[Sprawdzam] Jakie owoce macie na wyspie?

[Sprawdzam] Jakie owoce macie na wyspie?
Bo ja wszystkie!

Trombone Champ

Holy Wow | PC | muzyczna • gra na puzonie

Toż to złoto, nie gra! Mówię to oczywiście z perspektywy streamerki, która od czasu do czasu odpala tego typu produkcję i wygłupia się na oczach tuzinów ludzi – ta na pewno ma potencjał do rozbawiania publiczności. W Trombone Champ chodzi o odgrywanie znanych kawałków z domeny publicznej (np. hymnów czy przedstawicieli muzyki klasycznej) na puzonie, i to z domyślnie odwróconym sterowaniem – kursor zamiast w górę jedzie w dół i odwrotnie (da się to zmienić w opcjach). W grze dostępnych jest przeszło dwadzieścia utworów, podczas których trzeba szybko ruszać myszą i trafiać w dźwięki, a wszystkiemu towarzyszą tematyczne animacje. Istnieje tam także dodatkowa zawartość dostępna wyłącznie dla prawdziwych puzonowych czempionów, a także ukryta, o której nic nie powiem, żeby nikomu nie psuć radości z odkrywania jej samodzielnie. Zbiera się także (i przerabia na kupę, serio) karty z artystami oraz można bawić we własne improwizacje. Gęba cieszyła mi się i nadgarstek mnie bolał przez cztery godziny, podczas której mimo licznych prób nie zdobyłam żadnej oceny „S”, nawet przy rozgrzewce – jak się okazało, nie zasłużyłam na tytułowe miano. Dla mnie to produkcja do jednokrotnego ogrywania, bo nigdy nie zależało mi na maksowaniu wyników, ale naprawdę ją polecam, jeśli ktoś lubi głupawe gry i ma wyczucie rytmu – choć jeszcze zabawniej, wyobrażam sobie, jest, jak się go nie ma.

 

Animal Crossing: New Horizons

Nintendo | NS | rozbudowa miasteczka • zbieractwo • crafting

https://www.youtube.com/watch?v=_3YNL0OWio0&ab_channel=NintendoofAmerica

Początek mojej przygody z ostatnią odsłoną Animal Crossing – superpopularną grą w rozbudowę miasteczka na wyspie – był bardzo burzliwy. Kupiłam używaną kopię i po 2-3 dniach byłam gotowa ją odsprzedać, bo rozgrywka kompletnie mi nie siadła. Na szczęście okazało się, że hit Nintendo ma po prostu kiepsko zaprojektowany start – przegadany i niewieloma rzeczami do roboty – a potem jest już tylko lepiej. W efekcie od tygodnia nie rozstaję się ze Switchem i czasami tylko łaskawie pozwalam innym domownikom pobiegać po wyspie czy odebrać prezenty, którymi obdarowuję ich w dużych ilościach. Mam już domek, sad, otoczone płotkiem grządki i kwiaty, muzeum i sklep, a dziś wybudowałam most i w całości umeblowałam domki dla trzech pierwszych imigrantów (poza ekipą, która przyleciała razem ze mną). Jestem wkręcona. Potrzebowałam czegoś, co mogę ogrywać, siedząc w fotelu, bez konieczności przenoszenia laptopa z miejsca na miejsce, a także czegoś, co będzie tylko moje. Nie wiem, na jak długo wystarczy mi determinacji, ale na razie gram w każdej wolnej chwili i cieszę się, że gry nie sprzedałam. Jedynie aspekt społeczny niezbyt mnie satysfakcjonuje, bo mam wrażenie, że niewiele jest rzeczy, które można robić razem ze znajomymi, ale być może będzie ich więcej, kiedy pogram trochę dłużej niż kilka dni. Prawdziwą tragedią jest natomiast fakt, że wczoraj byłam zajęta i ominęłam przez to swoją pierwszą sprzedawczynię z rzepą!

Gladiator Guild Manager

Entertainment Forge | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | strategiczna • autobattler • wczesny dostęp



Nie planowałam wczesnej wersji Gladiator Guild Managera ogrywać, choć wiedziałam o jej istnieniu, ale ostatecznie namówił mnie enki. Rekrutowałam więc wojowników różnych klas, nazywałam ich ksywkami widzów i wysyłałam do walki na śmierć (tymczasową) i życie. Oprócz tego przyjmowałam dodatkowe zlecenia, wznosiłam i rozwijałam specjalistyczne budowle oraz kupowałam i przydzielałam przedmioty. Było sympatycznie. Gladiator Guild Manager okazał się jedną z tych gier, od których trudno się oderwać, choć w zasadzie nie wiadomo dlaczego, bo rozgrywka jest powtarzalna. Może dlatego, że wojowników wystarczy rozstawić na arenie, a starcia są krótkie i rozgrywają się automatycznie? Zdarzyło się po paru godzinach, że moje wojska zostały zmiażdżone i umarł dosłownie każdy wojak, którego wystawiłam, ale ze względu na wskrzeszenia nie jest to trwała strata i nie można mówić o jakimkolwiek napięciu – nie wiem, czy była to dobra decyzja projektowa. Mnie osobiście męczy przede wszystkim konieczność przenoszenia ekwipunku z jednej do drugiej osoby, jeśli nie ma się go wystarczająco dla wszystkich. Chyba wolałabym już, aby sprzęt przyklejał się do gladiatora na stałe. Mimo to warto rzucić okiem, zwłaszcza jeśli szuka się casualowej strategii – pamiętając oczywiście, że to dopiero wersja z wczesnego dostępu.

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki od ok. 13 lub 18, w soboty od ok. 16). Do zobaczenia!

6 odpowiedzi do “[Sprawdzam] Jakie owoce macie na wyspie?”

  1. A mówiłam, że Animal Crossing jest super!! I jest przede wszystkim wholesome. Kiedy ma się paskudny dzień, zwierzaki zawsze powiedzą coś miłego :3

  2. Co do streama z „Trombone Champ” dosadnie pasuje zdanie „Koniec i bomba, a kto nie widział, ten trą… znaczy puzon”

  3. Dla mnie Animal Crossing to gra na 10 minut dziennie. Włączam, robię moje daily chores i tyle. Nie wyobrażam sobie spędzić w niej więcej niż 10 minut na raz. Co nie znaczy, że to zła gra. To jest po prostu moje podejście do niej. Już sam fakt, że loguje się dzień w dzień na te 10 minut świadczy o tym, że ma w sobie jakiś magnetyzm.
    Co do Gladiator Guild Manager to mnie zainteresowałaś. Muszę jakiś gameplay zobaczyć

    • Iza „9kier” Pogiernicka 4 października 2022 o 21:59

      A to nie. Ja spędziłam długie godziny w AC ostatnio. Chociaż dziś faktycznie wskoczyłam na 10 minut i tyle. 🙂 Może jeszcze zajrzę przed spaniem.

Dodaj komentarz