Zaległych wypłat nie przelewa od niemal roku, dziś działa w Kanale Zero. Tak o prezesie Intermarum mówią jego byli pracownicy
Developerzy zwolnieni z polskiego Intermarum niemal rok temu do dziś nie otrzymali zaległych wypłat za jeden do trzech miesięcy pracy. Firma miała już w przeszłości problemy z przelewami wynagrodzeń.
Intermarum to studio założone w 2011 roku przez Szymona Janusa, który zajmuje w nim stanowisko CEO (jako wiceprezes partneruje mu Michał Szymerski). Dziś to także funkcjonująca na giełdzie spółka akcyjna, mimo że na początku czerwca ogłoszono zawieszenie obrotu jej akcjami. Zajmuje się produkcją gier, a wcześniej również pomocą zewnętrzną przy ich tworzeniu i programowaniu. Do jej katalogu można zaliczyć choćby Space Company Simulatora, Workshop Simulatora czy całą listę gier erotycznych.
29 września 2023 roku jedna trzecia pracowników opolskiego Intermarum dowiedziała się, iż zostaje zwolniona. Decyzja miała być „konsekwencją trudnej sytuacji na rynku, która wpłynęła na zdolność finansowania firmy i możliwości utrzymania zespołu”. Developerzy musieli więc opuścić swoje stanowiska, nieprzygotowani wcześniej na taki scenariusz. Ponadto – jak nam przekazano – w momencie ich odejścia Intermarum zalegało podwładnym z wypłatami, a wysokość długu wahała się, zależnie od osoby, od równowartości jednego do trzech miesięcy wynagrodzeń. Minął prawie rok, a moi rozmówcy dalej nie ujrzeli swoich pieniędzy i jak sami przyznają, już nie wierzą w odzyskanie środków. Rozmawialiśmy także z ekspracownikami działającymi w firmie przed tą falą zwolnień, którym Intermarum również jest winne określone sumy.
„Wszystko będzie dobrze”
Developerzy twierdzą zresztą, że „niewypłacanie ludziom pieniędzy to w gamedevie krążący temat tabu” i „mało kto decyduje się o nim mówić”. „Już starczy, czas zabrać głos”, deklaruje jeden z rozmówców. Ich celem jest ostrzeżenie szukających pracy przed trafieniem do wskazanej firmy, ta bowiem dalej rekrutuje, nie informując o panującym kryzysie. Ekspracownicy Intermarum wspominają, że do opóźnień w przelewach wypłat dochodziło, od kiedy tylko pamiętają (mówimy tu nie o perspektywie miesięcy, a lat). Ostrzegają: „(…) jest dużo osób zdesperowanych, problemy na rynku cały czas trwają – szkoda, by niespodziewający się niczego ludzie mieli wpakować się w kolejne bagno…”.
Problemy finansowe trapiły Intermarum najwyraźniej od dłuższego czasu. Jak relacjonują rozmówcy, regularnie zdarzały się okresy – trwające nawet do trzech miesięcy – w których pieniądze nie były przelewane. Pracownicy dalej działali z prostego powodu: zaległości zostawały zwykle regulowane, a firma potrafiła funkcjonować w normalny sposób nie tylko epizodycznie, spełniając swoje zobowiązania wobec developerów. Do naruszeń dochodziło jednak coraz częściej. Przekazano mi, że „w Intermarum przez większość czasu była kreowana przyjacielsko-rodzinna atmosfera, celowo potem wykorzystywana, gdy pojawiały się problemy wynikające ze złych bądź ryzykownych decyzji biznesowych zarządu”, a choć długo udawało się wyrównywać braki, w sytuacjach utraty wydolności finansowej tłumaczono się kryzysem w branży.
Punktem granicznym okazał się wspomniany wrzesień 2023 roku, kiedy doszło do zwolnień. „To był szok, wstaliśmy rano do pracy i nie wiedzieliśmy, co dalej robić. (…) Szefostwo wiedziało o kryzysie i w żaden sposób nas na niego nie przygotowało, wielu z nas przez długi czas miało problem ze znalezieniem pracy”. Uderzyło to ludzi tym bardziej, że Janus miał ich wcześniej zapewniać, że „wszystko będzie dobrze” i starają się „pozyskać nowe projekty”, nad którymi będzie można dalej działać. Dwa dni po owych słownych gwarancjach podwładni zostali zwolnieni.
Zatrudnieni byli oni na umowie zleceniu lub o dzieło, ale otrzymali miesiąc wypowiedzenia, którego firma nie musiała honorować ze względu na treść tych cywilnoprawnych zapisów. I choć ekspracownicy używają sformułowania „wypowiedzenie”, prawda jest taka, że takowego w formie dokumentu nie otrzymali. Całość ogłoszono jedynie za sprawą komunikatu na firmowym Slacku (jeden z popularnych komunikatorów). Po licznych zapytaniach zwolnieni dostali listy referencyjne, choć zawierały one przeważnie tę samą treść ze zmianą głównie w danych osobowych bądź datach (choć przekazano mi, że imiona potrafiono pomylić). Ponadto dzielenie się informacją o zmianach kadrowych miało być traktowane przez zarząd jako działanie na szkodę firmy.
