Często komentowane 140 Komentarze

Wydawcy kupują u nas recenzje

Wydawcy kupują u nas recenzje
Szczęśliwie: i tak w ich tytuły nie gramy, choć dostajemy je w wersjach pozbawionych mikropłatności.

Twierdzi tak Pani Ewelina Stój, dziennikarka PurePC.pl, której prowokacyjny felieton („Dlaczego oceny graczy i recenzentów są coraz bardziej rozbieżne?”) od kilku dni wywołuje w social mediach poruszenie. Jako osoba zatrudniona w największym w Polsce piśmie dla graczy, w dodatku mająca znajomości w większości rodzimych branżowych mediów (jeśli nie we wszystkich), bardzo chciałbym wdać się w polemikę. Z publikacją Pani Eweliny polemizować jednak trudno, podobnie jak trudno dyskutować z wywodami płaskoziemców, dowodami na rozpylanie przez Rząd Światowy chemtrails oraz poszlakami, zgodnie z którymi Paul McCartney nie żyje od blisko pół wieku (acz mimo wszystko nadal koncertuje).

Tym niemniej: spróbujmy.

Ostatnimi czasy, gdy po premierze danej gry sięgamy po recenzje krytyków, opinie recenzentów wydają się zupełnie nie pokrywać z naszymi osobistymi odczuciami.


– zagaja Pani Ewelina. Konstatacja skądinąd ciekawa, bo podobne rozbieżności znane są od… cóż, zawsze. Osiem lat temu zauważył to Jason Dietz (odsyłam). Być może – jako założyciel Metakrytyka – ma na ten temat mniejsze rozeznanie, niż Pani Ewelina, stąd nawet nie przytaczam opinii jakiegoś tam analityka The Guardian, który wziął na ruszt 10 tys. filmów, udowadniając, że skrajności na linii opinie mediów-oceny użytkowników dotykały już obrazów nakręconych w 1970. (Albo niech tam, przytoczę).

Na Pani Ewelinie wielkie liczby nie robią jednak wrażenia.

Chyba nie ma osoby, która widząc takie rozbieżności nie zastanawiałaby się, czym taki stan rzeczy jest podyktowany. Najłatwiej jest powiedzieć, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale czy dolary to jedyny „winowajca”? Dosadny argument o zawyżaniu przez recenzentów ocen gier mówi o „kupowaniu recenzji” przez deweloperów czy wydawców. Ot wydawca na literę U czy na literę E sypnie groszem i już portale przyznają z bananem na ustach ósemeczki i dziewiąteczki.


– kontynuuje Autorka. Z „dosadnością” dyskutować nie mogę, zatroskany pytam natomiast: gdzie tu „argument”? Argumentem jest (za Słownikiem PWN): «fakt lub twierdzenie przytaczane dla uzasadnienia lub obalenia jakichś tez lub decyzji». Zarówno fakt, jak i twierdzenie powinny mieć jednak dowód, którego Pani Ewelina, zapewne wyłącznie przez roztargnienie, zapomniała załączyć.

ilu1_17aa3.jpg

Redaktorka sama zdaje sobie zresztą sprawę, że może i sponio siądzie w tekście wrzutka o tym, że wydawca na literę U czy E trzyma media na pasku, ale jest to raczej… nieprzeintelektualizowany tok rozumowania. Rzuciwszy więc podejrzenie, wycofuje się z niego rakiem już w kolejnym zdaniu.

Nawet jeśli takie praktyki się nie dzieją, to istnieje jeszcze nieco bardziej ugrzeczniona wersja tego argumentu, bazująca w dalszym ciągu na układach.


O jakie układy chodzi? Pani Ewelina nie jest dobra w suspensie, stąd wkrótce wygasza w czytelniku egzystencjalne napięcia:

„A bo przecież jak ocenimy grę wydawcy na literkę T na szóstkę bądź jeszcze niżej, to z kolejną grą do recenzji możemy się pożegnać” – myślą redaktorzy.


Przyznaję, krucho u mnie z procesami kognitywnymi, bo nigdy podobna myśl mi do głowy nie wpadła. Sądzę zresztą, że skoro „na szóstkę bądź jeszcze niżej” oceniliśmy…

Murdered: Soul Suspect (4+/10 Square Enix), Everybody’s Gone to the Rapture (4+/10, Sony), Age of Empires II: HD Edition (5+/10 Microsoft), Wolfenstein: The New Order (5/10, Bethesda), The Sims 4 (4/10, Electronic Arts), Heroes of Might & Magic III – HD Edition (5/10, Ubisoft), WWE 2K18 (5/10, Take-Two), BioShock: The Collection (5/10, 2K Games), Pro Evolution Soccer 2017 (5/10, Konami), LEGO Marvel’s Avengers (5/10, Warner Bros.), Destiny 2: Curse of Osiris (4/10, Activision), Neverwinter Nights: Enhanced Edition (5/10, Infogrames), Disney Epic Mickey 2: The Power of Two (4+/10, Disney), Worms World Party Remastered (4/10, Team17), 11-11: Memories Retold (4/10, Bandai Namco), Contrast (4/10, Focus Home Interactive), Ryse: Son of Rome (4/10, Crytek), Resident Evil 0: HD Remaster (4/10, Capcom), Saints Row: Gat Out of Hell (4/10, Deep Silver), Mario Tennis: Ultra Smash (2+/10, Nintendo)

…a każdy z ww. wydawców wciąż przesyła nam materiały do testów – „praktyki” opisane przez Panią Ewelinę należałoby wziąć w cudzysłów. Nawet zaś założywszy, że wydawcy to nie racjonalne, operujące milionami firmy, ale naprawdę wk****i sześciolatkowie, którzy, gdy coś im się nie podoba, grożą, że wstrzymają oddech i się uduszą… to przecież media mają na tyle duże zaplecze finansowe, by grę sobie zwyczajnie kupić.

ilu2_17aa3.jpg

Pani Ewelina nie zawraca sobie zresztą głowy realiami rynku, prędziutko umykając w kierunku kolejnego oskarżenia.

Zostawmy jednak ten niechlubny element praktyk redaktorskich za nami i przejdźmy do kwestii mniej oczywistych, a przez to – moim zdaniem – ciekawszych. Nie mam „wtyk” we wszystkich redakcjach świata, ale w większości z nich redaktorzy mają płacone wyłącznie od poczynionej recenzji, nie zaś od godzin grania. Kiedy więc stoi przed nami możliwość zrecenzowania gier o fabule długiej na 8 godzin oraz o fabule długiej na 100 godzin, nie ma praktycznie szans, by obie te produkcje opisać równie dogłębnie, a co się z tym wiąże – równie obiektywnie. To z kolei skutkuje tym, iż redaktorzy nie są w stanie dotrzeć do tych elementów, do których ostatecznie docierają sami gracze, a które zaniżają ostateczny odbiór.


Posłużę Pani Ewelinie jako „wtyka” w redakcji CD-Action i życzliwie wyłożę, jak wygląda funkcjonowanie branżowych mediów. Jeżeli gra ma zająć 100 godzin – zlecenia podejmuje się autor, który ma dostateczne moce przerobowe. Jeżeli jest on zatrudniony na etacie – zajmuje się wyłącznie tym jednym tematem. Jeżeli jedynie współpracuje z redakcją – otrzymuje za artykuł stosownie wyższe wynagrodzenie, by mógł się skupić wyłącznie na nim.

Nie ma za co.

Pani Ewelina podnosi kolejny wątek – wydawcy wysyłają nam gry do recenzji, w czym, rzecz jasna, ma słuszność… tyle że jej wnioski są dość karkołomne.

Dostając coś za darmo, większość ludzi (i to przywraca mi wiarę w człowieka), nie jest w stanie na to narzekać (a przynajmniej przesadnie i publicznie).


Otóż tak, jak dziennikarz filmowy jest w stanie narzekać na premierę, na którą zaprosił go dystrybutor, krytyk literacki narzekać na pierwodruk powieści, przesłanej mu przez wydawcę, tak recenzent gier jest w stanie narzekać na grę (przesadnie i publicznie). Odsyłam zresztą do jednego z powyższych akapitów (tego z ocenami)… jak i do nadchodzącego wydania CD-Action. Znajdzie tam Pani, Pani Ewelino, chociażby enkiego, który wręcz rozaniela się nad Rage’em 2, którego dostał za darmo (cytuję: „drewno, amatorszczyzna, paździerz”), a Eugeniusz Siekiera wprost roztkliwia się nad Titan Quest: Atlantis, które otrzymał za friko („wizytówką tego rozszerzenia jest niechlujstwo”).

Rozumiem, że – jako recenzentka – kieruje się Pani tak… hmmm… osobliwym podejściem do zawodu. Zapewniam: nie jest to w naszej branży standard.

Przejdźmy dalej

Pani Ewelina rzuca podejrzeniami o łapownictwo, poświęcając im cały, długaśny akapit!

Nie jest tajemnicą, że recenzenci potrafią dostać na testy bogatsze edycje gier niż te, które znajdują się w regularnej sprzedaży. I znów – nie mogę wypowiadać się za wszystkie redakcje świata, ale z mojego doświadczenia wygląda to tak, że tester dostaje od czasu do czasu wersję pre-order, która opiewa (pisownia oryginalna – dop. red.) dodatkową broń czy skórki. Czy wpływa to na końcową ocenę? (…) I fakt, jeśli tak dzieje się faktycznie, a wybrane redakcje dostają grę pozbawioną przymusu „farmienia” bądź przyćmiewające tę konieczność dodatki niewymagające zakupu, to oceny końcowe mogą być tylko lepsze niż powinny.

Podejrzenia Pani Eweliny Stój są bardzo mocne! Liczę więc, że ma równie mocne dowody! Czy słusznie?

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Te rewelacje (prawdziwość) jest jednak trudno zweryfikować.


No cóż, szkoda. Dalsza część felietonu (?) Pani Eweliny to ślizganie się po temacie bugów (czy mają wpływ na oceny recenzentów czy też nie? Z serdecznością rozwieję napięcia: mają). Ale choć tekst był dotychczas jedynie zbiorem domysłów – pojawia się w nim również akapit posiadający znamiona (brzydkie słowo) researchu.

Autorka przytacza bowiem badania agencji EEDAR, z których wynika, że krytycy zajmujący się jedynym medium, w którym pojawia się gameplay – zwracają uwagę na gameplay.

Według badań zespołu analityków z EEDAR, krytycy w największej mierze skupiają się na… gameplay’u, czyli na szeroko rozumianym sterowaniu, zaprojektowaniu poziomów czy systemie walki.


Gdy już sprezentuje nam wywrotowy wniosek, Pani Ewelina rzetelnie streszcza, jakim kategoriom recenzenci poświęcają najwięcej miejsca. Załączam zresztą wykres i odsyłam do omówienia wyników, bo jest to ciekawa lektura.


(Kliknij, by powiększyć)


Jednak Autorka postanowiła poprawić analityków, dopisując do ich badania dwa zgoła niespodziewane wnioski!

Wniosek pierwszy:

Otóż badający temat zaobserwowali tendencję, iż bardziej znany producent / wydawca ma większe szansę na uznanie, niż nieznane studio.


Przyznaję, że w tym miejscu Pani Ewelina nieco zbiła mnie z pantałyku, bo przecież też miałem wgląd w raport EEDAR i wydawało mi się, że badacze niczego takiego nie zaobserwowali. (Choć zdanie jest, rzecz jasna, prawdziwe).

Po chwili odkryłem jednak, na czym potknęła się Autorka. Pani Ewelino – dyskretnie w tym miejscu wytłumaczę, że „market” to z angielskiego „rynek”, nie „marketing”. Polecam zresztą raz jeszcze wczytać się w raport. Zauważy tam Pani definicję, zgodnie z którą dziennikarze mają baczenie na „czynniki rynkowe (tj. porównanie do liderów rynku, porównanie do poprzednich odsłon marki, jak tytuł dorósł do oczkiewań, jakie wytworzył)”.

Wniosek drugi:

Na trzecim miejscu znalazły się elementy związane ze społecznością. To oznacza, że krytycy przywiązują bardzo dużą uwagę do tego, co oferuje multiplayer bądź czy gra pozwala na dzielenie się np. zrzutami ekranu z przyjaciółmi. Szeroko rozumiana fabuła pojawiła się w badaniach dopiero na 4 miejscu. Dalej znajdziemy stronę graficzną, techniczną (mamy więc bugi), wartość produkcji (stosunek jakości do ceny, kwestia DLC), zaś na szarym końcu stronę audio. Jeśli przeanalizowalibyśmy ten proces oceniania chociażby na przykładzie gry Anthem, będziemy wstanie zrozumieć, dlaczego serwisy oceniły go nie tak znowu najgorzej. Ale nie tylko Anthem mógłby robić tu za przykład.


