Często komentowane 138 Komentarze

Battlefield 4 – recenzja cdaction.pl!

Battlefield 4 – recenzja cdaction.pl!
Postanowiliśmy poeksperymentować i tym razem oddać recenzję Battlefielda 4 w ręce jednego z najbardziej aktywnych użytkowników naszego forum i sekcji komentarzy. Znany wam na pewno z ostrej krytyki wszystkiego, co się da skrytykować, lubro spędził z nową grą DICE trochę czasu, a jako że ma na koncie kilkaset godzin nabitych w multi BF3, uznaliśmy, że jest odpowiednią osobą do napisania o niej kilku słów. I jak mu poszło? Recenzja (czytelnika) cdaction.pl!

Battlefield 4
Dostępne na: PC, PS3, PS4, X360, XBO
Grałem na: PC
Gra w sklep.cdaction.pl

Battlefield to jedna z tych serii, która jest cały czas w pobliżu. Przysięgam, że jeszcze niedawno pobierałem ostatni dodatek do „trójki”, a dzisiaj przychodzi mi grać już w czwartą odsłonę flagowej serii Electronic Arts. Tak jak w przypadku innych marek, które przypominają o swojej obecności co kilka miesięcy, nie byłem w stanie ekscytować się powrotem Battlefielda. Nie zdążyłem bowiem za serią zatęsknić. Przyszło mi jednak w nowe dzieło DICE zagrać i teraz jest mi trochę głupio, że w Szwedów zwątpiłem.

Nie wszystko złoto
Najpierw jednak to, co nie do końca udane. Tak jak w przypadku Bad Company 2 i Battlefielda 3, tryb dla jednego gracza w „czwórce” nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Pomimo tego, że w zasadzie niczego się po kampanii nie spodziewałem, to po 5 godzinach czułem spore rozczarowanie. Nie ze względu na przesadnie niską jakość, ale na ilość zmarnowanego potencjału. DICE próbowało wprowadzić w trybie dla jednego gracza styl znany z rozgrywki sieciowej. Za kolejne zabicia zdobywamy punkty, które przeznaczamy na kolejne bronie, które możemy dowolnie dobierać przy skrzyniach z uzbrojeniem. To interesujący pomysł, ale na tym kończy się czerpanie inspiracji z rozgrywki sieciowej. Poza punktacją Battlefield 4 to dalej mocno ograniczony, pełen skryptów shooter.

Obiecujące było również tempo w jakim prowadzone są poszczególne misje. Battlefield 4 nie jest męczący i nie rzuca nieustannie gracza w centrum wydarzeń. Prawie wszystkie misje oferują ten krótki moment „ciszy przed burzą”, który możemy poświęcić na obserwację ślicznego otoczenia i pewną eksplorację lokacji. Tempo byłoby idealne, gdyby nie pewnego rodzaju szarpanie i krótkie fragmenty odbierania kontroli graczowi. Nie zdążyłem nawet wkręcić się w intensywne wymiany ognia, bo gra decydowała się odpalić oskryptowaną sekwencję i zrzucić mi na głowę tony gruzu. Czasami lepiej jest trochę wolniej rozwijać akcję i nie rzucać graczowi w twarz wszystkiego naraz.

Z perspektywy fabuły jest przewidywalnie i często bez sensu. Battlefield 4 próbuje sięgnąć po metodę ze spin-offów Bad Company i w centrum wydarzeń umieszcza oddział żołnierzy, zamiast koncentrować się na jednej postaci, jak w poprzedniku. Na początku wydaje się, że ma to sens i może się udać, bo postacie sprawiają przynajmniej pozory posiadania jakiejś osobowości. Szybko okazuje się jednak, że członkowie naszego oddziału nie są zbyt dobrze napisani, działają niekonsekwentnie, a w relacjach między sobą przypominają raczej kapryśnych przedszkolaków, a nie poważnych żołnierzy. Do tego DICE dało się naciągnąć na zupełnie niezrozumiały trend wrzucania różnych zakończeń poprzedzonych głupimi wyborami. Jest to bezcelowe i zrealizowane tak kiepsko, że nawet aspekt manipulowania emocjami nie do końca DICE wyszedł. Battlefield 4 robi tryb dla jednego gracza lepiej niż „trójka”, ale dalej pozostaje dużym rozczarowaniem.

