[Sprawdzam] Pięć i pół roku dobrych wspomnień
Jeśli nie pomyliłam się w liczeniu, spotkaliśmy się w ramach „Sprawdzam” aż 279 razy – co poniedziałek, przez ponad pięć lat. Jednak nawet najlepsze rzeczy prędzej czy później się kończą, a niniejszy artykuł jest ostatnim w serii. Dziękuję za wszystkie wspólne przygody! I kto wie, może jeśli bardzo będziecie chcieli, cykl wróci w przyszłości?
Toads of the Bayou
La Grange | PC | karcianka taktyczna • budowa talii • roguelite
Ten taktyczny roguelite z ropuchami wygląda tak, jakby ktoś wziął Into the Breach i dorzucił do niego mechanikę zagrywania kart w turach. Także tu starcia rozgrywane są na malutkich pikselowych mapkach, celem gracza często okazuje się obrona strategicznych punktów na mapie, a najwięcej radości sprawia przesuwanie przeciwników tak, by atakowali się wzajemnie. W recenzjach gracze narzekali na brak checkpointów oraz uniemożliwiające ukończenie gry błędy, jednak choć testowałam produkcję świeżo po premierze, na żadne babole nie trafiłam. Brak punktów zapisu mi nie przeszkadzał, bo A) permaśmierć jest jednym z wyznaczników gatunku; B) już za pierwszym razem udało mi się zrobić „run” w całości. Jeśli więc miałabym się czepiać czegokolwiek, to co najwyżej niskiego poziomu trudności, bo nie miałam okazji się faktycznie pomęczyć. Historia przypomina mi trochę fabułę Union of Gnomes, tylko bez Królewny Śnieżki, za to z uprawiającym okultyzm na rozlewisku Baronem Samedi. Pomiędzy poziomami bohater – zaczyna się z liderem uzbrojonym w gnata i kordelas, a wskutek progresu da się zamiast niego wybrać inne postaci – dorzuca karty do talii, zatrudnia sojuszników (pasywne zdolności), kupuje pułapki i inne pomocne przedmioty. Na pewno jeszcze do zabawy wrócę, zwłaszcza że odblokowałam właśnie zakonnicę z shotgunem!
The Rise of the Golden Idol
Color Gray Games | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | logiczna • detektywistyczna
Jeśli kończyć cykl, to z rozmachem – i cieszę się, że padło akurat na odcinek z The Rise of the Golden Idol. To kapitalna gra i fantastyczny sequel, którego mogę w ciemno polecić fanom detektywistycznych gier logicznych, oczywiście po ukończeniu przez nich wcześniej The Case of the Golden Idol z DLC. Mechanicznie to wciąż to, co znamy z pierwowzoru, czyli wypełnianie pustych pól znalezionymi na mapie wskazówkami, developerzy zdecydowali się jednak na całkiem nową szatę graficzną. Przyznam, że tęskno mi było do pikselków z wcześniejszej części, jednak i do nowocześniejszej oprawy wizualnej zdążyłam się w ciągu kilku sesji przekonać. The Rise of the Golden Idol kontynuuje opowieść o legendarnym złotym posążku i nie sądziłam, by była w stanie dorównać pod względem fabuły poprzedniej odsłonie, ale się myliłam. Im dalej zatapiałam się w kolejne rozdziały, tym bardziej zbierałam szczękę z podłogi – historia bardzo mnie wciągnęła i zaskoczyła, a i łamigłówki, z rytualnym tańcem na czele, są ponownie naprawdę wysokiej jakości. W skrócie – wygląda na to, że pod koniec roku znalazłam swoją drugą ulubioną, po Lorelei and the Laser Eyes, grę 2024!
Threshold
Julien Eveillé | PC | horror psychologiczny • krótkometrażówka
Krótki horror Threshold to polecanka podesłana mi przez redakcyjnego Karola, który, swoją drogą, zobaczył dwa różne zakończenia, a potem okazało się, że ja doprowadziłam do jeszcze innego! W grze wcieliłam się w wyposażonego w gwizdek pracownika tajemniczej kolei, którego zadaniem jest pilnowanie, by pociąg jechał odpowiednio szybko. W okolicy nie ma za dużo tlenu, więc normą jest rozgryzanie zawierających go szklanych fiolek, które zdobywa się za wykonywanie powtarzalnych zadań. Pomysł na Threshold jest bardzo dziwny, ale nie aż tak bardzo jak finał, do którego dotarłam po jakiejś godzinie. Nie podobał mi się tylko jeden aspekt produkcji – optymalizacja. W drugiej połowie fabuły (mam podejrzenia, z czego to się bierze, ale to oczywiście żadne wytłumaczenie) co kilka-kilkanaście sekund gra częstowała mnie potężnym, irytującym lagiem, który odbierał mi sporo radości z zabawy. Z tego też powodu zastanawiałam się do samego końca, czy do ostatniego odcinka „Sprawdzam” wrzucić Threshold, czy może naprawdę sympatyczną, ciekawie zrealizowaną krótkometrażówkę Miniatures, złożoną z czterech różnych historii. Wygrała oczywiście atmosfera weird fiction, czyli to, co nazywam w domu „kierowym klimatem”.
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!