Kochana Pani Ewelino! Gdyby doczytała Pani omówienie wyników, na które się Pani w swym tekście powołuje, mogłaby Pani odnaleźć następujący wnioski:

Ostatecznie to single player wpływa na ocenę w recenzji, nawet w tytułach silnie nastawionych na multiplayer.

Fabuła gry jest kluczowa dla oceny.


Oraz:

Mimo że multiplayerowe elementy to trzecia z najbardziej omawianych kategorii (13 procent), multiplayerowe elementy mają mały wpływ na ocenę.


Badacze nie tylko bowiem przeanalizowali którym elementom gry recenzent poświęca w swym tekście najwięcej miejsca, ale również: które elementy mają wpływ na jego ocenę… wiem, wiem, Pani Ewelino, nieistotne.

Jak więc wyraźnie widać, rozbieżności w ocenianiu na linii gracze – recenzenci to nie tylko kwestia finansowa. (…) Krytycy wydają się podchodzić do tematu bardziej technicznie, choć czasami niestety i „wybiórczo-technicznie”. Analizują tytuły pod kątem jakości gameplay’u czy rozwiązań sieciowych, przymykając oko na bugi, jakość opowiadanej historii czy stronę audio.


Kończy swój tekst Pani Ewelina. Co prawda przytoczone przez nią badania świadczą o czymś zupełnie przeciwnym, a przed kupczeniem recenzji chroni odbiorcę mediów Urząd Ochrony Konsumenta oraz art. 36 ust. 3 prawa prasowego („Ogłoszenia i reklamy muszą być oznaczone w sposób niebudzący wątpliwości, iż nie stanowią one materiału redakcyjnego”). W dodatku nikt nigdy w Polsce nie złapał nikogo na kupowaniu recenzji…

…ale – tak poza tym – bardzo dobry tekst!

Miła Pani Ewelino,

Paradoksalnie udowadnia Pani, że jesteśmy, jako dziennikarze, potrzebni. Chociażby po to, by trzymać się faktów, rzetelnie relacjonować badania, prostować nieścisłości i wyłapywać błędy, czym też – na użytek polemiki z Pani felietonem – musiałem się, niestety, zająć.

140 odpowiedzi do “Wydawcy kupują u nas recenzje”

  1. Szczęśliwie: i tak w ich tytuły nie gramy (może i słusznie, bo jesteśmy niekompetentni), choć dostajemy je w wersjach pozbawionych mikropłatności.

  2. Wolfi dostał u Was 5/10?

  3. JustARandomNickname 31 maja 2019 o 14:32

    Co innego potężne CDaction a co innego mały serwisik.|Z drugiej strony Wasze artykuły sponsorowane są przesadzone.

  4. Pani Ewelina i tak tego nie przeczyta

  5. Ciekawostka: klikam na link do artykułu Dietz’a pt „Let’s Agree to Disagree” …i z marszu pytany jestem czy się „Agree” (w sprawie jakichś ciastek, a ja jestem na diecie!).

  6. Może po prostu pani Ewelina przeczytała na forum CDA kilka wypowiedzi Ś.P. jednego z dawnych redaktorów, który u czytelników zawsze wzbudzał ogromny szacunek? Nie próbuję być złośliwy, serio. Bardzo go lubiłem.

  7. Świetna robota Papkinie!

  8. CreazyGremlin 31 maja 2019 o 14:59

    Mnie nie dziwi tekst P.Stój. Najpierw próbowała zaistnieć tekstami o polityce na PurePC. Nie wyszło, bo ludzie po każdym tekście się wkurzali. Od tamtej pory szuka i węszy z przeciętnym skutkiem. Ani merytorycznie ani pod względem stylu nie jest przygotowana do swojej pracy.|Różnicę ocen recenzentów i graczy wynikają z wielu znacznie poważniejszych rzeczy. Głównie – niestety ludzie głupieją, bezrefleksyjnie chcą „znać prawdę objawioną” a jak jej nie dostają to zwalają winę na recenzenta za swój brak rozumu.

  9. michałedek 31 maja 2019 o 14:59

    @Papkin |Babol wkradł ci się do tytułu artykułu.