W celu utrzymania komunikacji dłużnego szefostwa z poszkodowanymi założono specjalny kanał na firmowym Slacku z eskpracownikami jako gośćmi. Musiano jednak upominać się u zarządu o założenie wszystkim odpowiednich kont. Jak się dowiaduję, informacje były tam co prawda publikowane, a kontakt utrzymywany, ale odpowiedzi dotyczące zwrotu zaległych pieniędzy zawsze kończyły się na tym samym – informacją o braku nowych wieści i zapewnieniem, że trwają działania mające pomóc w pozyskaniu środków.
Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość
Kiedy jeszcze moi rozmówcy pracowali w Intermarum, sytuacja z wypłatami powtarzała się i działała według dość jasnego schematu: „Co tydzień mówiono, że w następnym tygodniu spróbuje się nam załatwić pieniądze. Potem tydzień przeradzał się w kolejne tygodnie, a tygodnie w miesiące”. Starania niektórych upominających się o wynagrodzenie skutkowały „sukcesem” (choć nie była to reguła). W szefostwie „panowała tendencja, że kto o finanse nie prosi, nie musi ich prędzej dostawać”.
Czasem, nawet gdy wypłaty pojawiały się regularnie, nie przychodziły one w całości. Zdarzało się, że pracownicy dostawali niepełną kwotę, następnego miesiąca przelewano 100% kolejnej, ale brakującej części tej poprzedniej dalej nie uiszczano. Tak miało to działać u wielu osób, jak sami mówią: „(…) byliśmy jak ryba na wędce”. I dodają: „Nigdy nie było wiadomo, czy wypłata przyjdzie na czas i czy w ogóle się pojawi, a jeśli tak, to czy w całości. Nie wspominając już nawet o odzyskaniu zaległych środków”.
Żaden z moich rozmówców nie został uprzedzony podczas rekrutacji o fakcie, że po drodze mogą pojawić się opóźnienia bądź luki w wypłatach. Co więcej, „osoby zatrudnione po masowym zwolnieniu nie są informowane o sytuacji firmy”, a już po 29 września 2023 (dniu zwolnień) ponownie przeprowadzono nabór. Nowo przybyłym miano sprzedawać wizje o świetlanej przyszłości, a kiedy zwrócono uwagę na negatywne opinie wystawiane choćby na GoWorku, Janus miał stwierdzić, „że pisze je osoba chora psychicznie, która chce zaszkodzić firmie”.
Idylliczne losy funkcjonowania Intermarum były zresztą przedstawiane przez prezesa wielokrotnie, jak wspominają rozmówcy. Dodają, że zwłaszcza wejście na giełdę reklamowano podwładnym jako atrakcyjny plan również dla nich, a nawet obiecano im pakiet pracowniczy akcji (pokazano również wstępną dokumentację dotyczącą właśnie jego) – ostatecznie poszkodowani nie zobaczyli go na oczy, a mimo upomnień temat zbywano przez kolejne tygodnie i miesiące . Devowie nie czują się uczciwie potraktowani. Niektórzy wprost czują, że przełożeni „żerowali na naiwności i braku doświadczenia zatrudnionych” (były to w dużej mierze osoby dopiero wchodzące do branży).
Stanowisko firmy
Skontaktowaliśmy się z Janusem, który przedstawił stanowisko Intermarum SA w owej sprawie. Prezes przyznał, że „nadal nie uregulowano części zaległości pracownikom (…) zwolnionym w zeszłym roku”. Na pytanie, od kiedy trwają problemy z terminowością dokonywanych wpłat, odpowiedział natomiast, że „ciężko odnieść się do tak ogólnego pytania, firma istnieje 14 lat i zatrudniała przez ten czas 200 pracowników”. Za główny powód kryzysu w firmie Janus podaje współprace z „nierzetelnymi” wydawcami, „które już od początku układały się nie najlepiej”. „Problemy z regulowaniem płatności za produkcję spotkały nas ze strony każdego z dotychczasowych wydawców”, mówi Janus i dodaje, że problemy te rykoszetem trafiły również w zespół pracowników, aczkolwiek uważa, że „w mniejszym stopniu”.
Wspomina produkcję Workshop Simulatora: „Zmuszeni zostaliśmy do finansowania projektu z własnych środków i poszukiwania nowego wydawcy. Ten nie wywiązał się ze wszystkich zobowiązań, w tym terminowych przelewów do Intermarum SA”.
Studio pracowało również nad projektem o nazwie kodowej Orange 2. Prowadzono wówczas rozmowy z rosyjskim wydawcą na temat szerszego finansowania produkcji, a „gotowa umowa nie została podpisana w związku z inwazją Rosji na Ukrainę”. Janus twierdzi, że nie może ujawnić więcej szczegółów w tej sprawie, „ponieważ trwa obecnie proces pomiędzy Intermarum SA a jednym z wydawców”. Zwolnieni zaznaczają jednak: „Nie podpisywaliśmy umów z wydawcami, tylko z Intermarum – firma rozkłada ręce, a problem mamy tak naprawdę my”.
