[WEEKEND Z WOLFENSTEINEM II] Wunderwaffe a rzeczywistość
![[WEEKEND Z WOLFENSTEINEM II] Wunderwaffe a rzeczywistość](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/20/beca9334-f400-455c-a2c1-a0ad1f9c826a.jpeg)
Wunderwaffe. Cudowna broń, która miała przynieść nazistom zwycięstwo w przegranej już II wojnie światowej. W rzeczywistości mówimy raczej o licznych pomysłach, z których większość nigdy nie wyszła poza fazę szkiców i które można uznać co najwyżej za broń propagandową, mającą podnieść niemieckich żołnierzy na duchu i dać im energię do dalszej walki z aliantami. Na kolejnych podstronach przedstawiamy wybrane projekty podzielone na trzy grupy: 1) zrealizowane, 2) niezrealizowane, ale prawdopodobne, 3) zupełnie fantastyczne.
NA NASTĘPNEJ STRONIE: PROJEKTY ZREALIZOWANE
PROJEKTY ZREALIZOWANE
Samoloty-pociski V1 i rakiety V2

Wernher von Braun ogromnie przysłużył się nazistowskiej machinie wojennej, tworząc m.in. broń odwetową (od niemieckiego vergeltung) w postaci rakiet V2. Były to pierwszy pocisk balistyczny w historii, który wszedł w przestrzeń kosmiczną, a po wojnie był wzorem dla innych tego typu konstrukcji właściwie na całym świecie (SSM-A-14 Redstone to amerykański następca V2, a R-1 SS-1A Scunner jest radziecką kopią niemieckiej rakiety).
V1 natomiast nazywano latającą bombą, gdyż w zasadzie było połączeniem pocisku z samolotem. Zaprojektowane i zbudowane przez Fritza Gosslaua okazało się mało precyzyjne, jednak było używane przez hilterowców jako element wojny psychologicznej – tanie w produkcji i zdolne przenosić nawet tonę ładunku, stało się idealnym sposobem na sianie strachu wśród aliantów. Dość napisać, że rakiety V1 potrafiły niszczyć całe dzielnice angielskich miast, co przysporzyło im ponurą sławę wśród cudownych broni Hitlera.
Messerschmitt Me 163 Komet
Był to pierwszy załogowy samolot z napędem rakietowym i jedyny wykorzystany podczas II wojny światowej na polu walki. Podczas próbnych lotów pilot Heini Dittmar osiągnął w nim prędkość ponad 1000 km/h. Maszyna nigdy nie spełniła jednak pokładanych w niej nadziei – choć nie miała sobie równych pod względem prędkości, to skutkowało to trudnościami w celowaniu. W dodatku Komet był awaryjny, a zastosowane w nim paliwo okazało się niezmiernie niebezpieczne dla używających go pilotów. Składało się ono z T-Stoffu i C-Stoffu. Pierwszy lubił zapalać się po zetknięciu z tkanką organiczną, a po niekontrolowanym zmieszaniu obu dochodziło do eksplozji. Paliwo było niebezpieczne do tego stopnia, że przed treningiem praktycznym ku przestrodze pokazywano potencjalnym oblatywaczom, jak ciecze działają na żywy organizm. Bilans działań wojennych maszyny? Zaledwie dziewięć strąconych samolotów przy 14 straconych (tylko pięć zestrzelono, aż dziewięć zniszczyły awarie!).
Panzerkampfwagen VI B Königstiger

Tygrys królewski (a właściwie bengalski, biorąc pod uwagę prawidłowe tłumaczenie z niemieckiego) był największym i najcięższym czołgiem użytywanym w boju podczas II wojny światowej. Niemcy późno zaczęli jego produkcję, co wiązało się z częstymi nalotami alianckimi na fabryki, w wyniku czego na front mogło wyjechać mniej niż 500 maszyn. Ich pierwsze użycie w boju okazało się całkowitą klęską – jeden zamaskowany T-34-85 wraz z plutonem piechoty przetrwał atak 11 Tigerów, niszcząc trzy czołgi nieprzyjaciela. Brak oszałamiającej kariery spowodowany był głównie odwrotem z frontu wschodniego, gdzie Königstiger miał rozwinąć skrzydła.
NA NASTĘPNEJ STRONIE: PROJEKTY PRAWDOPODOBNE, ALE NIEZREALIZOWANE
PROJEKTY PRAWDOPODOBNE, ALE NIEZREALIZOWANE
Samolot pionowego startu Focke-WulfFwTriebflügel

Kolejny spóźniony projekt niemieckich sił zbrojnych. Do produkcji miał trafić w 1944 roku, jednak zdążył jedynie przejść testy w tunelu areodynamicznym. Nim wyszedł poza fazę prototypu, alianci zajęli zakłady Focke-Wulfa (choć według niektórych źródeł projekt porzucono, gdyż naziści potrzebowali surowców strategicznych do innych, bardziej palących celów). Triebflügel miał być samolotem pionowego startu napędzanym trzema silnikami strumieniowymi (każdy na osobnym płacie). Nietypową konstrukcję możecie podziwiać powyżej. Do dziś wzbudza ona dyskusję, czy samolot naprawdę miałby szansę wzbić się w powietrze i jak wyglądałoby sterowanie nim.
Załogowa wersja pocisku V1, Fieseler Fi 103R Reichenberg IV

Jak już wyżej wspomniano, „latające bomby” V1 były bardzo tanie w produkcji, nic więc dziwnego, że obrywając na wszystkich frontach, Niemcy postanowili opracować plan Selbstopfermänner, zakładający stworzenie nazistowskich odpowiedników japońskich kamikadze. Oficjalnie mówiono o taranowaniu alianckich maszyn, bo czysto teoretycznie pilot miał mieć możliwość ucieczki, jednak w praktyce konstrukcja V1 właściwie to uniemożliwiała. Powstało 170 samolotów Fieseler Fi 103R Reichenberg IV, do samobójczych misji przysposobiono 70 pilotów. Nigdy nie wykorzystano ich jednak na polu bitwy, po części z powodu późnego wprowadzenia całego programu – w 1945 roku.
Landkreuzer P-1000 Ratte

„Szczur” to jeden z superciężkich czołgów, które zaprojektowano do walk na frontach II wojny światowej. Sam Landkreuzer P-1000 Ratte miał ważyć 1000 ton, jednak przetrwał w fazie prototypowej ledwie rok – w 1943 roku projekt został ostatecznie porzucony. Rozmiary z marszu dyskwalifikowały go bowiem na polu bitwy. Żaden most nie utrzymałby potwornie ciężkiej maszyny, a w dodatku była ona łatwym celem dla min i bombowców. Co więcej, miała być przeraźliwie wręcz wolna – ledwie 13 km/h w walce sprawiałoby, że mniejsze, ale bardziej mobilne jednostki mogłyby okazać się dlań nieuchwytne.
NA NASTĘPNEJ STRONIE: PROJEKTY FANTASTYCZNE
PROJEKTY FANTASTYCZNE
Broń słoneczna

W dużym uproszczeniu mówimy o zwierciadle znajdującym się na orbicie, które skupiałoby promienie słoneczne i kierowało je w obranym przez hitlerowców kierunku. Według założeń miałoby być w stanie niszczyć całe miasta, a pierwsze prace nad nim Hermann Oberth rozpoczął jeszcze w 1923 roku. Wynalazca był święcie przekonany, że wykonanie broni słonecznej jest możliwe, i porównywał jej działanie do lusterka kieszonkowego wykorzystywanego przez dzieciaki, by puszczać zajączki. Większa wersja miałaby kosztować 3 miliardy ówczesnych dolarów i jedną wiązką niszczyć ponad 5 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, a nawet zagotować wody oceaniczne.
Die Glocke i Haunebu

Die Glocke („dzwon”) było projektem napędu (podobnym do żyroskopu, z obracającymi się ze sporą prędkością pierścieniami) pozwalającego na panowanie nad grawitacją. W obiekcie zamknięte były dwa zbiorniki z Xerum 525, substancją przypominającą rtęć. Jego uruchomienie wywoływało falę promieniowania, co było przyczyną śmierci wielu pracujących nad napędem naukowców. Właśnie w „dzwon” wyposażone miały być niemieckie dyskoloty, czyli statki kosmiczne z wyglądu przypominające najczęstsze wyobrażenie poczciwego UFO. Produkowane w fabrykach Škody oraz w Górach Sowich, pod koniec wojny zostały wywiezione U-Bootami na Antarktydę. Kto wie, być może wszystkie doniesienia o UFO nie mają związku z istnieniem cywilizacji pozaziemskich, a jedynie ziemską rasą „nadludzi”?
Czytaj dalej
12 odpowiedzi do “[WEEKEND Z WOLFENSTEINEM II] Wunderwaffe a rzeczywistość”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ekhem, panie autorze, a o Messerschmittcie 262 Schwalbe to autor zapomniał? Weszły do służby już w 1941 i miały duuuuużo więcej wykonanych lotów bojowych niż Kometa. Była jeszcze Salamandra, ale ona akurat była niewiele lepsza od Komety.
Sprostowanie: od lipca 1944, nie od 1941
@Gavriel6 Ekspertem od silników wprawdzie nie jestem, ale czy Schwalbe nie miał napędu odrzutowego, a silnik rakietowy pozostał w fazie projektów (np. prototypowa wersja C2-b)? Bo Kometa miała silnik RAKIETOWY, który, fakt jest jednym z rodzajów silnika odrzutowego.Jeśli się mylę, to mnie popraw.
A faktycznie, pomyliłem tutaj silniki, co nie zmienia faktu, że japończycy również stosowali bojowe samoloty rakietowe, chociaż głównie do nalotów samobójczych – Yokosuka MXY7, dość często używana w końcowej fazie wojny na pacyfiku, oprócz tego mieli również swoją wersję Komety, chociaż tylko w formie prototypu.
Ale Yokosuka to jednak samolot-pocisk z samolotem nosicielem, o ile dobrze pamiętam. Choć fakt, silniki rakietowe posiadał.
Jestem zawiedziony, że nie wypomniano tutaj o railgun’ie. W 44 Joachim Hänsler zbudował nawet prototyp który 10g pocisk miotał z prędkością 1,08 km/s. Był na tyle dobry, że Luftwaffe zleciło opracowanie armaty mogącej miotać pociski zawierające 5 kg ładunku wybuchowego z prędkością wylotową 2000 m/s. Po wojnie wyniki badań bardzo zainteresowały Aliantów.
W RTCW w jednej misji wykradało się coś wzorowanego na tym samolocie pionowego startu(chociaż on miał wyrzutnię, więc może bazował na jakiejś innej konstrukcji), w samej bazie w tejże misji też startowały jakieś prototypowe odrzutowce, chociaż one były raczej całkowicie fikcyjne.
Inaczej będę już patrzył na Skodę. Przewaga dzięki technice xD
Nie ukrywam , że już nie mogę się doczekać tej odsłony gry. Trailery i poprzednia wersją bardzo mi zaimponowały , więc postanowiłem zakupić „Wolfenstein II” w promocyjnej cenie (-46%) https:goo.gl/qvKiby
Ciekawostka odnośnie rakiet V2. Polscy komandosi we współpracy z ruchem oporu wykradli dane a nawet całe elementy tych pocisków, które następnie w ramach operacji „Most III” dostarczyli do Anglii. Ze zdobytych dokumentów dowiedziano się nie tylko o możliwościach tej broni, ale też o lokalizacji wyrzutni, które miały zostać wykorzystane do zrównania z ziemią Londynu. Dzieki zebranym informacjom możliwe stało się prewencyjne zniszczenie zarówno gotowych rakiet, jak i fabryk na terenie okupowanej Francji.
Warto wiedzieć, tym bardziej że sami synowie i córy Albionu coraz częściej zapominają komu powinni okazywać przynajmniej szacunek.
Tak myślę, że na 3 stronie znacznie bardziej pasowało by umieszczenie Mausa, ponieważ co jak co, ale jego zrealizowanie było znacznie bardziej prawdopodobne niż stworzenie Ratte (który bardziej pasuje na stronę 4). Takie spostrzeżenie z mojej strony. 🙂