  10. michałedek 31 maja 2019 o 15:01

    Już poprawionę jak widzę. Pewne nieprawidłowości były, są i będą – jak w każdej branży. Niestety jest to szkodliwe dla wszystkich zainteresowanych.

  11. Zamiast merytorycznej polemiki na temat tego, czemu właściwie takie różnice pomiędzy ocenami graczy i recenzentów są, tekst jest pełen pasywno-agresywnych ataków, a całość wygląda jakby autorka trafiła w czułą strunę

  12. @Aldon – ależ wyłożyłem swój pogląd na temat rozbieżności w papierowym wydaniu CDA!

  13. Ciężko komentować artykuł opierający się w większości na niepopartych choćby najlichszymi dowodami przesłankach, jeszcze trudniej traktować poważnie dziennikarkę używającą słów, których znaczenia sama nie rozumie. Pani Ewelina powinna dać sobie spokój z branżą, której ewidentnie nie rozumie i zamiast tego poszukać pracy w prorządowych mediach – tam mogłaby pleść podobnie bzdury całymi dniami bez żadnego ryzyka i konsekwencji.

  14. Dziwi mnie, że nie przytoczyła przykładu Zoe Quinn, która za seks z 5 różnymi „gejm jurnos” kupiła sobie pozytywne rekomendacje i recenzje swojej nudnej jak flaki z olejem gry. Są na to twarde dowody, można by było zrobić z tego dobry argument, świadczący o korupcji i potencjalnym seksizmie wśród recenzenckiego pół-świadka (przynajmniej na zachodzie). Ale pewnie albo o tym nie słyszała, albo trzyma ją kobieca solidarność.

  15. Na pewno istnieje praktyka kupowania recenzji (afera Drivera 3) czy manipulowania recenzjami poprzez dodawanie negatywnych elementów później (CoD: BO IIII). Generalizowanie nie ma sensu. Co do rozbieżności, to problem polega też na tym, że gracz rzuca skrajnymi notami. Miast podać wyważoną ocenę z tego co mu się nie podoba, a co jest dobrego (Battlefield na pewno nie zasługuje na 0 czy 1), to rzuca skrajnymi notami, co ma odzwierciedlenie na nocie w metacritic.

  16. Sam ostro atakowałem MK 11 w dniu premiery za cały grind, mikrotransakcje, absurdalne wymagania w wieżach czy skrajnie trudne wieże czasu, ale nie twierdziłem, że gra powinna dostać dlatego 0 lub 1, ale według mnie była to gra na 7. Teraz po prawkach mogę dać spokojnie 9. Opinie graczy to jedno wielkie pole minowe. Czasem są przydatne, ale nierzadko są to bezwartościowe wynaturzenia nastolatka w okresie dojrzewania, dla którego jeden poboczny aspekt gry niszczy w jego oczach całą produkcję.

  17. Brawo Papkin! 🙂

  18. Faktem jest, ze dosc czesto ocena recenzenta nie pokrywa sie z tym, co ja mysle o grze (Wolfenstein: TNO autorstwa Berlina czy Anthem zrecenzowany przez Allora). Z drugiej strony wielokrotnie spotykalem sie z recenzjami graczy, ktorzy dawali grze 0/10 albo 1/10, bo w grze nie bylo edytora postaci (Wiedzmin 3), byly kobiety (BFV), bo nie ma kampanii fabularnej (Elite: Dangerous), nie jest strzelanka (theHunter: Call of the Wild), albo jest zbyt casualowa/ma przestarzaly silnik (seria COD)…

  19. -Wymienione recenzje z niskimi ocenami to budżetowe gry lub reedycje starych.|np. WWE – autor rec. nie lubi tego sportu więc dostaje hejt w AR|np. Bioshock – gry były w CDA nie warto kupować bo niewiele zmian nie dla posiadaczy wcześniejszych kopii|-Recenzje zawyżane są z braku zaznajomienia z mechaniką gry np. gier Guilty Gear / BlazBlue klony |z wysoką notą|-Konflikt CDA vs Cenega pamiętam jak za recenzje spolszczeń do gier w niepochlebnym tonie dystrybutor zagroził wam udostępniania gier do recenzji.

  20. Na Steamie niby oceniac gry moga tylko ci, ktorzy gre posiadaja w swojej bibliotece, ale czesto wsrod pozytywnych/negatywnych recenzji nie brakuje takich, ktorych autorzy spedzili w ocenianej grze mniej niz godzine i sila rzeczy nie mieli szansy zobaczyc wiecej niz tutorial albo sam poczatek rozgrywki.

  21. @Gavriel6 Przypadek o którym piszesz jest trochę innego rodzaju. Tam rzeczywiście doszło do naruszenia standardów (autor nie wspomniał o swoim związku z developerką), ale nie mówimy o 5 osobach (bo tylko jeden z mężczyzn był dziennikarzem), i to nie było kupowanie recenzji (bo recenzji nie było, tylko news i reportaż z udziałem zainteresowanej). Poza tym Papkin nie mówi, iż dziennikarze growi są bez zarzutu, tylko, że te konkretne zarzuty i argumenty z tekstu p. Eweliny są nonsensowne.

  22. @Deal Było ich pięciu i każdy był w jakiś sposób związany z portalami recenzenckimi i game devem, po to ich przeleciała, a dowody na to są na różnych threadach, Zoe Post na wordpress of jej ex, v/reddit, /v 4chan i oczywiście 8chan, jak ci się nie chce wczytywac to sobie zobacz filmik 5 guys burger and fries metokura, albo jeszcze 2 filmiki od niego, gdzie są pokazane wiadomości od tych rogaczy. Jak dla mnie, kupczenie własnym ciałem mozna zaklasyfikować jako „kupowanie” recenzji, bo taki był efekt końcowy.

  23. kamil999666 31 maja 2019 o 17:39

    Szczerze, jak przeczytałem reckę Days Gone, ubi gierki w moim odczuciu na 4, może 5 na 10, byłbym skłonny tej Pani uwierzyć.

  24. Czekam na debate Papkina na streamku u TheQuatering

  25. @Tesu|To jest akurat wina absurdalnej polityki zwrotów na Steam. Masz 2 godziny: gra może się rozkręcić, albo ryzykujesz posiadanie gniota w bibliotece i pieniądze wyrzucone w błoto.

  26. @sadpanda, @tesu. Nie sugerujcie sie tymi licznikami godzin na steamie, bo są popsute. Ostatnio napisałem recenzję Wastelanda 2, bo przeszedłem 3x i na mojej recenzji mam wpisanie, że grałem 14h. A na liczniku steamowym na koncie mam ponad 100h. W samym tygodniu przed swoją recenzją grałem 20h+.

  27. Ona tylko i wyłącznie pisze bzdury. Jej artykuły się klikają i jest to pewnie jeden z powodów dla których ją trzymają. I nie licz na sensowną dyskusję, bo nie potrafi takiej prowadzić.

  28. Gameplay, gameplay, zawsze ten gameplay! Recenzenci filmów, seriali i muzyki jakoś potrafią się wznieść ponadto i nie skupiają się w swoich tekstach na gameplayu. CDA, wstydźcie się!

  29. @Gavriel6 – No wybacz, ale odsyłasz mnie do źródeł, które dobrze znam, bo sprawę śledziłem na bieżąco (nb. metokur wtedy nazywał się internet aristocrat). I dalej podtrzymuję swoje zdanie. ZQ romansowała z pięcioma mężczyznami, o czym rozpowiedział jej były chłopak. I to jest fakt. Ale tylko jeden był dziennikarzem, który coś o niej napisał. Zresztą nie była to recenzja, tylko parę pochlebnych zdań w reportażu z jakiegoś game jamu i fragment innego materiału newsowego. To było oczywiście nadużycie… 1/2

  30. @Gavriel6 c.d. bo powinien był poinformować, że to jest osoba, którą zna na stopie prywatnej. Ja się z Tobą zgadzam, że sytuacja była nieodpowiednia, tylko apeluję, żeby tego jeszcze dodatkowo nie koloryzować. A, i przy okazji – rogaczem jest mężczyzna w stałym związku, który został zdradzony, a nie kochanek. Więc tych 5 facetów nie było rogaczami. 2/2

  31. @Darku22|Sporadycznie zdarza sie blad Matriksa, ale w wiekszosci przypadkow nalicza czas gry poprawnie, wiec nie ma sensu bronic ludzi, ktorzy napisali dluga na 2-3 linijki recke po spedzeniu z gra kwadransa.

