rek

[Sprawdzam] Trafiona, zatopiona

[Sprawdzam] Trafiona, zatopiona
Po 2,5 roku pandemii w końcu padło i na mnie. Spędziłam dziś pierwszy dzień w izolacji, przeklinając gorączkę i bolące plecy, ale wygląda na to, że chwilowo wróciłam do żywych i mogę sklecić parę sensownych zdań.

My Lovely Wife

GameChanger Studio, Toge Productions | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | strategiczna • sukkuby

Autor My Lovely Daughter powrócił z My Lovely Wife i widać tu, nie tylko w tytułach, pewien schemat – ponownie członek rodziny umiera, a główny bohater eksperymentuje z alchemią, by go odzyskać. Tym razem nie próbuje jednak przywoływać homunkulusów, które wysyła do pracy i zabija, lecz… sukkuby, które wysyła do pracy i zabija, wcześniej jeszcze idąc z nimi do łóżka. Podzielona na dni strategiczna rozgrywka My Lovely Wife jest bardzo powtarzalna, bo to w dużej mierze obserwowanie pasków postępu w lokacjach (rozwijające statystyki istot szkolenia, zarabianie pieniędzy i seksualnej esencji, chodzenie na randki itp.) na statycznej mapie miasta; w domu natomiast można zająć się uprawianiem seksu, morderstwami czy magią pozwalającą przywołać kolejne demonice. Niektóre są typowe, skrzydlate i chętne do zabaw, inne bardzo nieśmiałe, a jedna z nich ma jęzor wystający z brzucha i myśli tylko o jedzeniu. Nie widziałam jeszcze wszystkich, ale jest w My Lovely Wife – tak samo jak w poprzedniej grze studia – coś takiego, że ma się ochotę zrobić jeszcze jeden dzień. Celem jest znalezienie odpowiedniej powłoki dla duszy zmarłej żony, jednak można go porzucić i zamiast tego zejść się z wybranym sukkubem, jeśli tylko bohater wystarczająco dobrze go pozna. Jestem już całkiem daleko i kto wie, może nawet uda mi się zobaczyć napisy końcowe.

 

Cuphead: The Delicious Last Course

Studio MDHR Entertainment, Inc. | PC, PS5, PS4, XSX, XBO, NS | platformowa • DLC

https://www.youtube.com/watch?v=gA2kRDKnhps&ab_channel=IGN

Studio MDHR powróciło z dodatkiem do Cupheada i ponownie sprawiło, że opadła mi szczęka. To przede wszystkim zasługa dwunastu nowych bossów – pięknych, trudnych i świetnie zaprojektowanych – z których mnie i enkiemu zostały do ubicia zaledwie finałowy i sekretny. Najmniej przeze mnie lubiane w podstawowej wersji gry poziomy typu run ‘n gun zostały w rozszerzeniu zastąpione przez pięcioro „szachowych” bossów i sekwencje bazujące na parowaniu – z odbijaniem pocisków, gaszeniem świec czy uderzaniu w grzywę konia rycerza – co jest świetnym pomysłem. Jednak to standardowi bossowie grają w DLC pierwsze skrzypce. Pająk w klimacie filmów szpiegowskich i wielki mrówkojad (spoiler tutaj!); krowa, która na mapie rodem z westernu łapie kaktusy na lasso; koszmarnie wymagająca, lecz chyba najładniejsza mapa z ekipą strzelającą z samolotu. Wszystko zostało fantastycznie narysowane i aż szkoda, że podczas zmagania się z przeciwnikami nie ma kiedy podziwiać tych kapitalnych animacji. DLC wprowadza także postać Czarki (Chalice) – wyposażonej w podwójny skok, dodatkowego hapeka i specjalny ślizg – ale nie miałam jej jeszcze okazji przetestować, bo enki dorwał ją pierwszy. Zabiorę ją wkrótce na przejażdżkę po podstawowych bossach. Spodziewajcie się recenzji, gdy tylko wyzdrowieję.

