10
27.03.2023, 15:00Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Dlaczego lubicie Heroesy?

Jak to możliwe, że nie drażni was chodzenie po mapie w turach?!


Iza „9kier” Pogiernicka

Phoenix Point

Snapshot Games Inc. | PC, PS5, PS4, XSX, XBO | taktyczna • strategiczna

Dostęp do jednej z najwcześniejszych grywalnych wersji Phoenix Pointa, niestety kiepskiej, sprawił, że przygodę z pełnoprawnym produktem odkładałam w nieskończoność. Wreszcie się zdecydowałam i… niespodzianka – po trzech sesjach nie mogę powiedzieć, żebym wkręciła się w grę Snapshot Games jak w XCOM-a, ale daje mi znacznie więcej radości, niż przewidywałam. Taktyczna walka satysfakcjonuje, choć odnoszę wrażenie, że celowanie w poszczególne części ciała to raczej ciekawostka, przynajmniej na razie, kiedy nie mam do czynienia z silnie opancerzonymi przeciwnikami. To taki młodszy brat XCOM-a – od latania po globie, przez badania naukowe i produkcję sprzętu, rozbudowę bazy i zarządzanie zasobami, po, oczywiście, turowe starcia – z niższym budżetem (najbardziej widać to w kulejących, a czasem nieistniejących animacjach oraz pracy kamery) i nie w pełni wypolerowany. Frakcje mi się jeszcze mylą, pilnowanie ilości i rodzaju amunicji między misjami jest uciążliwe, system biegłości bywa nieintuicyjny (np. raz wybrałam drugą klasę i okazało się, że nie mogę używać jej broni), a wiele misji wydaje się zbyt łatwych na standardowym poziomie trudności. Produkcje Firaxisa nie patyczkują się z graczem i śmierć jest nieunikniona; w Phoenix Point umarła mi do tej pory zaledwie jedna osoba, zauważona przez snajpera. Podoba mi się natomiast to, że gra zasugerowała istnienie różnych dróg do zwycięstwa. Mam nadzieję, że wystarczy mi cierpliwości, by dojechać do napisów końcowych – a potem wrócić do XCOM-a 2 i wreszcie zobaczyć całość, bo po ubiciu Wybranców z dodatku War of the Chosen z jakiegoś powodu całkiem go porzuciłam.


Lamentum

Obscure Tales | PC, PS5, PS4, XSX, XBO | survival horror

Nie jestem wielką fanką residentopodobnych survival horrorów – drażnią mnie ograniczenia miejsca w ekwipunku, konieczność kontrolowania amunicji czy limity sejwów. Zdecydowanie wolę przygodowe straszaki z elementami survivalu (jak The Count Lucanor) lub bez (The Last Door) i z tego powodu w Lamentum najbardziej podobał mi się początek, w którym nie musiałam jeszcze walczyć ze stworami oblegającymi posiadłość. Bardzo trafiły do mnie styl audiowizualny cutscenek (bo w samej rozgrywce jest za ciemno, a i muzyka taka mało wyrazista) oraz tematyka – mężczyzna próbuje uratować umierającą żonę i w tym celu jedzie do zamku hrabiego-okultysty. Coś ewidentnie się nie udało. Mąż budzi się zakrwawiony, po budynku biegają zmutowane kreatury, a ja mam podejrzenia, że to skutek jakiegoś nieudanego grupowego rytuału. Posiadłość jest duża, kilkupiętrowa, i można się w niej pogubić – raz spotkałam pewnego człowieka, który mnie o coś poprosił, a później nie udało mi się go już znaleźć, mimo że wszystko, wydaje mi się, przeszukałam. Rozgrywka to w większości residentowa klasyka – gromadzenie przedmiotów i wykorzystywanie ich w innych miejscach – całkiem satysfakcjonująca, jeśli przymknie się oko na walkę. Nie ma jej aż tak dużo, ale jest powtarzalna („hit & run” w ciasnych korytarzach i pomieszczeniach) oraz nudnawa – przynajmniej tak było, kiedy biegałam z nożem. Część mnie ma ochotę wrócić do Lamentum, ale obawiam się, że starć będzie tylko więcej, a aspekt przygodowy, który podoba mi się najbardziej, zostanie zepchnięty na jeszcze dalszy plan.


Songs of Conquest

Lavapotion | PC | strategiczna • taktyczna • wczesny dostęp

Wypróbowałam Songs of Conquest z polecenia widza i skończyło się dokładnie tak, jak przeczuwałam. Podobały mi się ładne pikselki oraz taktyczne walki – choć przyznać muszę, że starcia są raczej proste, urozmaicane jedynie przez możliwość rzucania zaklęć na wrogie i sojusznicze oddziały – a nawet sama eksploracja; męczyłam się natomiast z heroesopodobnym bieganiem od buffa do buffa i przeklikiwaniem kolejnych tur podczas chodzenia. Innymi słowy: mam podobne odczucia wobec Songs of Conquest, jakie miałam chociażby wobec Fort Triumph, przy czym w Forcie mechanika walki była moim zdaniem nieporównywalnie ciekawsza. Pieśni o podboju wciąż są we wczesnym dostępie, ale to dobry przykład tego, jak to powinno wyglądać, bo kompletnie tego nie czuć i w ciągu czterech godzin nie natrafiłam na ani jednego buga. W tym czasie zobaczyłam połowę pierwszej z dwóch dostępnych kampanii – tylko bierzcie pod uwagę to, że ja naprawdę powoli gram – a wygląda na to, że w tym roku (drugi i trzeci kwartał) można spodziewać się dwóch kolejnych. Gra ma także porządną polską wersję językową, a moim ulubionym elementem okazały się fantastyczne utwory pomiędzy misjami. Mechanicznie nie są to co prawda moje klimaty, ale fani Heroesów i podobnych powinni mieć produkcję na oku.

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki od ok. 13 lub 18, w soboty od ok. 16). Do zobaczenia!


Czytaj dalej

Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów384

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze