[Weekend z Vampyrem] Wampir, historia prawdziwa
![[Weekend z Vampyrem] Wampir, historia prawdziwa](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/20/b64cac97-3fbd-4461-9151-5985964a5ad9.jpeg)
Co jakiś czas archeolodzy odkopują domniemanego wampira podczas wykopalisk. A to natykając się na Bałkanach na zwłoki żyjącego w XV wieku mężczyzny z żelaznym kołkiem wbitym w pierś (co zresztą, uwrażliwia portal Bones Don’t Lie, jest jednym z ponad stu tego typu pochówków… i to odkrytych w samej tylko Bułgarii!), a to natrafiając w Wenecji na XVI-wieczny grób, w którym odnaleziono kobietę z wystającą ze szczęk cegłówką… Również szczątki kilkunastu ludzi wygrzebane w Gliwicach podczas budowy Drogowej Trasy Średnicowej wydają się zabezpieczone przed ewentualnym powrotem do życia (zwłokom obcięto głowy, następnie układając je między kolanami nieboszczków).

By doszukać się źródeł wampiryzmu, powinniśmy jednak cofnąć się w czasie znacznie dalej. Fakt, wizerunek przywróconego do życia, ucztującego na żywych humanoida czerpie przede wszystkim ze średniowiecznych zabobonów. Niektórzy badacze (jak Matthew Beresford, autor „From Demons to Dracula: The Creation of the Modern Vampire Myth”) upatrują natomiast początków mitu w starożytności, nazywając wampirami egipskie demony czy chińskie zjawy jiangshi, które wysysały z ludzi energię życiową. W antycznej Grecji o wampiryzm podejrzewano Empusę, rezydującą w Tartarze boginię strachu, z kolei w mitologii indyjskiej odnajdujemy wzmianki o wetalach, duchach zdolnych zawładnąć ciałem zmarłego, który dopuścił się za życia szczególnie nikczemnych czynów. Jak podsumowuje Leonard Wolf, badacz gotyckich horrorów: „Wampiry ukazywały się wszędzie tam, gdzie ludzie krwawili”. Podobnie ujmował rzecz pisarz Aleksander Dumas: „Dokądkolwiek nie pójdziemy, [wampir – dop. red.] będzie zawsze szedł za nami”.
W średniowieczu o wampiryzm podejrzewano dzieci z defektami (np. z dodatkowymi zębami). Niepokój budzili także kalecy, dotknięci tzw. zajęczą wargą czy… rudowłosi. Na ogół jednak wampiryzm wiązano z nagłą śmiercią, profanacją zwłok czy klątwą rzuconą przez wiedźmę. Legendy o wampirach (często kolportowane przez zakon jezuitów), były w folklorze Europy Wschodniej powszechne.

Dodatkowego paliwa dostarczyły legendom wieki XV i XVI, gdy z wampiryzmem zaczęto utożsamiać znane postacie historyczne. Przede wszystkim Włada III Palownika, zwanego Drakulą, hospodara wołoskiego, który wsławił się szczególnym okrucieństwem. Przydomek Palownik nadano mu przez wzgląd na skłonność watażki do nabijania poddanych na pale, ale ów ma w dorobku także gotowanie ludzi żywcem, obdzieranie ich ze skóry, przybijanie dzieci do piersi matek czy zmuszanie więźniów do kanibalizmu. Skala tych okrucieństw nie była mała. Wedle szacunków historyków Drakula pozbawił w ten sposób życia od 40 do 100 tys. osób, co – wobec upowszechnienia druku – znalazło odbicie w licznych kronikach (i pamfletach) z tamtego okresu.
Bestialstwo miało nie tylko dyscyplinować podwładnych, ale też stanowić demonstrację siły. Gdy sułtan osmański Mehmed II Zdobywca najechał Wołoszczyznę, zastał go widok tak przerażający, iż zdecydował się zaniechać podboju. Jak podsumowuje bizantyjski historyk Laonikos Chalkokondyles:
Armia sułtańska kroczyła przez plac długości trzech kilometrów i szerokości jednego, gdzie jeden przy drugim stały pale, na które nabite były ciała mężczyzn, kobiet i dzieci, około 20 tysięcy ciał. […] Zaskoczony sułtan stwierdził, że mógł nie podbijać kraju, którego władca zdolny jest do takich straszliwych czynów i robi ze swojej władzy nad poddanymi podobny użytek.
Za krwiopijcę uważano również Elżbietę Batory, hrabiankę zwana pieszczotliwe „wampirem z Siedmiogrodu”. Według opowieści porwała ona kilka setek węgierskich dziewcząt, by kąpać się w ich krwi bądź ją wypić, co miało umożliwić jej zachowanie młodości. Poza tym władczyni przypisuje się udział w orgiach, rzucanie uroków czy alchemię. Te chętnie puszczane w świat pomówienia obalili jednak węgierscy historycy, według których opowieści o „wampirze z Siedmiogrodu” to element… czarnego PR-u. Publikacje László Nagy’ego i jemu podobnych zrehabilitowały Elżbietę Batory, przedstawiając ją jako ofiarę politycznego spisku, którą doniesienia o rzekomych okrucieństwach miały dyskredytować.

Nieco później wampiry doczekały się mniej poważnego ujęcia. Voltaire, oświeceniowy filozof, autor satyrycznej powiastki „Kandyd, czyli optymizm”, popełnił na temat krwiopijców krótką rozprawę (do przeczytania chociażby tu). Mistrz liberałów potwierdził nią, że wampiry są prawdziwe, ale na zachodzie Europy działają nieco inaczej:
Wampiry były ciałami, które nocą wychodziły z grobów, by wysysać krew żywych z brzuchów lub gardeł, po czym wracały na swoje cmentarze. (…) To właśnie w Polsce, na Węgrzech, na Śląsku, Morawach, w Austrii i Lotaryngii zmarli cieszyli się taką opinią. Nigdy natomiast nie słyszeliśmy ani słowem o wampirach z Londynu ani nawet Paryża. Przyznaję, że w obu tych miastach działali pracownicy giełdy, brokerzy i ludzie biznesu, którzy wysysali krew z ludzi w biały dzień, ale nie byli martwi, lecz zepsuci. Prawdziwi krwiopijcy żyli nie na cmentarzach, lecz w miłych oku pałacach.
Następnie wampir stał się przedmiotem „Narzeczonej z Koryntu” Johanna Wolfganga Goethego, wydanej w 1797 ballady będącej – pisze w „Wampirze: Biografii symbolicznej” Maria Janion – pierwszym literackim opracowaniem tematu w historii. U Goethego akt miłosny zostaje zrównany z aktem wampirycznym, dla powstałej z grobu narzeczonej śmierć nie stanowi przeszkody w zamążpójściu (a przy okazji utoczeniu kochankowi krwi).
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Wampir znany jest wszędzie, gdzie żyją ludzie […] Wampir nie może umrzeć tylko dlatego, że czas upływa; żyje, jak długo może żywić się krwią innych istot
Powyższymi słowy charakteryzuje nieumarłych doktor Van Helsing, bohater powieści Brama Stokera. Choć to Goethemu zawdzięczamy modę na literackie wampiry, autor „Drakuli” ugruntował wizerunek wampira jako bladego, smukłego nieumarłego o zaczerwienionych oczach i ostrych zębach. Stoker wydukał wampirze abecadło: tytułowy hrabia potrafi zmieniać się w wilka, nietoperza lub mglisty obłok, rozkazuje szczurom i wilkom, jest wrażliwy na słońce, nie przepada za krucyfiksami, a najpewniejszym sposobem pozbycia się go jest wbicie mu w serce osikowego kołka. Stoker nie wymyślił na nowo koła, ale zebrał do kupy rozmaite podania, dołożył co nieco historii (czerpiąc chociażby z postaci Palownika i Elżbiety Batory), tworząc popkulturowy mit aktualny i dziś.
Jego wizję ugruntowało pojawienie się Drakuli w towarzystwie najbardziej uniwersalnej z muz – filmu. Pierwsza adaptacja powieści, wyreżyserowany przez Friedricha Wilhelma Murnaua obraz „Nosferatu – symfonia grozy”, to jedno z najistotniejszych dzieł niemieckiego ekspresjonizmu. W kulturze masowej zapisał się jednak zwłaszcza wydany dziewięć lat później „Książę Dracula” Toda Browninga z hipnotyczną kreacją Béli Lugosiego.

Oczywiście twórcy kultury nie kopiowali tego wizerunku bezrefleksyjnie, z czasem pozwalając sobie na daleko idące odstępstwa. Czy wiedzieliście na przykład, że pierwszym wampirem był biblijny Judasz?
Dzięki Marvelowi wampiryzm zaczął przekraczać rasowe bariery.
Filmowcy nauczyli też krwiopijców kung-fu…
…oraz komedii.
W wizji guru pop-artu, Andy’ego Warhola, Drakula posila się wyłącznie krwią dziewic, do których smali cholewki w sposób nieszczególnie zręczny.
