Wydawcy kupują u nas recenzje
Twierdzi tak Pani Ewelina Stój, dziennikarka PurePC.pl, której prowokacyjny felieton („Dlaczego oceny graczy i recenzentów są coraz bardziej rozbieżne?”) od kilku dni wywołuje w social mediach poruszenie. Jako osoba zatrudniona w największym w Polsce piśmie dla graczy, w dodatku mająca znajomości w większości rodzimych branżowych mediów (jeśli nie we wszystkich), bardzo chciałbym wdać się w polemikę. Z publikacją Pani Eweliny polemizować jednak trudno, podobnie jak trudno dyskutować z wywodami płaskoziemców, dowodami na rozpylanie przez Rząd Światowy chemtrails oraz poszlakami, zgodnie z którymi Paul McCartney nie żyje od blisko pół wieku (acz mimo wszystko nadal koncertuje).
Tym niemniej: spróbujmy.
Ostatnimi czasy, gdy po premierze danej gry sięgamy po recenzje krytyków, opinie recenzentów wydają się zupełnie nie pokrywać z naszymi osobistymi odczuciami.
– zagaja Pani Ewelina. Konstatacja skądinąd ciekawa, bo podobne rozbieżności znane są od… cóż, zawsze. Osiem lat temu zauważył to Jason Dietz (odsyłam). Być może – jako założyciel Metakrytyka – ma na ten temat mniejsze rozeznanie, niż Pani Ewelina, stąd nawet nie przytaczam opinii jakiegoś tam analityka The Guardian, który wziął na ruszt 10 tys. filmów, udowadniając, że skrajności na linii opinie mediów-oceny użytkowników dotykały już obrazów nakręconych w 1970. (Albo niech tam, przytoczę).
Na Pani Ewelinie wielkie liczby nie robią jednak wrażenia.
Chyba nie ma osoby, która widząc takie rozbieżności nie zastanawiałaby się, czym taki stan rzeczy jest podyktowany. Najłatwiej jest powiedzieć, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale czy dolary to jedyny „winowajca”? Dosadny argument o zawyżaniu przez recenzentów ocen gier mówi o „kupowaniu recenzji” przez deweloperów czy wydawców. Ot wydawca na literę U czy na literę E sypnie groszem i już portale przyznają z bananem na ustach ósemeczki i dziewiąteczki.
– kontynuuje Autorka. Z „dosadnością” dyskutować nie mogę, zatroskany pytam natomiast: gdzie tu „argument”? Argumentem jest (za Słownikiem PWN): «fakt lub twierdzenie przytaczane dla uzasadnienia lub obalenia jakichś tez lub decyzji». Zarówno fakt, jak i twierdzenie powinny mieć jednak dowód, którego Pani Ewelina, zapewne wyłącznie przez roztargnienie, zapomniała załączyć.

Redaktorka sama zdaje sobie zresztą sprawę, że może i sponio siądzie w tekście wrzutka o tym, że wydawca na literę U czy E trzyma media na pasku, ale jest to raczej… nieprzeintelektualizowany tok rozumowania. Rzuciwszy więc podejrzenie, wycofuje się z niego rakiem już w kolejnym zdaniu.
Nawet jeśli takie praktyki się nie dzieją, to istnieje jeszcze nieco bardziej ugrzeczniona wersja tego argumentu, bazująca w dalszym ciągu na układach.
O jakie układy chodzi? Pani Ewelina nie jest dobra w suspensie, stąd wkrótce wygasza w czytelniku egzystencjalne napięcia:
„A bo przecież jak ocenimy grę wydawcy na literkę T na szóstkę bądź jeszcze niżej, to z kolejną grą do recenzji możemy się pożegnać” – myślą redaktorzy.
Przyznaję, krucho u mnie z procesami kognitywnymi, bo nigdy podobna myśl mi do głowy nie wpadła. Sądzę zresztą, że skoro „na szóstkę bądź jeszcze niżej” oceniliśmy…
Murdered: Soul Suspect (4+/10 Square Enix), Everybody’s Gone to the Rapture (4+/10, Sony), Age of Empires II: HD Edition (5+/10 Microsoft), Wolfenstein: The New Order (5/10, Bethesda), The Sims 4 (4/10, Electronic Arts), Heroes of Might & Magic III – HD Edition (5/10, Ubisoft), WWE 2K18 (5/10, Take-Two), BioShock: The Collection (5/10, 2K Games), Pro Evolution Soccer 2017 (5/10, Konami), LEGO Marvel’s Avengers (5/10, Warner Bros.), Destiny 2: Curse of Osiris (4/10, Activision), Neverwinter Nights: Enhanced Edition (5/10, Infogrames), Disney Epic Mickey 2: The Power of Two (4+/10, Disney), Worms World Party Remastered (4/10, Team17), 11-11: Memories Retold (4/10, Bandai Namco), Contrast (4/10, Focus Home Interactive), Ryse: Son of Rome (4/10, Crytek), Resident Evil 0: HD Remaster (4/10, Capcom), Saints Row: Gat Out of Hell (4/10, Deep Silver), Mario Tennis: Ultra Smash (2+/10, Nintendo)
…a każdy z ww. wydawców wciąż przesyła nam materiały do testów – „praktyki” opisane przez Panią Ewelinę należałoby wziąć w cudzysłów. Nawet zaś założywszy, że wydawcy to nie racjonalne, operujące milionami firmy, ale naprawdę wk****i sześciolatkowie, którzy, gdy coś im się nie podoba, grożą, że wstrzymają oddech i się uduszą… to przecież media mają na tyle duże zaplecze finansowe, by grę sobie zwyczajnie kupić.

Pani Ewelina nie zawraca sobie zresztą głowy realiami rynku, prędziutko umykając w kierunku kolejnego oskarżenia.
Zostawmy jednak ten niechlubny element praktyk redaktorskich za nami i przejdźmy do kwestii mniej oczywistych, a przez to – moim zdaniem – ciekawszych. Nie mam „wtyk” we wszystkich redakcjach świata, ale w większości z nich redaktorzy mają płacone wyłącznie od poczynionej recenzji, nie zaś od godzin grania. Kiedy więc stoi przed nami możliwość zrecenzowania gier o fabule długiej na 8 godzin oraz o fabule długiej na 100 godzin, nie ma praktycznie szans, by obie te produkcje opisać równie dogłębnie, a co się z tym wiąże – równie obiektywnie. To z kolei skutkuje tym, iż redaktorzy nie są w stanie dotrzeć do tych elementów, do których ostatecznie docierają sami gracze, a które zaniżają ostateczny odbiór.
Posłużę Pani Ewelinie jako „wtyka” w redakcji CD-Action i życzliwie wyłożę, jak wygląda funkcjonowanie branżowych mediów. Jeżeli gra ma zająć 100 godzin – zlecenia podejmuje się autor, który ma dostateczne moce przerobowe. Jeżeli jest on zatrudniony na etacie – zajmuje się wyłącznie tym jednym tematem. Jeżeli jedynie współpracuje z redakcją – otrzymuje za artykuł stosownie wyższe wynagrodzenie, by mógł się skupić wyłącznie na nim.
Nie ma za co.
Pani Ewelina podnosi kolejny wątek – wydawcy wysyłają nam gry do recenzji, w czym, rzecz jasna, ma słuszność… tyle że jej wnioski są dość karkołomne.
Dostając coś za darmo, większość ludzi (i to przywraca mi wiarę w człowieka), nie jest w stanie na to narzekać (a przynajmniej przesadnie i publicznie).
Otóż tak, jak dziennikarz filmowy jest w stanie narzekać na premierę, na którą zaprosił go dystrybutor, krytyk literacki narzekać na pierwodruk powieści, przesłanej mu przez wydawcę, tak recenzent gier jest w stanie narzekać na grę (przesadnie i publicznie). Odsyłam zresztą do jednego z powyższych akapitów (tego z ocenami)… jak i do nadchodzącego wydania CD-Action. Znajdzie tam Pani, Pani Ewelino, chociażby enkiego, który wręcz rozaniela się nad Rage’em 2, którego dostał za darmo (cytuję: „drewno, amatorszczyzna, paździerz”), a Eugeniusz Siekiera wprost roztkliwia się nad Titan Quest: Atlantis, które otrzymał za friko („wizytówką tego rozszerzenia jest niechlujstwo”).
Rozumiem, że – jako recenzentka – kieruje się Pani tak… hmmm… osobliwym podejściem do zawodu. Zapewniam: nie jest to w naszej branży standard.
Przejdźmy dalej
Pani Ewelina rzuca podejrzeniami o łapownictwo, poświęcając im cały, długaśny akapit!
Nie jest tajemnicą, że recenzenci potrafią dostać na testy bogatsze edycje gier niż te, które znajdują się w regularnej sprzedaży. I znów – nie mogę wypowiadać się za wszystkie redakcje świata, ale z mojego doświadczenia wygląda to tak, że tester dostaje od czasu do czasu wersję pre-order, która opiewa (pisownia oryginalna – dop. red.) dodatkową broń czy skórki. Czy wpływa to na końcową ocenę? (…) I fakt, jeśli tak dzieje się faktycznie, a wybrane redakcje dostają grę pozbawioną przymusu „farmienia” bądź przyćmiewające tę konieczność dodatki niewymagające zakupu, to oceny końcowe mogą być tylko lepsze niż powinny.
Podejrzenia Pani Eweliny Stój są bardzo mocne! Liczę więc, że ma równie mocne dowody! Czy słusznie?
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Te rewelacje (prawdziwość) jest jednak trudno zweryfikować.
No cóż, szkoda. Dalsza część felietonu (?) Pani Eweliny to ślizganie się po temacie bugów (czy mają wpływ na oceny recenzentów czy też nie? Z serdecznością rozwieję napięcia: mają). Ale choć tekst był dotychczas jedynie zbiorem domysłów – pojawia się w nim również akapit posiadający znamiona (brzydkie słowo) researchu.
Autorka przytacza bowiem badania agencji EEDAR, z których wynika, że krytycy zajmujący się jedynym medium, w którym pojawia się gameplay – zwracają uwagę na gameplay.
Według badań zespołu analityków z EEDAR, krytycy w największej mierze skupiają się na… gameplay’u, czyli na szeroko rozumianym sterowaniu, zaprojektowaniu poziomów czy systemie walki.
Gdy już sprezentuje nam wywrotowy wniosek, Pani Ewelina rzetelnie streszcza, jakim kategoriom recenzenci poświęcają najwięcej miejsca. Załączam zresztą wykres i odsyłam do omówienia wyników, bo jest to ciekawa lektura.
Jednak Autorka postanowiła poprawić analityków, dopisując do ich badania dwa zgoła niespodziewane wnioski!
Wniosek pierwszy:
Otóż badający temat zaobserwowali tendencję, iż bardziej znany producent / wydawca ma większe szansę na uznanie, niż nieznane studio.
Przyznaję, że w tym miejscu Pani Ewelina nieco zbiła mnie z pantałyku, bo przecież też miałem wgląd w raport EEDAR i wydawało mi się, że badacze niczego takiego nie zaobserwowali. (Choć zdanie jest, rzecz jasna, prawdziwe).
Po chwili odkryłem jednak, na czym potknęła się Autorka. Pani Ewelino – dyskretnie w tym miejscu wytłumaczę, że „market” to z angielskiego „rynek”, nie „marketing”. Polecam zresztą raz jeszcze wczytać się w raport. Zauważy tam Pani definicję, zgodnie z którą dziennikarze mają baczenie na „czynniki rynkowe (tj. porównanie do liderów rynku, porównanie do poprzednich odsłon marki, jak tytuł dorósł do oczkiewań, jakie wytworzył)”.
Wniosek drugi:
Na trzecim miejscu znalazły się elementy związane ze społecznością. To oznacza, że krytycy przywiązują bardzo dużą uwagę do tego, co oferuje multiplayer bądź czy gra pozwala na dzielenie się np. zrzutami ekranu z przyjaciółmi. Szeroko rozumiana fabuła pojawiła się w badaniach dopiero na 4 miejscu. Dalej znajdziemy stronę graficzną, techniczną (mamy więc bugi), wartość produkcji (stosunek jakości do ceny, kwestia DLC), zaś na szarym końcu stronę audio. Jeśli przeanalizowalibyśmy ten proces oceniania chociażby na przykładzie gry Anthem, będziemy wstanie zrozumieć, dlaczego serwisy oceniły go nie tak znowu najgorzej. Ale nie tylko Anthem mógłby robić tu za przykład.
Kochana Pani Ewelino! Gdyby doczytała Pani omówienie wyników, na które się Pani w swym tekście powołuje, mogłaby Pani odnaleźć następujący wnioski:
Ostatecznie to single player wpływa na ocenę w recenzji, nawet w tytułach silnie nastawionych na multiplayer.
Fabuła gry jest kluczowa dla oceny.
Oraz:
Mimo że multiplayerowe elementy to trzecia z najbardziej omawianych kategorii (13 procent), multiplayerowe elementy mają mały wpływ na ocenę.
Badacze nie tylko bowiem przeanalizowali którym elementom gry recenzent poświęca w swym tekście najwięcej miejsca, ale również: które elementy mają wpływ na jego ocenę… wiem, wiem, Pani Ewelino, nieistotne.
Jak więc wyraźnie widać, rozbieżności w ocenianiu na linii gracze – recenzenci to nie tylko kwestia finansowa. (…) Krytycy wydają się podchodzić do tematu bardziej technicznie, choć czasami niestety i „wybiórczo-technicznie”. Analizują tytuły pod kątem jakości gameplay’u czy rozwiązań sieciowych, przymykając oko na bugi, jakość opowiadanej historii czy stronę audio.
Kończy swój tekst Pani Ewelina. Co prawda przytoczone przez nią badania świadczą o czymś zupełnie przeciwnym, a przed kupczeniem recenzji chroni odbiorcę mediów Urząd Ochrony Konsumenta oraz art. 36 ust. 3 prawa prasowego („Ogłoszenia i reklamy muszą być oznaczone w sposób niebudzący wątpliwości, iż nie stanowią one materiału redakcyjnego”). W dodatku nikt nigdy w Polsce nie złapał nikogo na kupowaniu recenzji…
…ale – tak poza tym – bardzo dobry tekst!
Miła Pani Ewelino,
Paradoksalnie udowadnia Pani, że jesteśmy, jako dziennikarze, potrzebni. Chociażby po to, by trzymać się faktów, rzetelnie relacjonować badania, prostować nieścisłości i wyłapywać błędy, czym też – na użytek polemiki z Pani felietonem – musiałem się, niestety, zająć.
Czytaj dalej
140 odpowiedzi do “Wydawcy kupują u nas recenzje”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.


@orzel286: dalej nie wiesz, co to jest dyskusja, ale próbuj dalej, może kiedyś się uda.|@papkin: nie zaprzeczam temu, natomiast całe segmenty, które opierają się wyłącznie na „mapandowud”, nie mają żadnej wartości. Co innego, gdyby autorka felietonu miała możliwość się ustosunkować do polemiki, gdybyś zapytał ją o to, czy „mapanidowud” przed publikacją. Wtedy by można było inaczej na to spojrzeć.
Oczywiście pomijam fragmenty, gdzie autorka sama przyznaje, że się „jedynie domyśla” …
Ale przecież autorka może się odnieść poprzez publikację kolejnego artykułu, przedstawiającego te brakujące dowody. Papkin natomiast pisze z oczywistej pozycji osoby, która wie, że tamta pani tych dowodów nie posiada.
Mości Papkinie,mam wrażenie, że część ambarasu wzięła się stąd, iż – zdaniem niektórych przynajmniej czytelników – podszedłeś do sprawy zbyt lekko. Widać, że Pani Stój (dobrze zapamiętałem?) napisała swój tekst na kolanie i bez znajomości tematu/środowiska, bazując li tylko na własnych domniemaniach.Mam jednak wrażenie, że część użytkowników jest zawiedziona tym, że miast rzeczowo i celnie zbić poszczególne strzały (ślepaki), które wysyła Pani Stój
wdałeś się w nieco gimnazjalną pyskówkę w stylu „co ty nie powiesz?!”. Tak, widziałem, że wspomniałeś, iż zaatakowałeś ten temat poważniej w wydaniu papierowym i może to trzeba by mocniej zaakcentować (przy okazji reklamując papier)?Dzięki za Twój trud! : )
Ależ ten system komentarzy jest ohydny, tak wszystko miałem ładnie sformatowane w Wordzie (tak, mam nawyk pisania wypowiedzi w innym miejscu niż docelowe), a tu mi spaja przecinki z pauzami, nagłówki i… Ech, „szkoda strzępić ryja”. No nic, następnym razem przejrzę baczniej.
No tak, CDA pozostaje technologicznie w XX wieku.
Szczerze nie wiem jak jest naprawdę, ale chyba w 2k19 nikt już nie czyta recenzji „krytyków”, po prostu wchodzi się na Steam i patrzy jakie gra ma opinie. Ojej, Epic Store nie ma tej funkcji? Ciekawe dlaczego… I owszem, wiele opinii na Steam to chłam, ale po to można je łapkować aby wyłapywać perełki. Natomiast o prawdziwej uczciwości recenzentów się nigdy nie dowiemy, a kryształowi ludzie nie istnieją.
Aż się zalogowałem, powiem tak byłem i widziałem nie raz w firmach które pisały recenzje filmów, seriali, gier ect i nie ma takiego czegoś jak przekupywanie recenzentów. Ale jest za to wykupywanie przez wielkie korporacje reklam na takich stronach. Kontrakty wahają się od dziesięciu do setek tysięcy złotych i wierzcie mi od tych kontraktów reklamowych zależy życie firmy i wypłata takiego recenzenta pana Papkina, Smuglera, pani Eweliny Stój ect. .
@Pixario – no to pokaz mi te ogromne reklamy EA etc. w CDA i pismach Bauera. Policz sobie ilosc reklam, znajdz cenniki (sa dostepne) i zobacz jak straszne sa to kwoty…
@Zeitgeist, masz rację, ale najpierw ta Pani musiałaby się dowiedzieć, że taka polemika powstała 😉 Jeśli Papkin wysłał autorce link do publikacji to ok – odniesie się do niej albo i nie.Ale jeżeli faktycznie w drukowanym CDA ma być poszerzona wersja tego tekstu, to nie mam uwag – wtedy ten tutaj można traktować tylko jako zajawkę i nie ma problemu.|btw. na Zachodzie sugerowanie kobiecie dziennikarce, że może jest „roztargniona” mogłoby się skończyć niezłym dymem 😉
Jeżeli czytaliście recenzje i jej treść nie odzwierciedla oceny końcowej albo czasami różni się od niej główny redaktor naczelny lub autor poczynił pewne korekty nie w treści recenzji lecz w ocenie końcowej, uwierzcie ludzie z działu reklamowego w pewnej korporacji nie muszą wykupywać zawsze reklamy w waszym portalu lub gazecie lub czasopiśmie a właśnie z tego się owe utrzymują. Czasami redaktor naczelny ma twardy orzech do zgryzienia no ale zmiana z 6 na 8 lub 4 na 7 dużej różnicy nie robi dla czytelnika
……. A dla takiego wydawcy różnice robi bowiem gazety strony internetowe utrzymują się dzięki reklamą i nie istniały by be znich.|@Smuggler podsumowując budżet roczny zaiste są i doskonale to wiesz kolego po fachu. A ja nic o EA nie pisałem ale jak o mówią uderz w stół a nożyce się odezwą, skończmy z tymi przeciekami z redakcji 🙂 .
No, ale ten zarzut jeszcze bardziej dotyczy Eweliny Stój. Ona zarzuca nieuczciwość lub niekompetencję całemu środowisku, pośrednio więc i CDA, nie dając przy tym głosu nikomu z tego środowiska. I w dodatku oznaczając to jako felieton, chociaż to nie jest wcale felieton. Imho Papkin niepotrzebnie w ogóle się rozpisuje, bo adekwatną odpowiedzią na formę i treść, jakie wybrała autorka, byłoby napisanie „Opinie pani Eweliny Stój są gówniane, bo wyjęte z dupy”. To jest mniej więcej ten sam poziom.
To było do @keeveek
Masz rację, autorka tekstu powinna była przed jego publikacją wysłać pytania do kilku redakcji czasopism, dać im możliwość wypowiedzenia się i dopiero wtedy publikować. Tego wymaga rzetelność dziennikarska.
CD-Action samą stroną nie żyje, ale komentarz „wyłożyłem swój pogląd […] w papierowym wydaniu [..]”, wrzucony pod artykułem internetowym, to słabe usprawiedliwienie. Skoro dyskusja toczy się o powyższy tekst, to jego obrona powinna być oparta na nim samym, a nie tekście do którego nie wszyscy komentujący mają dostęp. Jeśli mamy odczytywać jakieś zdania na podstawie wcześniejszego kontekstu, to najpierw autor powinien upewnić się, że ten kontekst jest znany członkom dyskusji…
@Pixario – brednie. Po prostu brednie. „wiem swoje i juz”. Jeszcze razm prosze czartno na bialym udowodnic jak duzo reklam firm gamingowo-sprzetowych sprzedano do Bauera w 2019 i oszacowac wplywy z ich sprzedazy. Skoro masz takie dobre informacje, to i to sie dowiesz. Pomine drobny fakt, ze rozmaitych portal ietc. jest w Poslce masa, wiec zeby choc „kupic” reklamami te najwieksze to trzeba by wydawac tyle kasy, ze zupelnie sie to by nie oplacilo.
@ Zeitgeist – w sumie powiedzialem Papklnowi praktycznie to samo, ze cala polemika to powinno byc „co za bullshit”. 🙂
@keeveek Myślisz, że do dyskusji potrzeba dwóch osób stojących od siebie w takiej odległości, żeby mogły się usłyszeć? Jesteś ograniczony umysłowo, i to mocno.
Prof. S. Jonalizm kontratakuje.
@Papkin, jak ja Cię szanuję.|Za wzięcie pod lupę tego „felietonu”. Za odnośniki. Za riposty wystosowane w kierunku p. Eweliny. Za puentę. Za artykuł napisany na przekór Smugglerowi 😉
Zamiast bawić się w 'polemikę’ z jakąś babką, to spędzajcie czas na odnowienie systemu komentarzy.
@CamCygi – a hydraylicy zamiast naprawiać rury niech się wezmą za remont nawierzchni dróg? To nie tak działa.
Masz rację, to co macie, to ledwo działa. Z tym systemem komentarzy zatrzymaliście się w 1999 roku, jak Kuba w latach 50-tych. Że Interii nie jest wstyd.
Interii nigdy nie jest wstyd.
Papkin do tańca i do różańca to jest prawdziwy człowiek orkiestra.
@Smuggler, powiedz, że to ironia/sarkazm, bo właśnie zabrzmiałeś jak niewolnik korporacyjnego reżimu, który boi się krytykować swojego pana.
Interia nie jest moim panem i nigdy nie byla.
Nie rozumiem polemiki. Ten artykuł nie jest wycelowany w was, bo jesteście ostatnim w miarę porządnym pismem o grach (chociaż jest znacznie słabiej niż np w 2002 roku, słaby macie odbiór nowych kandydatów), rzekłbym dinozaurem minionej epoki, który musi trzymać lepsze standardy bo wszystko drukuje. Natomiast krytyka jest uczciwa pod względem tych wszystkich ign, kotaku i innego gówna gdzie jest po 100 freelancerów na krzyż którzy piszą 3 recki i idą w pisać dla innego pracodawcy. I oni z reguły… (1/2)
(2/2) …mają nikłe doświadczenie w gamingu czego pięknym przykładem jest Imperator: Rome który dla wyjadaczy gier od Paradoxu jest kiepskim żartem który kolejny rok trzeba będzie patchować, a dla takiego freelancera od IGN to 8/10 z tego prostego powodu, że nie grał np w EUIV i nie ma odpowiedniego punktu odniesienia. Nie ma tego, co u was zostało: specjalizacji. Takie wrażenie, że recenzenci są losowani, a sami oni nie mają ambicji zrobić imię w branży i jest to dla nich tylko przelotny romans.
