Trzy dni w postapokaliptycznym świecie. Festiwal Old Town 2016: Fotorelacja cdaction.pl
Old Town to największy w Europie postapokaliptyczny festiwal i larp, którego dwunasta już edycja była też największą z dotychczasowych. Festiwal odbył się pomiędzy 18 a 24 lipca (w międzyczasie miał miejsce trzydniowy larp), a odwiedziło go około 900 osób (w tym około 150 z zagranicy). Organizatorzy dwoili się i troili, by wszystko wypadło maksymalnie profesjonalnie. Na środku miasteczka umiejscowiona była scena, przy której organizatorzy szkolili uczestników z zakresu tworzenia zbroi i broni, aktorstwa, strzelania z ASG, czy szermierki. Wieczorami zaś mieszkańcy miasteczka mogli posłuchać cięższych kapel czy obejrzeć bokserskie pojedynki.
W zasadzie to była moja pierwsza, dość przypadkowa przygoda z larpem, czyli live action role-playingiem. Zainteresowanych terminem odsyłam do Wikipedii, niemniej w całym przedsięwzięciu chodziło o to, by pobawić się w postapo z setkami innych osób. Przyodziany w kamizelkę odblaskową, coby odgrywający swoje role wiedzieli, że jestem po prostu duchem, a nie częścią świata przedstawionego, biegałem z aparatem i robiłem zdjęcia. Przysłuchiwałem się rozmowom, przyglądałem wydarzeniom i wychodziłem wraz z zaprzyjaźnioną grupą uderzeniową na Pustkowia, by przyjrzeć się polowaniu na mutanty, skarby i raidersów, okolicznych rzezimieszków.
Postapokaliptyczny klimat można było kroić nożem. Z miejskich megafonów prócz audycji Old Town FM płynął soundtrack z Fallouta, dało się też zasłyszeć Fogga czy Johnny’ego Casha („Ring of Fire” jest moim osobistym kawałkiem całego festiwalu!). Obok pieczołowicie wykonanych strojów, pomysłowych baz i obozów frakcji jakby żywcem wyjętych z Fallouta i Mad Maksa, na ulicach Old Town zasłyszeć można było zdezelowane Pontiaci, Fiaty, quady czy buggie.
Bar „Home” to główne miejsce spotkań mieszkańców. Można tu było kupić trunek, jedzenie, a podczas trwania larpa dowiedzieć się od barmanki kilku ciekawych informacji, zebrać questa czy po prostu poplotkować.
W barze stacjonował też Igor, sztuczna inteligencja. Można było zagadać, dowiedzieć się paru przydatnych rzeczy. W fabule larpa głównie źrodło informacji oraz jedna z ważniejszych… ehem, postaci.
Na terenie miasta można było spotkać naprawdę wiele ciekawych frakcji i miejsc. Widoczni tu miłujący się w drewnianych fortyfikacjach Paleciarze, wikingowo-kozacka Unia (która bazę dzieliła z nowopowstałym Bastionem), zmechanizowani Shperacze, dzicy Wakatili, posiadający całkiem imponujący zestaw lekarstw i gorzałek (oraz świetny bar!) Alkochemicy, wzorowane na mafijnej rodzinie Flying Caravans… wymieniać można długo, a każda z frakcji miała swój niesamowity klimat, charakterystyzcne stroje i wystrój.
Arena, czyli miejsce honorowych walk. Tylko tutaj można było używać legalnie broni białej, a drony oraz okoliczna straż miejska (zwana Control Alter Delete) nie miały prawa odstrzelić żadnego mieszkańca. No chyba że ktoś postanowił przycelować w przeciwnika bronią palną. Odbywały się tu też koncerty oraz wspomniane na początku pojedynki bokserskie.
Wakatili to jedna z ciekawszych frakcji, stylizowana na neopierowtne plemię. Piękne stroje i zdobienia bazy to pierwsza rzecz, na jaką zwraca się uwagę.
Zezłomić samochód? Zapraszamy.