Janus twierdzi, że po zawieszeniu projektu Orange 2 dał znać podwładnym o kłopotach firmy: „Informowaliśmy pracowników o trudnej sytuacji i że nie możemy zagwarantować zatrudnienia w przyszłości, co powtarzaliśmy wiele razy. Zespół miał w tym czasie wolną rękę do poszukiwania pracy, przygotowywania portfolio”. Przypominamy: informatorzy twierdzą, iż zarząd nie ukrywał, że sytuacja jest problematyczna, a pieniędzy od wydawców nie ma, ale „nie ostrzegał o możliwości utraty pracy, a wręcz przeciwnie – zapewniał, że zrobi wszystko, aby zatrzymać ludzi na miejscu”.
Zapytaliśmy również Janusa o to, ile osób Intermarum zatrudniło od momentu zwolnień we wrześniu 2023, czy zostały poinformowane o sytuacji w firmie i możliwych zaległościach w kwestii wynagrodzeń, a także dlaczego przyjmuje się ludzi, których nie można regularnie spłacać, i to w momencie, gdy zwolnieni developerzy nie dostali zaległego wynagrodzenia. „W pełni rozumiemy, że osoby, wobec których mamy zaległości, mogą czuć się zniesmaczone, widząc – rzadkie, ale jednak – rekrutacje, jakie prowadzimy. Nie jest to jednak działanie wymierzone przeciwko nim. (…) W przypadku gdy jakiekolwiek rozmowy dotyczące rozpoczęcia nowego projektu dojdą do skutku, może zaistnieć konieczność zatrudnienia nowych osób. Negocjowane nowe projekty są najszybszą możliwością spłaty zaległości, więc ich sprawna realizacja pozostaje najlepszym interesie byłych pracowników”, tlumaczy Janus.
Janus uważa też, że nasze pytanie „postawione jest z błędną tezą”, gdyż „obecny zespół otrzymuje wynagrodzenie regularnie i w terminie, a ewentualne zaległości są bezpośrednią konsekwencją zaległości powstałych w 2023 roku”. Jak jednak informuje nas aktualny zespół developerski, i on nie ma spłaconych części zeszłorocznych wynagrodzeń, a pieniądze potrafią przychodzić z opóźnieniem.
Plany firmy
Intermarum SA dalej nie opublikowało raportu rocznego za 2023. Pod koniec lipca poinformowało, że planuje to uczynić 30 września 2024. W związku z owym brakiem przygotowania dokumentu dnia 3 czerwca 2024 Zarząd Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie podjął uchwałę w sprawie zawieszenia obrotu akcjami spółki. Ta jednak nie próżnuje, bo 4 lipca 2024 ogłosiła stworzenie spółki zależnej JNT Games, której skład osobowy zarządu jest ten sam co Intermarum SA. Janus zapytany o plany JNT Games odpowiedział, że nie może o nich informować przed publikacją ewentualnych raportów giełdowych.
Mówiąc też o najbliższej przyszłości, ma nadzieję „uregulować zaległości względem pracowników. Niezmiennie pozostaje to naszym priorytetem”. Ponoć może pozwolić na to zaplanowana jeszcze na ten kwartał premiera „gry premium” – erotycznego Pocket Waifu Rekindled. „Firma ogłosiła 19 sierpnia podjęcie programu restrukturyzacji, który przygotowywaliśmy od paru miesięcy. To dla pracowników dobra decyzja, bo jest naturalną ścieżką wychodzenia firmy z problemów i ma na celu uporządkowanie i usystematyzowanie kwestii regulacji należności ich względem. Nadzorca układu restrukturyzacyjnego jest w trakcie kontaktowania się z pracownikami i z większością z nich nawiązał już kontakt, co pozwoli rozpoczęcie procesu planowania regulowania należności”, tłumaczy Janus. W owych słowach nie wspomina jednak o ekspracownikach Intermarum. Ci dalej nie otrzymali należnych im pieniędzy i nie wiedzą, kiedy mogą je otrzymać. Mają nadzieję, że „ten tekst pomoże ostrzec innych”.
W czasie restrukturyzacji firmy Szymon Janus zachował aktywność zawodową na innych polach. 27 sierpnia 2024 roku poinformował na swoich mediach społecznościowych o dołączeniu do Kanału Zero. Posadę miał mu zaoferować sam Krzysztof Stanowski.
W przyszłości będziemy informować o wszelkich aktualizacjach, jeżeli chodzi o sytuację byłych i aktualnych pracowników Intermarum, jak i samej firmy.
Czytaj dalej
Zacząłem od Disco Elysium, skończyłem w dziennikarstwie growym. Dziś zajmuję się publicystyką w CD-Action, wcześniej pracowałem w podobnym obszarze na łamach GRYOnline.pl. Sławię wszystko, co niezależne, ale bez „The Last of Us” i „Johna Wicka 4” życie straciłoby smak.