@DUSTDEVIL Zgadzam się w 100%
@Smuggler czytając komentarze, zauważyłem, że ton twoich wypowiedzi jest zupełnie inny niż w AR. Tutaj wyglądasz na bardziej atakującego, agresywnego, a w Action Redaction na człowieka, który podchodzi do wszystkiego z dystansem. Z czego to wynika? Czyżby ze zdenerwowania tekstem pani Eweliny, czy może z tego, że nie używasz polskich znaków, przez co twoje komentarze wyglądają na napisane na prędce, w nerwach. Komentarz nie jest po to, by Cię obrazić. Pytam wyłącznie z ciekawości.
Odnoszę wrażenie, że autor tej polemiki ma spore problemy z czytaniem ze zrozumieniem.Pierwszy argument, Pani Ewelina twierdzi w swoim tekście, że różnica między opiniami krytyków i użytkowników była od zawsze.Papkin z kolei twierdzi, że to nieprawda, ponieważ różnica między opinią krytyków i użytkowników była od zawsze i wrzuca cytat z artykułu Pani Eweliny, który nie zawiera tego fragmentu.Bardzo merytoryczny kontrargument na pisanie nieprawdy w pierwotnym felietonie.
Kluczowy jest fragment „wielu z nas obserwuje, że ostatnie kilkanaście miesięcy podzieliło krytyków i graczy jeszcze bardziej, niż dotychczas”. Otóż nie, nie podzieliło, autorka nie podaje żadnej statystyki, a jedynie bazuje na swojej intuicji (oraz trzech jaskrawych przykładach). Jej wybieg nie zmienia wymowy tego akapitu.
@Papkin|Jakieś argumenty na to, że teraz oceny nie rozchodzą się bardziej? Masz dane statystyczne pozwalające obalić jej twierdzenie w których wykażesz, że na przestrzeni ostatnich np. 10 lat odchylenia między ocenami były stałe?Bo to takie twierdzenie autorki, „wydaje mi się, że różnice są większe”|A w polemice dajesz „A mi się wydaje, że nie, w ogóle to jesteś głupia”.Zresztą to nie jest istotne, gdyż dla autorki był to zapewne tylko pretekst do napisania felietonu, a nie praca naukowa.
Autorka w sumie wyraźnie pisze, że chodzi o samo wrażenie, a nie faktyczne dane.
Autorka pisze o wielu „wrażeniach”, ale powinna je jakoś umotywować. A że (jak zresztą słusznie zauważasz) nie możemy stwierdzić, że trend „rozjeżdżania się” ocen nasilił się jakoś szczególnie w ostatnim czasie – jest to wrażenie mylne.
@Papkin|Czyli krytykując autorkę robisz dokładnie to samo. Kontrargument bez argumentu, za to z wycieczkami personalnymi (wyzywanie od płaskoziemców itp.)W tym momencie dostajecie wielki minus z zaufania z mojej strony.
PurePc sobie chwalę na stronie jest zamieszczanych wiele dobrych artykułów czy felietonów odnośnie nowinek sprzętowych oraz gier, Pani Ewelina Stój trafnie porusza problem rozbieżności ocen gier, wiele portali takich jak ING czy GameSpot przestało być dawno wiarygodnymi jak duży znany wydawca wyda grę to ocena musi iść o kilka oczek wyżej nawet jeśli gra jest taka sobie i nie wprowadza innowacji ale nie wszyscy gracze są tacy daję się podejść każdy gracz może mieć inne oczekiwania odnośnie nowej gry.