  32. Ponad to* Za brak edycji komentarzy też się wstydźcie 😛

  33. @Darku22 Zepsute? Zawsze sądziłem, że po prostu Steam nie liczy czasu offline. Np w DX Human Revolution mam osiągnięcia za trzy zakończenia, przejście na Deus Ex i… 7 minut na liczniku. Grałem offline.

  34. dodajcie możliwość edycji komentarza do 48 h od czasu jego zamieszczenia !|Wtedy kłótnie na forum przeszłyby w nowy, lepszy wymiar ^^

  35. Darkstar181 31 maja 2019 o 18:39

    Hehe, włozyła kij w mrowisko 😉 Nie przepadam za nią, ale trochę racji ma. Niektórzy z nas pamiętają afery z Gamespotem i niesławną recenzją Kane&Lynch za którą redaktor poleciał (bo napisał że mu się gra nie podoba) w 2007 roku, jak i wrzawę kiedy wyszło na jaw że EA opłaca YouTuberów którzy zachwalają ich gry, wtedy to był skandal A i Cd-Action ma jeden przypadek gierki która dostała wysoką notę a miesiąc później trafiła do pełniaka, po czym Smugg w którymś numerze przyznał się że nota tak po znajomosci

  36. Przeciętny człowiek bez wiedzy o psychologii i logice ma skłonności do ekstremów, bo to jest najłatwiejsze. Albo coś mu się bardzo podoba, albo coś mu się w ogóle nie podoba. Po czym potem szuka akceptacji w internecie, głosząc o tym na prawo i lewo, najczęściej pod wpływem emocji.Rzadko kto zastanawia się nad czymś na spokojnie i analizując to z różnych stron. Bo to jest już trudniejsze – wymaga czasu, odpowiedniej wiedzy i wysiłku.

  37. @Darkstar181 – a konkretnie, bo sobie nie przypominam „noty po znajomosci”?

  38. A ja bym chcial, by w koncy ktos mnie przekupil, albo chociaz zaoferowal lapowke. A te k*** nic, NIC! Przez 23 lata! A tak to wzialbym w lape i potem mogl spokojnie czytac „yyy… sprzedali te recenzje” i bym sie nie wkurzal.

  39. „ehe, włozyła kij w mrowisko 😉 Nie przepadam za nią, ale trochę racji ma. „To ja rzuce haslo – wsrod graczy jest wielu pedpfili! A dowody sobie wezme z d… I dopiero sie zagotuje w komentarzach, a przeciez „troche racji mam”. Bo sa gracze, sa pedofile a niektorzy gracze sa pedofilami. Jest cos na rzeczy!!!

  40. @Dael Biorąc pod uwagę fakt, że większość współczesnych związków to związki nieformalne, czyli nie zarejestrowane w urzędzie ani w instytucji religijnej, uważam za zasadne stosowanie słowa rogacz do niżej opisanej sytuacji w tego typu związkach, tym bardziej, że ona dymała ich po kolei w tajemnicy przed resztą. A Joshua Boggs był wtedy żonaty, więc akurat jemu klasyczna definicja rogacza pasuje jak ulał.

  41. @Smuggler „wsrod graczy jest wielu pedpfili” – akurat to jest smutna prawda, biorąc pod uwagę zeszłoroczną aferę z discordem i modami, którzy wymieniali sie „furry cub-porn” i namawiali młode osoby do cyber-seksu na prywatnych kanałach, to samo afera z Bulbapedią i ukrytym pedofilskim podforum „Moz’s Van” i niedawna afera z ProJaredem, który przez lata namawiał osoby nieletnie do wysyłania swoich roznegliżowanych fotografi za pośrednictwem Tumblera, nawet nie trzeba specjalnie szukać za dowodami.

  42. Czasem kupuję książki z Amazona i patrzę na recenzje innych kupujących. Są fajne książki z podejrzanie niską oceną. Klikam na takie „recenzje” i dość często widzę kwiatki w stylu „świetna książka, ale w moim egzemplarzu strona 23 była źle wydrukowana – 1/5”, albo „daję tej książce 1/5 tylko dlatego, że nie podoba mi się tytuł”. Z grami jest podobnie. Ja np. Diablo III dałbym bardzo niską ocenę, bo umieram z nudy przy tej grze. O tym, że taka ocena byłaby kompletnie z dupy świadczą wyniki sprzedaży tej gry.

