Tu miała być recenzja Football Managera 25 [FELIETON]
Ale jej nie będzie, bo po miesiącach naprzemiennego zwodzenia i ignorowania fanów – przy jednoczesnym odpaleniu preorderów! – Sports Interactive anulowało najnowszą edycję swojego menedżera piłkarskiego. I bardzo dobrze… tylko dlaczego dopiero teraz?
„Sports Interactive z przykrością informuje”, „bardzo przepraszamy, że was zawiedliśmy”, „możemy tylko przeprosić, że tak długo zajęło nam ogłoszenie tej decyzji” – i tak dalej, i tak dalej. W nocy z czwartku na piątek w końcu oficjalne stało się to, o czym społeczność Football Managera była przekonana już od jakiegoś czasu – edycja 25 została anulowana. Na pytanie ze wstępu odpowiedź jest prosta – z informacją o skasowaniu nowego FM-a firma musiała poczekać na najnowszy raport finansowy swojego wydawcy, Segi. To zresztą umowa z japońską firmą, która najpewniej obligowała brytyjskie studio do wydawania kolejnych odsłon menedżera co roku, stanowiła ostatnią iskierkę nadziei dla fanów. Na to, że gra w ogóle się pojawi, bo wiara w jej wysoką jakość zgasła już dawno temu.
Do premiery nie doszło jednak 28 czerwca 2023 roku, kiedy to Miles Jacobson, dyrektor Sports Interactive, ogłosił światu, że FM25 otworzy nową erę dla serii i będzie pierwszą edycją stworzoną w silniku Unity. Wewnątrz społeczności można było wyczuć podekscytowanie, które udzieliło się również i mnie – od dawna nie czekałem tak na żadną odsłonę. Na przestrzeni ostatnich lat Football Manager jawił się bowiem jako menedżerski odpowiednik EA FC – bez realnej konkurencji, z nową częścią na jesieni każdego roku, bez wielkich zmian i poprawek.
Właśnie z tego powodu FM22 okazał się ostatnim, którego recenzowałem. Mój tekst z CD-Action 01/2022 miał mocno felietonowy wydźwięk, bo sama ocena mogła sprowadzać się do wymienienia szeregu kosmetycznych zmian i podkreślenia tego samego, co zawsze – jeśli traciłeś setki godzin w poprzedniej części, w tej również to zrobisz. Tymczasem edycja 25 miała być prawdziwą rewolucją.
Być jak siwy bajerant
Z każdą kolejną informacją niepokój jednak wzrastał – o ile usunięcie zakładki z generowanymi przez grę wpisami na social mediach zbyłem wzruszeniem ramion, tak brak możliwości prowadzenia reprezentacji narodowych wskazywał, że dzieje się coś niedobrego. Dla mnie kadry to tylko dodatek, choć lubię w swoich save’ach przejmować Polskę, by pokazać wszystkim Brzęczkom, Michniewiczom i Probierzom, że da się z naszych piłkarzy wykrzesać coś więcej. Mam jednak znajomych, dla których to sól FM-a i prowadzą biało-czerwonych od kadr młodzieżowych do dorosłej reprezentacji, kontrolując rozwój rodzimej piłki w każdym aspekcie i na każdym etapie. Dla nich był to prawdziwy cios.
![Zaprezentowany interfejs FM-a 25 śmierdział mobilkami na odległość.](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/07/8c75ae75-802a-448f-bfea-f91e61b6f4a5.jpeg?preset=medium)
Skasowanie tak istotnego dla odbiorców aspektu mocno dziwiło, szczególnie zważywszy na fakt, że studio miało znaleźć moce przerobowe na zaimplementowanie do gry kobiecego futbolu. W międzyczasie pokazano zręby nowego interfejsu, który, zamiast powiewem optymizmu i nadziei, okazał się wiatrem zmian w złym, mocno mobilkowym kierunku. W końcu poinformowano o przesunięciu premiery na marzec, zapewniając, że dostaniemy wówczas jeszcze bardziej dopracowany tytuł. Warto więc czekać i... kupić już teraz, bo preordery oczywiście ruszyły. Następnie nastała cisza, FM-a 25 w żaden sposób nie promowano, co najmniej jakby zwolniono cały dział marketingu – zarówno w SI, jak i Sedze.
Podzieleni, ale zżyci
Koniec końców decyzję o anulowaniu nowego Football Managera przyjmuję ze zrozumieniem i nawet się z niej cieszę. Jak już wspominałem – to nie jest gra, którą warto kupować co roku, nawet dla aktualizacji bazy danych i transferów na kolejny sezon (bo to załatwiają fanowskie łatki do starszych edycji). To nie my – fani – narzuciliśmy Sports Interactive taki model biznesowy. Z naszej perspektywy FM mógłby pojawiać się co dwa lata i oferować prawdziwe zmiany. Podejrzewam nawet, że wielu graczy byłoby w stanie zapłacić więcej niż 200 zł, na jakie wyceniana jest każda kolejna odsłona. Ba, nawet płatny update składów na nowy sezon byśmy przełknęli. Nie piszę tego felietonu po to, by podsuwać twórcom pomysły, ale Season Passy zostały wymyślone dawno temu…
Artykułując powyższe uwagi, pragnę przekazać, że mamy naprawdę sporo cierpliwości i miłości do tej serii. Dla wielu jest to jedyna gra odpalana na przestrzeni całego roku. Wydaje mi się, że trudno znaleźć bardziej wyrozumiałą i zżytą z konkretną produkcją społeczność, szanującą i ufającą zespołowi, który od paru dekad dostarcza jej setki, jeśli nie tysiące godzin rozrywki. Niestety tego szacunku zabrakło w ostatnich miesiącach z drugiej strony.
![Nie zamierzam płakać nad FM-em 25, bo jestem w trakcie najlepszego save’u w życiu – moja Stal Brzeg wciąż ma puchar Ligi Mistrzów do wygrania.](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/07/a0577e6e-49fd-4b8e-8274-160a608aab75.jpeg?preset=medium)
Gdyby nie mydlono nam oczu, gdyby nie otworzono preorderów, gdyby powiedziano wprost, że „to całe przechodzenie na Unity okazało się wyzwaniem większym niż początkowo zakładaliśmy. Zamiast tego mamy dla was aktualizację transferów na nowy sezon za 10 euro” – jestem przekonany, że nawet taka mała bezczelność nie wywołałoby wielkiego oburzenia wewnątrz fanbase’u, który za to samo płaci od lat moderom. Co więcej, wielu graczy z przyjemnością wyłożyłoby te cztery dyszki, by wesprzeć ukochaną serię.
Rozumiem, że biznesowo mogłoby się to nie spinać, niemniej po paru miesiącach studio i tak jest w tym samym miejscu, w którym byłoby wówczas. Tyle tylko, że teraz developerzy muszą do listy problemów dołożyć poważnie nadszarpnięte zaufanie fanów. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że… i tak kupimy FM-a 26. Margines błędów i pole do wymówek znacznie się jednak skurczyły.
Czytaj dalej
W CD-Action jestem od 2016 roku, wcześniej publikowałem m.in. w Przeglądzie Sportowym. W redakcji robiłem chyba wszystko – byłem sprzętowcem, prowadziłem działy info i zapowiedzi, szefowałem newsroomowi, jak i całej stronie. Następnie bezpieczną przystań znalazłem w social mediach, którymi zajmowałem się do końca 2022 roku, gdy odszedłem z CDA. Nie przestałem jednak pisać – wciąż możecie mnie więc czytać: zarówno na stronie www, jak i w piśmie.