Zakon Świętego Płomienia to pierwotnie główni antagoniści. Mający na pieńku z wieloma mieszkańcami próbowali przekonać ich do swoich motywów, co na początku wyszło im całkiem średnio. Msza, którą odprawili na środku areny skończyła się finalnie pojedynkiem pomiędzy jednym z reprezentantów Zakonu a mieszkańcem miasteczka. Co ciekawe, miastowy wygrał, co ostatecznie doprowadziło do wyrzucenia Zakonu z obszaru Old Town przy gromkim aplauzie zgromadzonych.
U Alkochemików można było całkiem smacznie wypić.
Z frakcjami Unią oraz Bastionem spędziłem najwięcej czasu. W ich obozie otrzymałem wikt i schronienie, a także pełne pozwolenie na przyglądanie się ich codziennemu życiu.
Jedną z głównych atrakcji larpa były wypady na Pustkowia, czyli okoliczne tereny, na których znaleźć można było raidersów, mutanty, skarby i anomalie. Tam liczy się każdy nabój, każdy magazynek, warto więc było mieć oczy dookoła głowy. Słabo uzbrojona i opancerzona drużyna niewiele zdziała, a oberwać zbłąkaną kulą było wcale nietrudno. Zaprzyjaźniona ekipa po ubiciu kilku mutantów (i bez żadnego lootu) wróciła zrezygnowana do bazy; dalej było zbyt niebezpiecznie.
Na Old Town bawiłem się naprawdę przednio, mimo że byłem tylko obserwatorem. Chociaż nie do końca, bowiem każdy, kto nie wiedział co ze sobą zrobić, mógł zostać Postacią Niezależną i odegrać jakąś rolę przygotowaną przez organizatorów. Ja na chwilę przywdziałem szaty akolity Zakonu, by postraszyć gawiedź moją obecnością podczas mszy. Banan na twarzy po tej krótkiej roli nie schodził mi jeszcze przez godzinę.
Cały czas można było natrafić na coś ciekawego: z rzeczy dziejących się na około mnie zapamiętałem wojny między frakcjami, które ciągnęły się przez kilka dni, jednej z nich ukradziono sztandar, dwóch miastowych skrytobójczo zabito i próbowano zatrzeć ślady, a innego publicznie stracono. To, jak bardzo uczestnik angażował się w ten postapokaliptyczny świat, determinowało to, ile mógł z niego wynieść. Ja więc wracam za rok, w pełnym rynsztunku, z półtorakiem na ramieniu i masą pomysłów na własnego bohatera, bo jakoś mi tych postapokaliptycznych przygód nieco za mało.
Reszta zdjęć poniżej:
Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “Trzy dni w postapokaliptycznym świecie. Festiwal Old Town 2016: Fotorelacja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Nadchodzi taki moment w życiu, kiedy trzeba samemu stworzyć zbroję, nałożyć gogle, chwycić za ASG i postrzelać do paru mutantów w postapokaliptycznym świecie. Przyszło mi odwiedzić Old Town, umiejscowiony w okolicach lotniska w Kluczewie postapokaliptyczny festiwal połączony z larpem. Zerknijcie, jak można się bawić w koniec świata.
looks like fun 🙂
@lastmanstanding: o tym samym pomyślałem. Co prawda nazwa festiwalu już kiedyś obiła mi się o uszy, ale nie przypominam sobie aby na cdaction.pl była o nim jakaś wzmianka. W końcu to nie jest E3 na drugim końcu świata, więc może warto dać jakieś info wcześniej.
@HarryCallahan, @lastmanstanding: Na całym festiwalu zostałem absolutnie przypadkiem, a moc atrakcji i klimatu tam zaserwowana pociągnęła za sobą chęć stworzenia tej relacji. Proszę nie smutać, w przyszłości o Old Town ładnie przypomnę parę chwil wcześniej. Spokojnych wakacji. <3
Po więcej informacji serdecznie zapraszam na oficjalną stronę festiwalu: |http:oldtownfestival.net/?lang=pl_pla także na stronę na Facebooku:|https:www.facebook.com/OldTownPL/?fref=tsJakby ktoś chciał osobiście pogadać o OldTownie – członków frakcji Outcasts (na zdjęciach załapała się nasza brama i wóz frakcyjny) można znaleźć w takich miastach jak Wrocław, Gorzów, Warszawa, Rzeszów, a także na stronie:|https:www.facebook.com/303OutcastsA żeby daleko nie szukać, można napisać do mnie tutaj 😉