  43. Osobiście traktuję to jako wystarczająco obiektywną miarę tego, czy gra jest dobra, czy nie (i tak samo filmu, płyty, książki). I tu jest pole do oceny jakości recenzji/recenzenta, aczkolwiek naprawdę dobra funkcja pozwalająca to ocenić musiałaby być dość skomplikowana i oceniać gry relatywnie do stanu rynku, gatunku, grup odbiorców itd. Ale gdybym ją miał, to szukałbym korelacji między wystawionymi ocenami powiedzmy Papkina, a wynikami gier. Im większa korelacja, tym lepszym recenzentem jest Papkin.

  44. Oczywiście jest tu potencjalne sprzężenie zwrotne – słabe recenzje mogą pogarszać wyniki, dobre polepszać. Czy tak rzeczywiście jest i w jak dużym stopniu, ciężko mi powiedzieć – Anthem ma takie sobie oceny, a sprzedał się nieźle. Generalnie zakładam więc, że ludzie szczerze głosują portfelem i tyle, jeśli okaże się, że nie, to poprawię swoje oczekiwania. Ale jedna rzecz jest tu istotna: moja subiektywna opinia kompletnie się nie liczy.

  45. Dobry recenzent weźmie pod uwagę, jak gra będzie odebrana przez różne grupy graczy i wyjdzie mu średnia, którą uwzględni przy wystawianiu oceny. A jeśli moje prywatne oceny będą odpowiednio często zgodne z oceną danego recenzenta, będę miał odpowiednio duże zaufanie, by kupować gry na podstawie samych jego lub jej recenzji. Co do artykułu z PCLaba, to jest taki znany bias, że ludzie zgadzają się z tym, w co sam już wierzą. Dlatego też ludzie będą ignorować jeszcze przez długi czas badania naukowe.

  46. I widać to w komentarzach tutaj. Np. „Szczerze, jak przeczytałem reckę Days Gone, ubi gierki w moim odczuciu na 4, może 5 na 10, byłbym skłonny tej Pani uwierzyć.” Ale to naturalne, taką mamy skłonność jako ludzie, ja też jej ulegam. Wielkiego wysiłku wymaga sama nawet próba bycia obiektywnym.Obiektywnie każdy sensowny model tego, jak działa świat, łatwo przetestować za pomocą metody naukowej. Tym lepszy jest model, im lepiej przewiduje przyszłość. Dlatego teoria Einsteina jest lepsza niż Newtona.

  47. Taki modelem nie jest jednak szukanie „kupionych recenzji” tam, gdzie oceny profesjonalnych recenzentów rozbiegają się z moimi własnymi. Co bowiem z recenzjami profesjonalnych recenzentów, których oceny pokrywają sie z moimi własnymi? Tego Brajan z Kacperkiem nie biorą pod uwagę. To też kolejny bias, jest ich mnóstwo. Warto poczytać. Nie wiem, czy CDA o tym już pisało, ale jeśli nie to podrzucam temat: BŁĘDY POZNAWCZE. Dobry materiał edukacyjny.

  48. Papkinie! Tak jak lubię twoje teksty i zgadzam się z tym, co napisałeś powyżej, tak pytam się ja 🙂 Co się stało z twoim piórem? Zawsze podchodziłeś do wielu rzeczy z dystansem i humorem, a tu wysmażyłeś jakiś ociekający jadem tekst, który czytałem ze sporym zażenowaniem. Why? Co się stało? Pierwsze oznaki starości?

  49. Cechą błędów poznawczych jest to, że wszyscy im ulegamy i nie mamy na to zwykle wielkiego wpływu, bo są nieświadome i nawet wiedza o nich sama w sobie nas przed nimi nie ochroni. By zniwelować ich wpływ, istotne są odpowiednie procesy, systemy, metodologie i rozpatrywanie wielu różnych punktów widzenia. Należy kwestionować własne odczucia i opinie. To ogólnie dobra zasada w życiu – nie wierzyć nadmiernie własnym myślom.

  50. W obecnych czasach nie trzeba zadnego kupowanai recenzji. Wystarczy wrzucić do gry jakąkolwiek postać z tzw. „grup chronionych” i już, zachodni recenzenci padnąna kolana i będą wychwalać „postępowość”. Chyba, że wydawca nazywa się Nintendo, wtedy recenzje pisane z poziomu kleczków same przychodąi.

Dodaj komentarz