Ale jednak się świeci
O wszystkim, co źle zrobiono w trybie fabularnym, zapomniałem już jednak podczas pierwszego meczu w sieci, kiedy zostałem rzucony na mapę Hainan Resort w trybie podboju wraz z 63 innymi graczami. Już chwilę po rozpoczęciu rozgrywki płynąłem łodzią wraz z dwoma członkami drużyny w kierunku jednej z flag omijając ogień ze śmigłowca szturmowego. Nad głową jęczały odrzutowce, a przywrócony do serii po latach Commander atakami rakietowymi. Gracz jest w takim wojennym kotle w pełni zaangażowany. Liczy się tylko nasza broń, towarzysze w boju i cel. Żaden inny shooter nie upaja akcją tak bardzo jak Battlefield.

Battlefield 4 doskonale trafia z balansem, jeśli chodzi o ewolucję serii. Wprowadza wystarczająco dużo usprawnień i nowych mechanizmów, dzięki czemu gra sprawia wrażenie w miarę świeżego doświadczenia. Z drugiej strony, nie zmienia zasadniczo formuły rozgrywki, więc weterani serii nie poczują się zignorowani i porzuceni. Moją ulubioną nowością w grze jest unicestwienie. W tym trybie rozgrywki, obie drużyny mają za zadanie zniszczyć cele przeciwników przy pomocy bomby umieszczonej w losowym miejscu na mapie. Tryb ten łączy dwie największe siły Battlefielda 4. Dzięki nastawieniu na wykonanie celu, unicestwienie wykorzystuje taktyczny aspekt serii oraz zachęca do współpracy. Jednocześnie skupienie akcji wokół jednej bomby, nadaje starciom niezwykłej szybkości i dynamiki. Unicestwienie pasuje zatem do serii idealnie.

Inną rzucającą się w oczy zmianą jest delikatna modyfikacja zasad, na których oparte są drużyny. W każdej z nich może teraz być pięciu graczy, a nie czterech, tak jak to było do tej pory. Ważniejsze są jednak ulepszenia polowe, które zastępują specjalizacje z „trójki”. Każda z klas może przy dostosywywaniu wyposażenia wybrać jeden z pakietów ulepszeń. W trakcie gry, wykonujemy tradycyjnie kolejne akcje w zakresie swojej drużyny, takie jak naprawy, leczenie, reanimacje czy asysty. Napełniamy w ten sposób pasek ulepszeń polowych, uzyskując z tego korzyści pomagające w dalszej walce. Nie jest to co prawda rewolucja, ale takie wynagradzanie za współpracę skutecznie do niej zachęca.

Rewolevelocyja
Kolejnego znaczącego ulepszenia doczekała się destrukcja otoczenia. Fani serii słusznie podnosili, że zniszczenia w „trójce” były krokiem w tył w stosunku do Bad Company 2 i nawet DLC w tej kwestii raczej rozczarowały. W „czwórce” destrukcja stała się elementem przewodnim strategii marketingowej gry, której głównym hasłem było „Levolution”. Ten przejaw szalonego słowotwórstwa oznacza nie tylko zniszczenia w skali makro, takie jak tysiące ton betonu i szkła spadające z niszczonego wieżowca. „Levolution” to każda ingerencja gracza w kształt mapy i wydarzenia na niej. Możliwość wyłączenia zasilania w celu ograniczenia widoczności, zburzenie budynku, w którym skryła się droga drużyna czy zniszczenie zapory w strefie powodziowej w celu podniesienia poziomu wody i utrudnienia życia jednostkom na powierzchni, to tylko kilka przykładów na to jak gracze mogą wykorzystywać otoczenie na swoją korzyść. Z każdą minutą na mapie uwidacznia się coraz większy chaos, do którego trzeba się dostosować. Przeciwnik schował się za ścianą i twoje kule go nie dosięgają? Wysadź przeszkodę, a on będzie bezbronny jak niemowlę.

Do serii po kilku latach wraca tryb dowódcy. Gracze, którzy osiągnęli 10. poziom mogą wspomóc swój zespół zrzutami wyposażenia oraz odkrywaniem pozycji, w której znajduje się przeciwnik. Dowódca dysponuje również akcjami ofensywnymi takimi jak ataki rakietowe i zagłuszanie radaru wroga. Sterowanie w tym trybie jest intuicyjne, całość jest dobrze opisana, a krótkie wskazówki przy pierwszym uruchomieniu powodują, że pomaganie drużynie jest proste i przyjemne. Nawet w grach publicznych z nieistniejącą lub minimalną komunikacją dowódca jest pożyteczny. Odniosłem jednak wrażenie, że zastosowanie w tym trybie sterowania opartego na mechanizmie „kliknij i przesuń” zostało zaplanowano głównie pod integrację z tabletami, a powrót dowódcy to tylko wynik postępującego trendu wprowadzania drugiego ekranu jako integralnej części rozgrywki.

Battlefield 4 wprowadza również szereg mniejszych zmian. Zdobywanie i wykorzystywanie punktów doświadczenia zostało odświeżone. Gracz jest teraz wynagradzany za każde uszkodzenie pojazdów. Liczba punktów za niektóre akcje, takie jak reanimacje, została zmniejszona, a za inne, na przykład trafienia w głowę, zwiększona. Odblokowania również działają trochę inaczej. Każdą kategorię broni rozwijamy teraz indywidualnie. Gracze unikną frustracji próbując odblokować rakiety w samolotach, ponieważ z tych można korzystać od razu. Chętni na rozpoczęcie nauki latania lub osoby chcące przetestować nową broń mogą wskoczyć na specjalnie stworzony poligon z pojazdami i strzelnicą.

Zdecydowano się też na zrezygnowanie z dotychczasowej metody przygważdżania i wprowadzono lżejszą, a zarazem mniej irytującą wersję tego mechanizmu. Pojawiły się pakiety bojowe, które gracze otrzymują wraz z awansem na kolejne rangi. Zawierają one losowe elementy wyposażenia oraz kosmetyczne dodatki pozwalające na dostosowanie naszego żołnierza. Na mapach rozrzucone są miejsca z mocniejszą bronią co pozwala na jej użycie bez konieczności mozolnego zbierania punktów. Początkowo wydaje się, że to wszystko iluzoryczne i nic nie znaczące zmiany. Po zagraniu okazuje się jednak, że Battlefield stale ewoluuje i „czwórka” to kolejny krok w bardzo dobrym kierunku. Jeśli jednak czegoś mi w Battlefieldzie 4 brakuje, to trybów kooperacji. Po trybie Onslaught w Bad Company 2 i misjach dla dwóch graczy w „trójce”, spodziewałem się raczej rozwinięcia tego pomysłu, a nie kompletnej z niego rezygnacji.

Woah
Kolejnym elementem, który DICE wyszedł znakomicie, są mapy. Tych w podstawowej wersji gry jest 10 i ich konstrukcja bardzo przypadła mi do gustu. Na prawie każdej z nich istnieje mnóstwo ścieżek, którymi można dotrzeć do celu. Jedyną lokacja, która mi wybitnie nie przypasowała jest Operacja Blokada, na której akcja faktycznie może utknąć w jednym miejscu. Blokada pełni chyba funkcję podobną do Metro z „trójki” i grać na niej będą tylko masochiści oraz chętni na wbicie szybkich punktów. Podoba mi się też, że mapy takie jak Kurort Hajnan czy Sztorm na Paracelach angażują jednostki wodne w większym stopniu niż dotychczas. Ponadto prawie wszystkie areny występują w różnych wariantach pogodowych, a walka toczy się zarówno w dzień, jak i w nocy. To również miła odmiana względem statycznych i trochę nudnych map z „trójki”.

Battlefield 4 napędzany jest przez trzecią wersję silnika Frostbite. To widać. Nie ma w tym roku lepiej wyglądającej gry. Battlefield 4 zrobił na mnie większe wrażenie niż Metro: Last Light i Crysis 3. Mnóstwo detali, tekstury w wysokiej rozdzielczości, wspomniana wcześniej destrukcja, znakomite oświetlenie. Również animacje to najwyższa półka. Ruchy takie jak przejście z wolnego biegu do sprintu czy czołganie się są bardziej naturalne. Pokuszono się nawet o taki detal jak podnoszenie broni przy przeprawie przez wodę. O technologii DICE moża pisać wiersze i śpiewać pieśni pochwalne. To samo tyczy się udźwiękowienia. Wszystkie odgłosy są nagrane w bardzo wysokiej jakości i są świetnie dostarczone. Nawet do nienajlepszego polskiego dubbingu nie można się przyczepić z technicznego punktu widzenia.

W odbiorze gry przeszkadzają na chwilę obecną problemy techniczne. Problemy z połączeniem z serwerami, długie czasy oczekiwania na załadowanie kolejny map, zapętlanie się dźwięku i wyrzucanie z meczów do pulpitu. Dodatkowo towarzysze w trybie dla jednego gracza blokowali mi się w ścianach, przez co uniemożliwiali ukończenie misji. Niektórzy gracze skarżyli się na ulegające uszkodzeniu pliki zapisu oraz niezapisywanie się postępów w grze wieloosobowej. Niedoróbek jest cała masa i zdecydowanie wpływają one na doświadczenia płynące z gry. Warto jednak zdać sobie sprawę z tego, że są to raczej problemy związane z premierą i zostaną one w ciągu kilku tygodni naprawione. Krytyka i nagłaśnianie problemów są potrzebne, ale skreślanie gry przez to, że brakuje jej szlifów jest niesprawiedliwe.

Battlefield 4 to mój ulubiony sieciowy shooter tego roku. Intensywny, zachwycający technologią i niesamowicie wciągający. Jako całość jest to jednak mocno niezbalansowany pakiet. Nienajlepszy tryb dla jednego gracza oraz liczne problemy techniczne ciągną grę DICE delikatnie w dół. Nie da się jednak ukryć, że osoby wymagające od Battlefielda tylko rywalizacji w sieci będą usatysfakcjonowane i dostaną produkt, który zapewni im zabawę na kilkaset godzin.

Ocena: 4+/6


+ fenomenalny tryb wieloosobowy
+ Levolution
+ najwyższej jakości oprawa audiowizualna
+ sporo mniejszych lub większych usprawnień względem poprzednika

– rozczarowujący tryb dla jednego gracza
– dużo technicznych problemów
– brak trybów kooperacji
– nie ma psiego żołnierza, z którym mógłbym nawiązać emocjonalną więź

138 odpowiedzi do “Battlefield 4 – recenzja cdaction.pl!”

  1. EndlessNameless 4 listopada 2013 o 21:10

    Pisałem dzisiaj o gierce na blogu. Gra jest świetna ale jednocześnie strasznie daje…ciała. czekam na patche.

  2. A w 2001 wyszedł Red Faction który pokazał jak powinien wyglądać multiplayer w zniszczalnym środowisku. Na upartego można było przebić się pod podłogę do przeciwnika. Ale jarajmy się dalej BF`em i jego ograniczonym modelem zniszczeń.

  3. EastClintwood 4 listopada 2013 o 21:25

    @Syskol|Bez przesady – o ile BF nie ma podskoku do świetnego systemu z RF wydanego w 2009 to ten system zniszczeń z 2001 kompletnie by się nie nadawał do gry toczonej na otwartych polach bitew. Sprawdzał się jedynie w podziemiach.

  4. @Syskol|Ach, przypomniałeś mi o tej grze, muszę do niej wrócić. Przydałaby się nowa część FPP…

  5. Przydałby sie nowy dobry RF z destrukcją budynków jak z nowej części + możliwość rozwalania ścian, sufitów i podłóg haj w pierwszej. |No ale prędzej doczekam się na takiego BFa niż na kolejne dobre RF

  6. – nie ma psiego żołnierza, z którym mógłbym nawiązać emocjonalną więźO_0 Ludzie idźcie do schroniska i weźcie sobie jakiegoś czworonoga do domu zamiast takie bzdury produkować.

  7. Krzysztoferro 4 listopada 2013 o 22:50

    @kazubin|Wydaje mi się, że ten minus jest delikatną ironią ze strony autora. Niemniej, zawsze mogę się mylić 😉

  8. Newsman zoofil

  9. Co do znikającego dźwięku, na youtubie jest filmik o tym, że znika wszystkim w momencie strzału z karabinu QBU-88 z założonym tłumnikiem. Miłego trolowania…:)

  10. @kazubin You obviously don’t get the joke

  11. wole max payne’a

  12. Ciekawa reklama Battlefielda… | | youtube.com/watch?v=l2tw5CWxFJk

  13. ScorliloT LOL:D

  14. Hehe Po przeczytaniu recki mam wrażenie, że pisał ją fan coda, który chciał być neutralny, żeby nie wkurzać któreś ze stron. xD No i, hehe, zgaduję, że nowy cod w recce na stronie dostanie 5+ lub 6/6, bo tak.

  15. wielki0fan0gier 5 listopada 2013 o 11:19

    Nie zgodzę się co do tego, że „Nie ma w tym roku lepiej wyglądającej gry.” Otóż wciąż widać, że jest to ten sam silnik, który napędza BF3. Żeby nie było, gram na ultra. Widać sporą poprawę, ale tak: – w Metro LL jak strzeli się w ziemię czy w ścianę, odłamki tegoż podłoża wyskakują z niego i zostają na dłuższy czas, a w BF4 wciąż jest jak w BF3, odłamki są wizualnie poprawione, jednak znikają, zamiast lądować na ziemi, – w Crysisie 3 jest ładniejsza woda, najbardziej psuje efekt przenikającej tekstury w BF4

  16. wielki0fan0gier 5 listopada 2013 o 11:22

    Jak przepływamy np. przez fale, to woda zachowuje się jak kartka papieru, tworząc cieniuteńką, falującą teksturę na połowie ekranu, często buguje wtedy to, co znajduje się pod wodą, zmieniając niebieski odcień na taki jaki by miał bez nałożenia wody na teren, – nadal nie da się zbić wszystkich lamp, – teselacja mogłaby być jeszcze bardziej agresywna, jak w Metro LL, aczkolwiek tutaj się już czepiam, – bugi typu obracające się wraz z nami chmury (sprite jak w halflife 1) czy brak sylwetki na drabinie

  17. wielki0fan0gier 5 listopada 2013 o 11:25

    Pod względem bugów najlepiej wypadło u mnie Metro. Woda niewątpliwie Crysis 3… BF4 w moim odczuciu to kolejny przeciętniak… na pewno lepiej od niego zaczynać przygodę z tą serią niż w z BF3 (na tą chwilę, nie żałuję przegranych godzin w 3), miłe zmiany w gameplayu… lecz moim zdaniem niestety zmarnowany potencjał, za mało pieniędzy i czasu poszło na doszlifowanie silnika, który po drobnych poprawkach (pół roku roboty) mógłby generować grafikę na równi albo realistyczniejszą nawet od CryEngine.

  18. „Battlefield 4 napędzany jest przez trzecią wersję silnika Frostbite. To widać. Nie ma w tym roku lepiej wyglądającej gry.” A może by tak poczekać do końca roku, zamiast w ciemno pisać takie rzeczy? Pierwszy Far Cry też wyszedł niespodziewanie, więc może będzie jakaś niespodzianka jeszcze? 😛

  19. Pytanie do graczy BFa3 którzy zakupili „czwórkę” – Jestem po 80h grania w BF’a 3, śmiało można rzecz, że przynajmniej drugie tyle przede mną. Jest sens wydawać kasę i przesiadać się na BF4? Czy zmiany są na tyle znaczne? BTW. Beta mnie kompletnie nie przekonała (oprócz Levolution)

  20. @CrackManiack|Nawet jakbyś nie posiadał poprzedniej części, na chwilę obecną zakup czwórki stanowczo odradzam. Gra jest pełna baboli i technicznych niedoróbek o których nie mam zamiaru się rozpisywać (odsyłam na forum battleloga), dlatego jest spora szansa, że uświadczysz więcej frustracji niż rozrywki. Polecam poczekać na duży patch i śledzić dalszy przebieg wydarzeń, następnie wtedy zastanawiać się nad ewentualnym kupnem.

  21. @CrackManiack|Ja nie grałem jeszcze w „czwórkę”, ale bez tego mogę Ci powiedzieć, że 80h BF3, to bardzo mało. Wyciśnij z niej ile się da i dopiero potem pomyśl o przesiadce 😉

  22. @CD-Action|Fajnie, że daliście zrecenzować grę czytelnikowi|@lubro|Dobra robota 😉

  23. Brak psa?Czepiasz się tego,czego i tak by w bf’ie nie było.Naprawdę,Activision nie darowałoby tego EA i DICE.

  24. Co jak co… Ale jak mój ojciec mówi, że 4 wygląda gorzej niż 3 to oznacza, że z tą grą jest źle, a grał w każdą grę tej serii.

  25. @wielki0fan0gier – We wszystkie te gry grałem maksując ustawienia w 1440p i dodając jakieś efekty zewnętrzne typu jeszcze dodatkowe AA (jak coś ma na PC ząbki, to nie jest grą). BF4 technicznie wygląda po prostu najlepiej. W dodatku w porównaniu z dwukolorowym BF3 widać różnicę jeśli chodzi o artstyle. To zresztą dalej moja opinia (jedyna słuszna btw ;p).|@asrudy – dzięki 😉 |@konres44 – Ojciec nie ma racji.

  26. @konres44, jak ojciec grał chyba tylko w betę w tych gruzach wierzowca…

  27. Jestem fanem serii ale nie mogę nikomu na tą chwilę polecić bf4 bo można dostać tylko wk… Co chwila gra się wykrzacza, na kilku mapach są mega problemy z dźwiękiem, na levelowaniu łodzi jest jakiś bug przez co nabija gra poziomy jak szalona. Inna sprawa że musiałem sporo się namęczyć żeby gra wogle zaczeła chodzić na windzie 7 64 bity… Od premiery już tydzień a zmian jak nie było tak nie ma jeśli ktoś się zastanawia to lepiej poczekać z zakupem…

  28. @fortun777, u mnie na windzie x64 |działa dobrze. Nawet sterowników nie zmieniłem w dzień premiery i jechałem na tych 13.9 choć była dostępna beta 13.11 dla bf4 .

  29. Kurna. Gra mi chodzi znakomicie, ale w ogóle nie daję rady w nią grać. Mimo 800h w BF3 tutaj lamię jak ostatni leszcz… Kurna, o co kaman !?!?!?

  30. Bo przegrane godziny nie mówią o skillu. Może przez te 800h tez cały czas łamiłeś…;)

  31. @ScorpioLT Gra na wszystkich na mapach na których może postrzelać czołgiem.

  32. No właśnie niekoniecznie… Może orłem nie byłem ale zazwyczaj w pierwszej 4 graczy lądowałem… I od dawna zawsze z KD > 1. Często powyżej 2, nawet 3. I celnośćmiałem na poziomie 20+%. A tu nie dość, że nie trafiam, to jeszcze ginę zdecydowanie zbyt często. Nie wiem, moze to przez ten bardziej CoDowy styll rozgrywki, większy burdel na mapach? Póki co jedyna, na której w miarę dobrze mi się gra to ta z fabryką czołgów w lesie.

  33. BF4 jest mniej codowy niż bf3.

  34. „nie ma psiego żołnierza, z którym mógłbym nawiązać emocjonalną więź” – padłem 😀

  35. wielki0fan0gier 6 listopada 2013 o 14:40

    lubro też mam antialiasing w sterowniku od Nvidii ustawiony, dobry patent, zwłaszcza na starsze gry typu CS 1.6. Co do różnicy między BF3 się zgodzę. Wiadomo, subiektywizm w recenzjach wręcz nawet wskazany. Sama recka dobrze napisana, lekko się czyta.

  36. Taka gra jak battlefield, powinna posiadać osobną recenzję multi, bo singiel to dodatek, którego wiele osób nawet nie rusza. To gra pod multi i obniżanie jej oceny singlem jest bez sensu.|Brak CO-OP ? W 3 i tak był lipny, wiec lepiej żeby go nie było, lepiej poświęcić więcej czasu na robienie multika.

  37. @teken Kompletnie się z tobą zgadzam (:

  38. @Teken – Można byłoby się w coś takiego bawić, gdyby była możliwość zakupu trybu sieciowego oddzielnie. Gdyby było tak jak piszesz to trzeba byłoby to robić w przypadku każdej gry i wyrzucac elementy słabe, które nie pasują i ocenić tylko to co dobre, żeby broń boże gry nie obrazić. Mógłbym na przykład walnąć recenzję psa z CoD:Ghosts, bo to najlepszy element tej smutnej gry. To gra pod psa i obniżanie jej oceny całą resztą jest bez sensu.|Brak co-opa w sytuacji, gdy poprzednie gry go miały jest wadą.

Dodaj komentarz