Logicality

SVGames | PC | logiczna • inspirowane The Witness

Studio SVGames nie próbuje nawet ukrywać inspiracji The Witness. Daje graczowi do eksploracji ładną, kolorową wyspę, na której rozstawiono 70 połączonych kablami łamigłówek polegających na wciśnięciu czterech przycisków w odpowiedniej kolejności. Tu należy ułożyć kształty pod względem wielkości, tam powtórzyć sekwencję dźwięków, gdzie indziej „narysować” kształt lub rozejrzeć się po otoczeniu. Logicality jest naprawdę sympatyczne, choć dziwi mnie, że większość wyspy jest pusta. Do ukończenia zostały mi, oprócz paru łamigłówek opcjonalnych, dwie z ośmiu stref (czy raczej niektóre ze znajdujących się tam zagadek) – ciemna jaskinia i lokacja pustynna z unoszącym się w powietrzu pyłem. Obie nawet przy niskich ustawieniach sprawiały, że mój mocny komputer przestawał sobie radzić jednocześnie z grą i streamowaniem – ciekawe, biorąc pod uwagę, że reszta hulała na ultra. Właśnie problemy z optymalizacją sprawiają, że nie wiem, czy do Logicality wrócę, jednak mam, przyznaję, chrapkę na powrót do gry logicznej Jonathana Blowa.

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki od ok. 13 lub 18, w soboty od ok. 16). Do zobaczenia!

8 odpowiedzi do “[Sprawdzam] Trafiona, zatopiona”

  1. Cuphead jest niesamowity, ale poziom trudności mnie ostatecznie zniechęcił. Gdyby to było na poziomie trudności dwóch części Oriego (które dla mnie były w sam raz), to byłby platformer idealny. Ale tutaj to jakaś masakra dlatego do DLC nawet się nie zbliżam. I tak sobie myślę – o ile Cuphead byłby lepszą grą, gdyby pozwalał w pełni nasycić się stylistyką, w miarę bezstresowo pokonując kolejne poziomy. Doceniłoby się tę grę na innym poziomie. A tak pozostał krew, pot i łzy, które zalały mi twarz, przez co nie mogłem w pełni dostrzec innych składowych tej gry. Zresztą sama o tym wspomniałaś: „aż szkoda, że podczas zmagania się z przeciwnikami nie ma kiedy podziwiać tych kapitalnych animacji”. Otóż to.

    • Iza „9kier” Pogiernicka 5 lipca 2022 o 08:07

      Jednocześnie ja lubię to, w jaki sposób Cuphead mną pomiata. Ale rozumiem, że można nie chcieć tak wysokiego poziomu trudności. My sobie radziliśmy z bossami z DLC podejrzanie szybko w przeciwieństwie do choćby takiego choćby smoka z oryginału albo mapy z samolotami i zodiakiem. Szkoda, że jestem w izolacji, bo nie możemy gry z enkim razem skończyć. 🙁

    • Po przeoraniu podstawki po prostu mieliście wprawę i flow w DLC, na to wygląda 🙂 Jak grałem z żoną w takie A Way Out, It Takes Two, czy Unravel 2, to dla niej najtrudniejsze były początki tych gier, a potem szło już z górki, kiedy polepszyła koordynację oko-ręka. Aj, to nieciekawie z tą izolacją. Szybkiego powrotu „zza krat”! 🙂

    • Iza „9kier” Pogiernicka 5 lipca 2022 o 16:46

      Nie powiedziałabym, że wprawa i flow – mieliśmy 4-letnią przerwę. 😉 Dzięki!

  2. Ja Cuphead’a ogrywam z moim 6 letnim synem. Utknęliśmy na Drugiej wyspie na Klaunie 🙂 Ale walczymy i się nie poddajemy 😀

  3. Szczurzasty 23 lipca 2022 o 09:59

    W grze o prześladowaniu sukkubów mam wrażenie, że spora część mechanizmów słabo działa (np. wylewelowanie za pomocą składników wyższego poziomu daje tak śladowe efekty, że poza najmocniejszymi składnikami są one niezauważalne już po pierwszym dniu szkolenia), w tym zarządzanie serduszkami (które opiera się na prostym założeniu że wrzuca się sukkuba do najgorszej pracy bo nie może wyjść na minusa, a pod koniec chodzi się z nim po parku aż dobije do 100%) :/ Pod względem gameplayu dość rozczarowujące 🙁
    No i brak pauzowania gdy skończy się aktywność – zamiast czasu rzeczywistego mógłby być równie dobrze podział na tury, niewiele by zmieniło.

    • Iza „9kier” Pogiernicka 25 lipca 2022 o 16:15

      Bardzo się z Tobą zgadzam, dlatego też pisałam wyżej o tej powtarzalności. Co nie zmienia faktu, że wciąga jak bagno. 😛

Dodaj komentarz