze ścieków.
Forward: Escape the Fold
Two Tiny Dice | PC | taktyczna • roguelike


Z gier, jakie ogrywałam w zeszłym tygodniu, to Forward: Escape the Fold było tą najbardziej angażującą. Produkcja debiutuje wprawdzie dopiero 29 marca, ale miałam przyjemność ogrywać wersję przedpremierową. Wiedziałam, czego się spodziewać, bo dawno temu trafiłam na demo na itch.io – mechanika gry polega na parciu do przodu i wybieraniu ścieżek złożonych z kart pełnych stworów, skarbów, mikstur i przedmiotów, z których składa się build. Forward oferuje różne klasy postaci, a także możliwość wybrana zdolności startowej; tryb normalny, ekspert, personalizowane przygody oraz wyzwania o predefiniowanych ustawieniach (z których to, które chciałam najbardziej, „Thank You” z losowymi przedmiotami, zawieszało się na loadingu). W taktycznych roguelike’ach najbardziej lubię, kiedy gra mną pomiata – jakież więc było moje zdziwienie, gdy po czterech godzinach gry miałam na koncie kilka zwycięstw, z czego trzy na ekspercie. Jestem niezła w te klocki, ale nie aż tak! Forward: Escape the Fold potrzebuje jeszcze odrobiny balansu, bo w tej chwili pozwala na naprawdę „zepsute” buildy – przykładowo można nałożyć na siebie kilkadziesiąt punktów pancerza i skradając się, pójść prosto na bossa, a po założeniu odpowiedniego ekwipunku wejście w truciznę zamiast karać daje różnego rodzaju buffy. Mam nadzieję, że Two Tiny Dice szybko to naprawi, bo pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a premiera tuż, tuż.
Tunic
Tunic Team | PC, XSX, XBO | RPG/akcja
Ten action erpeg powstawał wiele lat i gdyby wyszedł rok temu, zyskałby większy rozgłos – teraz, niestety, wygląda jak takie brzydsze Death’s Door, tyle że z liskiem zamiast kruka. I faktycznie miejscami trudno nie mieć wrażenia, że gram w tę samą grę. Obie stylistyką przypominają Hoba, a mechaniką Zeldę (tu muszę wierzyć na słowo, bo nie grałam w żadną); obie bazują na walce i eksploracji; obie skrywają sekrety. Moim zdaniem Death’s Door robi to jednak lepiej – ma ciekawsze projekty przeciwników i każe czasem ruszyć głową. W Tunic pograłam niecałe cztery godziny i jeśli wierzyć filmikom na YouTubie, widziałam jakąś 1/6 gry, ale po tym, jak zacięłam się w pewnej studni ze względu na nagły skok poziomu trudności, nie mam ochoty na drugą rundę. Brakuje (przynajmniej na razie) ciekawych rzeczy, na które mogłabym wydać zarobioną walutę – z kategorii rozwoju postaci znalazłam jedynie możliwość dokupienia bukłaka na miksturę, a nie na przykład, jak w Death’s Door, podbijanie statystyk; monety gniją więc w ekwipunku i czekają na lepsze czasy. Ciekawe jest wyciąganie z instrukcji napisanej w dziwnym języku wskazówek dotyczących mapy czy informacji o przedmiotach. Jednak do Tunic mnie zwyczajnie nie ciągnie – wszystkie jej aspekty, z walką i eksploracją na czele, inne produkcje zrealizowały lepiej.
Home Wind
Adi Zhavo | PC | wczesny dostęp • logiczna • bezpłatna


Choć na pierwszy rzut oka Home Wind wygląda jak city builder, to casualowa gra logiczna przypominająca Islanders. Niestety jak z produkcją GrizzlyGames spędziłam kilka godzin, tak z tytułem albańskiego developera – co najwyżej niedopracowaną kopią gry z 2019 – wytrzymałam zaledwie 20 minut. Mechanika jest podobna i polega na odpowiednim rozmieszczaniu budynków na planszach tak, by otrzymać jak najwięcej punktów i odblokowywać kolejne budowle. Adi Zhavo zdecydował się jednak – w przeciwieństwie do ekipy z GrizzlyGames – na miejscami ładne, ale biedne 2D, a początkowe poziomy nie wnoszą do tego, co znam już z Islanders, niczego świeżego. Twórca oferuje ich aż sto, lecz już po dwóch czy czterech widać, że rozgrywka jest powtarzalna, rośnie jedynie trudność. Rzadko rzucam gry tak szybko, ale tu rozkładanie budynków na mapie połączone z krótkimi poziomami i okazjonalnym bezsensem (punktacja potrafi się zmieniać z sekundy na sekundę, bo obok przeszło stado owiec) zniechęciło mnie błyskawicznie – każdorazowo zaczynałam wszystko od nowa i robiłam to samo. Interakcje między budowlami są, przynajmniej na początku, szczątkowe, więc zabawa jest bezmyślna i nudna. Co z tego, że HomeWind jest darmowe, skoro odstrasza na starcie? Nie dowiem się, czy później się rozkręca, bo właśnie je odinstalowałam.
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki od ok. 18, w soboty od ok. 16). Do zobaczenia!