11
6.11.2023, 17:00Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Też nie lubisz monarchii?

W pierwszej z poniższych gier możesz pokazać jak bardzo.


Iza „9kier” Pogiernicka

Slay the Princess

Black Tabby Games | PC | powieść wizualna • paragrafówka • horror • gore

Horrorowa nowelka studia Black Tabby była grą, na którą w październiku czekałam najbardziej – zimą porwało mnie demo, a developerzy już przy okazji Scarlet Hollow pokazali, że potrafią tworzyć wciągające, niepokojące historie. Slay the Princess także jest nowelką, lecz przeznaczoną do wielokrotnego ogrywania. Trochę jak The Stanley Parable, tyle że tu gracz ma do czynienia z zadaniem zabicia księżniczki uwięzionej w chatce w lesie. Faktycznie czuć, że podejmowane decyzje mają znaczenie – sama popchnęłam historię w pięć różnych stron, a koleżanka, z którą konsultowałam poczynania bohatera, odkryła kompletnie inne. Rozgałęzienia zależą od tego, czy bezmyślnie podążysz za sugestiami narratora i zaszlachtujesz księżniczkę, uwolnisz ją, zdradzisz, a może nawet postanowisz w ogóle nie wchodzić do domku – to tylko niektóre z opcji. Znaczenie ma to, co i kiedy zrobisz, a także to, co powiesz. Dość powiedzieć, że uwięziona dziewczyna ma potencjał do tego, by stać się maszyną do zabijania, największym koszmarem bohatera, zasiadającą na tronie boginią czy słodką, wdzięczną niewiastą – dokładnie tak samo jak rozmaite oblicza zaprezentowałby każdy człowiek, ukształtowany przez różne czynniki. Mnie Slay the Princess bardzo się podobało – ze względu na intrygującą fabułę, ciekawe dialogi ze świetnym narratorem i innymi udźwiękowionymi głosami, a także charakterystyczny styl wizualny – lecz mam poczucie, że znacznej większości zawartości jeszcze nie widziałam. Choć dotarłam do napisów końcowych, na Steamie nie zrobiłam nawet 1/4 osiągnięć. Zdecydowanie polecam tę paragrafówkę fanom grozy.


Disney Dreamlight Valley

Gameloft | PC, XSX, XBO | przygodowa • symulacja życia • Disney • wczesny dostęp



W świecie Disney Dreamlight Valley spędziłam zaledwie cztery godziny i nie będę nikogo oszukiwać – produkcja na cały głos krzyczy, że jest grą dla dzieci. Zadania są naiwne, Myszka Miki uczy bohatera sadzić warzywa, które rosną w kilka minut, a Goofy ufa głównemu bohaterowi bezgranicznie od pierwszej sekundy i pokazuje mu, jak łowić ryby. To produkcja w stylu Animal Crossing – jest nawet synchronizacja pory dnia ze światem rzeczywistym – jednak mam wrażenie, że znacznie bardziej niż hit Nintendo nastawiona na młodszego odbiorcę. Postaci w tytułowej dolinie mają problemy z pamięcią z powodu tych okrutnych cierni, które rozpanoszyły się w okolicy, i to na pewno zabieg bardzo wygodny dla scenarzystów, ale niekoniecznie wciągający. Jest też dużo głupot – w domu Mikiego stoi niepodpięty telefon stacjonarny, a sałatkę robi się poprzez wrzucanie owoców do garnka z wrzątkiem – lecz powodują one raczej uśmiech, zwłaszcza że trudno oczekiwać realizmu w grze o magicznej krainie, w dodatku na takiej licencji. A jednak mam ochotę do Disney Dreamlight Valley wrócić. Kupiłam mojej postaci przepiękną długą sukienkę u Sknerusa McKwacza – w sklepie, którego postawienie sama zresztą sfinansowałam, ten kaczor to dopiero wie, jak się ustawić – i rozwinęłam stragan Goofy’ego, po czym ruszyłam do krainy robota WALL-E, by zbierać z nim śmieci, a docelowo zaprosić go do naszej doliny. Bo oczywiście, jak to w tego typu produkcjach bywa, wszyscy notorycznie się mną wysługują i nikomu nie chce się ruszyć tyłka czy innego kupra. Naturalnie sprzedano mi przy tym standardową gadkę, że jestem wybrańcem i tylko ja mogę ocalić Dreamlight Valley – bardzo wiarygodne, słyszałam to w grach jedynie jakieś 683293739283 razy!


DotAGE

Michele Pirovano | PC | city builder • strategiczna • tury




W strategię Michele Pirovano grałam już w połowie października, jednak jakimś cudem kompletnie zapomniałam wrzucić jej do „Sprawdzam” – czas nadrobić, zwłaszcza że turowe city buildery to w branży zjawisko raczej rzadkie. W DotAGE’u pewien dziadek obiecuje paru wieśniakom rozpoczęcie nowego, szczęśliwego życia na odludziu i jak się okazuje, kompletnie mija się z prawdą, bo spadają tam na nich tylko kolejne kryzysy i nieszczęścia. Mimo że dosięgają ich kolejne tragedie i smutki – w wyniku jednego z nieszczęść spora część ekipy zostaje na przykład zamrożona, w wyniku innego kilkoro osadników ucieka do lasu – słuchają starszyzny, zamiast wynieść bieda-wizjonera na widłach. Plus jest taki, że wie on przynajmniej, kiedy nastąpią wszystkie te straszne rzeczy i jak się do nich przygotować – przykładowo klątwę chłodu można odegnać, paląc ogniska, a strach przezwyciężyć nadzieją zdobywaną podczas wspólnych posiłków. Rundy polegają na przypisywaniu mieszkańców miasteczka do rozmaitych zadań (wznoszenie budynków, zbieranie jagód czy warzyw, gromadzenie drewna, rozwój technologiczny, polowanie, rozmnażanie itp.) w próbie zaspokojenia obecnych i przyszłych potrzeb wioski. Przyznaję, że wciągnęłam się i mam ochotę na więcej. Drzewko rozwoju jest duże, wzbogacona o wydarzenia losowe zabawa przyjemna, choć w późnej fazie gry niełatwa, i po niemal pięciu godzinach przyczepiłabym się jedynie do źle wyświetlanych procentów wyrażających szansę na dobre rozwiązanie kryzysu.

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!


Czytaj dalej

Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów367

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze