[Sprawdzam] Halloweenowa groza
To odcinek dla tych, którzy nie chcą żegnać się z halloweenowym klimatem – zawiera minirecenzje trzech gier grozy ustawione od najdłuższej do najkrótszej.
Amanda the Adventurer 2
MANGLEDmaw Games | PC | horror • przygodowa
Łyknęłam Amanda the Adventurer 2 na raz, ale pod koniec byłam już bardzo zmęczona. Łamigłówki okazały się bardzo uciążliwe – i nie mówię nawet o jakichś późniejszych, lecz nawet o pierwszej, przy której spędziłam znacznie więcej czasu, niż bym chciała. Choć także tu, podobnie jak w „jedynce”, pojawiają się niepokojące kasety VHS z tytułową dziewczynką prowadzącą interaktywny program dla dzieci, oglądanie w kółko tego samego szybko mnie znudziło. Mam wrażenie, że to naprawdę krótka gra, tylko rozdmuchana – z niepotrzebnie podkręconym poziomem trudności i wymuszonym powtarzaniem sesji z nagraniami. Część zagadek była w porządku, ale zabrakło mi mnogości interakcji oraz rozmaitych decyzji prowadzących do różnych zakończeń (przykład: pomoc kotkowi z pierwszej części). W porównaniu z pierwowzorem sequel jest prosty i niestety rozczarowujący. Można w niego zagrać, jeśli nie ma się ciekawszych rzeczy na liście życzeń, ale przy jesiennym natłoku gier grozy i gier w ogóle trudno mi w to uwierzyć.
The Casting of Frank Stone
Supermassive Games | PC, PS5, XSX | horror • interaktywny film • uniwersum Dead by Daylight
Jeśli chodzi o gry Supermassive, mam najwyraźniej bardzo nietypowy gust. Większość interaktywnych filmów studia mnie znudziła, przez co nigdy ich nie skończyłam (Until Dawn, House of Ashes, Man of Medan, Little Hope); kiedy w końcu jakaś mi się spodobała, okazuje się, że innym graczom niespecjalnie (stąd mieszane oceny na Steamie). Fabuła The Casting of Frank Stone, osadzonego w uniwersum Dead by Daylight, rozgrywa się na dwóch głównych płaszczyznach – z jednej strony grupa dzieciaków nagrywa film w nieczynnej hucie, w której niegdyś zabijał tytułowy morderca, a z drugiej garść obcych sobie ludzi przybywa na zaproszenie do tajemniczej willi. Obie te ścieżki oczywiście ostatecznie się łączą, ale nie w sposób, w jaki myślałam, że to zrobią. Scenariusz trochę mnie więc zaskoczył – z jedną sceną, przy której otworzyłam szeroko oczy, na czele. Jakimś cudem pisarze zdołali stworzyć szereg postaci, z których znaczącej większości ma się ochotę przydzwonić w twarz z pięści, ale doceniam fakt, że są wyraziste. Także QTE (celowanie, szybkie klikanie, minigierki nawiązujące do naprawy generatora z DbD) nie były uciążliwe dla kogoś, kto myli symbole na padzie. Niestety w niektórych scenach grze zdarza się chrupać na mocnym sprzęcie, eksploracja huty trochę mi się dłużyła, a finał nawiązujący do DbD okazał się najgorszym elementem całej fabuły. No i oczywiście prawie wszyscy bohaterowie mi pomarli, choć nie wskutek zawalonych QTE, lecz podjętych decyzji. Pomimo tych niedogodności i niedociągnięć tym razem ukończyłam tytuł Supermassive nie dlatego, że umówiłam się ze znajomymi na co-opa, ale dlatego, że miałam ochotę poznać historię. Podobały mi się też świetna integracja z Twitchem, dobra polska wersja językowa oraz nawiązujące do asymetrycznego horroru Behaviour Interactive znajdźki – lalki przedstawiające zabójców. Może by jakąś namalować?
Don’t Let Her In
flower studio, Hemlocks | PC | horror • krótkometrażówka
Krótkometrażowa pikselowa przygodówka Don’t Let Her In to jedna z produkcji, które Airdorf (twórca znany z serii Faith) poleca na swoim itchu – podobnie zresztą jak Daemonologie i naprawdę świetne That Which Gave Chase z poprzedniego odcinka „Sprawdzam”. Do horroru flower studio i Hemlocks podchodziłam dwukrotnie i niestety w obu parominutowych podejściach padłam w tym samym miejscu, wskutek czego zastanawiam się, czy nie jest to fabularny zgon. Scenariusz opowiada o dziecku żyjącym samotnie w domu, do którego coś próbuje się dostać. Ostatnie słowa ojca brzmiały „nie pozwól jej wejść”, a rozgrywka w większości sprowadza się do eksploracji pomieszczeń, niepokojących cutscenek i podejmowania decyzji: otworzyć okno? Wpuścić czy nie wpuścić? Lubię taką grozę w małych dawkach, zwłaszcza jeśli do zabawy wystarczy przeglądarka.
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!