Z kolei w swym pełnometrażowym debiucie Guillermo del Toro zmusił wampiry do lizania umywalek i podłóg.
Wampiryczny epizod zaliczył nawet Nicolas Cage…
…ale najgorsze miało dopiero nadejść.
Jak w tym wszystkim odnajduje się Vampyr studia Dontnod? To kolejna z realizacji wizji Stokera. Powracającego z pierwszowojennego frontu doktora Jonathana Reida krępują te same ograniczenia co klasyczne wampiry rodem z wiktoriańskiego horroru. Porównajmy zresztą scenę, w której przemieniona przez hrabiego Lucy chce złożyć pocałunek na szyi swojego brata, gdy niespodziewanie profesor Van Helsing – uzbrojony wyłącznie w krucyfiks – wypala jej na czole znamię.
W jednej z pierwszym sekwencji gry medyk spotyka tajemniczego (przez moment) naukowca, który broni się przed siłami nieczystymi w podobny sposób.
Podobnie jak Drakula (tym razem w wykonaniu nieodżałowanego Christophera Lee)…
…protagonista Vampyra nieszczególnie radzi sobie z promieniami słonecznymi.
Nie znaczy to jednak, że Francuzi ani trochę się wampirami nie zabawili. W szpitalu Pembroke, gdzie zatrudnia się Jonathan, natrafiamy na niejaką Thelmę Howcroft, cierpiącą – jak błyskawicznie diagnozuje doktor – na tzw. zespół Cotarda. Francuski neurolog, od którego nazwiska wzięło nazwę zaburzenie, opisał przypadek panny X, która przez długi czas utrzymywała, że jest martwa. W grze pacjentka próbuje przekonać lekarza, że w istocie jest wampirem.
Wyjątkowość historii, którą opowiada Vampyr, najlepiej wytłumaczy wam zresztą Stéphane Beauverger, który dał nam się przepytać podczas ubiegłorocznego Gamescomu. Zapytany o to, do którego z wampirzych wizerunków najlepiej przystaje jego bohater, odparł:
Większość wampirów w klasycznych obrazach poznajemy już jako postacie, które pogodziły się z własną sytuacją, Drakula jest bardzo stary, Blade jest bardzo stary (w dodatku to półwampir). Jonathan to młody wampir, który właśnie został przemieniony. Chcemy, by gracz mógł wczuć się w sytuację bohatera, by nie miał pojęcia, jak funkcjonuje społeczność wampirów, sukcesywnie poznawał ich moce, umiejętności i nawyki. Odbiorca poczuje się na początku rozgrywki równie zagubiony jak postać, którą kieruje. Gdybym miał to koniecznie porównywać – w latach 80. nakręcono „Straconych chłopców”, historię nastolatka, który chce chronić swoją matkę i brata, ale został właśnie ugryziony. Będę szczery: to niezbyt dobry film. Ale młodość tej postaci i próba zrozumienia przez nią swej nowej sytuacji to coś, co chcemy osiągnąć także i my.
Czytaj dalej
6 odpowiedzi do “[Weekend z Vampyrem] Wampir, historia prawdziwa”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nim świat ujrzał połyskliwą klatkę piersiową Roberta Pattisona, o krwiopijcach pisali Goethe, Dumas i Voltaire, a wampiryzm przypisywano władcom Węgier i Rumunii. Również poza kartami powieści czy filmowymi klatkami, ofiarami wampirów i ich łowców padły setki tysięcy ludzi.
Dziękuję za artykuł Papkin.
Przyjemność po mojej stronie.
Czytałem jakiś czas temu „Drakulę” Brama Stokera. Może i ta książka jest napisana trudnym językiem, ale myślę, że warto po nią sięgnąć. Polecam.
Można spokojnie powiedzieć, że gdyby nie wampiry z Blade’a 2, to nie byłoby przemieńców z Dying Light. Trochę dziwi brak Anne Rice, Jima Jarmusha, Lost Boys i… dużo rzeczy brakuje w tym zestawieniu, ale pewnie nie taki był zamysł przy pisaniu tego tekstu, bo Papkin wyraźnie skupił się na mniej znanych wampirach. Osobiście nigdy nie zapomnę „Od zmierzchu do świtu” (scena z Clooneyem trzymającym wiadomy wibrator i „let’s kill some f’n vampires!”), a także ostatniego „Co robimy w ukryciu”
Ja się pytam czemu takie artykuły-ciekawostki nie trafiają do magazynu a jedynie na stronie. Czasem i takie „coś” byłoby ciekawą odmianą w czytaniu a i lepiej pozowli poznać grę którą recenzujecie. Niech krew będzie z wami.