11
3.06.2025, 15:30Lektura na 4 minuty

Zakazany owoc, czyli jak Wiedźmin 4 wydał na siebie wyrok jabłkami

Nie grafika, nie miasto, nie cutscenki – w technologicznym demie Wiedźmina 4 liczy się przede wszystkim koszyk z owocami.

Wielkie mi halo! Wiedźmin 4 doskonale wygląda, Kovir majestatycznie się prezentuje, a dzięki Unreal Engine’owi 5 koniowi naturalnie poruszają się mięśnie, z kolei pojedyncze liście oraz igły drzew stanowią osobne modele. Jako miernota w sprawach sprzętowych przyklaskuję postępowi technologicznemu zachodzącemu w gamedevie, ale czego innego spodziewaliśmy się po wysokobudżetowej grze RPG?

O wiele bardziej, szczerze mówiąc, interesuje mnie postęp samych Redów w zakresie projektowania otwartych światów – bardziej jako systemu naczyń połączonych, którego elementy reagują dynamicznie na działania gracza, niż wizualnie przyjemnych przestrzeni stanowiących głównie przestrzeń do zabijania topielców, odwiedzania jaskiń i odkrywania fabuły. Cóż, niespełna 10-minutowe tech demo obiecuje, że CDPR chce pod tym kątem pójść do przodu. Słowo klucz: obiecuje!


Cała na biało

Ciri wbija na rejon. Omija enpeców, którzy – tak jak w Dzikim Gonie – zajmują się głównie swoją robotą albo plotkowaniem. Ciągną za sobą drewniane taczki, opróżniają dzbanki, pracują na targu, imion tychże osób raczej nie poznamy, ale zagęszczenie ich naprawdę spore i należy liczyć na to, że względem trzeciego „Wieśka” może na przykład będą miały w pełni rozpisany swój harmonogram dnia? W każdym razie – jakiś strażnik, w dość zaskakujący sposób, reaguje na protagonistkę czymś więcej aniżeli zwykłą kwestią dialogową. Prymityw w geście pogardy pluje w naszą stronę – co prawda miecza z pochwy nie wyciąga, ale jako wiedźminka czujemy, że nie przez wszystkich jesteśmy w mieście portowym mile widziani.

O to mniej więcej chodzi – by jako postać w grze RPG nie być w wiecznym centrum uwagi jako zbawiciel i bohater, ale jednocześnie nie pozostawać niewidzialnym dla pobliskich NPC. Dobrze dla autentyczności świata przedstawionego, aby wydarzenia w nim działy się i niezależnie od nas, i ze względu przez nasze działania. Miło więc widzieć grupę gapiów podziwiających lokalną cyrkową atrakcję w formie niedźwiedzia, a jeszcze lepiej zobaczyć jak po przedostaniu się przez ów tłum jego członkowie raz spoglądają na nas kątem oka, a innym razem – wyraźnie popychani – stękają i rzucają kąśliwy komentarz.

Wiedźmin 4
Wiedźmin 4

Jedno szturchnięcie

Kluczowy jednak okazuje się moment niepozorny. Zmierzając w stronę centrum mieściny i przewalając się przez błoto, Ciri natrafia na chłopa ze skrzynią. Oczywiście – na potrzeby pokazu możliwości technologicznego dema – wpiernicza się prosto w niego, przez co mężczyzna rozsypuje schowane w pojemniku jabłka. W tym samym momencie słyszymy komentarz devów: „Ludzie, patrzcie, jak bardzo responsywny jest to świat”. I rzeczywiście, do brudnych owoców podbiega dzieciak i zaczyna je zbierać, po czym dołącza do niego uciekająca z zagrody świnia, która ma ochotę owe słodkości wszamać.

Taka prosta scena – mimo że wyreżyserowana – ma dla mnie duże znaczenie, bo idą za nią słowa twórców, którzy podczas pokazu obiecują najbardziej immersyjną i złożoną interaktywnie część Wiedźmina. A umówmy się, że CD Projekt Red słynie ze światów żyjących raczej na własną rękę, niepotrzebujących oraz nieuwzględniających ingerencji gracza. Novigrad to w zasadzie skansen, co najwyżej umożliwiający nam pojedynkowanie się ze strażnikami, z kolei w Night City szczytem wpływu na środowisko jest czołowe zderzenie futurystycznych samochodów.

Wiedźmin 4
Wiedźmin 4

Przysięgam uroczyście, że…

Otwarte światy w Wiedźminie 3 czy Cyberpunku 2077 z rzadka reagowały na to, co robimy. Osią naszego działania było kurczowe trzymanie się misji, udawanie się z punktu A do punktu B oraz wierne śledzenie fabuły. Tego więc też spodziewałem się po kolejnym dziele Redów – dobrego quest designu, świetnego scenariusza i ładnie się prezentującej, choć nieinteraktywnej sieci szlaków, polan oraz miast. 

Cieszy mnie, że już na tak wczesnym etapie reklamowania gry, CDPR zaznacza, że nad wiarygodnością otoczenia oraz emergentnością gameplayu pracuje. Bo nawet jeśli to obietnice z gatunku tych „tramwajowych” czy multiplayerowych, to przynajmniej już teraz wiemy, z czego będzie można Wiedźmina 4 w dniu jego premiery rozliczać. Zakazany owoc ma z definicji kusić, szkoda więc, by okazał się ściemą. Jeśli jednak za takową posłuży – cóż, zero zaskoczenia.


Czytaj dalej

Redaktor
Karol Laska

Zacząłem od Disco Elysium, skończyłem w dziennikarstwie growym. Dziś zajmuję się publicystyką w CD-Action, wcześniej pracowałem w podobnym obszarze na łamach GRYOnline.pl. Sławię wszystko, co niezależne, ale bez „The Last of Us” i „Johna Wicka 4” życie straciłoby smak.

Profil
Wpisów38

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze